Firefox 29 – co nowego?
Firefox 29 Australis, czyli najnowsza wersja przeglądarki Mozilli, pojawił się pod koniec kwietnia 2014 roku, wprowadzając sporo zmian w interfejsie użytkownika. Zmodyfikowano m.in. mechanizm synchronizacji zakładek między urządzeniami, który teraz działa na podstawie Firefox Accounts. Karty i przyciski zyskały nowy wygląd i nową funkcjonalność, co jednak wywołało niemałe kontrowersje w związku z podobieństwem Firefoxa 29 do Google Chrome. Pierwsze wizualizacje ukazały się prawie rok temu, na własne zaś oczy Australis można było obejrzeć w kanale Nightly wersji 28 (a dokładniej: 28a1). Głosy oburzenia dotyczące podobieństwa do największego rywala nie tyle towarzyszą nowemu wydaniu przeglądarki Mozilli, co po prostu ciągną się za nim od jakiegoś czasu.
Nowy interfejs
Poprzednia wersja przeglądarki Mozilla, Firefox 28, wyglądała tak:
W oczy rzuca się przede wszystkim pomarańczowy przycisk menu po lewej stronie. Karty (do wyboru: na dole lub na górze) były prostokątne, a całość była swego rodzaju hybrydą między pełnym minimalizmem (przyciski w polu adresu, zintegrowany menedżer pobierania) a rozwiązaniami sprawdzonymi od lat w kolejnych wersjach tej przeglądarki (gwiazdka do zakładek, zarządzanie nimi w osobnym oknie). Pod tym względem Firefox 29 zmienia bardzo dużo.
Przycisk menu zastąpiono ikoną taką samą jak w Chrome, którą umieszczono po prawej stronie okna przeglądarki. Karty mają obłe rogi, przycisk do ich dodawania jest na przeźroczystym tle, a zarządzać kolekcją zakładek pozwala teraz nowy przycisk na belce programu. Zmiany w głównym oknie są dość subtelne, a ilość miejsca zajmowanego przez interfejs – niemal identyczna. Nieco więcej różnic można dostrzec, eksplorując wraz z samouczkiem pozostałe nowe możliwości programu. Zarówno pomysł samouczka, jak i jego wykonanie zasługują na wielką pochwałę. Mozilla, wprowadzając radykalne zmiany, nie zostawia użytkowników samopas. Podobnie było w przypadku Firefoksa 4, w którym zostawiono (jak się okazuje – przejściowo) możliwość trzymania kart pod paskiem adresu.
Wyszarzenie tła nieaktywnych kart pozwala szybciej wychwycić wzrokiem w gąszczu otwartych stron tę aktywną. Jedna z kluczowych zmian w Firefoxie 29 dotyczy menu głównego. Przycisk z napisem Firefox nie był złym pomysłem, jednak udostępniał on niezbyt potrzebne przeciętnemu zjadaczowi chleba funkcje (choćby cały rząd „dla twórców witryn” czy Pomoc) i niezbyt wygodnie się go używało. Teraz ikony są czytelniejsze i, co ważne, można je dowolnie przesuwać po obszarze menu.
Nieco paradoksalne jest to, że poza skrótami klawiszowymi Mozilla wyeksponowała graficznie opcje przybliżania i oddalania ekranu oraz Wytnij-Kopiuj-Wklej. Paradoks bierze się stąd, że dość ważna i przydatna opcja dostępu do pełnego panelu ustawień zakładek została przesunięta ze szczytu ich listy na sam dół. Jeśli ich kolekcja jest pokaźnych rozmiarów, oznacza to bardzo dużo przewijania, chyba że użytkownik wyuczy się skrótu Ctrl + Shift + B.
A skoro przy zakładkach jesteśmy – nowy przycisk pozwala dodać nową zakładkę jednym kliknięciem (zamiast dwoma), co jest sygnalizowane bardzo estetyczną animacją. Rozwiązanie to sprawdza się bardzo dobrze, jednak osoby trzymające na wierzchu przyciski od wielu dodatków (takich jak Adblock Plus) zapewne wolały gwiazdkę w polu adresu, bo zajmowała mniej miejsca.
Wielką trójcę zmian w Firefoksie 29 dopełnia przeprojektowany mechanizm synchronizacji zakładek, korzystający teraz z Firefox Accounts. Z dużo gorszą – choć bezpieczniejszą, bo szyfrowaną – synchronizacją mieliśmy do czynienia w Firefoksie 4 i od tego czasu poprawiło się bardzo wiele. Same Accounts są integralnym mechanizmem w ciągle raczkującym Firefox OS i choć nie mogą się równać pod względem wygody z usługami Google dostępnymi w Androidzie, to nie ma na co narzekać: wszystko działa tak, jak powinno, i na ekranie tabletu znajdziemy upragniony folder Zakładki z komputera. Usprawniono również mechanizmy zabezpieczające – w tej dziedzinie to Google ma co nadganiać.
Ewolucja, plagiat, inspiracja?
Powyższy obrazek można by z czystym sumieniem zatytułować „Znajdź 10 różnic”. Aby ułatwić Czytelnikom zadanie, są to: pasek przewijania (swoją drogą, Firefox 29 nadal zapewnia gorsze dynamiczne przewijanie), sposób dodawania zakładek (gwiazdka kontra przycisk), tło i kształt aktywnej karty oraz przycisk „wstecz”. Lista, jak widać, jest spora. Bądźmy jednak szczerzy – obie przeglądarki są dziś bardzo podobne. Najlepiej ilustruje to nowy przycisk Menu Firefoksa, który nawet ikonę ma taką samą jak produkt Google. Tylko czy to źle?
Po pierwsze, liczba elementów, które można zmienić, oraz sposobów ich modyfikacji jest ograniczona. Mimo rosnącej funkcjonalności przeglądarka to nadal głównie narzędzie do wyświetlania stron internetowych. Skoro karty, belka przewijania, pasek adresu i przyciski (poza Menu) są inne, to w stu procentach identyczny jest tylko pasek zakładek. I tak jak zgodzę się z zarzutem, że ogólna koncepcja Australisa przypomina Chrome, tak nie można powiedzieć, że jest unikatowa. Oczywiście, zapowiedzi Mozilli o rewolucyjnym, najlepszym interfejsie są przesadzone, ale kto jeszcze wierzy w marketingowe slogany?
Firefox 29 na tablety i smartfony
Rosnąca popularność smartfonów i tabletów sprawia, że opis jakiegokolwiek oprogramowania, który by ich nie uwzględniał, byłby niewiele wart. Za główne urządzenie testowe posłużył mi prywatny egzemplarz Galaxy Note 3. Oczywiście, aby wykluczyć element losowości, nie ograniczyłem się tylko do niego.
Nieco przeszkadza to, że mobilna przeglądarka Mozilli nie nawiązuje wizualnie do desktopowej. Całość obsługuje się bardzo wygodnie, ale Chrome jest bardziej jednolity wizualnie. Warto za to podkreślić, że przynajmniej pełnowymiarowy Firefox jest teraz podobny graficznie do Thunderbirda.
Błędy i usprawnienia
Jak na duże wydanie, nowy Firefox 29 jest wolny od większych problemów natury technicznej. Użytkownicy Windows 7 mogą natrafić na błędy w wyświetlaniu czcionek, z kolei miłośnicy systemów spod znaku pingwina zależnie od środowiska graficznego i menedżera okien mogą być zmuszeni do zabawy z ustawieniami, by osiągnąć efekt integracji paska kart z belką tytułową okna.
Dla osób uczestniczących w rozwijaniu Firefoxa 29 Mozilla przygotowała szereg usprawnień. Listę wszystkich większych zmian w języku angielskim znajdą oni na stronie Fundacji.
Standardowo w nowym Firefoxie 29 usprawniono także wiele mechanizmów „pod maską”, co ma się przyczynić do przyspieszenia działania programu. Ponieważ od czasu wydania tej wersji minęło niewiele czasu, trudno jednoznacznie ocenić stabilność czy różnice względem poprzednika. W moim odczuciu nowy Firefox działa zauważalnie żwawiej (Windows 7, Core i3 plus 3 GB RAM), jednak jest znacznie bardziej łasy na zasoby. Program zawiesił się na chwilę podczas importowania zakładek (plik o rozmiarze 2 MB).
Podsumowanie
Czy nowy Firefox 29 to nadal ta sama przeglądarka co wcześniej, czy też klon Google Chrome? Tak jak wspominałem, da się zauważyć ogólne podobieństwa, jednak nie ma powodów do paniki. Większość kluczowych elementów interfejsu jest w produkcie Mozilli zwyczajnie inna niż w narzędziu giganta z Mountain View. Natomiast jeśli chodzi o takie detale jak przycisk menu, są to po prostu najlepsze rozwiązania – przycisk z trzema liniami oznacza menu nawet na mobilnej stronie PCLab.pl i nikomu to nie przeszkadza ;) Nie ma co być oryginalnym na siłę i jeśli coś działa i nie można tego usprawnić, to należy to zaimplementować takim, jakie jest.
Najnowsza wersja przeglądarki Mozilla Firefox 29 do pobrania:
Firefox 30
Mozilla po wydaniu przełomowej wersji Firefox 29 z nowym interfejsem użytkownika nie spoczęła na laurach i tak oto dnia 10 czerwca na serwerach Fundacji ukazał się kolejny „lisek”. Nowości, choć mnie rewolucyjne, warte są jednak uwagi.
Po pierwsze, w Firefox 30 większość wtyczek została zablokowana – są one domyślnie wyłączone i to użytkownik musi własnoręcznie pogrzebać w opcjach aby ich używać. Wyjątkiem są jedynie certyfikowane dodatki wypisane na (niezbyt czytelnej dla przeciętnego zjadacza chleba) białej liście. Sprawa jest bardzo interesująca – Mozilla zawsze chwaliła się konfigurowalnością ich przeglądarki oraz możliwościami dostosowania programu pod siebie. Wierni fani krytykowali Google za to, że najnowsze wersje Chrome na Linuksa pozwalają działać tylko i wyłącznie kodowi napisanemu w Pepper API. Jak widać, po polityce wydań zgapiono od giganta wyszukiwarkowego także pomysł z zagwarantowaniem stabilności programu kosztem wolności i wygody bardziej zaawansowanych użytkowników.
A skoro wspomniałem już o Linuksie, „pingwiniarzy” ucieszy na pewno zmiana domyślnego silnika odtwarzania mediów. W dalszym ciągu jest to Gstremer, jednak archaiczną (i nierozwijaną od jakiegoś czasu) wersję 0.1 zastąpiła 1.0. Zmiana numeryczna niby niewielka, ot przesunięty przecinek, ale bardzo zauważalna – Firefox 30 radzi sobie teraz od razu po instalacji z własnościowymi kodekami (MP3, AAC, H.264). W moim osobistym odczuciu nowy Gstreamer działa nieco płynniej od poprzednika, choć nadal ma problemy z HTML5 (Netrunner, Core i3+3 GB RAM).
Gros zmian „pod maską” Firefoxa 30 przeznaczony jest dla programistów. Zawierają one między innymi kilka nowych właściwości CSS oraz rozszerzenie interpretera javascript o mechanizmy z ECMAScript 6. Pełna lista zmian w języku angielskim dostępna jest tutaj. Poniżej film ilustrujący nową funkcjonalność.
Wreszcie ostatni obszar aktualizacji to oczywiście interfejs Firefoxa 30. Australis wywołał w Internecie prawdziwą burzę, a Mozilla z pewnością dostała lawinę feedbacku i opinii na temat każdego detalu. Odblokowano dla użytkowników komputerów typu Mac skrót klawiszowy Command-E (szukanie w obrębie zaznaczonego tekstu), zaś przycisk paska bocznego pozwala wyświetlać historię przeglądania oraz zakładki i nie tylko. Tutaj jedno zastrzeżenie – użytkownik sam musi sobie ten przycisk dodać do interfejsu w opcjach dostosowania go.
Znane problemy to ostrzeżenie „Firefox jest już uruchomiony na tym komputerze” po zamknięciu przeglądarki i próbie jej ponownego odpalenia, problemy z wyświetlaniem czcionek na Windowsach 7 oraz 8 (Update KB2670838 – rozwiązanie tu) oraz niekompletne zamykanie aplikacji przy zaznaczonej opcji czyszczenia historii po skończeniu pracy. W zasadzie nic wielkiego, choć z fontami Mozilla mogłaby się już uporać, gdyż ten sam problem trapił wersję 29.
Najnowsza wersja Mozilla Firefox 30 dostępna do pobrania: