Splinter Cell: Blacklist – recenzja nowej części trzecioosobowej skradanki Ubisoftu
Sam Fisher to prawdopodobnie najsłynniejszy cichy likwidator w komputerowym świecie. W ciągu dekady jego metody się nie zmieniły, ale są niezmiennie skuteczne. Przepis na sukces jest prosty: służba ojczyźnie przede wszystkim, a ponieważ ta jest nieustannie zagrożona, rynek pracy o Fisherze nie zapomni. Swoją robotę facet najwyraźniej lubi, bo doczekaliśmy się siódmej już części jego przygód. Po średnio udanej Conviction najnowsza, Blacklist, ma być powrotem do korzeni, czyli gra ma polegać przede wszystkim na cichym eksterminowaniu wrogów stanu, oczywiście w pojedynkę, jak to wirtualni wymiatacze mają w zwyczaju.