Do naszego laboratorium trafiły trzy prościutkie aparaty firmy Umax - znanego producenta skanerów płaskich. Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy ceny tych urządzeń, byliśmy nieco zaskoczeni. Najprostszy model, zdolny także do odtwarzania plików MP3, został wyceniony na 699 zł (już z VAT). Najbardziej zawansowany spośród dostarczonych do redakcji aparatów w porównaniu z innymi konkurentami również jest tani (1099 zł). Przystępując do tego testu nie spodziewaliśmy się rewelacji, ale też - po doświadczeniach z innym produktem tej firmy - nie byliśmy w żaden sposób uprzedzeni do tych aparatów. Cóż więc wynikło z naszych testów?
Aparat z muzyką
Zacznijmy od modelu najprostszego - AstraPix XS1. Jak już wspomnieliśmy, aparat ten potrafi nie tylko rejestrować zdjęcia, ale także odtwarza pliki MP3 umieszczone w katalogu o nazwie MP3, który jest utworzony we wbudowanej pamięci bądź na wymiennej karcie SD. Do słuchania utworów niezbędne są słuchawki, jednak nie ma się co oszukiwać - nawet skorzystanie z bardzo dobrych słuchawek nie poprawia jakości dźwięku. Jest on "płaski", zaś górny i dolny zakres częstotliwości słyszalnych przez ucho ludzkie jest całkowicie stłumiony. Co gorsze, aparatoodtwarzacz MP3 nie oferuje żadnej korekcji wzmocnienia dla poszczególnych częstotliwości, więc słuchanie muzyki nie dostarcza oczekiwanej przyjemności.
Co jednak ważniejsze, w czasie odtwarzanie dźwięku aparat nie może robić zdjęć, a ponadto cały czas włączony jest wyświetlacz LCD, który niepotrzebnie zużywa prąd. Nie jest to jednak dziwne, bowiem przyciski do obsługi dźwięku nie są intuicyjnie oznaczone - aby z nich skorzystać, trzeba czytać informację z wyświetlacza.
XS1 korzysta z matrycy CMOS o rozdzielczości 2 mln punktów pozwalającej na zapisywanie zdjęć wielkości 1600x1200. Zupełnie niepotrzebnie producent umożliwił zapisywanie zdjęć z interpolacją do 2048x1536 punktów, która pogarsza i tak kiepską jakość. Co gorsze, tryb z interpolacją nie jest w żaden sposób oznaczony, więc użytkownik, który nie spojrzy do dokumentacji będzie myślał, że jest to nominalna rozdzielczość tego przetwornika.
Do przeglądania zdjęć, a także odczytywania dodatkowych informacji służy stosunkowo duży wyświetlacz LCD o przekątnej 1,6". Wyświetlany obraz jest czytelny, a litery mają zaskakująco gładkie krawędzie. Niestety jest też łyżka dziegciu w tej beczce miodu - obraz jest praktycznie niewidoczny w jasnym słońcu.
Umax AstraPix XS1 pozwala na wybór trybu rejestrowania zdjęć (szybki, samowyzwalacz, zdjęcia nocne, tryb sekwencyjny, audio, wideo). Mimo że wbudowany jest obiektyw stałoogniskowy, który nie musi się wysuwać, włączenie aparatu trwa kilka sekund; głównie na skutek długiego wyświetlania logo firmy. Wśród dostępnych funkcji aparatu jest zmiana trybu pracy lampy błyskowej (auto, włączona, wyłączona), możliwość korekcji ekspozycji (+/- 2EV co 1/3) oraz dobór balansu bieli: auto, światło dzienne, zachmurzenie, fluorescencyjny i sztuczne światło (nazwy oryginalne). Urządzenie pozwala także na ustawienie stopnia kompresji zdjęć (tzw. jakość: dobra, normalna, ekonomiczna), jednak w przypadku tego aparatu nawet ustawienie "dobra" generuje pliki o zauważalnych zniekształceniach wynikających z kompresji. Producent podaje czasy otwarcia migawki od 1/10 do 1/1000 s oraz przysłonę F/2,8. Zdjęcia zarejestrowane tym aparatem podają jednak nieprawidłowe informacje w formacie EXIF, o czy można się przekonać spoglądając w dane pod zdjęciami.
Aparat ma słaby wyświetlacz LCD, który nie daje pojęcia o prawidłowości naświetlenia sceny. Zdjęcie po lewej zrobione bez kompensacji ekspozycji na wyświetlaczu prezentowane jest jako całkowicie prześwietlone. Zdjęcie po prawej - z korekcją -0,6 EV - zrobione zostało tak, by na wyświetlaczu wbudowanym otrzymać zadawalające rezultaty. Najlepsze zaś było by zdjęcie pośrednie - z korekcją -0,3 EV.
Zaletą AstraPix XS1 jest polskojęzyczne menu, dzięki któremu nawet przedszkolak będzie potrafił się posługiwać tym urządzeniem. Przyczynia się do tego również niezbyt skomplikowana obsługa, co jest efektem ograniczonej liczby dostępnych funkcji. Ponadto aparat wyposażony jest w 14 MB pamięci wbudowanej, która może służyć jako pamięć awaryjna, jeśli zapełni się karta SD (oddzielnie zakupiona).
Aparat przy braku światła słonecznego rejestruje zdjęcia pozbawione kontrastu. Również z ostrością nie jest najlepiej - producent podaje minimalną odległość od przemiotu na 0,6 m; z naszych testów wynika, że jest ona bliższa 0,8 m
Natomiast nawet w sprzyjającym oświetleniu kolory nie są rejestrowane właściwie. Ponadto zastosowany obiektyw cechuje wyraźne ściemnienie obrazu na rogach kadru, które uwidacznia się zwłaszcza przy niedoświetleniu sceny.
Aparat bez bajerów
Drugi model, kosztujący 799 zł to Umax AstraPix 630. Z wyglądu przypomina już najprostsze aparaty cyfrowe uznanych producentów. Do jego zalet należy przede wszystkim krótki czas uruchamiania się, co wynika z wykorzystania stałoogniskowego, niewysuwającego się obiektywu. Faktycznie - od naciśnięcia i przytrzymania przez około sekundę dość zagłębionego przycisku włączenia, aparat jest gotów do pracy w ciągu około 1,5 s. Również obsługa aparatu nie jest zbyt skomplikowana, bowiem oferuje on jedynie najbardziej podstawowe funckje. Na górze znajduje się pokrętło wyboru trybu pracy, przy czym dostępny jest tzw. ręczny, automatyczny, odtwarzanie oraz rejestrowanie sekwencji wideo o rozdzielczości 320x240 w tempie 15 fps. Na tylnej ściance urządzenia znajduje się przycisk ustawiający tryb działania wyświetlacza (tj. podgląd, podgląd z wyświetlonymi parametrami oraz wyłączenie).
Ponadto producent - wzorem innych - połączył cztery przyciski w jednym okrągłym. Sterują one cyfrowym powiększeniem, włączeniem samowyzwalacza oraz uaktywnieniem trybu rejestracji zdjęć seryjnych. Ten ostatni przycisk przestawia także sposób działania wbudowanej lampy błyskowej - włączenie zdjęć seryjnych wyłącza błyskanie i odwrotnie. Niestety lampa jest zbyt silna i zdjęcia osób lub przedmiotów robione z odległości do około 2,5 m są niemal zawsze prześwietlone. Na szczęście jest możliwość zmiany trybu pracy lampy (auto, przedbłysk, włączona lub wyłączona) za pomocą słabo opisanego przycisku.
W trybie auto dostępne są ustawienia: wielkość obrazu (4 możliwości od 2048x1536 do 640x480), stopień kompresji stratnej (3 tryby), ustawienie daty i czasu, włączenie dźwięków wydawanych przez aparat, ustawienie samoczynnego wyłączania się urządzenia w celu oszczędzania energii, szybki podgląd wykonanego zdjęcia oraz format karty bądź pamięci. W trybie ręcznym dodatkowo dostępna jest kompensacja ekspozycji w zakresie +/- 2 EV co 1/3 EV, ustawienie balansu bieli (daylight, shade, tungsten oraz auto).
W czasie odtwarzania mamy możliwość kasowania lub ochrony wszystkich bądź pojedynczych zdjęć, odtwarzania zdjęć w czasie pokazu z opóźnieniem 5 lub 10-sekundowym oraz kopiowania zdjęć z pamięci na kartę. Pamięć wbudowana w aparat ma pojemność około 14 MB, co pozwala na zapisanie nawet kilkunastu zdjęć z użyciem najmniejszej kompresji. Pod gumową osłoną znajdują się złącza dla zewnętrznego zasilacza, standardowe złącze USB oraz wyjście TV. W pudełku znajdują się niezbędne przewody, instrukcja i płyta ze sterownikami oraz pokrowiec na aparat. W tym modelu brakuje zasilacza, choć istnieje możliwość jego podłączenia.
Niestety, jeśli chodzi o jakość zdjęć to nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego o modelu AstraPix 630. Najbardziej pozytywną cechą zastosowanego obiektywu o ogniskowej 6 mm i przysłonie F/3,3 są stosunkowo małe aberracje chromatyczne, choć w niektórych scenach i one występują. Niestety, mimo że jest to obiektyw stałoogniskowy, obserwujemy silne zniekształcenia beczkowate, a nawet winietowanie - ściemnianie obrazu na rogach. Również pod względem ostrości prezentowany obiektyw nie jest rewelacyjny - wprawdzie przy przedmiotach niezbyt oddalonych od fotografa ostrość jest prawidłowa, jednak przy fotografowaniu krajobrazów jest ona zdecydowanie zbyt mała.
Również zastosowany przetwornik nie jest najwyższej jakości. Aby obniżyć szumy, producent na stałe ustawił czułość 70 ISO. Jednak mimo tego, przy fotografowaniu zdjęć przy dobrym oświetleniu, w jednolitych obszarach obrazu zauważymy znaczne różnice kolorów. Z tego powodu nie przeprowadzaliśmy już nawet testów przy słabym oświetleniu...
Aparat z zoomem
Ostatni z testowanych aparatów - Umax Yamada PowerCam 6300 - wyróżnia się obiektywem zmiennoogniskowym o przesłonie minimalnej F/2,6-4,9 i zakresie ogniskowych 5,7-16,3 mm. Obiektyw ten, tak jak i u konkurentów, do pracy musi zostać wysunięty poza obudowę, co odbywa się automatycznie w trakcie włączania aparatu i trwa około 1,5 s. Mimo bardziej skomplikowanej budowy obiektyw jest nieco lepszy. Wprowadza znacznie mniejsze zniekształcenia, jest także mniej podatny na wprowadzanie przebarwień na kontrastowych krawędziach. Jednak również on jest podatny na znaczne zniekształcenia perspektywiczne, co widoczne jest np. przy fotografowaniu budynków pod pewnym kątem.
Niestety wydaje się, że aparat ten jest wyposażony w jeszcze słabszy element rejestrujący obraz. Przy wykonywaniu zdjęć chmur, gdy światło słońca wpadało w obiektyw pod pewnym kątem, pojawił się na zdjęciu dziwny efekt jakby urwanej odbitki. Jest on widoczny na górnej krawędzi w postaci idealnie czarnego obrazu. Mimo że czułość tego przetwornika również wynosi 70 ISO, nawet na jednolitych obszarach obrazu (np. na niebie) widać bardzo silne niejednorodności koloru. Również lampa błyskowa okazuje się zbyt silna - po jej włączeniu, przy fotografowaniu obiektów niezbyt oddalonych (tj. do około 3 m) są one "wypalane". Wynika to częściowo z faktu, że aparat w takich warunkach ustawia minimalną przysłonę, nie dostosowując jej do warunków oświetleniowych.
Pozytywnie zaskoczyły nas zdjęcia wykonane przy długim czasie otwarcia migawki. Aparat ten pozwala na wykonywanie zdjęć z migawką otwartą przez 1, 2, 4 lub nawet 8 s. Szczerze powiedziawszy, nawet przy najdłuższym czasie szumy okazały się mniej widoczne niż w zdjęciach wykonanych w czasie słonecznego dnia. Być może takie zjawisko jest efektem bardzo silnej podatności przetwornika na temperaturę - w czasie wykonywania zdjęć pod słońce element światłoczuły się nagrzał i generował duże zakłócenia. Jednak późniejsze, powtórzone testy nie potwierdziły tej tezy - zdjęcia rejestrowane za dnia mają widoczne szumy nawet wtedy, gdy włączamy aparat wyniesiony z chłodnego mieszkania.
Najdroższy z testowanych modeli wyposażony jest w dość unikalną funkcję - rejestruje sekwencje audio/wideo od razu w formacie MPEG-4, co pozwala znacznie ograniczyć wielkość plików wynikowych. Niestety, filmy te mają wielkość 320x240 punktów, ale na szczęście są płynne, bowiem rejestrowane są w tempie 30 fps. W pamięci wbudowanej w aparat można zmieścić nagranie o długości około 90 s. Dzięki zastosowaniu kompresji MPEG-4 jakość nagrania jest przyzwoita, mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów pliku (jedna sekunda to około 167 kB). Szkoda jednak, że w czasie rejestrowania filmu nie ma możliwości zmiany ogniskowej ani tym bardziej wprowadzenia korekcji ekspozycji. W praktyce eliminuje to możliwość poważniejszego zastosowania tego aparatu.
Model Yamada PowerCam 6300 zaskakuje przyjemnie swoją obudową oraz jakością przycisków, które pozwalają wyczuć właściwy moment zadziałania znacznie lepiej, niż w pozostałych modelach. Dzieje się tak zapewne dlatego, że są metalowe, a więc nie uginają się samoistnie pod wpływem nacisku. Warto także docenić ustawienie czterech z nich na obwodzie koła, zamiast jednego wspólnego reagującego różnie w zależności od miejsca przyciśnięcia. Przyciski te służą do włączenia trybu makro, rejestrowania filmów, włączenia samowyzwalacza bądź zdjęć seryjnych, a także uaktywnienia funkcji podglądu ostatnio wykonanego zdjęcia. Dodatkowe dostępne są (pod kciukiem) przyciski do "przybliżania/oddalania" oraz do wywołania menu i ustawiania funkcji. Ostatni przycisk przełącza tryb pracy wyświetlacza. W tym modelu złącza USB i telewizyjne nie są niczym zasłonięte, co upraszcza dostęp do nich, jednak z drugiej strony może doprowadzić do zanieczyszczenia styków.
Wspólny mianownik
Cechą wspólną bardziej zaawansowanych aparatów firmy UMAX jest zasilanie. Producent postawił na wykorzystanie baterii R6 (AA) lub akumulatorów tej wielkości. Umożliwia to bezproblemowy zakup i obniża koszty eksploatacji. Należy również docenić, że testowane aparaty dość oszczędnie obchodzą się z energią, co pozwala wykonać na jednym komplecie (2 sztuki) od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu zdjęć. Natomiast model XS1 korzysta z własnego akumulatora o niestandardowych rozmiarach. Jego ładowanie odbywa się bezpośrednio w aparacie po doprowadzeniu zasilania z dołączonego w pudełku zasilacza.
Wspólną dla wszystkich modeli jest natomiast wbudowana pamięć o wielkości około 15 MB oraz współpraca z kartami pamięci SD. Podoba nam się również to, że aparaty po podłączeniu do komputera pojawiają się jako kolejny napęd, co znakomicie ułatwia szybkie przeniesienie wszystkich zdjęć na dysk twardy. Z wyjątkiem najprostszego modelu, testowane aparaty Umax prawidłowo zapisują informację o warunkach ekspozycji w formacie EXIF, co ułatwia obróbkę i zarządzanie nimi z poziomu programu graficznego.
Mimo pewnych plusów, trudno z czystym sumieniem polecić testowane aparaty. Nie szokują liczbą dostępnych funkcji, a jakość rejestrowanych zdjęć często pozostawia sporo do życzenia. Oczywiście nie znaczy to, że aparatami tymi nie można zrobić ładnego zdjęcia - to zależy od umiejętności fotografa. Problem jednak w tym, że aby osiągnąć przyzwoite efekty, muszą być bardzo sprzyjające warunki, a fotograf musi dokładnie kontrolować kadr. Od biedy można przyjąć, że opisanymi aparatami można wykonać zdjęcia na potrzeby stron internetowych - niestety uzyskanie przyzwoitych odbitek (wydruków) formatu większego niż 10×15 cm jest bardzo trudne. To wszystko tłumaczy, dlaczego aparaty Umax kosztują tyle, ile kosztują.
Umax AstraPix XS1
Zalety
- Można posłuchać MP3
- Polskojęzyczne menu
- Gładkie litery w menu
Wady
- Jakość zdjęć
- Jakość dźwięku
- Skromne możliwości
- Brak obsługi EXIF
Umax AstraPix 630
Zalety
- Prosta obsługa
- Gumowa osłona złącz
- Wierność kolorów
Wady
- Słaby obiektyw
- Słabe oznaczenia przycisków
- Nie wygodne przyciski
Umax Yamada PowerCam 6300
Zalety
- Przyzwoity obiektyw
- Dobra jakość zdjęć nocnych
- Rejestracja filmów w formacie MPEG-4
Wady
- Duże szumy przy zdjęciach w dobrym oświetleniu
- Niespotykane defekty zdjęć
Do testów dostarczył:
Umax Polska www.umax-polska.pl
Ceny: AstraPix XS1 - 699 zł z VAT AstraPix 630 - 799 zł z VAT Yamada Powercam 6300 - 1099 zł z VAT.