Z nerwowego poszukiwania wzrokiem jakiegoś kasku, bądź czegokolwiek, co mogłoby uchronić moją czaszkę przez obrażeniami, wyrwało mnie krótkie spojrzenie na pudełko z owym „monitorem”. Ponieważ wcale nie było ono duże, pomyślałem, że nie powinno być źle i jakoś to wytrzymam.

W niepozornym pudełku znalazłem „monitor”, a raczej coś, co wyglądem przypominało okulary podobne tym, które służą podróżom w światach wirtualnych. Początkowa obawa przerodziła się w zainteresowanie. Jego efektem jest poniższy tekst.