Żeby właściwie rozpocząć tę historię, musimy uruchomić wehikuł czasu i wrócić do 1991 roku. Właśnie z tego roku pochodzi gigantyczny kamień milowy w postaci pierwszego w historii akceleratora graficznego 2D GUI (Graphical User Interface), przygotowanego przez wtedy jeszcze niewielką firmę S3 (nazwa wzięła się od Start-Up Number 3 i nie oznacza niczego konkretnego). Założyli ją w 1989 roku w Kalifornii Dado Banatao i Ronald Yara. Od samego początku, w dobie rosnącego zapotrzebowania na obsługę graficznego interfejsu użytkownika, toczyły się prace nad akceleratorem 2D o oznaczeniu 86C911, zakończone po 2 latach. Co ciekawe, oznaczenie miało nawiązywać do Porsche 911 i sugerować niebywałą szybkość tego układu. Był to czołowy akcelerator 2D aż do 1995 roku, kiedy to wszystkie największe firmy zaczęły dodawać akceleratory do swoich układów 3D.

„Decelator” w całej okazałości. Choć nie był to wydajnościowy potwór, miał istotny wpływ na spopularyzowanie akceleratorów 3D
„Decelator” w całej okazałości. Choć nie był to wydajnościowy potwór, miał istotny wpływ na spopularyzowanie akceleratorów 3D

Dzieje firmy S3 wspominam nie bez przyczyny. W historii rozwoju grafiki 3D odegrała bowiem bardzo istotną rolę. Pod koniec 1995 roku zaprezentowała swój pierwszy, tani układ graficzny zdolny przyspieszyć wyświetlanie obrazu trójwymiarowego. Dumnie nazwany ViRGE (od Virtual Reality Graphics Engine), dodał pewną istotną funkcję: filtrowanie dwuliniowe (a obsługiwał też filtrowanie trójliniowe). Miał możliwości akceleracji grafiki 2D na poziomie Matroxa Millenium (konstrukcji niezwykłej w tej dziedzinie), umiał tworzyć grafikę trójwymiarową z 16-bitową paletą kolorów (przypomnę, że jest to 65 536 barw) i dodawać efekty atmosferyczne, takie jak mgła i dym. Miał do 4 MB pamięci, a rdzeń graficzny i pamięć były w nim taktowane z częstotliwością 66 MHz.