Ktoś mógłby spytać, po co w ogóle się przejmować reprodukcją koloru, skoro zdjęcia nie idą do druku, a każdy, kto będzie je oglądał na ekranie monitora, będzie widział inny obraz. Po pierwsze, jeśli ja będę się trzymał standardu, to maksymalne różnice u oglądających będą mniejsze. Po drugie, dobry zlinearyzowany i skalibrowany monitor we właściwym oświetleniu pozwala zrzucić winę na cudzy sprzęt. Po trzecie, żaden specjalista, który będzie oceniał moje zdjęcie, choćby na jakimś forum, nie zarzuci mi, że jest za ciemne, jeśli faktycznie nie będzie za ciemne, bo będzie widział mniej więcej to co ja.
W każdym razie zdjęcia miały być przeznaczone wyłącznie do wyświetlania w internecie. Czyli format JPEG, 8 bitów na kanał, 6500 K.
Niestety, producenci monitorów każą sobie słono płacić za możliwość sprzętowej kalibracji. Do tego monitory profesjonalne z reguły są także szerokogamutowe, co oznacza ból głowy przy zarządzaniu kolorem, przynajmniej w Windows, a taki gamut nie był niezbędny do przewidywanych zastosowań.
Każdy widzi coś innego
Oglądam zdjęcia zamieszczone w tym artykule na swoim dellu u2415 (w standardowych ustawieniach monitora). Łuna za monitorem wydaje się zielonkawo-czerwonawa (zwłaszcza w powiększeniu), zależnie od miejsca na ekranie, do tego zmiany jasności nie są płynne, co w tym przypadku nie jest skutkiem kompresji. A chyba trafił mi się nie najgorszy egzemplarz.
Na ekranie monitora, który jest na zdjęciach, poświata jest neutralna, pozbawiona wszelkich zafarbów.
Taka jest rynkowa rzeczywistość. Zarówno monitory, jak i ekrany w urządzeniach przenośnych mają bardzo różne parametry; czasem przez rozrzut jakościowy, czasem przez niedbałość producenta, a czasem ze względu na strategię marki. Do tego parametry zmieniają się w czasie, choćby przez zużycie podświetlenia.
Ponadto w różnych zastosowaniach obowiązują różne parametry. Na przykład standard stron WWW przewiduje skorelowaną temperaturę bieli na poziomie 6500 K i przestrzeń barw sRGB. Przy czym pokrycie takiej czy innej przestrzeni barw nie mówi dosłownie nic.
Także światło słoneczne zmienia swoje parametry w ciągu dnia, wraz z każdą chmurką i po przejściu do cienia. Wskaźnik oddawania barw pozostaje, owszem, wzorcowy niezależnie od temperatury, podczas gdy źródła nieżarowe mają mniejsze lub większe braki w widmie, ale nie można mówić na przykład o naturalnej temperaturze światła słonecznego.
Pokrycie przestrzeni barw jest najmniej ważne
Mam między innymi wspomnianego 24-calowego della za mniej więcej 1200 zł. Niby był „kalibrowany” przez producenta, nawet dostałem profil z wynikami pomiaru. Średnia wartość błędu Delta E miała nie przekraczać 3.
Już mniejsza o to, czy to mało czy dużo – i że to tylko średnia. Ważniejsze jest to, że pomiar dotyczy środka ekranu. Po tak tanim monitorze można oczekiwać, że w różnych częściach ekranu biel będzie wpadać w zafarb, na przykład żółty albo zielony. Różna będzie także temperatura bieli. Różnice w jasności pewnie będą jeszcze większe.
Trzeba też pamiętać, że linearyzacja to nie to samo co kalibracja. Nie uwzględnia zastosowań, warunków oświetleniowych, a tym bardziej różnic w sposobie widzenia. Właściwie przeprowadzona, zapewnia – o ile elektronika monitora i jego jakość na to pozwalają – że poszczególne odcienie szarości są neutralne i równomiernie od siebie oddalone.
Jakby tego było mało, tak niedoskonały obraz będzie się z biegiem czasu mocno zmieniał, a popularnych modeli biurowych i dla graczy nie da się zlinearyzować/skalibrować sprzętowo. Kalibrator nie będzie miał bowiem dostępu do tablicy kolorów monitora (LUT – lookup table), nawet jeśli producent zastosuje tablicę 14-bitową.
Pozostaje ingerencja w tablicę LUT karty graficznej z użyciem profilu ICC. A skoro popularne karty graficzne stosują 8 bitów na kanał (czerwony, zielony, niebieski), to żeby wprowadzić korektę w jednym miejscu, trzeba odjąć w innym.
Co więcej, profesjonalne monitory nie różnią się od popularnych tylko tym, że umożliwiają sprzętową linearyzację/kalibrację i wyświetlają szerszy gamut. Mają też nieporównanie bardziej rozbudowaną elektronikę sterującą, w tym układy kompensujące zużycie podświetlenia, a przy tym montowane w nich matryce LCD przechodzą znacznie ostrzejszą selekcję.
Najmniej istotne jest w tym wszystkim podawane w danych technicznych pokrycie palet barw, takich jak sRGB i Adobe RGB. To tylko modele przedstawione w postaci brył. Takie czy inne „pokrycie” wyrażone w procentach nie mówi o tym, w jakim stopniu i w jaki sposób bryły się pokrywają, bo w istocie jest to porównanie objętości. Tym bardziej nie mówi o tym, co wyświetla piksel ekranu w reakcji na taki a taki sygnał z karty graficznej.
NEC MultiSync EA245WMi (i inne z tej serii) w wersji ColorTuned
Budżet w wysokości 2–3 tysięcy złotych nie pozwoli kupić nowego monitora graficznego, jedynie dobry biurowy, taki jak NEC MultiSync EA245WMi albo EA275WMi. Tylko że to wciąż sprzęt biurowy, co najwyżej lepszy od masówki. Rozrzut jakościowy podobno nadal jest wyraźny, liniowość kuleje, a przy tym sprzętowa linearyzacja/kalibracja oficjalnie nie jest możliwa (ze względu na brak licencji na przeznaczone do tego oprogramowanie).
W Polsce jednak nowe monitory NEC-a z serii EA są dostępne także w wersji ColorTuned.
ColorTuned to firmowany przez NEC Polska program, który pozwala wykorzystać możliwości co lepszych egzemplarzy monitorów z biurowej serii. Okazało się bowiem, że producent zastosował w nich elektronikę z profesjonalnych linii P/PA. Pomysł rzucił jeden z użytkowników forum mva.pl, poświęconego rozwiązaniom do obróbki obrazu, a producent zgodził się udostępniać wybranym firmom licencję na wykorzystanie oprogramowania SpectraView, niezbędnego do sprzętowej linearyzacji/kalibracji.
Program oprócz licencji na oprogramowanie SpectraView II zapewnia sprzętową linearyzację (nie należy jej mylić z szerzej pojmowaną kalibracją), rozszerzoną do 5 lat gwarancję, certyfikat i wzornik, ewentualnie (zależy od sklepu) indywidualną stabilizację i dodatkowe scenariusze kalibracyjne.
Monitory w tej wersji są droższe od podstawowych modeli (im droższy sprzęt, tym różnica większa).
Tak to wyglądało
Ja kupiłem monitor NEC MultiSync EA245WMi w wersji ColorTuned wraz z usługą selekcji (po wielogodzinnym wygrzewaniu, czyli stabilizacji w specjalnym urządzeniu) i kalibracji. (Uwaga: ani selekcja, ani kalibracja nie zastępują programu ColorTuned!).
Jeśli chodzi o selekcję i stabilizację, administrator wspomnianego forum mva.pl, pan Tomasz Jurgielewicz, tak opisuje różnice między poszczególnymi opcjami:
Usługa kalibracji. Po zleceniu takiej usługi monitor jest stabilizowany i sprawdzany, acz zgrubnie. Chodzi tylko o uniknięcie sytuacji, kiedy monitor ma poważną niedoskonałość, choć mieszczącą się w normach gwarancyjnych. Nie trzeba być specjalnie przewidującym, aby wiedzieć, że po odbiorze takiego monitora za 30 sekund będzie telefon z reklamacją.
Usługa ColorTuned. Po zamówieniu monitora objętego tym programem sprzęt jest stabilizowany i sprawdzany podobnie do poprzedniej usługi. W tym wypadku jednak kontrola jest nieco bardziej rygorystyczna, wykluczająca wyraźnie widoczne defekty podświetlenia i wady pikseli. W odróżnieniu od pierwszego poziomu gwarancja braku takich wad obowiązuje również w pierwszym okresie po odbiorze.
Usługa selekcjonowania, płatna dodatkowo. W tym wypadku monitor jest dłużej stabilizowany i drobiazgowo badany. Wykluczane są wszelkie wady widoczne gołym okiem w normalnych warunkach oświetleniowych. Firma bierze na siebie ryzyko trafienia na nieidealny i wymieni monitor na inny selekcjonowany, również po odbiorze, jeśli po pewnym czasie ujawni się defekt, którego nie udało się sprowokować w czasie wygrzewania.
Z wątku na forum mva.pl.
Ze względu na ograniczone moce przerobowe musiałem poczekać na swoją kolej. Po paru tygodniach przyszedł e-mail z prośbą o opis zastosowań i pokoju (wymiarów, koloru ścian, docelowego oświetlenia, położenia stanowiska).
Źle dobrane oświetlenie może wszystko zepsuć
Mechanizm akomodacji chromatycznej wzroku płata figle. Zbyt jasne otoczenie monitora sprawi, że zdjęcia też wyjdą zbyt jasne, i na odwrót. Kolorowa ściana zmieni postrzeganie barw na ekranie. Nawet jeśli zostanie pomalowana na neutralny kolor, ten sam efekt będzie miało zbyt ciepłe albo zbyt chłodne oświetlenie, a podobno nawet źródło o właściwie dobranej skorelowanej temperaturze bieli, ale nadmiernych brakach w widmie. Niezalecane są też zmiany parametrów ekranu i otoczenia w ciągu dnia i zmiany stanowisk, jeśli mają różne parametry. Dlatego wskazane są też nieprzepuszczalne rolety.
Ściany były już pomalowane na neutralny, jasnoszary kolor bez zafarbu, w pokoju stanęło też popielate biurko. Silne źródło pod sufitem w tak małym pokoju spowodowałoby problemy ze współczynnikiem kontrastu, dlatego trzeba było oświetlić przede wszystkim ścianę za monitorem.
Zgodnie z poradą wybór padł na dwie 6-watowe świetlówki LED firmy Yuji z popularnym gwintem e27 o skorelowanej temperaturze bieli w okolicy 5000 K (do pracy w ustawieniu 6500 K) i wskaźniku oddawania barw (CRI) na poziomie 95%. Zamontowane w dwóch najtańszych lampkach z Leroy Merlin, zapewniły równomierną łunę, której jasność w bezpośrednim otoczeniu monitora odpowiada jasności ekranu w podstawowym profilu kalibracyjnym (70 nt). Łączny koszt świetlówek to 200 złotych (przy czym wkrótce dwukrotnie podrożały). Lampki łącznie kosztowały 60 złotych. To znacznie tańsze rozwiązanie – chociaż mniej estetyczne i wygodne – od specjalnych konstrukcji do zamocowania na biurku za monitorem.
Pan Jurgielewicz pisze o świetlówkach Yuji z gwintem E27 tak:
To unikatowa konstrukcja. „Zwykłe” LED-y mają tę wadę, że sama struktura diody jest pokryta luminoforami. Z uwagi na fakt, że dioda jest malutka, luminofory mają za małą emisję, nie można ich za dużo nałożyć, co się odbija na widmie, już nie mówiąc o tym, że biodegradują się w oczach. W przypadku Yuji dioda ukryta jest pod kapturkiem wielkości naparstka, całym pokrytym luminoforami. Powierzchniowo jest to kilkaset razy więcej – czyli większa emisja przy znacznie mniejszej energii na jednostkę powierzchni. Do tego dobry zasilacz, dioda grzeje się umiarkowanie i nie pali sama z siebie.
Z wątku na forum mva.pl.
O tym, dlaczego 5000 K, a nie więcej, pisze:
Neutralność światła ma być podobna do neutralności bieli monitora. Nie będzie tak przy lampach z kiepskim i przypadkowym widmem. Właściwości ludzkiego narządu wzroku działają tak dziwnie, że światło o CCT ~6500 K, czyli monitor, o widmie wąskopasmowym jest percepcyjnie podobne do światła o CCT ~5000 K o widmie szerokopasmowym. Oczywiście, można próbować „zgrać” biel monitora z dowolnym innym źródłem światła białego, ale z uwagi na pomieszane pasmowo widmo różnych ledów można ich kupić karton i żaden nie będzie odpowiedni. Efekt jest taki, że światło otoczenia „kłóci się” z bielą monitora. Oczy są niebywale wrażliwe na różnice i zestawienie „niepasujących” widm może powodować, że jedno leci w zielonkawe, drugie w czerwonkawe, albo odwrotnie.
Z wątku na forum mva.pl.
Na koniec fragment o tym, dlaczego potrzeba dobrego źródła:
Jeśli rozważalibyśmy faktycznie drogie rozwiązania, problemu praktycznie nie ma. Lampy mają odpowiednie widmo, oprogramowanie monitora zaimplementowane korekty na różnice metameryczne, i szafa gra. Tylko w przypadku rozwiązań amatorskich trzeba liczyć na korzystny zbieg okoliczności. Dlatego podpowiadam lampy stanowiące minimum socjalne i jakąś szansę powodzenia.
Z wątku na forum mva.pl.
Więcej o tych świetlówkach i różnicach względem popularnych produktów można przeczytać w poświęconym im wątku na forum mva.pl.
Podsumowanie
Zestaw: NEC MultiSync EA245WMi w wersji ColorTuned, jego przygotowanie (stabilizacja, selekcja, sprzętowa kalibracja), oświetlenie, kosztował około 3 tysięcy złotych. Monitor jest mało eksploatowany na co dzień, więc dopiero po roku umówię się z ekspertem na rekalibrację w ramach „trasy kalibracyjnej”.
Czy warto? Ekran jest znacznie równomierniej podświetlony niż w moim fabrycznie „kalibrowanym” dellu, w przeciwieństwie do tamtego nie ma widocznych zafarbów, cienie w zbliżonych ustawieniach wyświetlacza i oświetlenia są wyraźnie lepiej zróżnicowane. Raport z kalibracji zamieściłem na jednej z wcześniejszych stron – podobno sprzęt pod tym względem dorównuje znacznie droższym konstrukcjom profesjonalnym.
Co najważniejsze, dzięki temu – jak i odpowiedniemu oświetleniu – wiem, że widzę mniej więcej to, co powinienem widzieć.
Owszem, monitor pracuje wyłącznie w przestrzeni sRGB, ale nie planuję drukowania w CMYK, a tym bardziej żadnych wystaw, do tego zasadniczo nie fotografuję najbardziej wymagających obiektów, takich jak przyroda. Zdjęcia są przeznaczone na Allegro, prywatny blog i strony takie jak Google Photos. Wprawdzie zrobiłem już dwie fotoksiążki, ale te drukuje się na podstawie 24-bitowych JPEG-ów (przydają się co najwyżej profile kalibracyjne o nieco niższej temperaturze bieli).