Odtwarzacz dostępny jest w dwóch wersjach: 64 MB i 128 MB. Pierwsza mieści około godziny muzyki w formacie MP3 przy przepływności 128 kbps, druga - dwa razy tyle. W naszym laboratorium przetestowaliśmy wersję 64 MB.
W pudełku, oprócz samego odtwarzacza, znajdziemy słuchawki, bateryjkę AAA (mały "paluszek"), sznurek do zawieszenia MuVo na szyi, prostą dokumentację i krążek ze sterownikami do starszych wersji Windows.
Sam MuVo jest naprawdę tyci, można go schować w zaciśniętej dłoni (!), w dodatku waży "na oko" tyle, co pudełko zapałek (pełne) - może troszkę więcej.
Urządzenie składa się z dwóch części: "wkładu" (lub - jak kto woli - "klucza USB") i mikrej "stacji dokującej":
"Wkład" zawiera pamięć (64 MB w testowanym egzemplarzu - nie można jej rozszerzyć), kilka przycisków, wtyczkę USB i gniazdko słuchawkowe.
Z kolei ciemnogranatowa "stacja dokująca" (jak to dumnie brzmi :-)) nosi w sobie małą bateryjkę AAA (taką samą, jakich używamy w pilotach do telewizorów). MuVo staje się pełnoprawnym odtwarzaczem MP3 dopiero wtedy, gdy wetkniemy "wkład" w gniazdko USB w "stacji".
Kopiowanie muzyki MP3 do MuVo odbywa się bardzo prosto: biały "kluczyk USB" wtykamy do gniazda USB w komputerze i - pod warunkiem, że mamy jedną z nowszych wersji Windows - pojawia nam się nowy napęd ("Removable Disk"). Nie potrzeba żadnych dodatkowych sterowników - system sam rozpozna nowe urządzenie! Jedynie użytkownicy starszych wersji Windows (np. 98) będą zmuszeni do instalacji dołączonych do MuVo driverów.
Przenoszenie danych na MuVo odbywa się dość wolno, bowiem urządzenie korzysta z interfejsu USB 1.1. Zapełnienie naszego, 64-megabajtowego kluczyka zajmowało koło pięciu minut. Nie jest to zbyt wiele, jednak wolelibyśmy, by MuVo korzystał już z dobroci USB 2.0 (który jest 40-krotnie szybszy od USB 1.1).
Istotną rzeczą jest jednak to, że MuVo może nam służyć nie tylko do słuchania muzyki MP3, ale jako urządzenie do przenoszenia danych - taka jakby 64-mebabajtowa dyskietka. Możemy kopiować na MuVo programy, filmy czy drivery, by te potem zabrać - na przykład - z pracy do domu. Jest to jedna z największych zalet MuVo.
Jeśli zaś chodzi o funkcje odtwarzacza: urządzenie jest maciupkie, więc Creative zrezygnował z instalacji jakiegokolwiek ekranika. Trochę szkoda, ale można to firmie wybaczyć. Odtwarzanie muzyki kontrolujemy sześcioma przyciskami: odtwarzaj/pauza, następny utwór/szybkie przewijanie do przodu, poprzedni utwór/szybkie przewijanie do tyłu, głośniej, ciszej i pętla (odtwarza w kółko ten sam utwór). Przycisk odtwarzaj/pauza służy także jako włącznik MuVo - aby urządzenie włączyć, należy przycisk przytrzymać wciśnięty przez kilka sekund.
Jakość dźwięku na dołączonych słuchawkach jest raczej mierna. Basów nie ma wcale, soprany są takie-sobie, chociaż dźwięk - jeśli posiadamy dobrze spreparowane empetrójki - jest całkiem czysty. Jeśli nie przeszkadzać nam będzie dość słaba jakość dźwięku - w porządku. W przeciwnym wypadku powinniśmy wymienić słuchawki na inne. W naszym przypadku pomogło - i to bardzo. Dźwięk na wyjściu słuchawkowym MuVo jest naprawdę bardzo dobry.
Słuchaliśmy muzyki z MuVo przez kilka godzin, a dołączona bateria nadal działała. Jak wynika z dokumentacji urządzenia, pojedyncze ogniwo starczy na około 10-12 godzin jego pracy.
Creative MuVo to bardzo ciekawy odtwarzacz MP3. Bardzo małe rozmiary, brak konieczności stosowania kabli, możliwość użycia go jako dyskietki 64 MB czynią zeń urządzenie naprawdę atrakcyjne. Niestety wiele osób może odstraszać jego cena - koło 600 zł. Miejmy nadzieję, że ta szybko stopnieje.
Zalety
- Bardzo małe rozmiary
- Bardzo mała waga
- Może być użyty jako nośnik danych
- Nie wymaga sterowników (w przypadku Windows Me, XP i 2000)
Wady
- Tylko 64 lub 128 MB pamięci (przydałoby się więcej)
- Brak wbudowanego ekranika LCD
- Bardzo słabe dołączone słuchawki
Do testów dostarczył:
Creative Labs Polska www.creative.pl
Cena: około 600 zł z VAT-em za wersję 64 MB