Architektura Pascal potrafi być bardzo wydajna, a jej najmocniejsi przedstawiciele, GeForce GTX 1080 i GTX 1070, mają bardzo duże możliwości. Jednak kiedy producent zaczyna obcinać jednostki obliczeniowe i obniżać częstotliwości taktowania do bardzo niskiego poziomu, to zaczynamy się zastanawiać, gdzie jest granica – czy najsłabsze modele nadal będą wyraźnie lepsze od coraz wydajniejszych GPU zintegrowanych z procesorami? Na szczęście sytuacja na rynku desktopowym nie przypomina jeszcze tej z mobilnego, gdzie w najtańszych laptopach montuje się samodzielne GPU niewiele szybsze od „integry” tylko po to, by przyciągnąć klientów.

Niestety, najsłabsze układy z danej generacji zazwyczaj najszybciej się starzeją. Dość wspomnieć GTX-a 950, który ma obecnie spore problemy z nieprzerwanym utrzymaniem zadowalającej płynności (tj. 30 kl./s) w nowych grach w rozdzielczości 1080p, i to w średnich ustawieniach jakości grafiki. Możliwości tej konstrukcji można porównać do możliwości obecnie dostępnych konsol: PS4 oraz XBox One. Takie porównanie początkowo wydaje się całkiem trafne, dopóki nie uświadomimy sobie, jak długo obie konsole są już na rynku... Owszem, wszystkie nowe tytuły na nich działają, jednak płynność na poziomie 30 kl./s nie wszystkich zadowoli. Poza tym w wersjach pecetowych gier brakuje mechanizmów automatycznie dostosowujących ustawienia jakości grafiki, tak żeby płynność animacji była stała.