Niska półka kart graficznych od kilkunastu miesięcy jest wytrwale ignorowana przez producentów GPU. Trafiające co jakiś czas na rynek nowości zwykle nie zmieniają właściwie nic w sytuacji, w jakiej znajdują się najmniej zamożni gracze. W segmencie kart za 400–700 zł wydajność właściwie stoi w miejscu, ponieważ cały czas dostajemy bardzo słabe nowe rdzenie lub starsze rdzenie pod nową nazwą. W zasadzie jedyną zaletą nowszych układów jest zwiększona funkcjonalność (obsługa nowych technik, wyjść obrazu) oraz zwiększona efektywność energetyczna, ale... i to nie zawsze.

Co obecnie jest dostępne w niskim segmencie?