Huawei P9 Lite – test
Wspomniana we wstępie formuła brzmi następująco: ma być ładnie, sprawnie, bezproblemowo i w przystępnej cenie (szczególnie u operatorów). I wcale nie musi być nadzwyczajnie pod jakimkolwiek względem, bo wystarczy, że wszystko będzie ze sobą dobrze i sensownie współgrało. Właśnie taki był Huawei P8 Lite i – w bardzo dużym skrócie – właśnie taki jest Huawei P9 Lite.
Huawei P9 Lite – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 146,8 × 72,6 × 7,5 mm | LTE | Cat 6 |
Masa | 147 g | Wi-Fi | jednozakresowe, n |
Ekran | 5,2 cala | NFC | Tak |
1920 × 1080 | Podczerwień | Nie | |
LCD | Radio FM | Tak | |
Procesor | HiSilicon Kirin 650 | Wyjście obrazu | Nie |
4 × 2 GHz Cortex-A53 4 × 1,7 GHz Cortex-A53 | Host USB | Nie | |
Mali-T830 MP2 | Redukcja szumów | Tak | |
RAM | 2 GB | Dostępna pamięć | ok. 8 GB |
Akumulator | 3000 mAh | mikro-SD | Tak (64+ GB) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 13 MP (IMX214), LED, HDR | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 8 MP | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. |
Huawei P9 Lite nawiązuje wyglądem do czołowego modelu tej marki, czyli Huawei P9, ale jest wykonany z materiałów niższej jakości. Pozostały klasyczne, proste linie i delikatne zaokrąglenia, urozmaicające ogólnie dość prostą bryłę tego telefonu. Pozostawiono też charakterystyczną błyszczącą wstawkę w górnej części tyłu obudowy. Niestety, w porównaniu z „pełną” wersją P9 w modelu P9 Lite znajduje się bardzo niewiele metalu, bo ze stopu aluminium wykonano jedynie boczne krawędzie. Z drugiej strony i tak jest to pewien postęp względem P8 Lite, w którym boczne krawędzie ledwie próbują wyglądać jak szczotkowane aluminium...
Choć krawędzie obudowy P9 Lite są metalowe, przyciski do zmiany głośności i przycisk zasilania są wykonane z tworzywa sztucznego, więc i tu widać pewne cięcia kosztów. Nie wpływają one jednak w większym stopniu na wrażenia płynące z trzymania i użytkowania tego telefonu. Te zaś są... poprawne. Pod tym względem nowość ustępuje trochę droższemu Samsungowi Galaxy A5 (2016) lub pokrewnemu Honorowi 7, ale też nie zawodzi, bo dobrze leży w dłoni, nie zalicza żadnych wpadek w dziedzinie ergonomii i jest wystarczająco solidna.
Huawei P9 Lite to po prostu bardzo poprawny smartfon, w którym wszystko znajduje się na swoim miejscu i działa tak, jak powinno. Jeśli już mielibyśmy coś zmieniać, to przenieślibyśmy wbudowany głośnik z dolnej krawędzi obudowy w jakieś sensowniejsze miejsce, a także zmienilibyśmy szufladkę na karty nano-SIM w taki sposób, by użytkownik nie musiał wybierać, czy chce włożyć do swojego telefonu drugą kartę nano-SIM czy kartę pamięci. Skoro bowiem po dodaniu konta Google i zaktualizowaniu wszystkich programów w telefonie dla użytkownika pozostaje zaledwie około 8 GB miejsca na dane, trudno traktować ten smartfon jako poważnego dual-SIM-a (zresztą tak samo jak poprzednika).
Jak widać, Huawei P9 Lite to bardzo bezpieczny produkt – trochę większy od poprzednika, trochę poprawiony i zmieniony (szczególnie podobają nam się metalowe krawędzie), ale w gruncie rzeczy bardzo podobny do P8 Lite, przez co nie wzbudza większych emocji. Przynajmniej udało się uniknąć... zepsucia czegokolwiek, a to już coś ;)
Huawei P9 Lite w praktyce
Huawei P9 Lite nie tylko wygląda jak typowy smartfon Huawei, ale też tak działa. Nieodłącznym elementem telefonów tej marki jest nakładka systemowa Emotion UI. W P9 Lite występuje ona w wersji 4.1 i jest oparta na Androidzie 6.0. Jak zwykle osoby przyzwyczajone do klasycznego wyglądu i sposobu działania systemu Google mogą mieć na początku problem z połapaniem się w interfejsie P9 Lite, który wydaje się skrzyżowaniem iOS z Androidem. Brak standardowej szufladki z narzędziami, specyficzny wygląd nawiązujący do produktów Apple, rozbudowane menu zarządzania programami działającymi w tle, menu blokowania programom dostępu do połączenia z internetem, wywoływana przesunięciem palca po ekranie do dołu systemowa wyszukiwarka oprogramowania, kontaktów oraz wiadomości i tym podobne – jest tu do czego się przyzwyczajać, jest co lubić i jest na co narzekać. Wyniki sprzedaży sprzętu tej marki wskazują na to, że większość osób nie ma problemu z przestawieniem się na Androida według Huawei, więc nie będziemy się tutaj zbytnio rozwodzić na temat jego sensowności i funkcjonalności. Zastanawia nas tylko, ile jeszcze czasu będzie potrzebowało Huawei na zorientowanie się, że nie należy domyślnie blokować działania w tle usług Microsoft Exchange ;)
P9 Lite to także sporo typowych dla Huawei braków, takich jak zaledwie jednozakresowy moduł Wi-Fi i port mikro-USB bez trybu hosta i wyjścia obrazu. W sumie zdążyliśmy się już do nich przyzwyczaić, ale jeden brak mocno nas zaskoczył. Otóż w P9 Lite nie ma żyroskopu. Zupełnie nie rozumiemy, jak mogło zabraknąć tego dość podstawowego czujnika w smartfonie kosztującym 1300 zł. Dobrze, że przynajmniej słuchawka i anteny działają tak, jak powinny, i że nikt nie wpadł na pomysł pozbawiania telefonu funkcji aktywnej redukcji szumów.
Obsługa multimediów w P9 Lite zalicza zarówno wzloty, jak i upadki. Wzlotem niewątpliwie jest możliwość odtwarzania filmów AVC i HEVC o rozdzielczości 4K, a także DAC wzięty prosto z Huawei P9, który zapewnia dobrą jakość odtwarzanej muzyki. Upadki to brak wyjścia wideo, pojedynczy głośnik umieszczony na dolnej krawędzi obudowy, gdzie bardzo łatwo go zasłonić dłonią, a także niewielka moc wyjścia słuchawkowego, które kapituluje przed słuchawkami o wyższej impedancji. Podsumowując, P9 Lite radzi sobie z podstawowymi multimedialnymi zadaniami, ale nie należy oczekiwać od niego zbyt wiele.
Mocno poprawiony ekran Full HD o przekątnej 5,2 cala
Najważniejsze i największe zmiany względem P8 Lite są związane z wyświetlaczem. Ekran P9 Lite jest większy (5,2 cala zamiast 5 cali), ma wyższą rozdzielczość (1920 × 1080 zamiast 720p), jest o wiele jaśniejszy (a przez to czytelniejszy w słoneczne dni) i bardziej kontrastowy. Krótko mówiąc, jest znacznie, ale to znacznie lepszy i osiąga w pełni akceptowalny poziom, który powinien być standardem w tej kategorii smartfonów.
Tak naprawdę jedynym problemem jest to, że za trochę większe pieniądze można kupić na przykład Nexusa 5X z jeszcze lepszą, skalibrowaną matrycą LCD lub Samsunga Galaxy A5 (2016) z fantastycznym AMOLED-em najnowszej generacji. Nie zmienia to jednak faktu, że wyświetlacz Huawei P9 Lite nie zawodzi i jest jego mocnym punktem.
Mocno poprawiony czas działania
Bardzo duża poprawa nastąpiła także w dziedzinie czasu działania na zasilaniu akumulatorowym. P9 Lite magazynuje w swoich ogniwach aż o 800 mAh więcej niż poprzednik. Dodatkowo Kirin 650 jest znacznie bardziej energooszczędnym procesorem niż Kirin 620, montowany w P8 Lite, a nowy ekran zdaje się mieć umiarkowany apetyt na energię. To wszystko sprawia, że czas działania, który jest jedną z największych słabości P8 Lite, okazuje się jedną z większych zalet P9 Lite. W praktyce osiągi przy włączonym wyświetlaczu są gorsze, niż sugeruje poniższy wykres, ale około 6 godzin intensywnego użytkowania jest możliwe, a to wciąż bardzo dobry wynik.
Niestety, P9 Lite nie obsługuje żadnego standardu szybkiego ładowania, a w pudełku z telefonem znajduje się zwykła, 1-amperowa ładowarka. To bardzo doskwiera, bo naładowanie tego smartfona do pełna z użyciem takiej ładowarki trwa kilka godzin.
Aparat i kamera w normie
Aparat Huawei P9 Lite można opisać jednym słowem: przeciętny. Jest on oparty na popularnym, ale już trochę leciwym 13-megapikselowym sensorze Sony IMX214 (sensor w P8 Lite to OV13850). Nie jest wyposażony ani w optyczną stabilizację, ani w dodatkowe piksele, które mogłyby zostać wykorzystane do usprawnienia autofokusu. Możliwości kamery kończą się na filmach Full HD nagrywanych z szybkością 30 kl./sek. Inaczej mówiąc, jest to najbardziej podstawowa konfiguracja, jaką można spotkać w sprzęcie tej klasy. I widać to po zdjęciach i filmach. Szczegółowość obrazu jest co najwyżej dobra, zakres tonalny jest przeciętny, na zdjęciach wykonanych w słabym oświetleniu widoczne jest bardzo agresywne odszumianie, zmiękczające obraz, autofokus jest poprawny, a wszelkiego rodzaju wady optyczne, takie jak aberracje chromatyczne i pogarszająca się w rogach kadru jakość obrazu, mieszczą się w granicach typowych dla smartfonów tej klasy. Względem P8 Lite zmieniło się naprawdę niewiele i choć tu i ówdzie można się doszukiwać poprawy jakości rejestrowanego wideo, to i tak nie jest ona jakoś szczególnie dobra, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę to, że w zbliżonej cenie można już kupić telefon nagrywający w Ultra HD.
Jedynie oprogramowanie pozwala wyróżnić się aparatowi P9 Lite z tłumu. W większości konkurencyjnych modeli możliwości aparatu są mocno ograniczane, natomiast P9 Lite zapewnia niemal pełen zestaw funkcji dostępnych w czołowym modelu tej marki. Jest tu tryb malowania światłem, przyzwoity tryb ręczny i bardzo wygodne kontrolki zmiany ekspozycji. Zabrakło tylko możliwości zapisywania zdjęć w formacie RAW, ale raczej niewielu nabywców tego smartfona będzie tęsknić za tym dodatkiem. Jest nawet tryb profesjonalnego filmowania, umożliwiający zmianę niektórych parametrów przed wciśnięciem przycisku nagrywania; niestety, podobnie jak w pełnym P9 wszystkie kontrolki i ustawienia znikają po rozpoczęciu kręcenia, co bardzo ogranicza użyteczność tego trybu.
Jednym zdaniem, aparat i kamera Huawei P9 Lite nie zawodzą i pozwalają tworzyć ładne zdjęcia i filmy, ale konkurencja często zapewnia po prostu więcej.
Przykładowe zdjęcia
Przykładowe nagrania Full HD
Kirin 650 znacznie nowocześniejszy od Kirina 620
Następny problem Huawei P8 Lite, od którego P9 Lite jest wolny, to wydajność. O prawidłowe funkcjonowanie nowego Lite'a dba nowy procesor Huawei, Kirin 650. Jest zbudowany z ośmiu rdzeni Cortex-A53, z których cztery są taktowane z częstotliwością 2 GHz, a cztery – o 300 MHz wolniej. Wzrost wydajności w porównaniu z ośmioma rdzeniami poprzednika, taktowanymi z częstotliwością 1,2 GHz, jest oczywisty.
P9 Lite ma też znacznie nowocześniejszy układ graficzny, Mali-T830MP2, który nie tylko jest o wiele wydajniejszy, ale też przysparza znacznie mniej kłopotów z kompatybilnością, a to dzięki temu, że nie powstawał w czasach, gdy w Europie o Ameryce Północnej wiedzieli tylko wikingowie. SoC ten kryje jeszcze jedną ciekawostkę: w tej chwili to jedyny smartfonowy układ tej klasy produkowany w procesie technologicznym klasy 16 nm.
Jak to się przekłada na praktykę? Różnie. Postęp względem poprzednika jest niepodważalny – zarówno w benchmarkach, jak i w praktyce. W porównaniu z konkurencją czasem bywa lepiej, a czasem gorzej, bo to raczej wydajnościowy średniak, przeważnie plasujący się gdzieś w połowie stawki. Na pochwałę zasługuje porządny nośnik danych i niezła optymalizacja oprogramowania. Także wymagające gry dobrze wykrywają możliwości tego smartfona i nie przesadzają z ustawieniami, dzięki czemu można przyjemnie pograć w niemal wszystko.
Mamy jednak jedno poważne zastrzeżenie: system P9 Lite zbyt agresywnie czyści pamięć operacyjną z procesów działających w tle, przez co praca w kilku narzędziach jednocześnie jest bardzo nieprzyjemna. Już nawet trzy większe programy naraz to zbyt dużo dla tego smartfona i przełączanie się między nimi wiąże się z ich ciągłym ponownym uruchamianiem. Zamysł zapewne był taki, że procesy pozostawione samym sobie niepotrzebnie zużywają akumulator, jednak przesadzono. Co bardziej zaawansowani użytkownicy będą cierpieć, bo wprawdzie od 2 GB pamięci operacyjnej nie można oczekiwać cudów, ale powinno to wystarczyć do pracy z trzema narzędziami...
Podsumowanie
Huawei P9 Lite, choć tak podobny do swojego poprzednika, jest od niego wyraźnie lepszy. Poprawiono niemal wszystko, co wymagało poprawienia, dzięki czemu tegoroczny „średniak” Huawei jest smartfonem zdecydowanie równiejszym i przez to bardziej godnym polecenia. Największy postęp widać (dosłownie i w przenośni) w wyświetlaczu (bo w sumie to on dawał najwięcej powodów do narzekania), ale nastąpił on również w tak ważnych dziedzinach, jak czas działania, wydajność i jakość wykonania. Nie zapominajmy też o świetnie zaimplementowanym skanerze linii papilarnych. Czyli co – nic, tylko kupować?
Nie do końca. Pracownicy Huawei niewątpliwie nie spoczęli na laurach, ale opłacalność P9 Lite na tle konkurencji nie jest dla nas oczywista. W tej chwili naszym zdaniem lepiej jest dołożyć 100–150 zł i zamiast P9 Lite kupić na przykład 32-gigabajtową wersję Nexusa 5X lub nowego Samsunga Galaxy A5 (oba te smartfony mają ekran tych samych rozmiarów co P9 Lite) i zyskać w ten sposób znacznie lepszy aparat, lepszą kamerę wideo (szczególnie dotyczy to Nexusa 5X), jeszcze lepszy ekran, szybkie ładowanie, moduł Wi-Fi z tej epoki i... żyroskop. Ba, nawet dozbieranie do Honora 7 zdaje się lepszym pomysłem z punktu widzenia kogoś, kto bardzo chce kupić właśnie coś z obozu Huawei.
Temu smartfonowi po prostu przydałaby się jakaś mała obniżka ceny detalicznej (100–200-złotowa powinna wystarczyć), tak żeby mógł zachować bezpieczniejszy dystans do znacznie lepiej wyposażonych urządzeń. To samo tyczy się oferty operatorów: P9 Lite będzie wart zakupu, jeśli będzie zauważalnie tańszy od wspomnianych przed chwilą rywali (i wiele wskazuje na to, że właśnie tak będzie).
Huawei P9 Lite to solidny i przyjemny w użytkowaniu smartfon. Jeżeli za jakiś czas uwolni się od „podatku od nowości” i zostanie uczciwie wyceniony i wypozycjonowany względem konkurencji, łatwo będzie mu wybaczyć pewne niedociągnięcia. Wtedy też będziemy mogli go z czystym sumieniem polecić niemal każdemu. Gdyby jeszcze tylko nie trzeba było wybierać między obsługą dual-SIM a możliwością włożenia karty pamięci...
Do testów dostarczył: Huawei
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1300 zł