Huawei Mate 8 – test
Huawei wcześniej wielokrotnie pokazywało, że umie tworzyć ładne, zgrabne, trwałe i sprawnie działające smartfony, jednak często miały one spore braki w specyfikacji i funkcjonalności. Mate 8 próbuje skończyć z tą tendencją i połączyć klasyczne wzornictwo oraz typową dla marki wysoką jakość wykonania z najnowszą techniką, godną nowoczesnego flagowca najwyższej klasy. Co z tego wynikło?
Huawei Mate 8 – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 157,1 × 80,6 × 7,9 mm | LTE | Cat 6 |
Masa | 185 g | Wi-Fi | 2-zakresowe, ac |
Ekran | 6 cali | NFC | Tak |
1920 × 1080 | Podczerwień | Nie | |
LCD | Radio FM | Tak | |
Procesor | Kirin 950 | Wyjście obrazu | Nie |
4 × 2,3 GHz Cortex-A72 4 × 1,8 GHz Cortex-A53 | Host USB | Tak | |
Mali-T880 MP4 | Redukcja szumów | Tak | |
RAM | 3 GB | Dostępna pamięć | ok. 22 GB |
Akumulator | 4000 mAh | mikro-SD | Tak (64+ GB) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 16 MP, OIS, autofokus, dual-LED, HDR | ||
Wideo: 1080p @ 60 kl./sek. | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 8 MP | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. |
Już pierwszy rzut oka na model Mate 8 pozwala rozpoznać smartfon Huawei. Oczywiście, nie chodzi nam o to, że w dolnej części tyłu obudowy znajduje się duże logo firmy, ale o wygląd przeniesiony z ostatnich konstrukcji tej marki, takich jak Ascend Mate7, Mate S i Honor 7. Huawei chce być postrzegany jako marka premium, dlatego w swoich smartfonach stosuje obudowy wykonane z jednego kawałka metalu wysokiej jakości. Niewielkie ilości plastiku da się znaleźć w testowanym dziś urządzeniu jedynie w górnej i dolnej części tyłu, ale w żadnym stopniu nie wpływają one na postrzeganie jakości wykonania, która jest po prostu świetna. Bardzo nam się podoba to, jak wykończono metalową powierzchnię Mate'a 8: jest matowa, dzięki czemu nie rysuje się zbyt szybko i łatwo ją utrzymać w czystości (trzeba jednak pamiętać o tym, że różne wersje kolorystyczne są wykończone w trochę inny sposób). Odrobinę różnorodności w dość jednolitej bryle tego smartfona wprowadzają fazowane, wypolerowane krawędzie i szczotkowana ramka. Rozwiązania te są już znane z innych modeli smartfonów Huawei, ale nadal się sprawdzają i – co najważniejsze – nadal dobrze wyglądają. Mate 8, tak jak poprzednik, może się też pochwalić wąskimi ramkami, dzięki którym ten 6-calowiec rozmiarami rywalizuje z niektórymi smartfonami z ekranem o przekątnej 5,7 cala i potrafi zaskoczyć swoją (względną) poręcznością.
Wszystkie metalowe, mechaniczne przyciski zamontowano w górnej części prawego boku obudowy i wszystkie dobrze wywiązują się ze swoich zadań. Płytka skanera linii papilarnych, jak to w większości smartfonów Huawei, znajduje się pod aparatem, ale tym razem jest okrągła (w starszych modelach jest kwadratowa), co jednak nie ma żadnego wpływu na sposób i szybkość działania, które są wzorcowe. Wyjście słuchawkowe zamontowano na górnej krawędzi obudowy, a port mikro-USB i pojedynczy głośnik – na dole. Z lewego boku wysuwa się standardowa „szufladka trudnego wyboru”, czyli szufladka, w której można umieścić albo dwie karty nano-SIM, albo kartę nano-SIM i kartę mikro-SD. Użytkownik Honora 5X już nie musi podejmować takich łamiących serce decyzji i mamy nadzieję, że dwie szufladki pojawią się także w przyszłych flagowcach Huawei.
Jak widać, Huawei Mate 8 przynosi rozwinięcie pomysłów zastosowanych w poprzedniku i jest typowym kontynuatorem koncepcji projektowej Huawei. Typowym w tym sensie, że jest to kolejny świetnie wykonany i szykowny telefon tej firmy, co nie brzmi emocjonująco, ale dobrze pokazuje, jak bardzo projektanci chińskiej marki przyzwyczaili nas do wysokiej jakości swojej pracy. Już nie owijając w bawełnę: Mate 8 to jeden z najporęczniejszych i najsolidniejszych 6-calowców na rynku, i to nie tylko dlatego, że na rynku jest bardzo mało 6-calowców tej klasy.
Android 6.0 + iOS = EM UI 4.0
Co by powstało z próby połączenia Androida i iOS? Zapewne coś przypominającego nakładkę systemową Huawei. Oprogramowanie smartfonów tej marki właściwie od zawsze wywołuje w nas (i nie tylko w nas) bardzo mieszane uczucia, bo wyraźnie jest tworzone z myślą o klientach z państw dalekowschodnich i w ogóle osobach, które z jakiegoś powodu nie lubią standardowych androidowych rozwiązań.
Wiele rzeczy zrobiono tu ładnie i z głową. Interfejs wygląda czysto i schludnie, a preinstalowany zestaw skórek może się podobać (choć pewne wyraźne nawiązania do iOS są nie do ukrycia, więc jeśli masz na nie uczulenie, to lepiej się trzymaj z daleka). Najbardziej lubiana przez nas i najczęściej wykorzystywana funkcja nakładki Huawei to podręczna wyszukiwarka systemowa, którą wywołuje się po prostu przesunięciem palca z góry do dołu w dowolnym miejscu ekranu. Niby teoretycznie podobny efekt można osiągnąć z wykorzystaniem standardowego widżetu wyszukiwarki Google, ale rozwiązanie Huawei jest szybsze, łatwiej dostępne, a przez to wygodniejsze. Mocną stroną Androida zmodyfikowanego przez Huawei pozostaje duża konfigurowalność oprogramowania. Użytkownik może ręcznie wybrać to, które programy będą się łączyły z siecią, a które nie, a także które będą dalej działać w tle po wyłączeniu ekranu. Szkoda tylko, że tak trudno się dokopać do niektórych opcji (i to pomimo tego, że pod ręką jest wyszukiwarka zintegrowana z menu ustawień systemowych) i że programiści Huawei pozmieniali położenie niektórych z nich względem czystego Androida.
Tyle pozytywów. Do negatywów należy zaliczyć brak możliwości wyboru, czy Androidowa szufladka z narzędziami ma być na swoim miejscu, czy jednak ma być jak w iOS. Rozumiemy, że do tej drugiej opcji można się przyzwyczaić i niektórym (czyli na przykład większości mieszkańców Azji) może się ona podobać, ale uważamy, że wybór jest dobry. Po drugie, niektóre funkcje dodano na siłę, a inne są mocno niedopracowane. Huawei lubi się chwalić tym, że jego telefony rozpoznają kłykcie palców, i w systemie zaszyto kilka działań wymagających od użytkownika rysowania po ekranie właśnie kłykciem (na przykład dwukrotne stuknięcie w wyświetlacz wykonuje zrzut ekranu). Działa to kiepsko. Co prawda zależy to trochę od osoby i anatomii konkretnej dłoni, ale oprogramowanie Mate'a 8 bardzo często w ogóle nie reagowało na nasze polecenia, a czasem reagowało w sposób zupełnie nieprzewidywalny. Inny przykład niedokończonej funkcji: wyświetlanie dwóch narzędzi obok siebie. Aktywuje się ją długim przytrzymaniem systemowego przycisku wielozadaniowości. Wtedy pojawia się lista programów, które mogą się podzielić ekranem, a w modelu Mate 8 jest ich... dziewięć, z czego osiem to produkty Huawei. Jest to spory brak, bo tak duży telefon aż się prosi o to, by ta funkcja działała w nim bez zarzutu.
Reasumując, oprogramowanie Huawei nadal potrafi spolaryzować opinie. Można się do niego przyzwyczaić, można je polubić, ale też łatwo uznać je za dziwaczne i przekombinowane.
Szok! Smartfon Huawei z dwuzakresowym Wi-Fi ac!
Tak, zdajemy sobie sprawę z tego, że Honor 7 to w istocie smartfon Huawei, również ubiegłoroczny P8 Max jest wyposażony w trochę nowocześniejszy moduł Wi-Fi, więc Mate 8 nie jest pierwszym telefonem tej marki z dwuzakresowym Wi-Fi, ale nadal trudno nam uwierzyć, że Mate 7, Mate S i P8 – czyli cała ubiegłoroczna smartfonowa śmietanka Huawei – łączyły się tylko z sieciami 2,4 GHz i że tyle czasu trzeba było czekać, aż producent coś z tym zrobi. Niestety, w tym przypadku „coś” nie oznacza jeszcze „wszystkiego, co się da”, bo nie ma tu obsługi MIMO (ani tym bardziej MU-MIMO), ale od czegoś trzeba zacząć, a podstawowa obsługa Wi-Fi ac to i tak spory krok naprzód względem poprzednich flagowców firmy. Także jakość połączenia zdaje się lepsza od tej, którą zapewniają Mate S i Mate7 (szczególnie Mate S miewał z tym problemy), więc widocznie poprawiono nie tylko moduł Wi-Fi, ale też towarzyszące mu anteny. Oby tak dalej!
Huawei Mate 8 jest smartfonem dual-SIM dual stand-by. Oczywiście, warunkiem jest rezygnacja z wykorzystania karty mikro-SD. Obsługa dual-SIM jest zaimplementowana poprawnie, czyli w dialerze znajdują się dwa przyciski rozpoczynania rozmowy (choć w ustawieniach można wybrać kartę domyślną i wtedy wyświetlany jest tylko jeden), w narzędziu do SMS-owania znajdują się dwa przyciski wysyłania wiadomości, do każdej z kart można przypisać inny dzwonek i tak dalej. Jakość połączeń telefonicznych i słuchawki jest dobra, niezależnie od tego, czy karta działa w trybie 2G czy 3G/LTE.
Do tego dochodzą: obsługa Bluetooth 4.2, radio FM, standardowy port mikro-USB 2.0 z funkcją hosta (ale bez wyjścia obrazu), NFC i Miracast.
Multimedialna poprawność
Duży ekran Mate'a 8 aż się prosi o to, by wyświetlać na nim wszelkiego rodzaju treści multimedialne, ale sprzęt i oprogramowanie nie do końca temu sprzyjają. Standardowy odtwarzacz wideo właściwie nie ma menu ustawień i w żaden sposób nie zintegrowano w nim obsługi DLNA, co szybko zmusza do znalezienia jakiejś alternatywnej opcji w Sklepie Play. Sytuację poprawia zaawansowany sprzętowy dekoder wideo. Bez problemu radzi on sobie z rozdzielczością UHD/4K i 8-bitowymi odmianami kodeków AVC oraz HEVC, a jego specyfikacja mówi nawet o dekodowaniu 10-bitowego strumienia HEVC. Niestety, tej ostatniej funkcji nie udało nam się sprawdzić w praktyce, bo żaden przetestowany przez nas odtwarzacz filmów nie wiedział, co zrobić z plikami wideo zakodowanymi w ten sposób... Wielka szkoda, że w tym wszystkim zabrakło jakiegoś porządnego sposobu na wysłanie obrazu z telefonu na większy ekran, a także porządnych głośników stereo. Pojedynczy głośnik Mate'a 8, zamontowany koło portu USB, nie jest najgorszy (o ile akurat nie zostanie zasłonięty dłonią), jednak od sprzętu tego typu, w którym obsługa multimediów powinna być najmocniejszą stroną, oczekujemy czegoś więcej niż „nie najgorszy”.
Jakość wyjścia słuchawkowego jest wyraźnie lepsza niż w poprzednich modelach Huawei. Brzmienie jest teraz o wiele bogatsze, dynamiczne i pod względem ogólnie pojętej jakości dźwięku Mate 8 może rywalizować z wieloma smartfonami najwyższej klasy. Ponarzekać można jedynie na dość przeciętną moc dostarczaną słuchawkom. Niewymagające konstrukcje douszne są obsługiwane na styk, ale wszystkie bardziej wymagające będą grały trochę za cicho. Nastąpił więc postęp, lecz Huawei nadal ma nad czym pracować.
Huawei trzyma się Full HD
Huawei nadal trzyma się tezy, że smartfony nie potrzebują ekranów o rozdzielczości wyższej niż Full HD, przez co 6-calowy wyświetlacz Mate'a 8 ma szansę wprawić w osłupienie rozmiarem, ale na pewno nie zrobi tego za sprawą ostrości obrazu. W sumie trochę szkoda, bo choć można dyskutować o sensowności montowania ekranów QHD w 5-calowych smartfonach, dodatkowe piksele w 6-calowcu tej klasy raczej by nie zaszkodziły.
Nie zaszkodziłoby też, gdyby inżynierowie Huawei zaczęli przywiązywać większą wagę do kalibracji ekranów. Matryca Mate'a 8 cechuje się gamutem szerszym od sRGB, ale węższym od Adobe RGB, a temperatura barwowa w fabrycznej konfiguracji sprawia, że wyświetlana biel jest zauważalnie niebieskawa. W ustawieniach systemowych znajduje się suwak pozwalający zmienić balans bieli na bardziej naturalny, jednak nie zmienia on tego, że barwy nie mają zbyt wiele wspólnego z poprawnością. Są przyjemnie nasycone i na pewno wielu się spodobają, ale chcielibyśmy, żeby więcej producentów poszło śladem Samsunga i pozwoliło użytkownikowi zdecydować, czy kolory mają być „ładne” czy realistyczne.
Ekran Mate'a 8 wiele osób może ocenić jako wystarczająco dobry, lecz do rynkowej czołówki jest mu bardzo daleko. Maksymalna jasność jest niezła, rozdzielczość – do przyjęcia, odwzorowanie czerni – dobre, a kolory mogą się spodobać przeciętnemu użytkownikowi, ale wyświetlacz ten nie ma szans w rywalizacji o zawartość portfela najbardziej wymagających klientów.
Rewelacyjny czas działania
Jesteś zaawansowanym użytkownikiem smartfona, który ciągle ma problem z dotrwaniem do wieczora bez doładowywania akumulatora? Rozumiemy Twój ból i mamy rozwiązanie Twoich kłopotów. Nazywa się ono Huawei Mate 8.
Już poniższy wykres dużo mówi o tym, co potrafi ten chiński 6-calowiec, ale nie maluje on pełnego obrazu sytuacji. Tak się złożyło, że sprzęt ten mogliśmy testować na targach MWC, czyli w miejscu, w którym smartfony wyjątkowo mocno dostają w kość. Kilkaset mejli w ciągu dnia, komunikatory, ciągłe surfowanie po sieci i sprawdzanie witryn społecznościowych, częste łączenie się z różnymi sieciami Wi-Fi i rozłączanie... W żadne inne dni w roku nie korzystamy ze swoich telefonów tak intensywnie jak na tych targach. Pierwszego dnia główny tester tradycyjnie zabrał ze sobą banki energii, żeby móc za ich pomocą doładować telefon, lecz po kilku godzinach okazało się, że następnego dnia będzie je można zostawić w pokoju hotelowym, bo dla nowego Mate'a 7–8 godzin użytkowania przy włączonym ekranie to nie jest wielki problem. Dawno nie mieliśmy w testach smartfona, który zapewniałby taki komfort w tak skrajnym scenariuszu. Oczywiście, zabawa w wymagających grach rozładuje akumulator w 3–4 godziny, a dalsza podróż ujawnia, że modem Huawei nie jest tak efektywny jak zintegrowane rozwiązania Qualcomma najnowszej generacji, przez co telefon ten w trybie hotspota i w czasie intensywnego korzystania z internetu komórkowego już tak nie błyszczy, ale w zdecydowanej większości sytuacji czas działania jest niesamowity.
Do tego dochodzi małe zużycie energii w stanie spoczynku, w dużej mierze za sprawą wprowadzonego w Androidzie 6.0 trybu Doze, i obsługa szybkiego ładowania. Co prawda naładowanie modelu Mate 8 do 100% zajmuje około 2,5 godziny, ale pierwsze 75% na wskaźniku akumulatora pojawia się już po godzinie, co w praktyce oznacza, że godzina ładowania zapewnia bezstresowe użytkowanie telefonu przez cały dzień. Brakuje nam w tym wszystkim tylko funkcji ładowania bezprzewodowego, lecz cienkie metalowe obudowy i ładowanie indukcyjne nie idą w parze (przynajmniej na razie, bo Qualcomm już wie, jak pokonać tę barierę).
Tradycyjnie dobry aparat i średnia kamera
Smartfony Huawei przyzwyczaiły nas do tego, że montowane w nich aparaty są przyjemne w obsłudze, mają niezłą automatykę, zapewniają porządną jakość zdjęć i... kiepski tryb wideo. Huawei Mate 8 kontynuuje ten trend, bo jego 16-megapikselowy aparat pozwala robić naprawdę ładne zdjęcia bez konieczności przełączania się na tryb ręczny, ale filmowanie nie idzie mu najlepiej.
Oprogramowanie
Oprogramowanie pomimo upływu czasu nadal jest mieszanką rozwiązań bardzo fajnych i co najmniej dziwnych. Tradycyjnie bardzo nam się podoba automatyka, która przeważnie wie, co robi, nieźle działający tryb malowania światłem, a także to, jak rozwiązano kwestię kompensacji ekspozycji i wyboru punktu pomiaru światła. (W urządzeniach Huawei od dłuższego czasu działa to tak, że po dotknięciu ekranu w dowolnym punkcie automatyka ustawia w nim ostrość i naświetlenie, a obok niego pojawia się suwak kompensacji ekspozycji, dłuższe zaś przytrzymanie palca w jednym miejscu pozwala oddzielić punkty pomiaru odległości i naświetlenia).
Z drugiej strony interfejs nawet nie próbuje ukrywać, że został podpatrzony w iOS, menu ustawień aparatu nadal nie obraca się wraz z telefonem i zawsze wyświetla się w pozycji wertykalnej, tryb ręczny jest dość rozbudowany i funkcjonalny, ale brakuje w nim możliwości zapisywania zdjęć RAW, a całość nie jest kompatybilna z Camera2 API, więc nici z próby zastąpienia standardowego narzędzia aparatu czymś jeszcze bardziej funkcjonalnym i rozbudowanym. Wiemy, że to trochę takie czepialstwo z naszej strony, i większość z Was uzna oprogramowanie aparatu Mate'a 8 za przynajmniej wystarczające, jednak byłoby dobrze, gdyby ktoś w końcu coś z tym zrobił (szczególnie z tym automatycznym obracaniem się menu).
Jakość obrazu
Jakość obrazu, jaką zapewnia 16-megapikselowy sensor Sony IMX298 (ze standardowym układem subpikseli, a nie układem RGBW, znanym z modeli Mate S i P8) i stabilizowany obiektyw o przysłonie F/2.0, jest bardzo dobra. Zdjęcia wykonane w dzień mają barwy przyjemnie nasycone, ale nie przesadzone, niezłą szczegółowość (także w rogach kadru, z czym ostatnio ma problem sporo flagowców goniących za coraz jaśniejszą przysłoną), a w cieniach nie straszy szum. Zastrzeżenia mamy tylko co do trochę zbyt delikatnego trybu HDR, po którego włączeniu czasem można odnieść wrażenie, że nic się nie zmieniło. W słabym oświetleniu sytuacja wygląda nieco gorzej, bo w trudniejszych warunkach autofokus wyraźnie spowalnia, a agresywne odszumianie oprócz niepożądanego cyfrowego szumu usuwa niemal wszystkie szczegóły. Jednak po zmniejszeniu zdjęcia do rozdzielczości bardziej przyjaznej witrynom społecznościowym i lekkim wyostrzeniu okazuje się, że całkiem używalne są nawet ISO powyżej 800. Ogólnie cudów nie ma i na rynku jest już sporo smartfonowych aparatów, które uważamy za lepsze pod tym lub innym względem, ale uważamy, że aparat Mate'a 8 zadowoli większość swoich użytkowników.
Kamera
Niestety, o kamerze nie możemy powiedzieć tego samego. Choć pierwsze flagowce nagrywające filmy UHD pojawiły się około 2 lat temu, Huawei nadal nie ma w swojej ofercie smartfona zdolnego rejestrować wideo o takiej rozdzielczości. Możliwości Mate'a 8 kończą się na 1080p, i to nie jakoś specjalnie wysokiej jakości. Stosunkowo szeroki strumień danych na poziomie około 24 Mb/sek. zapewnia niezłą jakość obrazu w czasie filmowania statycznych scen, ale większa ilość ruchu eksponuje słabość ciągle używanego profilu Baseline. Optyczna stabilizacja obrazu również nie jest tak efektywna jak w rywalach podobnej klasy, a uzupełniającej ją stabilizacji cyfrowej daleko do poziomu smartfonów Samsunga, LG, Sony i Apple. Także oprogramowanie ma kilka dziwnych problemów. Najdziwniejszy jest związany z tak zwanym trybem profesjonalnym. Można w nim przed wciśnięciem przycisku nagrywania ustawić kompensację ekspozycji, odległość ostrzenia i tak dalej, ale po naciśnięciu go... wszystkie kontrolki znikają, więc w trakcie nagrywania nie można już nic zmienić. Krótko mówiąc, tryb wideo to nadal pięta achillesowa telefonów Huawei.
Przykładowe zdjęcia
Przykładowe nagrania Full HD
Kirin 950 – pierwszy procesor Huawei naprawdę godny flagowca
We wcześniejszych artykułach na temat czołowych modeli Huawei często podkreślaliśmy, że choć ich oprogramowanie jest nieźle zoptymalizowane i w codziennych zastosowaniach działają one bardzo żwawo, to zdecydowanie nie są to urządzenia dla graczy. Po prostu dotychczasowe układy HiSilicon Kirin bardzo odstawały pod względem wydajności (szczególnie układu graficznego) od rywali z obozu Samsunga i Qualcomma. Huawei Mate 8 to zmienia, bo zamontowany w nim Kirin 950 to bardzo nowoczesna i szybka jednostka centralna, zaprojektowana z głową.
Najpierw garść liczb dotyczących układu Kirin 950:
- cztery 64-bitowe rdzenie Cortex-A72 taktowane z częstotliwością 2,3 GHz,
- cztery 64-bitowe rdzenie Cortex-A53 taktowane z częstotliwością 1,8 GHz,
- układ graficzny Mali-T880 MP4 taktowany z częstotliwością 900 MHz,
- dekoder wideo Imagination Technologies, obsługujący profil Main10 kodeka HEVC,
- całość produkowana w procesie technologicznym TSMC 16 nm i połączona z 3 GB lub 4 GB pamięci LP-DDR4 taktowanej z częstotliwością 1333 MHz.
Względem ubiegłorocznych Kirinów o słabowitych układach graficznych i żyłowanych rdzeniach Cortex-A53 jest to ogromny skok techniczny, który sprawia, że Kiriny już nie wyglądają na przestarzałe. Ba, Kirin 950 pod pewnymi względami jest najnowocześniejszym i najbardziej rozsądnym smartfonowym procesorem na rynku!
Przejdźmy do konkretów. Pod względem wydajności procesora Huawei Mate 8 należy do absolutnej czołówki, a postęp w stosunku do Mate'a 7 i Mate'a S jest zauważalny gołym okiem. Szczególnie mocno do przodu poszła wydajność jednowątkowa, bo pojedynczy rdzeń Cortex-A72 jest szybszy zegar w zegar od rdzenia Cortex-A53 z Mate'a S o mniej więcej 70–80%. To bardzo czuć w czasie ładowania stron internetowych, aktualizowania programów i wielu innych podstawowych smartfonowych czynności.
Układ graficzny Mate'a 8 to również nowa jakość, choć jego wydajność nie robi już aż takiego wrażenia jak wydajność procesora. Nowy GPU w niektórych testach jest nawet ponad dwa razy wydajniejszy od GPU w starszych flagowcach tej marki, więc postęp jest niepodważalny. Z drugiej strony jego moc obliczeniowa jest ponad dwa razy mniejsza od maksymalnej mocy obliczeniowej GPU Samsunga Galaxy S7. Dla przypomnienia: mocarna nowość Samsunga korzysta z układu graficznego Mali-T880 MP12, taktowanego z częstotliwością 650 MHz, czyli jest zbudowany z aż trzykrotnie większej liczby klastrów niż Mali-T880 MP4 Mate'a 8. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że w krótkich testach niezależnych od rozdzielczości supertelefon Samsunga jest przeszło dwa razy szybszy od Mate'a 8. Prosta matematyka wskazuje, że właśnie tak to powinno wyglądać.
Wystarczy jednak wziąć pod uwagę stosunkowo niską rozdzielczość ekranu Huawei Mate 8 i zobaczyć, co się dzieje z wydajnością jego procesora i układu graficznego po kilkudziesięciu minutach grania, by się okazało, że wychodzi on na prowadzenie. Wynika to z tego, że Kirin 950 nie jest procesorem, który ma brylować w benchmarkach. To układ, który faktycznie ma się nadawać do zamontowania w typowym smartfonie i utrzymać jego (niemal) pełne osiągi przez cały czas, a nie tylko przez kilka minut. W trakcie naszych testów układ graficzny nigdy nie stracił więcej niż 10% swojej wydajności, a taktowanie procesora było zbijane jedynie wtedy, gdy maksymalnie obciążyliśmy jego trzy rdzenie na kilkanaście minut lub cztery rdzenie na kilka minut (scenariusz bardzo nierealistyczny w czasie typowego użytkowania telefonu).
Inaczej mówiąc, inżynierowie Huawei dokładnie wiedzieli, ile ciepła mogą odprowadzić, i zaprojektowali procesor Mate'a 8 w taki sposób, by nie przekraczać tej fizycznej granicy, którą rywale często ignorują. Bardzo nam się podoba to podejście, bo jest uczciwe względem konsumenta. Nikt go tu nie próbuje omamić magią liczb i nadmuchanych wyników benchmarków.
Szkoda tylko, że nowoczesny procesor Huawei nie idzie w parze z naprawdę nowoczesnym nośnikiem systemowym. Przez to programy nie instalują się tak szybko, jak by mogły, a czas reakcji i płynność systemu w czasie aktualizowania ich w tle nie są tak nienaganne jak w nowych urządzeniach Samsunga i Apple. Nie przeszkadza to specjalnie w trakcie typowego użytkowania, bo oprogramowanie Huawei jest dobrze zoptymalizowane i na co dzień działa bardzo żwawo, jednak byłoby dobrze, gdyby smartfony tej marki zaczęły nadążać za wszystkimi dobrymi rynkowymi trendami. Dzięki temu byłyby jeszcze lepsze.
Podsumowanie
Huawei Mate 8 to pod wieloma względami spory krok naprzód – i to względem zarówno bezpośredniego poprzednika, jak i wszystkich ubiegłorocznych flagowców firmy. W końcu nabywca smartfona z jej logo nie musi się godzić na lekko przestarzały procesor, moduł Wi-Fi rodem z ubiegłego dziesięciolecia i kilka innych niedogodności charakterystycznych dla wszelkiej maści starszych Huawei. Dzięki temu typowe mocne strony urządzeń tej marki błyszczą w Mate 8 jeszcze bardziej niż zwykle: jakość wykonania i wąskie ramki robią świetne wrażenie, oprogramowanie działa sprawnie, korzystanie z aparatu sprawia przyjemność, a bezproblemowość i szybkość działania skanera linii papilarnych to wzór do naśladowania dla całego rynku. No i jeszcze te niesamowite osiągi akumulatora... Bardzo prosimy, żeby właśnie tak to wyglądało w każdym smartfonie, a nie tylko w tych bardzo nielicznych!
Sześciocalowiec idealny? Na pewno bardzo dobry. Na skromnym rynku urządzeń z tak dużym ekranem trudno będzie mu znaleźć godnych rywali, więc jeśli 5,5–5,7 cala to dla Ciebie zbyt mało, wiedz, że Huawei Mate 8 jest pierwszym gadżetem, którym powinieneś się zainteresować. Niestety, choć wiele problemów typowych dla tej marki udało się rozwiązać, wiele z nich pozostało, przez co Mate 8 mimo wszystko nadal nie jest telefonem, który można polecić w ciemno. Obsługa multimediów ciągle jest co najwyżej przeciętna, porty mikro-USB 2.0 bez wyjścia obrazu już dawno powinny odejść na emeryturę w tej klasie sprzętu, kamerę wideo trudno byłoby nam uznać za dobrą nawet 3 lata temu, a ekran, choć dla wielu z pewnością będzie zupełnie wystarczający, nawet nie próbuje walczyć o miano cudu techniki. Po prostu widać, że nowinki nadal są implementowane w produktach Huawei ze sporym opóźnieniem w stosunku do najbardziej dynamicznej konkurencji.
Jeśli więc szukasz przede wszystkim solidnego, ładnego oraz długo i sprawnie działającego dużego telefonu, a przy tym nie obchodzą Cię takie rzeczy, jak: ekran QHD, nagrywanie wideo UHD, USB typu C, bezprzewodowe ładowanie, głośniki stereo oraz inne nowe smartfonowe trendy – polecamy. Jeśli jednak zadowolisz się czymś odrobinę mniejszym i smartfon w tej cenie według Ciebie musi mieć wszystko, co tylko może mieć, wiedz, że nie brakuje lepiej wyposażonych.
Do testów dostarczył: Huawei
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2500 zł