Mad Catz Pro S to sporo tańsza krewniaczka niedawno testowanej przez nas myszy Pro X. Pokrewieństwo to widać od pierwszej chwili. Obie mają praktycznie ten sam kształt, takie samo ułożenie przycisków i zbliżony wygląd. Pro S nie pozwala jednak na tak znaczące dopasowanie kształtu do dłoni i upodobań. Nie ma możliwości wymiany paneli bocznych, kółka rolki ani sensora. Swoją drogą, sensor montowany w esce, PMW3310, to znakomita konstrukcja i raczej nie widzimy powodu, by użyć innej. Modyfikować można grzbiet myszy: pochylać na boki lub wysunąć do tyłu.
Dane techniczne:
- sensor optyczny PMW3310
- maksymalna rozdzielczość: 5000 dpi
- taktowanie USB: 1000 Hz
- czas reakcji: 1 ms
- maksymalne przyśpieszenie: 30 G
- 8 programowalnych przycisków
- do 3 profili i 24 makr zapisanych w myszy
- możliwość pochylenia grzbietu
- przewód USB o długości 1,8 m
- waga: 78 g.
Zestaw
Mysz wraz z akcesoriami jest pakowana w ciekawie wyglądające pudełko z przezroczystym przodem. W zestawie dołączono instrukcję obsługi oraz komplet naklejek z logo producenta. Brak jakichkolwiek innych dodatków, takich jak ślizgacze, nakładka lub etui, inaczej niż w przypadku modelu Pro X.
Materiały
Konstrukcja Mad Catz R.A.T. Pro S jest oparta na plastikowej ramie. Co prawda nie jest to materiał tak szlachetny, jak magnez lub choćby aluminium, za to jest lekki. W Pro S jakość tego tworzywa jest świetna, więc nie ma czego żałować.
Boki myszy, przyciski główne i grzbiet zostały pokryte gumową powierzchnią. Jest ona bardzo przyjemna w dotyku i niezależnie od stanu skóry zapewnia dobre właściwości przeciwpoślizgowe. Wszystkie elementy są spasowane bardzo precyzyjnie i dość sztywno. Chociaż musimy wspomnieć, że tak skomplikowana konstrukcja po dłuższym czasie użytkowania będzie wymagała czyszczenia, bo szpar, w których będzie zbierał się kurz, jest dużo.
Ciekawostką – zarówno w Pro S, jak i w Pro X – jest mały wyświetlacz na przycisku głównym. Pokazuje on wybraną czułość sensora. Światło diod jest nienachalne i nie przeszkadza w nocnym graniu.
Na spodzie myszy przyklejono pięć ślizgaczy. Sensor jest umieszczony centralnie, przy czym ma zamienione osie XY. Koło sensora znajduje się mały przycisk do zmiany profili.
Ślizgacze w Pro S nie są wprawdzie ceramiczne, a tylko teflonowe, ale na szczęście są dość grube. Zapewniają dobry poślizg bez efektu przyklejenia.
Przewód jest średnio sztywny. Podczas gry jest praktycznie nieodczuwalny. Niestety, jaskrawa żółć bardzo szybko się przebarwia.
Ergonomiczność
Pro S, podobnie jak X i kilka innych modeli z serii R.A.T., jest dość oryginalnie zaprojektowana. Jej obudowę wyprofilowano pod kątem graczy praworęcznych. Mysz tę można trzymać każdym z trzech rodzajów chwytu: całą dłonią (palm), samymi palcami (finger tip) lub palcami podkurczonymi jak szpony (claw). Ułożenie 1 + 2 + 2 będzie równie wygodne jak 1 + 3 + 1. Chociaż wymiary Pro S na papierze na to nie wskazują, mysz w ręce wydaje się dość duża. Co prawda można zmienić długość jej grzbietu, ale nawet po maksymalnym skróceniu obudowy nie jest wyjątkowo mała. Jest tak, ponieważ najwyższy punkt znajduje się blisko tylnej części. Dlatego mieliśmy poczucie, jakby grzbiet nieco uciskał wewnętrzną część dłoni. Z drugiej strony ma tu znaczenie, z jakiego gryzonia wcześniej się korzystało.
Wysunięcie grzbietu zwiększa długość myszy, przy czym wtedy obudowa bardziej uciska śródręcze. Można go też ustawić pod skosem. Niestety, gdy jest zamontowany prosto, wydaje się dość płaski, a po zmianie jego położenia o jeden ząbek bardziej w prawo lub w lewo skos jest już jakby nieco za duży, chociaż te odczucia będą zależały od indywidualnych predyspozycji.
Boki są ustawione pionowo do podłoża, ale przez to, że kciuk cały czas leży na przycisku, unoszenie myszy nie jest zbyt proste. W dodatku prawy bok na dole minimalnie się poszerza. Z lewej strony kciuk cały czas opiera się na podkładce, co jest dość wygodne, ale jednocześnie naciska on na dodatkowy boczny przycisk. Niestety, znacząco pogarsza to kontrolę nad myszką. Z prawej strony również palce mały i serdeczny spoczywają dość komfortowo. Nie ma tu żadnego elementu, który by przeszkadzał, ponadto palce mogą mieć kontakt z podkładką, gdyby ktoś chciał w ten sposób poprawić precyzję.
Przyciski
Przyciski główne mają bardzo dobrze wyczuwalny moment aktywacji. Maksymalny skok jest raczej niski, ale przełączniki pracują dość lekko i odbijają bardzo dynamicznie, co powinien potwierdzić standardowy test w grze Battlefield 3. Głośność kliknięcia jest duża. Spotykaliśmy już głośniejsze, jednak cichszych – znacznie więcej. Oto co przyniósł test:
M416 – bez najmniejszego problemu mogliśmy wystrzelić serię pojedynczych pocisków. M16A3 – podobnie jak w przypadku M416, tak i tym razem celne strzelanie do oddalonego przeciwnika pojedynczymi kulami nie było żadnym problemem. Bez trudu mogliśmy kontrolować przerwy pomiędzy kolejnymi strzałami. AEK917 – ta broń ze względu na swoją szybkostrzelność jest najlepszym testerem przycisków myszy. Okazało się, że strzelanie pojedynczymi pociskami jest możliwe. Podczas gry średnio co drugie kliknięcie kończyło się podwójnym strzałem i co drugie pojedynczym. To bardzo dobry wynik.
Przyciski boczne w Pro S oceniamy znacznie lepiej niż w droższym modelu X. To dlatego, że tutaj są one spasowane z przełącznikami na stałe. Dzięki temu działają znacznie precyzyjniej. Zarówno „do przodu”, jak i „wstecz” mają taki sam skok i taką samą siłę nacisku. Wciskają się dość głęboko, mają dobrze wyczuwalny moment aktywacji i są bardzo ciche.
Rolka, podobnie jak przyciski boczne, jest zauważalnie lepsza niż w drogiej Pro X. Przez to, że tu nie jest podnoszona, jest precyzyjniej spasowana z przełącznikiem, a dzięki temu siła nacisku i wysokość skoku są bardzo dobrze dobrane. Bez problemu można wykonywać wielokliki. Podczas przekręcania punkty aktywacji są bardzo łatwo wyczuwalne.
Testy
Wyniki są identyczne z osiągami modelu Pro X.
Testy sensora Pixart PMW-3310 przeprowadzaliśmy wielokrotnie w ramach testów różnych modeli myszy. Wyniki każdorazowo były bardzo dobre. Podobnie jest w tym przypadku. Sensor jest wolny od zjawiska predykcji i jittera nawet w wysokich ustawieniach dpi. Prędkość maksymalna niezależnie od rozdzielczości przekraczała 5 m/s, a taktowanie USB wynosiło średnio 999 Hz. Testy na akcelerację wykazały minimalne gubienie pikseli przy najwyższych prędkościach. Podobny wynik osiągały myszki Corsair i Zowie, a wada ta jest niezauważalna podczas użytkowania myszy. Wykazał ją jedynie test na „maszynce”. W trakcie gry celownik prowadziło się wyśmienicie – nie mamy tu żadnych negatywnych spostrzeżeń. Zaznaczmy, że ze względu na „nie nasz” kształt testy nie trwały zbyt długo, a odczucia były wyjątkowo indywidualne.
Oprogramowanie
Całość została podzielona na trzy główne karty (u góry) oraz trybik z ustawieniami sensora (w lewym dolnym rogu). Powoduje to nieco zamieszania, za to każda funkcja jest dokładnie opisana, a całość – w miarę czytelna. Pierwsza karta, Programming, służy do zmiany podstawowych funkcji przycisków. Edytować można każdy z nich. W tym miejscu uruchamiamy również edytor makr.
Niestety, edytor ten ma przeciętne możliwości. Pozwala nagrywać działania wykonywane na klawiaturze oraz kliknięcia myszy, nie rejestruje natomiast ruchu wskaźnika. Nagrane makro można w trybie zaawansowanym edytować przez dodanie elementów lub zmianę czasu pomiędzy kolejnymi działaniami.
Zakładka Settings zawiera dwie bardzo ciekawe opcje. Pierwsza z nich, Rotax, dotyczy korekty osi. Jeśli mysz układa się w dłoni po skosie, można sprawić, że ruch po linii prostej będzie odwzorowany właśnie po skosie. Tutaj można ustawić poziom korekcji.
Opcja Lift-off height służy do zmiany wysokości, na której sensor przestaje reagować na ruch (LOD). O dziwo, wartość ta jest wyrażona nie w poziomach (High, Med, Low), a w milimetrach.
Trzecia z głównych zakładek to Support. Jak nietrudno się domyślić, odsyła do określonych działów pomocy technicznej na stronie internetowej producenta.
Jest jeszcze wspomniany trybik. Tu znajdują się wszystkie ustawienia związane z działaniem sensora: dpi, taktowanie USB, czułość po wciśnięciu przycisku „snajper”, przyciąganie kątowe.
Podsumowanie
Mad Catz R.A.T. Pro S to bardzo dobra mysz. Bez wątpienia w grach sprawdzi się lepiej od znacznie droższej siostry Pro X. Jest nieco lżejsza, ma lepsze przyciski główne, boczne, jak również rolkę. W dodatku jest prawie trzy razy tańsza. Co prawda możliwości konfiguracji jest znacznie mniej, ale my wolimy, gdy mysz jest po prostu dobrze zaprojektowana i nie wymaga wykonywania przekładek, chociaż pewnie nie każdy się z nami zgodzi. Pro S na tle nie tylko Pro X, ale i starszych modeli z serii R.A.T. oraz wielu produktów konkurencji wydaje się bardzo ciekawą opcją. Poza świetnymi przyciskami ma bardzo dobry sensor, jest znakomicie wykonana i – co dla wielu również może być ważne – wygląda przednio na biurku gracza.
Możemy się jednak przyczepić do dwóch elementów: przycisku pod kciukiem i kształtu. Przycisk ten jest umieszczony tak, że może mieć negatywny wpływ na kontrolę i utrudnia swobodne dynamiczne unoszenie myszy (gracze rywalizujący z użyciem niskich ustawień czułości nie będą mieli z tym problemu). Kształt, który niby można dopasować do potrzeb dzięki wysuwanemu i pochylanemu grzbietowi, również nie należy do najbardziej uniwersalnych, ale z pewnością można się do niego przyzwyczaić.
Za świetny sensor, bardzo dobre przyciski i trochę za wygląd Mad Catz R.A.T. Pro S otrzymuje nasz znaczek „Rekomendacja”, jednak radzimy przed zakupem sprawdzić, czy ten kształt dobrze leży w dłoni.
Do testów dostarczył: Gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): 299 zł