Wstęp
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że na rynku jest coraz więcej słuchawek. Rozrasta się praktycznie każda grupa tych produktów. Coraz chętniej z nich korzystamy, po części zapewne dlatego, że w ostatnich latach mocno się zwiększyły możliwości smartfonów. To całkiem logiczne. Skoro można za pomocą telefonu obejrzeć film czy posłuchać muzyki w dobrej jakości, dlaczego ograniczać się kiepskimi słuchawkami? To powoduje, że powiększa się grupa urządzeń przeznaczonych do użytkowania poza domem. Przesuwają się też granice tego, co drogie. Kilka lat temu było dosłownie kilka modeli kosztujących około 1000 zł, a dzisiaj jest ich nieporównywalnie więcej i mało kogo to dziwi. Nie brak też kosztujących dziesięć razy tyle.
Choć najwyższej klasy słuchawki to już dość liczna grupa, bez porównania ciaśniej jest wśród tanich konstrukcji. Na niezaznajomionego z tematem nabywcę czekają setki produktów wabiących wzornictwem i ceną. W przypadku słuchawek wartych na przykład 4000 zł nie ma takich, które grają po prostu źle, dostępny sprzęt utrzymuje pewien bezpieczny poziom. Natomiast w okolicach 200 zł zdecydowana większość brzmi nagannie i nie jest warta nawet takiej sumy. Na szczęście na specjalistycznych forach użytkownicy wyszukują perełki i dzielą się swoimi znaleziskami. Jest kilka firm, które zyskały niemałą popularność właśnie dlatego, że mają w ofercie słuchawki grające nadspodziewanie dobrze.
O nausznych i wokółusznych konstrukcjach nie pisaliśmy już od dłuższego czasu, pora zatem wrócić do tego tematu. Zebraliśmy kilka popularnych, często polecanych modeli, by się przekonać, czy faktycznie zasługują na uznanie. Postanowiliśmy nie szaleć i ustaliliśmy górną granicę na poziomie około 200 zł. Przetestowane produkty to jedynie fragment oferty rynkowej, ale często rekomendowany. Oto ich nieduży test porównawczy.
Platforma testowa, metodyka i materiał wykorzystany w testach
Posłużyliśmy się trzema niezależnymi systemami: samodzielnie grającym smartfonem iPhone 5S, urządzeniem iFi Audio iDAC 2 oraz wzmacniaczem Questyle CMA800R współpracującym z przetwornikiem cyfrowo-analogowym Xonar Essence III. To sprzęt o bardzo różnym brzmieniu i różnej jakości – pozwolił właściwie określić charakterystykę dźwiękową przetestowanych produktów. W roli tła wykorzystaliśmy redakcyjne słuchawki Creative Aurvana Live!.
Jedynym słusznym sposobem oceny możliwości sprzętu odtwarzającego muzykę jest odsłuch do momentu, aż tester wreszcie będzie pewien, co gra najlepiej, gdzie wypada najlepiej i dlaczego. Owszem, odsłuch zawsze jest dość subiektywny, każdy ma własne upodobania, ale ucho zaznajomione z dużą liczbą urządzeń oraz tester mający odpowiedni punkt odniesienia to bardziej wiarygodne źródło niż cyfry, które często są po prostu elementem marketingu.
Zanim przystąpiliśmy do testów, słuchawki były „wygrzewane” przez mniej więcej 100 godzin.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
AKG K518DJ
AKG K518DJ to nie są nowe słuchawki. Jednakże pomimo lat obecności na rynku w dalszym ciągu są szalenie popularne. To właśnie dlatego znalazły się w naszym zestawieniu. Są pakowane w czarne tekturowe pudełko z przezroczystą szybą, która zdradza, co jest w środku. Wśród dodatków do AKG K518DJ znalazło się niezgorsze etui, wykonane ze skóropodobnego tworzywa, oraz przejściówka z małego wtyku słuchawkowego na duży.
AKG K518DJ to niewielka konstrukcja nauszna, lekka i poręczna, zdecydowanie stworzona z myślą o użytkowaniu poza domem. Jest to sprzęt praktycznie w całości plastikowy, wyjąwszy aluminiową wstawkę w górnej części pałąka. Może to wywoływać dysonans, bo do plastiku mało kto ma zaufanie, niemniej K518 są solidne. Owszem, po wzięciu do ręki sprawiają wrażenie nieco rozklekotanych, ale po dłuższych oględzinach docenia się na przykład przyzwoitej jakości muszle. Nie można tego samego powiedzieć o ich połączeniu z pałąkiem. To mechanizm składający się w sumie z trzech kolanek i jesteśmy przekonani, że z czasem któreś pęknie. Przewód sygnałowy jest, niestety, zamontowany na stałe i w dodatku doprowadzony do każdej słuchawki osobno. Nie grzeszy też jakością – to tutaj należy się spodziewać większości awarii. Produkt jest wizualnie ciekawy, skromny, nie rzuca się w oczy. To najmniejsze słuchawki z niniejszego zestawienia.
K518DJ zapewniają przyzwoitą wygodę użytkowania, choć kilka rzeczy można by poprawić. Zabrakło gąbki pod pałąkiem, więc po jakimś czasie ucisk na wierzchołek głowy może dać się we znaki. Siła ucisku jest dość duża, ale z czasem może nieco zelżeć. Nauszniki są dość twarde i na dłuższą metę niewygodne. Na plus należy policzyć możliwość obrócenia muszli o ponad 130 stopni, tak żeby spoczywały wygodnie przy szyi. Zamontowane w K518DJ ruchome elementy umożliwiają też złożenie słuchawek do transportu.
AKG K518DJ | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | zamknięta, nauszna |
Czułość | 115 dB |
Impedancja | 32 omy |
Pasmo przenoszenia | 16–24 000 Hz |
Masa | 150 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | zamontowany na stałe, 2,5 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 199 zł
Brainwavz HM2
Brainwavz HM2 to słuchawki pozycjonowane o szczebel niżej od całkiem popularnego, obecnego na rynku już kilka lat, modelu HM3. Są sprzedawane w tekturowym opakowaniu, a w zestawie dołączono świetne, sztywne etui oraz dwa przewody sygnałowe. Jeden jest płaski i do niego nie mamy zaufania, natomiast drugi, wyposażony w mikrofon, to tradycyjny gruby kabel dobrej jakości.
Brainwavz HM2 wizualnie w niczym nie przypominają modelu HM3. Owszem, to także konstrukcja wokółuszna i zamknięta, ale więcej mianowników wspólnych nie ma. HM2 są bardzo dobrze wykonane, choć w przeważającej części jest to produkt plastikowy. Wizualnie stanowi całość, pałąk nie jest oderwany od reszty, płynnie przechodzi w muszle, a oparte na zawiasie połączenie jest metalowe, solidne. Tam też zamontowano regulację pałąka, również opartą na metalowych ramionach – nie ma się do czego przyczepić. Nie pogniewalibyśmy się, gdyby pod pałąkiem znalazła się gąbka, bo jest kanciasty i daje się we znaki. Nauszniki są dość duże, miękkie i głębokie. Wprawdzie w tabelce poniżej napisaliśmy, że HM2 to konstrukcja wokółuszna, ale określenie jej mianem nausznej nie byłoby błędem – sporo zależy od rozmiaru małżowin. Przewód sygnałowy doprowadzono do lewej słuchawki, co należy docenić, podobnie jak spokojne, stonowane wzornictwo. Spodobało nam się pokrycie plastikowych i widocznych elementów cienką warstwą gumy.
Co prawda HM2 nie są najwygodniejsze z całej stawki, ale są pod tym względem niezłe. Możliwość złożenia słuchawek to zaleta, podobnie jak ruchome elementy, na których znajdują się nauszniki. Gdyby tylko zapewniały więcej miejsca i gdyby pałąk miał miękki element pod spodem, nie mielibyśmy zastrzeżeń. Mimo wszystko w ostatecznym rozrachunku HM2 wypadły naprawdę nieźle.
Brainwavz HM2 | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | zamknięta, wokółuszna |
Czułość | 104 dB |
Impedancja | 32 omy |
Pasmo przenoszenia | 10–20 000 Hz |
Masa | 150 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | odłączany, 1,2 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 199 zł
Encore Rockmaster OE
Encore to nowa marka na naszym rynku, a model Rockmaster OE (skrót od słów: On-Ear ) zdobył w ostatnim czasie niemałą popularność, dlatego uznaliśmy, że nie powinno go zabraknąć w niniejszym zestawieniu. Produkt jest pakowany w solidne kartonowe pudełko. Wśród dodatków znalazły się welurowe nauszniki, co jest niemałą zaletą, a także materiałowe etui oraz solidny, poprowadzony w nylonowym oplocie, przewód sygnałowy.
Encore Rockmaster OE to konstrukcja wokółuszna w pełnym tego słowa znaczeniu. Mało tego, żaden z porównywanych modeli nie zapewnia w nausznikach tyle miejsca na małżowiny. Produkt jest w przeważającej części wykonany z plastiku, ale po wzięciu do ręki sprawia pozytywne wrażenie. Pałąk jest najprawdopodobniej metalowy, lecz umieszczony wewnątrz miękkiej gąbki, więc nie uciska głowy. Elementy spajające go ze słuchawkami są aluminiowe i bardzo solidne, przywodzą na myśl rozwiązania firmy Beyerdynamic, choć różnią się od nich kształtem. Mają w sobie prowadnice, dzięki którym reguluje się rozstaw słuchawek. Mechanizm działa dobrze, choć do pełni szczęścia zabrakło kliknięć oraz podziałki, która pozwoliłaby symetrycznie dopasować położenie obu muszli. To niewielka niedogodność, dla niektórych bez znaczenia. Muszle są plastikowe, ale na najbardziej wystającej części naniesiono skóropodobny materiał przyozdobiony logo producenta. Rockmastery OE nie są najzgrabniejsze w teście, ale wyglądają niczego sobie i mogą się podobać. Przewód sygnałowy prowadzi do lewej słuchawki, co jest kolejną zaletą.
Duża ilość miejsca na małżowiny, możliwość wymiany nauszników, łagodny dla wierzchołka głowy pałąk, nieduża siła ucisku i niewielka masa sprawiają, że Encore Rockmaster OE są bardzo wygodne, najwygodniejsze spośród porównywanych modeli.
AKG K518DJ | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | zamknięta, wokółuszna |
Czułość | 107 dB |
Impedancja | 32 omy |
Pasmo przenoszenia | 20–20 000 Hz |
Masa | 230 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | odłączany, 1 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 199 zł
Sennheiser HD205
HD205 to słuchawki bardzo dobrze znane. Choć przyglądaliśmy się im już wcześniej, nie mogliśmy nie sprawdzić, jak radzą sobie w starciu z nowszymi i mniej popularnymi rywalami. Są pakowane w jednorazowy blister, który po otworzeniu... pozostaje wyrzucić do kosza. Nie pałamy szczególnym sentymentem do opakowań po słuchawkach, niemniej blistry i tym podobne rozwiązania są najgorsze z możliwych. W zestawie z modelem HD205 znalazł się jeszcze pokrowiec wykonany ze skóropodobnego tworzywa oraz gwintowana przejściówka z małego wtyku słuchawkowego na duży.
Sennheiser HD205 to słuchawki nauszne, przeznaczone głównie do użytkowania poza domem. Wzornictwo jest nieco dziwne. Plastikowy pałąk jest wyjątkowo masywny, natomiast nauszniki są zdecydowanie za małe. To skutek zastosowania nietypowych, bo mocno ściętych, gdy patrzy się od frontu, muszli. Model HD205 jest w całości plastikowy, co samo w sobie nie jest problemem w tej cenie, około 200 zł, jednak porównanie jakości tworzywa oraz dopasowania poszczególnych elementów na przykład z Rockmasterami OE nie wypada zbyt korzystnie. Nie odmawiamy HD205 tego, że system regulacji pałąka jest solidny, i tego, że w pewnych sytuacjach są wygodne w użytkowaniu; po prostu jakość wykonania jest, jak na dzisiejsze standardy, przeciętna. Ramię prawej słuchawki odgina się do przodu i do tyłu, co – zgadujemy – ma ułatwić zadanie DJ-owi podczas pracy. Doprowadzenie solidnego przewodu sygnałowego do lewej słuchawki to także zaleta, szkoda natomiast, że nie jest odczepiany. Wzornictwo HD205 każdy może ocenić sam na podstawie zdjęć. Naszym zdaniem nie jest to szczególnie urodziwy sprzęt.
Sennheisery HD205 zapewniają przyzwoitą wygodę użytkowania, ale nie jest to czołówka naszej dzisiejszej stawki pod tym względem. Gąbka pod pałąkiem jest szeroka i dość miękka, a siła ucisku nie jest przesadnie duża, choć mogłaby być jeszcze mniejsza. Nauszniki są przyzwoitej wielkości. Produkt jest też dość lekki. Natomiast nie podoba się nam materiał, którym pokryto miękkie elementy, bo szybko się strzępi. Tu jest niemałe pole do poprawy.
a
AKG K518DJ | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | zamknięta, nauszna |
Czułość | 112 dB |
Impedancja | 32 omy |
Pasmo przenoszenia | 14–20 000 Hz |
Masa | 206 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | zamontowany na stałe, 3 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 159 zł
Shure SRH240A
Shure SRH240A można kupić od 2011 roku. Zastąpiły model bez litery A w nazwie. Różnice pomiędzy nimi są niewielkie, ograniczają się do cech istotnych z punktu widzenia ergonomii. Słuchawki są pakowane w czarne kartonowe pudełko, typowe dla produktów tej firmy. Od zawsze podchodziła ona ascetycznie do kwestii dodatków, nie inaczej jest tym razem. W opakowaniu znalazła się jedynie gwintowana przejściówka z małego wtyku słuchawkowego na duży.
Shure SRH240A to słuchawki wokółuszne zamknięte. W nausznikach jest naprawdę sporo miejsca dla małżowin, więc tym razem nie było wątpliwości, czy to przypadkiem nie jest konstrukcja nauszna. Słuchawki wyglądają klasycznie, są wolne od jakichkolwiek udziwnień, mogą się podobać. Są praktycznie w całości wykonane z plastiku w kolorze „fortepianowej” czerni. Po wzięciu do ręki nie odstają od rynkowego standardu. Da się odczuć, że to tani produkt, ale jakość wykonania jest przyzwoita. Pałąk jest pokryty syntetyczną skórą, a ramiona systemu regulacji są plastikowe. Naniesiono na nie skalę, a podczas dopasowywania do głowy słychać charakterystyczne kliknięcia. Elementy, na których osadzono duże muszle, umożliwiają ich regulację w płaszczyźnie pionowej. Nauszniki pokryto tym samym tworzywem co pałąk – są dość twarde, średnio wygodne. Mogłyby być nieco głębsze. Największą wadą SRH240A jest cienki przewód sygnałowy, i to zamontowany na stałe. Na domiar złego każda słuchawka ma swój własny. Już gorzej być nie mogło.
Shure SRH240A są całkiem wygodne, głównie za sprawą naprawdę dużych nauszników. Niemniej jest sporo miejsca na usprawnienia. Pałąk od wewnątrz jest twardy, przydałoby się tam więcej gąbki. Nauszniki też nie należą do miękkich. Dodatkowo słuchawki trudno ułożyć na głowie tak, by dolna część nauszników miała kontakt z ciałem, przez co izolują od odgłosów otoczenia gorzej niż lepsi pod tym względem rywale z niniejszego porównania.
AKG K518DJ | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | zamknięta, wokółuszna |
Czułość | 107 dB |
Impedancja | 38 omów |
Pasmo przenoszenia | 20–20 000 Hz |
Masa | 238 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | zamontowany na stałe, 2 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 259 zł
Superlux HD681 EVO
Marka Superlux nie bez powodu jest w naszym kraju bardzo dobrze znana i lubiana. Jej produkty raz po raz udowadniały w przeszłości, że nie tylko bronią się w swoich przedziałach cen, ale też są zdolne bez zająknięcia rywalizować z droższymi urządzeniami. Dostarczony nam model HD681 EVO to druga wersja tej konstrukcji (MKII). Jest pakowany w „pancerne” tekturowe pudełko, a wśród dodatków znalazła się druga, welurowa para nauszników, dwa naprawdę niezłe przewody sygnałowe, przejściówka z małego wtyku słuchawkowego na duży oraz materiałowe etui. Nie zabrakło też plastikowego elementu, który wzmacnia połączenie pomiędzy kablem a wystającym ze słuchawek krótkim wtykiem o średnicy 3,5 mm.
Superlux HD681 EVO to jedyna konstrukcja półotwarta w naszym teście. To słuchawki wokółuszne. Są najtańsze w stawce, ale pod względem jakości wykonania nie odbiegają od rywali. Pałąk jest kilkuczęściowy. Poniżej dwóch plastikowych rurek, w których biegną przewody sygnałowe, znajduje się wykonany z tworzywa sztucznego pas. Ma na spodzie gumowe wypustki i to on ma kontakt z głową. Zamontowany jest za pomocą gumek schowanych wewnątrz plastikowych elementów, do których dość swobodnie przytwierdzono muszle. Chyboczą się mocno, są oparte na głowicy kulowej, co umożliwia dopasowanie ich zarówno w płaszczyźnie poziomej, jak i pionowej. Odczepiany kabel to niemała zaleta, zwłaszcza w cenie nieprzekraczającej 130 zł. Superlux HD681 EVO są duże. Z tego powodu i ze względu na to, że jest to konstrukcja półotwarta, raczej nie nadają się do użytkowania poza domem.
HD681 EVO są całkiem wygodne. Nauszniki są miękkie, duże i jest w nich sporo miejsca na małżowiny. Ucisk jest jak najbardziej do przyjęcia, co w połączeniu z niewielką masą sprawia, że można w tych słuchawkach spędzić kilka godzin bez większych problemów.
AKG K518DJ | |
---|---|
Przetworniki | dynamiczne |
Konstrukcja | półotwarta, wokółuszna |
Czułość | 98 dB |
Impedancja | 32 omy |
Pasmo przenoszenia | 10–30 000 Hz |
Masa | 273 g |
Wtyk | 3,5 mm, prosty |
Przewód sygnałowy | odłączany, 1 m i 3 m |
Do testów dostarczył: Audiomagic
Cena w dniu publikacji (z VAT): 129 zł
Odsłuch
Z częścią słuchawek przedstawionych w tej publikacji już wcześniej mieliśmy do czynienia, wiedzieliśmy zatem, jak grają, i od dawna mamy wyrobione zdanie na ich temat. Oto nasza opinia o brzmieniu poszczególnych modeli.
AKG K518DJ
AKG K518DJ to nie są słuchawki dla osób lubiących dźwięk wyrównany w paśmie i swobodny. Zostały zaprojektowane z myślą o miłośnikach basu, inaczej nie sposób ich postrzegać. Ale nie jest to produkt, który nie oferuje nic oprócz dołu pasma. Ten podzakres jest przede wszystkim mocny, szybki i bogaty w barwę, a w rezultacie przyjemny. Jest go więcej w wyższych rejestrach niż na samym dole. Przez to da się wyczuć delikatny woal na środkowych częstotliwościach, choć można taki dźwięk „odetkać” za pomocą analitycznego telefonu czy konwertera c/a. Partner K518DJ determinuje wyrazistość gitar czy wokali. W przypadku iPhone'a 5S były one jak najbardziej słyszalne, z kolei iDAC2 złagodził przekaz i tym samym sprawił, że stały się mniej wyraźne, choć przyjemne dla ucha. Natomiast góra pasma nie zmienia się w żadnym z tych scenariuszy: jest lekko przykręcona, mogłoby jej być więcej. AKG K518DJ nie grzeszą szczegółowością dźwięku, kreślą też bliską i niespecjalnie rozbudowaną scenę dźwiękową. Zwolennicy masywnego i punktowego przekazu będą zadowoleni, jednak ci, którzy wolą granie lżejsze, naturalne, bogate w detale, powinni poszukać innych słuchawek.
Brainwavz HM2
Brainwavz HM2 to kolejna propozycja dla miłośników basu. O ile w przypadku rywala z obozu AKG momentami można było odnieść wrażenie, że basu jest w sam raz, o tyle HM2 zapewniają go zawsze naprawdę sporo. Ponadto jest inny: wolniejszy, bardziej miękki, krąglejszy, jeszcze mocniej podbity w swoich górnych rejestrach. W rezultacie narzuca jeszcze cięższy woal na środek pasma. Słychać, że inżynierowie Brainwavz chcieli stworzyć sprzęt o ciepłym brzmieniu. Tak też się stało, bo również inne podzakresy słyszalnego pasma wpisują się w ten schemat. Średnie częstotliwości także są podkolorowane i rozmiękczone. Owszem, nie grzeszą wyrazistością, przy czym po raz kolejny towarzysząca elektronika określi, do jakiego stopnia. Nie ma się jednak co oszukiwać: HM2 nigdy nie zagrają lekko i przejrzyście, nie tak zostały zestrojone. Wyższe części pasma to potwierdzają, bo choć dobrze uzupełniają całość, mogłoby ich być więcej. Rozdzielczość jest przyzwoita, jak na taką, a nie inną cenę produktu. Scena dźwiękowa ma eliptyczny kształt. Wydarzenia po bokach są podane blisko uszu, natomiast te na wprost słuchacza są od niego odsunięte. Brainwavz HM2 mogą zainteresować miłośników basu, którym zależy również na wygodzie.
Encore Rockmaster OE
Przesiadka na Rockmastery OE z urządzeń opisanych powyżej przynosi ulgę. Te słuchawki grają zupełnie inaczej: swobodniej, a do tego szybciej od HM2. Nie kładą nacisku na bas, nie zostały też zestrojone w przeciwną stronę, więc nie są przesadnie analityczne i ostre. Balansują pośrodku i robią to nadspodziewanie dobrze. Dół pasma jest szybki i punktowy; nie zdarzało się, by zaczął się rozlewać i przysłaniać wyższe składowe. Ma też ciekawą, naturalną barwę, która nie jest ani nadmiernie ocieplona, ani konturowa. Średnie części pasma również są dobrze słyszalne, nie odstają od reszty, a instrumenty takie jak gitary mają należyty drajw. Rockmaster OE nie cofają górnych rejestrów, które nie tylko są należycie słyszalne, ale też odpowiednio gładkie. Te cechy w połączeniu z dynamicznym, zwartym charakterem brzmienia zapewniają świetny rezultat. Do tego dochodzi jeden z koronnych atutów OE: przestrzenność. Te słuchawki kreują przestrzeń dobrze napowietrzoną, co w połączeniu z brakiem ostrości zapewnia bardzo przyjemny i niemęczący odsłuch. Innych tak zestrojonych i brzmieniowo dopracowanych słuchawek w cenie około 200 zł praktycznie nie ma.
Sennheiser HD205
Po zdjęciu Rockmasterów OE i założeniu modelu HD205 na twarzy z miejsca pojawia się grymas, tak duża jest między nimi różnica. Dobrze słychać, co w brzmieniu Sennheiserów jest nie tak. Przede wszystkim grają bardziej płasko; dużych strat w dziedzinie barwy w tym przypadku nie da się nadrobić przez zmianę źródła lub wzmacniacza. Skrytykować musimy także przestrzeń: zarysowany jest wyłącznie pierwszy plan, przy czym odległość od źródeł pozornych jest tylko minimalnie zróżnicowana. Cała swoboda dźwięku uszła, przekaz jest bardziej ściśnięty, wymuszony. Nie odmawiamy HD205 szybkości – to naprawdę są dynamiczne, żwawe słuchawki – ale ich brzmienie ma siłowy charakter, na dłuższą metę nieprzyjemny, szorstki. Nawet pomimo tego, że nie jest to produkt analityczny, nie należy on do grupy grających na basową modłę. Niedostatki dotyczą także rozdzielczości i przestrzenności. Po przesiadce ze słuchawek Encore trudno nie odnieść wrażenia, że nie tylko zmalała scena kreślona przez HD205, ale też słuchacz jest umiejscowiony nad nią i patrzy na wszystko z góry. Nie polecamy tych słuchawek, bo z którejkolwiek strony by spojrzeć, są znacznie lepsze opcje.
Shure SRH240A
Shure SRH240A grają zupełnie inaczej od słuchawek opisanych powyżej. Stawiają na precyzję i szybkość. To oznacza, że dół pasma jest zwarty, dynamiczny, punktowy i kopiący. Tam, gdzie w brzmieniu jest potrzebna masa, właśnie coś takiego słychać, nawet jeśli nie brakuje nagrań, w których niskich składowych mimo wszystko jest trochę zbyt mało. Zaletą jest to, że średnie części pasma są podane wyraźnie i czysto. Niemniej także w tym podzakresie lepsze dociążenie niekiedy by nie zaszkodziło. Na przykład partie wokalne są aż za czyste, a przez to odsłuch momentami traci na realizmie. Nie jest to duża niedogodność, niemniej wprawione ucho wychwyci to bez problemu. Górnych rejestrów nie brakuje, ale jeśli chodzi o ich barwę, stwierdziliśmy pewne niedostatki. Mogłyby być lepiej rozciągnięte i wolne od metalicznego nalotu; przez to brzmią gorzej niż w wykonaniu Rockmasterów OE. Nie sposób odmówić SRH240A przestrzenności: to najlżej, najzwiewniej grająca konstrukcja w niniejszym zestawieniu. Poszczególne instrumenty mają dobrze zdefiniowane bryły i są od siebie należycie odseparowane. Niby wszystko się zgadza, ale w brzmieniu tych słuchawek brakuje nam trochę życia: czasami dźwięk jest do tego stopnia wyrazisty, że aż ostry, krzykliwy, choć zwolennicy grania szybkiego i otwartego powinni dać tym Shure szansę.
Superlux HD681 EVO
Superlux HD681 EVO to, w telegraficznym skrócie, ulepszone Shure SRH240A. Nie brzmią dokładnie tak samo; inna jest jakość dźwięku, ale obie konstrukcje mają ze sobą wiele wspólnego. Nowsze grają jeszcze przestrzenniej, w ich dźwięku jest jeszcze więcej powietrza, przez co początkowo taki przekaz niebywale łatwo wpada w ucho. Mieliśmy też wrażenie, że pomiędzy słuchaczem a muzykami nie istnieje żadna niewidzialna bariera. HD681 EVO brzmią bezpośrednio, grają wyraziście i szybko, przy czym bas nie budzi większych zastrzeżeń. Nie brak mu żwawości, ale też barwy, nie jest wysuszony czy przesadnie konturowy. Środek pasma jest czytelny, a góra – dobrze zaakcentowana. Skromne, jedno- czy dwuosobowe składy grały bardzo przyjemnie, czysto, natomiast cięższe nagrania pokazały, że wyższy środek oraz górne rejestry są odtwarzane nieco siłowo i szorstko. Do pełni szczęścia przyda się złagodzenie tych przypadłości odpowiednim sprzętem, w przeciwnym razie dźwięk, choć w kontekście ceny robi wrażenie, będzie za ostry. Mimo wszystko jeszcze daleko mu do tego, by można było mówić o brzmieniu syntetycznym, o przesadnej dźwiękowej liposukcji. Dla porównania, Encore Rockmaster OE brzmią ciemniej, ich wyższe składowe są bardziej stonowane, ale barwa jest bogatsza i gładsza, a w rezultacie przyjemniejsza. Tak czy inaczej, HD681 EVO to bardzo mocna propozycja dla tych, którym zależy na wyrazistości, ale bez większych kompromisów po drodze, typowych dla tanich produktów.
Powyższe akapity pozwoliły Wam zapoznać się z charakterystyką brzmienia poszczególnych modeli. Na ostatniej stronie wybierzemy te najlepsze.
Galeria
Manekin 1
Manekin 2
Podsumowanie
W naszym zestawieniu rywalizowały ze sobą produkty bardzo różne pod względem jakości i charakteru brzmienia, a także wygody. Przyjrzyjmy się im najpierw pod kątem tej ostatniej cechy.
Najwygodniejsze okazały się słuchawki Encore Rockmaster OE. Są lekkie, nie uciskają, mają sporo miejsca dla małżowin, a dodatkowa para welurowych nauszników jest świetnym pomysłem. Tuż za nimi uplasował się model HD681 EVO firmy Superlux. To również sprzęt, który nie da się zbyt wielu osobom we znaki, nawet podczas wielogodzinnego odsłuchu. Także on ma dołączone welurowe nauszniki w zestawie. Niektórzy za najwygodniejszą uznają właśnie tę konstrukcję, ale to już kwestia indywidualna. Trzecie miejsce, choć daleko za czołową dwójką, zajęły w tej konkurencji słuchawki SRH240A, lecz dolne części ich nauszników w wielu przypadkach będą odstawały, przez co znacząco pogorszy się izolacja, a co za tym idzie – jakość niskich tonów. Ale to także wygodny sprzęt. Zaraz za nim uplasował się model HM2 firmy Brainwavz. Jest lepiej wykonany niż Shure, ale mniejsze nauszniki nie są aż tak wygodne. W dalszym ciągu uznajemy jednak HM2 za słuchawki przyjemne w użytkowaniu poza domem – to przede wszystkim do tego celu zostały stworzone. Z kolei AKG K518DJ, mimo że przeznaczone do tych samych warunków, do wygodnych nie należą. Ściskają mocno głowę i małżowiny cierpią. Na szarym końcu uplasował się produkt Sennheisera. Dla jednych będzie wygodniejszy od słuchawek AKG, dla innych – nie. Tak czy inaczej, obydwie konstrukcje dają się we znaki.
Ocena dźwięku mocno zależy od upodobań. Miłośnicy niskotonowego grania wybiorą inne urządzenie niż ci, którzy lubią dźwięk szczegółowy i lekki. Naszym zdaniem najbardziej wyrównanym produktem jest Encore Rockmaster OE. To bardzo dobry sprzęt. Gra dźwiękiem pełnopasmowym, zadziwiająco przestrzennym i całkiem gładkim. To bezpieczny wybór. Wierzymy w to, że zwolennicy skrajnych brzmień będą zaskoczeni tym, co zapewniają te słuchawki. Nie stawiają na ilość, a tylko na równowagę i jakość. Są zdecydowanie warte swojej ceny. Drugie miejsce przyznajemy Superluxom HD681 EVO. Grają jeszcze przestrzenniej i lżej. Gdyby nie ostrość w wyższych rejestrach, może i znalazłyby się na pierwszym miejscu. Niemniej obok Encore są poza zasięgiem rywali z niniejszego zestawienia, a kosztują sporo mniej. Następne miejsce zajmują ex aequo modele: SRH240A, HD2 oraz K518DJ. Brzmią zupełnie inaczej i są kierowane do różnych odbiorców. Zwolennicy dźwięku szczegółowego i lekkiego powinni zainteresować się produktem Shure, a ci, którzy szukają w muzyce ciepła i basu, niech zwrócą uwagę na słuchawki Brainwavz. Z kolei K518DJ grają basowo i zdecydowanie mocniej kopią. Grają też wyraźniej od modelu Brainwavz, ale mniej wyraźnie od Shure. Sami zdecydujcie na podstawie poprzedniej strony, czy warto dać im szansę. Raczej nie powinny jej dostać Sennheisery HD205. Radzimy omijać je naprawdę szerokim łukiem.
Gdybyśmy mieli wybrać tylko jedne słuchawki, byłyby to Encore Rockmaster OE. Nie zaliczyły żadnych większych wpadek, a pod wieloma względami okazały się najlepsze w całej stawce. Są solidne, lekkie, wygodne, dobrze wyposażone i naszym zdaniem grają najlepiej, a przy tym najbardziej uniwersalnie. Dlatego należy im się w pełni zasłużona nagroda. Druga trafia do firmy Superlux. Model HD681 EVO ma zestaw podobnych zalet, wyjąwszy wyższe składowe słyszalnego pasma, naszym zdaniem za ostre. Mimo to nietaktem byłoby nieprzyznanie nagrody słuchawkom, które tak dobrze radzą sobie na tle rywali, a kosztują najmniej...