Meizu M2 – test
Meizu M2 to kolejny chiński smartfon, którego specyfikacja w kontekście ceny zdaje się właściwie nierealna, bo inni producenci telefonów za takie rzeczy, jak: ekran HD, 13-megapikselowy aparat, 2 GB RAM, akumulator o pojemności 2500 mAh, każą sobie płacić nawet o kilkaset złotych więcej niż Meizu. Okazja roku? O ile pod tą atrakcyjną skorupką nie znajduje się jakiś zbuk – tak.
Meizu M2 – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 140,1 × 68,9 × 8,7 mm | LTE | Cat 4 |
Masa | 131 g | Wi-Fi | 2-zakresowe, n |
Ekran | 5 cali | NFC | Nie |
1280 × 720 | Podczerwień | Nie | |
LCD | Radio FM | Nie | |
Procesor | MediaTek MT6735 | Wyjście obrazu | Nie |
4 × 1,3 GHz Cortex-A53 | Host USB | Nie | |
Mali-T720MP2 | Redukcja szumów | Nie | |
RAM | 2 GB | Dostępna pamięć | ok. 9,5 GB |
Akumulator | 2500 mAh | mikro-SD | Tak (64+ GB) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 13 MP, autofokus, LED, HDR | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 5 MP | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. |
Meizu M2 jest wykonany w tym samym stylu co inne modele tej firmy, czyli mamy tu do czynienia z gładką, jednolitą obudową z zaokrąglonymi brzegami, która wielu kojarzy się z produktami Apple. Może i nie jest to najbardziej odkrywczy projekt smartfona, z jakim mieliśmy do czynienia, jednak ma swój urok i sprawia, że Meizu M2 trzyma się bardzo przyjemnie (choć całość jest trochę zbyt śliska, jak na nasz gust). Urządzenie ma wąskie ramki, jest cienkie i palce po prostu łatwo się do niego dopasowują. Jakość wykonania też robi bardzo dobre wrażenie, bo konstrukcja jest sztywna, nie ma tu żadnych zbędnych szpar, a całość jest spasowana wręcz wzorcowo. Ogólnie projektanci tej marki raczej nie zawodzą i Meizu M2 to kolejny porządny wynik ich pracy.
Przyciski do zmiany głośności i uruchamiania telefonu, zapewniające wyraźną i przyjemną informację zwrotną, umieszczono w górnej części prawej krawędzi obudowy, wyjście słuchawkowe – z prawej strony górnej krawędzi, a port mikro-USB – na środku dolnej. Czyli wszystko znajduje się tu we w miarę typowych miejscach, poza przyciskami systemowymi, które są typowo „meizuowate”, czyli zupełnie inne niż w jakimkolwiek smartfonie jakiejkolwiek innej firmy. Pod ekranem zamontowano duży mechaniczny przycisk domowy, którego powierzchnia pełni też funkcję dotykowego przycisku cofania. Jeśli więc chcesz wrócić do poprzedniego ekranu Androida, to wystarczy, że lekko go dotkniesz, a jeśli chcesz wrócić na ekran domowy – musisz go wcisnąć. A co z ekranem przełączania się między programami? Nie ma go, a przynajmniej nie w typowo androidowej formie, bo zastąpiono go małym paskiem z czterema ikonami, wywoływanym gestem: przesunięciem palca od dolnej krawędzi ekranu. Taka jest wizja projektantów i trzeba się do niej przyzwyczaić.
Reasumując, na początku Meizu M2 robi wrażenie. Produkty tej firmy już od dawna nie są rozlatującymi się w dłoniach „chińczykami”. Owszem, niektórym może nie odpowiadać ich wygląd i to, jak bardzo kojarzy się ze smartfonami pewnej marki. Tym jednak, którym to nie przeszkadza lub którzy sądzą, że wcale nie są podobne do czegokolwiek innego, odwdzięczają się niezłą wygodą użytkowania i jakością wykonania.
Oprogramowanie, łączność i multimedia
Po uruchomieniu Meizu M2 oczom ukazuje się, oczywiście, oparta na Androidzie nakładka systemowa Meizu o nazwie Flyme OS. W przypadku naszego testowego telefonu jej fundamentem był Android 5.1. Tradycyjnie wzbudza ona bardzo mieszane uczucia i zmusza do tego, by pewnych rzeczy uczyć się od nowa. Jeśli więc Twoim ideałem mobilnego systemu jest czysty Android, to powinieneś trzymać się od tego telefonu z daleka. Natomiast jeśli lubisz eksperymentować, to jest to coś dla Ciebie, bo eksperymentów jest tu pod dostatkiem i nie brakuje tu trzech rzeczy: nawiązań do iOS, ciekawych pomysłów i dziwnych niedoróbek.
Najważniejsze nawiązania do iOS dotyczą wyglądu, braku standardowej szufladki narzędzi i sposobu przełączania się między programami (mamy na myśli wspomniany na poprzedniej stronie pasek z czterema ikonkami zamiast klasycznego Androidowego ekranu przełączania).
Z ciekawych pomysłów szczególnie warte wzmianki są: kontroler SmartTouch, pozwalający na szybkie przełączanie się między uruchomionymi programami, łatwe wysuwanie szufladki powiadomień itp., oraz podręczna wyszukiwarka systemowa, uruchamiana przesunięciem palca z dołu do góry.
A niedoróbki? Część to drobiazgi. Na przykład nadal widać, że polski język wprowadzono do oprogramowania Meizu trochę po łebkach. Czasem tłumaczenie wygląda dziwnie i nie mieści się w wyznaczonej mu przestrzeni, czasem jest zupełnie bez sensu (na przykład podmenu z ustawieniami ekranu jest opisane jako Wiadomości SMS), a czasem... go nie ma i w niektórych miejscach pojawia się chińszczyzna. Jednak część niedoróbek jest irytująca: bardzo dziwnie działa tu zaznaczanie wpisywanego tekstu i natknęliśmy się na nietypowy problem z narzędziami będącymi częścią smartfonowego pakietu Microsoft Office. Otóż nie mogliśmy w nim wpisać adresu e-mail konta Microsoft, ponieważ klawiatura ekranowa chowa się od razu po tym, jak się pojawia. Takich specyficznych, mniejszych i większych, niedoróbek znalazłoby się tu więcej, ale chyba już wiecie, do czego zmierzamy: system Meizu nie przypadnie do gustu tym, którzy lubią klasycznego Androida i liczą na całkowicie bezproblemowe działanie.
W dziedzinie łączności ze światem widoczne są pewne kompromisy, wynikające bezpośrednio z ceny Meizu M2, ale raczej nie powinny przeszkadzać zbyt wielu potencjalnym użytkownikom tego telefonu. Meizu M2 został wyposażony w modem LTE, miejsce na dwie karty nano-SIM (niestety, korzystając z drugiej karty, trzeba się pogodzić z utratą slotu na kartę mikro-SD) i dwuzakresowy moduł Wi-Fi (prawdziwa rzadkość w tej klasie sprzętu), za to wycięto z niego host USB, NFC, radio FM i funkcję aktywnej redukcji szumów. Na szczęście przynajmniej nikt nie wpadł na pomysł, by go pozbawić czujnika zbliżeniowego. Jakość połączeń jest dobra i w trakcie testów nie natknęliśmy się na większe problemy ze słuchawką i mikrofonem, choć podczas rozmowy trzeba uważać na to, by mikrofon znajdował się w odpowiedniej odległości od ust, bo ma dość wąskie pole „nasłuchu”. Dla niektórych przydatna może się okazać funkcja automatycznego nagrywania rozmów telefonicznych.
Funkcje multimedialne Meizu M2 mieszczą się w normie typowej dla sprzętu tej klasy. Na jego ekranie można odtwarzać filmy o rozdzielczości 1080p (rozdzielczość UHD nie jest obsługiwana) – także te korzystające z możliwości kodeka HEVC (10-bitowa odmiana kodeka H.264 nie jest obsługiwana). Wbudowany głośnik jest umieszczony w miejscu, w którym łatwo go zasłonić dłonią w czasie gry i oglądania filmów, lecz gdy nie jest zasłonięty, zaskakuje swoją mocą i wystarcza do wspólnego obejrzenia jakiegoś kociego wideo na YouTubie ;) Z kolei wyjście słuchawkowe jest poprawne. W zależności od użytych słuchawek i odtwarzanego utworu przeważnie korzystaliśmy z prawie najwyższego lub najwyższego poziomu głośności i raczej nie zdarzyło nam się pomyśleć, że przydałaby się jeszcze jedna, dwie działki regulacji. Zatem większość smartfonowych melomanów powinna być zadowolona z jakości i głośności, jakie zapewnia Meizu M2. Oczywiście, ci najbardziej wymagający nie będą usatysfakcjonowani, bo sprzęt ten kiepsko współpracuje z droższymi słuchawkami o większym zapotrzebowaniu na moc wyjścia, a także mogą narzekać na płaską charakterystykę brzmienia, ale trzeba pamiętać o tym, że piszemy tu o smartfonie za 600 zł.
Ekran 720p, ale o słabych kątach widzenia
Pięciocalowy ekran o rozdzielczości HD w smartfonie za 600 zł? Zdecydowanie nie jest to zbyt częsty widok i przeważnie wiąże się z pewnymi haczykami. Nie inaczej jest w tym przypadku, lecz poczynione kompromisy nietrudno zaakceptować. Przede wszystkim cieszy nas to, że Meizu nie szukał oszczędności w szkle i pokrywających je warstwach ochronnych, dzięki czemu ekran nie rysuje się zbyt szybko, łatwo utrzymać go w czystości, a palec sunie po nim bardzo gładko. Teoretycznie w dzisiejszych czasach powinny to być naprawdę oczywiste rzeczy, jednak w niektórych tańszych smartfonach nadal można się natknąć na pewne zaniedbania na tych polach. Poza tym matryca Meizu M2 nieźle odwzorowuje czerń, zapewnia przyjemnie nasycone barwy i przynajmniej nasz egzemplarz był wolny od rażących problemów z wyciekami podświetlenia. Na razie wszystko brzmi bardzo zachęcająco, prawda? Czas zatem wytknąć kilka problemów.
Po pierwsze, kąty widzenia nie są idealne. Wystarczy spojrzeć na ekran lekko z boku, by wyświetlane barwy przestały wyglądać tak, jak powinny. Nie są to duże i przeszkadzające zmiany, ale przypominają o tym, że matryca nie jest najwyższych lotów. Po drugie, choć digitizer ogólnie działa zadowalająco, w naszym egzemplarzu czasem rejestrował krótki dotyk zamiast przesunięcia palcem, a czasem trzeba było w jakimś miejscu dotknąć ekranu dwa razy, by telefon zaczął współpracować. Znowu – nic wielkiego i działo się to na tyle rzadko, że nie irytowało, jednak musimy o tym wspomnieć. A po trzecie, mamy pewne przesłanki, by sądzić, że ekran M2 może mieć problem z duchami/powidokami. W czasie testów zdarzyło się, że nasz meizu przez ponad pół godziny wyświetlał ekran domowy (dodamy, że jasność była wtedy ustawiona na niemal maksymalną wartość, a telefon był rozgrzany intensywnymi testami), i po tych kilkudziesięciu minutach okazało się, że matryca nie przestawała wyświetlać ikon ekranu domowego. Po wyłączeniu wyświetlacza na dłuższą chwilę powidoki poznikały. Sytuacja, w której problem wystąpił, raczej się nie zdarza w czasie typowego użytkowania z jakiegokolwiek telefonu, dlatego większość nabywców M2 nigdy nie ujrzy tego efektu. Jednak z naszych obserwacji i doświadczeń wynika, że jeśli dostrzegaliśmy takie zachowanie w trakcie testów jakiegoś smartfona, to jego posiadacze po kilku, kilkunastu miesiącach użytkowania zaczynali zgłaszać kłopoty z powidokami. Nie mówimy, że na pewno będzie tak w przypadku Meizu M2, ponieważ nie mamy pojęcia, jak urządzenie będzie się zachowywać rok po zakupie, ale raczej warto trzymać paragon w bezpiecznym miejscu ;)
Reasumując, o ekranie Meizu M2 można powiedzieć dużo dobrego. Jak na telefon kosztujący 600 zł, zapewnia on naprawdę sporo, ale nie należy oczekiwać od niego nie wiadomo czego, bo jednak jest oparty na rozwiązaniach i podzespołach trochę niższej klasy.
Solidny czas działania
Pojemność akumulatora rzędu 2500 mAh to całkiem sporo, jak na 5-calowy smartfon z procesorem, który można by montować w zegarku, i zapewnia spodziewane rezultaty. Meizu M2 może działać po naładowaniu do pełna na tyle długo, że w jeden dzień bardzo trudno go rozładować, i myślimy, że większość osób będzie go podłączała do sieci elektrycznej co 2 dni. W trakcie testów często korzystaliśmy z dwóch kart SIM, nawigacji, modułu Bluetooth, mobilnego hotspota i strumieniowania muzyki po sieci LTE i tylko raz musieliśmy się ratować bankiem energii... ale było to już po godzinie 22. Także szybkość rozładowywania się ogniw w stanie spoczynku nie sugerowała istnienia ukrytych pożeraczy energii, które mogłyby ekspresowo rozładowywać smartfon leżący na biurku. Ogólnie jest dobrze i sądzimy, że przyszli użytkownicy Meizu M2 nie będą narzekali na czas działania. Gdyby jeszcze nie ładował się od zera do pełna przez prawie 4 godziny...
Niezła jakość zdjęć i filmów
Aparaty o rozdzielczości 13 megapikseli już jakiś czas temu zadomowiły się na stałe w smartfonach kosztujących około 1000 zł, a teraz coraz częściej trafiają do urządzeń z jeszcze niższej półki, takich jak Meizu M2. Oprócz tego nowość została wyposażona w 5-megapikselowy aparat z przodu. Brzmi zachęcająco, prawda?
Oprogramowanie
Oprogramowanie jest dość rozbudowane, jak na smartfon tej kasy, bo niemal w całości przeniesiono je z droższych modeli tej marki. Są tu więc zarówno wszystkie bardzo podstawowe funkcje, jak i te bardziej rozbudowane, choćby tryb ręczny z regulacją ISO i taka egzotyka, jak cyfrowy wskaźnik poziomu i funkcja oddzielania punktu pomiaru odległości od punktu pomiaru ekspozycji. Ogólnie oprogramowanie aparatu Meizu robi dobre wrażenie, automatyka przeważnie nieźle radzi sobie z dobieraniem ustawień i fotografuje się naprawdę przyjemnie, ale narzędzie to ma jedną istotną wadę: szybkość działania. Czas uruchamiania aparatu można czasem mierzyć w sekundach (niekiedy pojawia się on szybciej, niekiedy wolniej), opóźnienie migawki i czas, jaki mija do wyświetlenia zdjęcia po jego wykonaniu, również nie należą do najkrótszych, a autofokus w słabym oświetleniu jest i powolny, i zawodny. Można się do tego przyzwyczaić (bez jakiegoś szybszego punktu odniesienia nawet można tego nie zauważyć), jednak Meizu M2 to nie jest smartfon dla osób potrzebujących aparatu, który jest gotowy do użycia od razu po wyjęciu sprzętu z kieszeni.
Jakość obrazu
Jakość obrazu, jak na telefon kosztujący 600 zł, jest naprawdę niezła. Inżynierowie Meizu już nie raz pokazali, że umieją wyciągnąć naprawdę sporo z niemal dowolnej matrycy fotograficznej, i kolejny raz udowadniają, że gdy się chce, to się może. Kolorystyka zdjęć jest przyjemna, w ciemniejszych częściach kadru nie kryją się artefakty będące efektem działania nadgorliwego algorytmu odszumiania, a zakres tonalny jest naprawdę dobry. Jedyne nasze zastrzeżenia dotyczą tego, że mechanizm automatycznego ustawiania balansu bieli czasem wybiera zbyt chłodną temperaturę barwową, a zdjęcia, choć zbudowane z 13 mln pikseli, sprawiają wrażenie miękkich i ostrość nie jest taka, jaką zapewniają co lepsze 13-megapikselowce. No i nie należy się spodziewać cudów w słabym oświetleniu, bo powolna automatyka i długie czasy naświetlania rujnują sporą część zdjęć nocnych, ale ogólnie w tej klasie sprzętu na razie nie można oczekiwać zbyt wiele pod tym względem. Mimo wszystko aparat Meizu M2 postrzegamy jako zaletę.
Kamera
Meizu M2 pozwala nagrywać wideo o rozdzielczości Full HD. Jakość obrazu jest dobra – w dużej mierze dzięki temu, że nie poskąpiono miejsca w pamięci i każda sekunda filmu zajmuje ponad 2 MB. W czasie kręcenia można na nowo ręcznie uruchamiać autofokus i pomiar ekspozycji przez dotknięcie ekranu w miejscu, które ma być ostre i dobrze naświetlone, więc nie ma problemu z nagrywaniem ludzi na tle nieba i innych bardzo kontrastowych scen, w których automatyczne ustawianie naświetlenia często daje zbyt ciemne klipy. Problemy? Widoczny aliasing, ale to już naprawdę czepianie się... Reasumując, cudów nie ma, ale jak na smartfon za 600 zł, jest przynajmniej dobrze.
Przykładowe zdjęcia
Przykładowe nagrania Full HD
Szybszy od smartfonów ze Snapdragonem 410
W tym przedziale cen królują smartfony oparte na Snapdragonach serii 400 i 200, więc to głównie w odniesieniu do nich należy oceniać wydajność Meizu M2 i znajdującego się w nim układu MediaTeka. Pod względem wydajności procesora nie ma dużej różnicy między tanim Snapdragonem 410 a MediaTekiem MT6735, ponieważ oba układy są zbudowane z czterech podobnie taktowanych rdzeni Cortex-A53. Większych różnic można się dopatrzyć w wydajności układu graficznego, dzięki czemu Meizu M2 bywa w grach szybszy nawet o kilkadziesiąt procent od konkurencyjnych urządzeń opartych na platformie Qualcomma. Na uwagę zasługuje również to, że inżynierowie Meizu zdecydowali się na nośnik danych eMMC 5.0 Samsunga. Po jego testach widać, że nie brakuje mu wydajności, co bardzo pozytywnie wpływa na szybkość działania sprzętu w codziennych zastosowaniach.
Także w czasie typowego użytkowania Meizu M2 spisuje się co najmniej zadowalająco. Oprogramowanie jest nieźle zoptymalizowane, dzięki czemu działa płynnie, a 2 GB pamięci operacyjnej gwarantują przyzwoitą obsługę wielozadaniowości. Oczywiście, gdy sprzęt przyciśnie się naprawdę mocno, pewne niedostatki mocy obliczeniowej zaczynają być widoczne, jednak jest to trochę takie szukanie problemów na siłę, bo porównywanie Meizu M2 z czołowymi modelami to jednak lekka przesada ;) Brawo!
Podsumowanie
Mądre przysłowie mówi, że jeśli coś wygląda zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe, to najpewniej prawdziwe nie jest. Jego słuszność potwierdzaliśmy nie raz. Wiele spośród testowanych przez nas smartfonów wyglądało świetnie w tabelkach ze specyfikacją, ale po zderzeniu z twardą ścianą praktyki zaczynały się ujawniać poukrywane w nich haczyki. Natomiast Meizu M2 pozytywnie nas zaskoczył, bo choć ma pewne niedoróbki i wyraźnie widać, w których miejscach zdecydowano się na kompromisy i cięcia kosztów, w cenie 600 zł zapewnia naprawdę sporo: niezły ekran, bardzo dobre aparaty, świetny czas działania, dobrą wydajność i wiele innych rzeczy. Obawialiśmy się, że w czasie testów szybko wyjdą na jaw jakieś problemy z zasięgiem, stabilnością, działaniem nawigacji czy regularnym wyłączaniem się jednej z dwóch kart SIM, ale nic takiego nie nastąpiło. Meizu M2 to naprawdę telefon, który... działa. Od naszej rekomendacji dzieli go tylko niedopracowane oprogramowanie, które przetłumaczono na polski po łebkach i które czasem niemiło zaskakuje dziwnymi problemami z kompatybilnością z narzędziami i grami. To jedyna większa wada, jaką dostrzegliśmy w Meizu M2 (oczywiście – w kontekście ceny), ale jeśli potrafisz przymknąć na nią oko, szybko poczujesz, że to dobry wybór, bo konkurencja w tej cenie przeważnie oferuje znacznie mniej.
Do testów dostarczył: Meizu
Cena w dniu publikacji (z VAT): 600 zł