Wstęp, opakowanie, dodatki oraz dane techniczne
Sound BlasterX H5 to kolejne słuchawki w ofercie firmy Creative. Niektórzy mogą się zastanawiać, po co do niej dołączyły, skoro już wcześniej obejmowała ona ogromną liczbę modeli. Tych z kategorii zwykłych „nauszników” jest w sumie 30. Łącznie z serią Sound BlasterX, składającą się z trzech produktów, kategoria znana jako zestawy słuchawkowe liczy aż 21 różnych urządzeń. Mało im?
Cóż, najwyraźniej mało, najpewniej w myśl zasady, że rynek nie lubi stagnacji. Każdy większy producent sprzętu dla graczy często rozbudowuje ofertę. Nic tak nie wzbudza zainteresowania marką jak powołanie do życia kompletnie nowej serii, praktycznie niczym nieprzypominającej poprzedników. Sound BlasterX to w końcu nowość.
Istotne jest również to, że często słuchawki przeznaczone do odtwarzania muzyki świetnie sprawdzają się w grach, a są wielokrotnie tańsze od produktów doświadczonych marek kierujących swoją ofertę do graczy. Tego zjawiska nie można marginalizować: w sieci jest zatrzęsienie informacji o tym, jak uzyskać dobry dźwięk za grosze, bez przepłacania za logo. A nic tak nie napędza rynku jak groźna konkurencja. Ludzie z Creative'a najwyraźniej dostrzegają to wszystko i za sprawą modelu H5 chcą zwrócić uwagę także tych, którzy rozpoznają cenioną konstrukcję.
Creative postanowił nieco zmienić opakowanie. Model H5 jest zamknięty w dwuczęściowej i okrągłej formie, która ma też służyć za przenośne etui. Sprytne. Takie rozwiązanie z pewnością jest solidniejsze od materiałowych worków, ale zajmuje więcej miejsca. Opakowanie ma dwie plastikowe nóżki, dzięki którym można je postawić pionowo na półce czy biurku. Przez szybę widać też danie główne, co niektórym się spodoba.
Dodatków nie ma za wiele, ale zadbano o te najważniejsze. Podstawowy, odpinany przewód sygnałowy jest względnie krótki, bo ma zaledwie 70 cm długości, ale w zestawie dołączono blisko dwa razy dłuższą przedłużkę. Na głównym kablu zamontowano niewielki kontroler z wbudowanym analogowym potencjometrem, suwakiem do wyciszenia mikrofonu oraz przyciskiem do obierania połączenia. Działa on jak należy. Przewody są grube, solidne i niespecjalnie sztywne. Powleczono je nylonowym oplotem. Do wad musimy zaliczyć silne zjawisko mikrofonowania.
Następnym odłączanym elementem zestawu jest mikrofon. Jest odpowiednio długi i całkiem nieźle sobie radzi z powierzonym mu zadaniem: zapewnia czystość głosu i skutecznie redukuje szumy otoczenia. Montuje się go szybko i bezproblemowo. Końcówkę w rozmiarze 3,5 mm można wetknąć w przeznaczone dla niej gniazdo tylko w jeden sposób, co dodatkowo ułatwia sprawę. Niestety, nie mamy żadnych informacji technicznych na temat mikrofonu.
Creative Sound BlasterX | |
---|---|
Rodzaj | stereofoniczne, zamknięte |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz – 25 000 Hz |
Masa | 272 g (bez kabla) |
Impedancja | Nieznana |
SPL | Nieznany |
Typ przetwornika | dynamiczny, 50 mm |
Kabel | 70 cm, w nylonowym oplocie |
Interfejs | 1 × 3,5 mm TRRS |
Budowa
Creative Sound BlasterX H5 to tradycyjny – analogowy i stereofoniczny – zestaw słuchawkowy, który wyposażono w mikrofon. Konstrukcja jest oparta na dwóch głośnikach o średnicy 50 mm, po jednym na kanał, które producent nazwał FullSpectrum. To jednak wyłącznie marketingowe określenie zwykłych pełnozakresowych przetworników, jakich wiele.
Model H5 zaciekawił nas dlatego, że jego pałąk budową mocno przypomina rozwiązanie od lat stosowane w wielu bardzo dobrych produktach firmy Beyerdynamic. Nie ma nic złego w kopiowaniu tego pomysłu, bo się sprawdza, jednak po aluminiowych elementach utrzymujących muszle w miejscu widać, że to nie jest ten sam poziom. Diabeł tkwi w szczegółach. Z przodu widać, że nie są idealnie zaokrąglone, jak gdyby maszynie wycinającej zaprogramowano za mało krzywych. To drobiazg, ledwo zauważalny, ale jest. Natomiast nie sposób odmówić tym elementom solidności – tutaj nic nie ma prawa się popsuć.
Niektóre elementy pałąka skopiowano, muszle zaś wyglądają na własną konstrukcję. Okrągłe dekielki są aluminiowe i wyszczotkowane. Mają bardzo precyzyjnie wycięte elementy składowe i ogólnie sprawiają wrażenie dopracowanych. Cała reszta jest plastikowa, choć i tutaj trudno byłoby się do czegoś przyczepić. Co ciekawe, górna część obudowy jest perforowana, więc przetworniki są wentylowane.
Przewód sygnałowy jest podłączany do jednej tylko słuchawki, co jest świetnym pomysłem, bo przekłada się na wygodę użytkowania. W lewej muszli, tuż przy aluminiowym elemencie ozdobnym, zamontowano dwa gniazda: dla kabla słuchawkowego i dla mikrofonu. Różnią się zarówno kształtem, jak i szerokością, zatem nie sposób wetknąć końcówki w nieprzeznaczone dla niej miejsce. Połączenia są mocne i w praktyce trudno sobie wyobrazić sytuację, w której w wyniku nieuwagi połączenie mogłoby się przerwać – trzeba by użyć naprawdę sporo siły.
Ramiona pałąka, choć cienkie, są wyjątkowo solidne. Element utrzymujący wybraną szerokość słuchawek jest stabilny, muszle nie chwieją się, nie wypadają. Podczas regulacji słychać delikatne kliknięcia. Pałąk, raz ustawiony, w takim położeniu pozostanie.
Pałąk jest szeroki, gruby, pokryty skóropodobnym tworzywem i ogólnie wygodny. Nie ugniata wierzchołka głowy. Jest zwieńczony plastikowymi kostkami, do których poprowadzono przewody sygnałowe od obydwu przetworników. To samo rozwiązanie stosuje między innymi wspomniany Beyerdynamic. Przy czym w niektórych modelach niemieckiej marki można zdjąć obicie pałąka i je wyprać, a H5 na to nie pozwalają.
Nauszniki także są pokryte skóropodobnym tworzywem i odpowiednio miękkie. Szkoda, że producent nie dołączył w zestawie welurowych. Te standardowe szybko grzeją małżowiny i obszar dookoła nich. Z drugiej strony łatwo je zdjąć i założyć z powrotem. W środku jest sporo miejsca. Model H5 zaliczamy do wyjątkowo wygodnych i przyjemnych w użytkowaniu, czemu sprzyjają także wcześniej wymienione czynniki: przewód doprowadzony tylko do jednej słuchawki, miękki, nieuciskający pałąk oraz niewielka masa.
Platforma testowa
Oto podzespoły komputera, który posłużył mi do przetestowania zestawu słuchawkowego Creative Sound Blaster X H5:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor | Intel Core i5-4690K | www.intel.pl |
Płyta główna | Asus Maximus VI Gene | pl.asus.com |
Pamięć | 2 × 8 GB Corsair Vengeance Pro Series 2400 MHz C10 | www.corsair.com |
Karta graficzna | Asus GeForce GTX 980 Strix | pl.asus.com |
Zasilacz | Enermax Revolution 1250 W | www.enermax.com |
Schładzacz procesora | Prolimatech Armageddon | www.prolimatech.com |
Wentylatory | 2 × Noctua NF-P14 FLX | www.noctua.at |
Karta dźwiękowa | Asus Xonar Xense | pl.asus.com |
Nośnik systemowy | Corsair Neutron GTX 240 GB | www.corsair.com |
Nośnik na gry | Samsung HD503HI 500 GB | www.samsung.com |
Monitor | NEC PA241W | www.nec-display-solutions.com |
Obudowa | Corsair Graphite 600T | www.corsair.com |
Mysz | SteelSeries Sensei | steelseries.com |
Klawiatura | Corsair K95 | www.corsair.com |
Podkładka | SteelSeries l-2 | steelseries.com |
Stolik | Rogoz Audio 3QB3 | rogoz-audio.nazwa.pl |
DAC | NuForce DAC-9 | www.nuforce.com |
Słuchawki | Creative Aurvana Live! |
Metodyka oraz wykorzystane utwory i gry
Do porównania użyliśmy zwieńczonych 3,5-milimetrowym wtykiem redakcyjnych Creative Aurvana Live! z wymienionym kablem. Do przetestowania obydwu zestawów wybraliśmy dwie gry: starego, ale jarego Quake'a 3 oraz znacznie nowszą trzecią część Battlefielda. Uznaliśmy, że jeśli słuchawki radzą sobie w pierwszoosobowych strzelankach, poradzą sobie w każdej innej grze.
Artykuł byłby niekompletny, gdybyśmy nie posłuchali muzyki i nie obejrzeli przynajmniej jednego odcinka ulubionego serialu. Wiadomo: im bardziej uniwersalne słuchawki, tym lepiej, niezależnie od podstawowego przeznaczenia.
Słuchawki podczas testów były podłączone do karty dźwiękowej Xonar Xense i do karty z zestawu.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Portishead - „Threads"
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
Testy praktyczne
Nasze kryteria oceny zestawów słuchawkowych dla graczy od wielu lat się nie zmieniają. Oczekujemy, że dźwięk będzie przede wszystkim precyzyjny, to jest wyraźny i możliwie kierunkowy, tak abyśmy wiedzieli, co się dzieje dookoła wirtualnej postaci. Wierzymy, że zapewnia to przewagę w grach. Dobrze, jeśli tak brzmiące słuchawki nadają się również do oglądania filmów czy seriali i słuchania muzyki bez szybkich oznak zmęczenia. Jednakże często te rzeczy nie idą w parze, bo dźwięk wyraźny i szczegółowy jest też zazwyczaj pozbawiony barwy, tak potrzebnej podczas obcowania z muzyką. Producenci sprzętu różnie sobie z tym radzą; często oferują graczom zestawy słuchawkowe znacznie bardziej nadające się właśnie do muzyki niż do gier.
Tym razem Creative podszedł do zagadnienia w sposób nadspodziewanie konsekwentny. Już po chwili słychać, że model H5 został stworzony przede wszystkim z myślą o grach komputerowych. Nie wiemy, czy jest to dzieło przypadku czy zamierzone działanie. Chcemy wierzyć, że to drugie. Pewne jest to, że H5 brzmią dokładnie tak, jak powinien brzmieć słuchawkowy zestaw dla zapalonego gracza. Dźwięk jest przede wszystkim szczegółowy i przestrzenny. To sprawia, że gracz faktycznie słyszy dokładnie wszystkie odgłosy wokół siebie. Wirtualna przestrzeń jest lekka: dźwięki wybrzmiewają wyjątkowo szybko, w niewymuszony, zwarty sposób. Ani przez moment nie odnosi się wrażenia ociężałości czy duchoty, co łatwo docenić chociażby w pierwszoosobowych strzelankach. Dodatkowo wyższe rejestry niskiego podzakresu są słyszalnie podbite. W muzyce powoduje to nieprzyjemne dudnienie, w grach przekłada się na uwypuklenie ważnych niskich częstotliwości. W porównaniu z redakcyjnym CAL! model H5 brzmi bardziej sucho, zapewnia gorszą barwę, tylko że akurat barwa w grach jest na szarym końcu kryteriów. Wydarzenia rozgrywające się przed graczem H5 kreślą bliżej niż CAL!, a w rezultacie precyzyjniej.
H5 też grają przestrzennie. Owszem, przy okazji także płasko, ale niewątpliwie dźwięk jest rozległy. Czyżby zatem idealne słuchawki dla gracza? Niemalże. Brzmienie H5 jest typowo konturowe, a zatem poszczególne dźwięki są dobrze zdefiniowane, ale często dźwięk jest ostry i na dłuższą metę męczący. Jednak słyszeliśmy już znacznie bardziej sterylne i mimo wszystko ostrzejsze konstrukcje nauszne. Ta sterylność i płaskość to cena bardzo szczegółowego przekazu. Albo ktoś się na to godzi, albo nie. Ale gracze z pewnością będą zadowoleni z tego, ile rzeczy słyszą i w jaki sposób sprzęt je odtwarza. Dobre różnicowanie nie tylko odległości, ale też wysokości, na której znajduje się przeciwnik, bardzo łatwo docenić, a połączenie Piątek oraz dobrej karty dźwiękowej i jej oprogramowania pozwala to bez trudu osiągnąć.
Trzeba mieć również na uwadze to, że skoro H5 brzmią konturowo i sucho, do muzyki raczej się nie nadają. Mówiąc wprost, dźwięk jest wyprany z emocji, matowy, ostry i suchy. Słuchawki przekazują sporo szczegółów nagrania, ale w ciężkostrawny sposób. Można z tym walczyć za pomocą toru słuchawkowego, tak żeby nieco złagodzić te dolegliwości, ale najrozsądniej będzie kupić drugą parę, taką która sprawdzi się przede wszystkim w muzyce.
Co innego filmy. Owszem, więcej życia Piątkom ogólnie by nie zaszkodziło, lecz zaletą specyficznego brzmienia jest to, że dialogi są dobrze słyszalne, nawet te gorzej zarejestrowane.
Galeria
*Manekin
Podsumowanie
Creative Sound BlasterX H5 to nie jest produkt idealny. Zestawy słuchawkowe dla graczy z definicji takie nie są. Ze względu na specyfikę brzmienia nie zaspokoją równie dobrze wszystkich potrzeb, zdecydowanie nie są to konstrukcje uniwersalne. Owszem, w innych zastosowaniach niż gry radzą sobie raz lepiej, a raz gorzej, ale to już kwestia drugorzędna, bo najważniejsze są ich możliwości w dziedzinie wirtualnej rywalizacji. To na tym polu mają błyszczeć, to dlatego gracze je kupują.
Tutaj H5 nie zawodzą, wręcz przeciwnie. Brzmią dokładnie tak, jak powinny brzmieć. Dźwięk jest szybki, lekki, szczegółowy i przestrzenny. Jest pozbawiony barwy i niskiego basu, ale podczas zmagań z żywym przeciwnikiem są to kwestie drugorzędne. W połączeniu z dobrą kartą dźwiękową H5 faktycznie pozwalają usłyszeć wszystko jak na dłoni i z daleka. I dokładnie o to chodzi. Sprzęt jest też nadspodziewanie wygodny i naprawdę solidnie wykonany. Gdy się go bierze do ręki, czuć, dlaczego kosztuje kilkaset złotych.
Z konstrukcji dostępnych w zbliżonej cenie, to jest około 480 zł, podobnie grają na przykład Brainwavz HM5. Przy czym kosztem zwiększonej izolacji od odgłosów otoczenia jest mniejsza wygoda. Czy warto zatem wydać niecałe 500 zł na zestaw słuchawkowy Creative Sound BlasterX H5? Z punktu widzenia kogoś, kto oczekuje takiej właśnie charakterystyki dźwięku, czyli między innymi przekazu o precyzji skalpela, a przy tym wygody – raczej tak. A już na pewno warto wziąć go pod uwagę.
Do testów dostarczył: Power Sales
Cena w dniu publikacji (z VAT): 499 zł