Honor 7 – test
Honor 7 to następca ubiegłorocznego Honora 6. I to porządny następca, w którym nie ograniczono się jedynie do delikatnych, kosmetycznych zmian, a raczej postanowiono poprawić, zmodyfikować i dopracować niemal każdy element. Uchylając rąbka tajemnicy: udało się dzięki temu zbudować naprawdę porządny sprzęt, który ma szansę przyciągnąć wiele osób – szczególnie miłośników smartfonów dual-SIM.
Honor 7 – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 143,2 × 71,9 × 8,5 mm | LTE | Cat 6 (do 300 Mb/s) |
Masa | 157 g | Wi-Fi | dwuzakresowe, ac |
Ekran | 5,2 cala | NFC | Nie |
1920 × 1080 | Podczerwień | Tak | |
LCD | Radio FM | Tak | |
Procesor | Kirin 935 | Wyjście obrazu | Nie |
4 × 2,2 GHz Cortex-A53 4 × 1,5 GHz Cortex-A53 | Host USB | Tak | |
Mali-T628 MP4 | Redukcja szumów | Tak | |
RAM | 3 GB | Dostępna pamięć | ok. 8 GB |
Akumulator | 3100 mAh | mikro-SD | Tak (64+ GB) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 20 MP, LED, autofokus, HDR | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 8 MP | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. |
Honor chwali się tym, że główne biuro projektowe marki znajduje się w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu stworzone tam smartfony mają być inne od reszty „chińczyków”. W takim razie nasze podstawowe pytanie brzmi: dlaczego Honor 7 wygląda jak pomniejszony Huawei Ascend Mate7? W żadnym razie nie jest to zarzut, bo ten 6-calowy phablet to jeden z najlepiej wykonanych i zaprojektowanych ubiegłorocznych smartfonów, jednak nie da się ukryć, że Honor to jednak takie trochę Huawei w przebraniu. Zostawmy jednak ten temat w spokoju i przejdźmy do konkretów.
Niemal cała obudowa Honora 7 jest zbudowana z jednego dużego kawałka stopu aluminium. Wygląda to świetnie, sprawia, że całość jest sztywna i wytrzymała, a matowe wykończenie jest przy okazji bardzo praktyczne, bo niemal nie widać na nim odcisków palców. Tworzywa sztucznego użyto jedynie w górnej i dolnej części obudowy, czyli tam, gdzie w smartfonach znajdują się wszelkie anteny, których nie można zakrywać metalem. Dzięki temu wszystkiemu Honor 7 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie i jakości wykonania mogłoby mu pozazdrościć wiele nawet dużo droższych smartfonów. Także z punktu widzenia ergonomii nie można mu nic zarzucić. Lekko zaokrąglony tył, ścięte krawędzie i przyjemna – nie za duża, nie za mała – masa... Naprawdę trudno byłoby nam się tu do czegokolwiek przyczepić i jedynie posiadacze supercienkich i superlekkich słuchawek mogą stwierdzić, że Honor 7 jest trochę zbyt gruby i ciężki.
Z tyłu, pod aparatem, umieszczono płytkę czytnika linii papilarnych. Działa on rewelacyjnie. Wystarczy przyłożyć na krótko palec – i telefon zostaje błyskawicznie odblokowany. Bardzo rzadko zdarzała się nam sytuacja, że skaner miał problemy z rozpoznaniem odcisku. Poza tym pełni on funkcję dodatkowego przycisku. W ustawieniach systemu znajduje się menu, w którym można wybrać, co się stanie po przesunięciu palcem do góry, do dołu, a także po krótkim i długim dotknięciu. Bardzo fajny i przyjemny dodatek, ułatwiający obsługę telefonu jedną dłonią.
Na prawej krawędzi umieszczono przyciski regulacji głośności i wyłącznik telefonu. Na lewej krawędzi znajduje się szufladka, w którą można włożyć dwie karty nano-SIM albo jedną nano-SIM i jedną mikro-SD (czyli nie jest możliwe jednoczesne korzystanie z funkcji dual-SIM i karty pamięci), a pod nią wstawiono dodatkowy, bardzo przydatny, programowalny przycisk, do którego można przypiąć różne działania wykonywane po krótkim, długim lub podwójnym wciśnięciu. Szybko się do niego przyzwyczailiśmy i uważamy, że jest to pomysł wart naśladowania. W dolną krawędź wstawiono port mikro-USB i jeden mocny, choć łatwy do zasłonięcia, głośnik. Na górnej zaś znajduje się wyjście słuchawkowe i port podczerwieni.
Krótko mówiąc, Honor 7 to porządnie wykonany i poręczny (jak na przekątną 5,2 cala) smartfon, w którym nie brakuje dobrych pomysłów. Bardzo nam się podoba jego gustowna, a przy tym bardzo wytrzymała obudowa, a także takie elementy, jak skaner linii papilarnych, który może pełnić funkcję wielofunkcyjnego gładzika, czy dodatkowy, konfigurowalny przycisk. Jedyne, co nam w tym wszystkim nie pasuje, to szufladka, która każe wybierać: dwie karty SIM czy karta pamięci. Mamy nadzieję, że to ostatnio dość popularne rozwiązanie szybko odejdzie do lamusa...
EM UI 3.1 oparte na Androidzie 5.0 jest ładne i funkcjonalne, ale...
Oprogramowanie smartfonów Huawei zawsze sprawia nam pewne kłopoty, gdy musimy je ocenić, ponieważ z jednej strony zawarto w nim mnóstwo przydatnych funkcji i jest bardzo dopracowane wizualnie, ale z drugiej mało w tym Androidzie Androida, przez co niektórzy mogą się pogubić w gąszczu dodatkowych opcji i rozwiązaniach zaczerpniętych prosto z iOS.
Dobrych pomysłów jest tu bardzo dużo: wyszukiwarka systemowa uruchamiana przesunięciem palca w dół po pustym miejscu na ekranie domowym, tryb ułatwiający obsługę telefonu jedną ręką, aktywowany przesunięciem palca po pasku z przyciskami systemowymi, menu systemowe pozwalające ściśle kontrolować to, które narzędzia mogą działać w tle, które mogą łączyć się z internetem i które mogą wyświetlać powiadomienia, możliwość zmiany kolejności przycisków systemowych oraz funkcji dodatkowego przycisku z lewej krawędzi, a także zmiany gestów wykrywanych przez płytkę czytnika linii papilarnych... Większość z tych dodatków jest zrobiona z głową, dzięki czemu faktycznie są przydatne. Na dodatek wszystko to jest bardzo ładnie opakowane: cieszy oko ładnymi ikonkami i zgrabnymi animacjami.
Z drugiej strony, jak wspomnieliśmy, w Androidzie w wykonaniu Huawei jest więcej iOS niż Androida. Wygląd i działanie pewnych elementów oprogramowania Honora 7 żywcem wzięto z systemu Apple i nikt nie próbował tego ukryć. Czy jest to wada? To kwestia dyskusyjna, ale interfejs nie spodoba się tym, którzy za ideał mobilnego systemu uważają czystego Androida lub mają problem z uczeniem się obsługi telefonu niemal od nowa. No cóż, przynajmniej Huawei jest w tym wszystkim bardzo konsekwentny...
Nadrobione łącznościowe i multimedialne braki
A przynajmniej część. Przede wszystkim Huawei w końcu odkrywa, że dwuzakresowe moduły Wi-Fi występują w smartfonach już od kilku lat i że coraz więcej osób korzysta ze standardu Wi-Fi ac. W Huawei P8 bardzo nam brakowało porządnego modułu Wi-Fi, więc to dobrze, że Honor 7 nie odziedziczył tego braku.
Druga ważna poprawka jest związana z wyjściem słuchawkowym. Dotąd telefony tej firmy nie kojarzyły nam się ze sprzętem, który mógłby zadowolić wymagających melomanów i odpowiednio obsłużyć ich słuchawki. Honor 7 to zdecydowanie krok we właściwym kierunku. Jego wyjściu słuchawkowemu nie brakuje mocy (po podłączeniu typowych słuchawek dokanałowych rzadko przekraczaliśmy połowę dostępnego zakresu regulacji głośności) i choć nie gra jeszcze tak dobrze jak najlepsze pod tym względem smartfony, jakość dźwięku będzie w pełni zadowalająca dla większości użytkowników. Brawo! Na pochwałę zasługuje również wysoka jakość połączeń telefonicznych, co jest zasługą zwłaszcza bardzo dobrej słuchawki.
Nie byłby to jednak smartfon powstały w fabrykach Huawei, gdyby nie kilka braków. Po pierwsze, w czasie korzystania z dwóch kart SIM od czasu do czasu jedna z nich restartuje połączenie z siecią. Dzieje się to dość rzadko, więc zbytnio nie przeszkadza, jednak czasem może lekko zirytować. Po drugie, brakuje tu jakiegokolwiek wyjścia obrazu (technika Miracast jest obsługiwana). Po trzecie, możliwości dekodera wideo tego telefonu kończą się na rozdzielczości Full HD, a większość rywali radzi sobie z klipami UHD. Do tego wbudowany głośnik, choć umie wydać z siebie bardzo głośny dźwięk, znajduje się w miejscu, które bardzo łatwo zasłonić dłonią. Honor 7 nie jest więc multimedialnym „kombajnem” i nie należy od niego wymagać zbyt wiele pod tym względem.
Bardzo dobry ekran Full HD
Ekran Honora 7 nie ma niczego, czego nie widzielibyśmy gdzie indziej, bo ekrany Full HD o przekątnej 5,2 cala już od dawna są standardem. Jednak bliższy rzut oka ujawnia, że pod pewnymi względami wybija się ponad przeciętną. Przede wszystkim jest jasny, dzięki czemu zapewnia dobrą widoczność obrazu w słoneczne dni. Po drugie, bardzo dobrze odwzorowuje czerń (jak na ekran LCD). Po trzecie, wyświetla dość intensywne barwy. Nie aż tak intensywne jak ekrany AMOLED czy panele Triluminos w produktach Sony, jednak trochę intensywniejsze niż większość smartfonów. Jeśli już mielibyśmy na coś ponarzekać, byłby to brak skalibrowanego profilu kolorystycznego w ustawieniach ekranu, ale jest to typowe czepialstwo. Ekran Honora 7 przekonuje do siebie od pierwszego wejrzenia i z powodzeniem może rywalizować z najlepszymi w tej klasie sprzętu.
Porządny czas działania
Akumulator o pojemności 3100 mAh i ekran o nieprzesadnie dużej rozdzielczości robią swoje – tak można w skrócie podsumować temat czasu działania. Nie, Honor 7 nie bije rekordów na długich dystansach i do absolutnej czołówki trochę mu brakuje (a także do poprzednika, choć nie są to duże różnice), jednak bez wątpienia większość użytkowników będzie zadowolona z tego, co pokazuje systemowy wskaźnik naładowania ogniw pod koniec dnia. Telefon nie marnuje energii w czasie spoczynku (co jest też zasługą różnych rozbudowanych mechanizmów monitorujących działanie programów w tle) ani nie zużywa jej zbyt dużo w czasie pełnego obciążenia, co daje w praktyce bardzo dobre rezultaty i w większości sytuacji pozwala dotrwać do wieczora bez martwienia się o dostępność gniazdek w pobliżu. Ci, którzy korzystają ze swojego kieszonkowego komputera mniej intensywnie, będą go ładowali co 2–3 dni.
20-megapikselowiec bez stabilizacji i z problemami
Do tej pory projektanci Huawei (a więc i Honora) zawsze robili na nas wrażenie ludzi, którzy wiedzą, jak sprawić, aby użytkownik był zadowolony z aparatu zamontowanego w smartfonie. Jednak w przypadku Honora 7 coś wyraźnie poszło nie tak, jak powinno.
W dużej mierze problemy aparatu są związane z oprogramowaniem i automatyką, które bardzo trudno zmusić do efektywnej współpracy. Po pierwsze, programiści Huawei nadal nie nauczyli się automatycznie obracać niektórych elementów interfejsu aparatu, by dało się z nich wygodnie korzystać w czasie fotografowania telefonem trzymanym poziomo. Ale to i tak najmniejszy z zauważonych przez nas problemów.
Znacznie bardziej uciążliwe jest to, jak ślamazarnie działa ten aparat. Uruchamia się 2–3 sek. i regularnie zdarza mu się nawet kilkusekundowa przerwa między wciśnięciem przycisku spustu migawki a wykonaniem zdjęcia (shutter lag). Czas ten jest na tyle długi, że bardzo trudno fotografować poruszający się obiekt. Na dodatek niekiedy prowadzi to do absurdalnych trudności z wykonaniem prawidłowo naświetlonego zdjęcia. Oprogramowanie aparatu łączy punkt pomiaru ekspozycji z wybranym punktem autofokusu, czyli po dotknięciu ekranu w dowolnym miejscu ustawia na nim ostrość i dostosowuje do niego ekspozycję. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, ale tutaj od momentu wciśnięcia spustu migawki do zapisania fotografii mija tyle czasu, że automatyka aparatu może wrócić do standardowych ustawień ekspozycji i zarejestrować niedoświetlony albo prześwietlony obraz. Do niektórych ujęć podchodziliśmy po kilka razy, bo automatyka nie chciała z nami normalnie współpracować. Dlatego, mimo że jakość obrazu jest wysoka i nie brakuje szczegółowości, często po prostu nie chciało nam się wyjmować telefonu z kieszeni, bo nie wiedzieliśmy, czy znowu nie czeka nas syzyfowa praca.
Tryb wideo jest jeszcze gorszy. I nie chodzi nam o to, że Honor 7 nie umie nagrywać klipów o rozdzielczości UHD, bo na tle kiepskiej jakości filmów Full HD jest to po prostu drobiazg. Rejestrowany obraz jest bardzo mało szczegółowy, a ponadto z jakiegoś powodu bardzo mały jest też zakres tonalny, przez co łatwo o przepalenia i kruczoczarne cienie. Niektóre telefony za mniej niż 1000 zł nagrywają o niebo lepsze wideo – to chyba najlepsze podsumowanie.
Jedyne, co ratuje sytuację, to porządny przedni aparat z diodą i dodatkowe, przeniesione z Huawei P8, funkcje aparatu głównego, związane z długimi ustawieniami ekspozycji i malowaniem światłem.
Przykładowe zdjęcia
Przykładowe zdjęcia HDR
Panorama
Przykładowe nagrania Full HD
Kirin 935 nie nadaje się do gier
Procesory Kirin są projektowane przez należącą do Huawei firmę HiSilicon i tradycyjnie są kojarzone z dość przestarzałymi i powolnymi układami graficznymi. Zamontowany w Honorze 7 Kirin 935 raczej nie zmieni tych skojarzeń. Będący jego częścią układ graficzny nie jest przestarzały technicznie, bo obsługuje OpenGL ES 3.1, ale jego wydajność jest nawet gorsza od osiągów poprzednika, co czyni go jednym z najwolniejszych GPU w tej klasie sprzętu. Honor 7 nie jest więc urządzeniem dla zapalonych mobilnych graczy.
Ciekawą decyzją jest całkowita rezygnacja z rdzeni Cortex-A57, które zastąpiono mocno przyspieszonymi rdzeniami Cortex-A53. To sprawia, że Honor 7 nie bryluje w benchmarkach procesorowych, ale w zamian ma stabilną i wystarczającą do codziennych zastosowań wydajność, która nie powoduje przegrzewania się obudowy telefonu. I to jest spora zaleta. Metalowy tył robi się, owszem, lekko ciepły po bardzo długim i intensywnym użytkowaniu, ale nigdy nie jest zbyt ciepły, a wydajność procesora jest bardzo przewidywalna i nie zdarza mu się mocno spowalniać taktowania ani wyłączać rdzeni.
Czas na meritum. Honor 7 nie jest dla graczy i miłośników bicia rekordów w AnTuTu, ale jego procesor to wbrew pozorom całkiem sensowna konstrukcja i świetnie współpracuje z dobrze zoptymalizowanym oprogramowaniem tego smartfona. W czasie typowego użytkowania wszystko działa bardzo sprawnie, co nie zawsze można powiedzieć o urządzeniach o teoretycznie lepszych parametrach.
Podsumowanie
Honor 7 to bez wątpienia bardzo ciekawy smartfon, którego użytkowanie sprawia wiele przyjemności. Wygląd w stylu „Ascend Mate7 mini” zdaje egzamin, zastosowano bardzo przyzwoity ekran, nakładka systemowa jest miła dla oka i – przede wszystkim – świetnie zoptymalizowana, wyjście słuchawkowe ma wręcz nadmiar mocy, słuchawka jest bardzo dobra, tak samo jak ogólnie pojęta jakość połączeń, ponadto sprzęt został wyposażony w dwuzakresowy moduł Wi-Fi (w końcu – do tej pory Huawei bardzo często pomijał tę funkcję), implementacji czytnika linii papilarnych inni mogliby się od Honora uczyć, a wszystko to uzupełnia zestaw dobrych pomysłów, takich jak dodatkowy przycisk na lewej krawędzi obudowy. Zdecydowanie jest za co lubić i chwalić ten telefon, ale... znowu nie udało się uniknąć pewnych haczyków, które wielu zniechęcą do zakupu.
Po pierwsze, nadal nie rozumiemy, jaki sens jest w tych szufladkach, które każą wybierać: druga karta nano-SIM czy karta mikro-SD. To rozwiązanie musi odejść i mamy nadzieję, że zrobi to jak najszybciej. Po drugie, kolejny Kirin zawodzi w dziedzinie wydajności układu graficznego. Honor 7 to jeden z najmniej wydajnych w grach smartfonów w swojej klasie, więc jeśli lubisz czasem rozerwać się w wymagających produkcjach 3D, powinieneś go omijać szerokim łukiem. Po trzecie zaś – aparat. Naprawdę wolelibyśmy, by użyto 13-megapikselowca z Huawei P8, bo wprawdzie 21-megapikselowiec Honora 7, gdy wszystko zadziała tak, jak powinno, zapewnia bardzo ładne zdjęcia, ale... No właśnie. Najpierw wszystko musi zadziałać jak należy, a przez ogromny shutter lag i nieprzewidywalność automatyki bywa z tym bardzo różnie, co często prowadzi do frustracji. Do tego dochodzi bardzo słaba jakość nagrywanych filmów, na którą lepiej już spuścić zasłonę milczenia.
Honor 7 jest więc bardzo dobrą opcją dla tych, którzy szukają porządnego, dobrze wykonanego i sprawnie działającego smartfona dual-SIM. W tej klasie sprzętu trudno będzie znaleźć dla niego sensownego i jednoznacznie lepszego rywala z miejscem na dwie karty SIM (można by zakwestionować także wyższość ubiegłorocznych jednosimowych flagowców znanych marek, takich jak LG G3, Xperia Z2 czy Galaxy S5), bo użytkowanie tego telefonu naprawdę sprawia wiele przyjemności, a od niektórych rozwiązań można się uzależnić. Ale jeśli jesteś zapalonym graczem i/albo cenisz sobie szybko działające i bezproblemowe aparaty, wiedz, że nie jest to sprzęt dla Ciebie.
Do testów dostarczył: Honor
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1700 zł