Masz zdrowy słuch, więc słyszysz

Wielu uważa, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na droższą kartę dźwiękową czy lepsze słuchawki, bo i tak nie usłyszą różnicy. Jednak różnice są. Trzeba tylko dać sobie szansę je usłyszeć. Wyjąwszy skrajne przypadki wszyscy słyszymy te same częstotliwości i niemalże tak samo na nie reagujemy. Każdy wie, jak brzmi śpiew słowika lub szum morza. Często powtarzane stwierdzenie, że każdy słyszy inaczej, naszym zdaniem nie ma racji bytu – słyszymy bardzo podobnie. Pozostaje jeszcze kwestia osłuchania, doświadczenia. Osoby testujące sprzęt audio, czy to zawodowo, czy hobbystycznie, nie mają nadludzkich zdolności postrzegania dźwięków; one nauczyły się zwracać uwagę na składowe brzmienia, które pozwalają ocenić konkretne cechy sprzętu audio. Ale tak naprawdę każdy, kto ma zdrowy słuch, ma do tego predyspozycje – to jedynie kwestia treningu, obycia.

Kluczowe jest to, by dać sobie czas, przynajmniej kilka dni, na przyzwoite zapoznanie się z urządzeniem. Mamy świadomość, że to w wielu przypadkach nierealne. Często jest tak, że przesiadka z produktu względnie taniego na kilka razy droższy powoduje grymas niezadowolenia, bo nie słychać od razu różnicy, a jeżeli nawet jest, to minimalna, niewarta wydatku. Niemniej po oswojeniu się z droższym produktem, a następnie ponownym włączeniu wcześniejszego różnice w jakości przybierają na sile. Niekiedy bywają drastyczne, tak że człowiek zachodzi w głowę, jak mógł obcować z tak kiepskim dźwiękiem. Owszem, w świecie audio najbardziej odczuwalna jest przesiadka z produktu droższego na tańszy, a nie odwrotnie. Dotyczy to każdego możliwego segmentu tego rynku, a słuchawki, kolumny czy karty dźwiękowe to zaledwie wierzchołek góry lodowej.