Masz zdrowy słuch, więc słyszysz
Wielu uważa, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na droższą kartę dźwiękową czy lepsze słuchawki, bo i tak nie usłyszą różnicy. Jednak różnice są. Trzeba tylko dać sobie szansę je usłyszeć. Wyjąwszy skrajne przypadki wszyscy słyszymy te same częstotliwości i niemalże tak samo na nie reagujemy. Każdy wie, jak brzmi śpiew słowika lub szum morza. Często powtarzane stwierdzenie, że każdy słyszy inaczej, naszym zdaniem nie ma racji bytu – słyszymy bardzo podobnie. Pozostaje jeszcze kwestia osłuchania, doświadczenia. Osoby testujące sprzęt audio, czy to zawodowo, czy hobbystycznie, nie mają nadludzkich zdolności postrzegania dźwięków; one nauczyły się zwracać uwagę na składowe brzmienia, które pozwalają ocenić konkretne cechy sprzętu audio. Ale tak naprawdę każdy, kto ma zdrowy słuch, ma do tego predyspozycje – to jedynie kwestia treningu, obycia.
Kluczowe jest to, by dać sobie czas, przynajmniej kilka dni, na przyzwoite zapoznanie się z urządzeniem. Mamy świadomość, że to w wielu przypadkach nierealne. Często jest tak, że przesiadka z produktu względnie taniego na kilka razy droższy powoduje grymas niezadowolenia, bo nie słychać od razu różnicy, a jeżeli nawet jest, to minimalna, niewarta wydatku. Niemniej po oswojeniu się z droższym produktem, a następnie ponownym włączeniu wcześniejszego różnice w jakości przybierają na sile. Niekiedy bywają drastyczne, tak że człowiek zachodzi w głowę, jak mógł obcować z tak kiepskim dźwiękiem. Owszem, w świecie audio najbardziej odczuwalna jest przesiadka z produktu droższego na tańszy, a nie odwrotnie. Dotyczy to każdego możliwego segmentu tego rynku, a słuchawki, kolumny czy karty dźwiękowe to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Mocno upraszczając: karty dźwiękowe pod względem czysto konstrukcyjnym są technicznie bardziej zaawansowane od słuchawek czy kolumn. Nie żeby te drugie były łatwe w projektowaniu, bardziej chodzi nam o to, że w dobrej klasy karcie dźwiękowej na efekt pracuje wiele komponentów zamontowanych na jednym laminacie, a do tego dochodzi oprogramowanie. To daje wymierne korzyści w porównaniu z układami zintegrowanymi. Przykładowo montowany na wielu płytach głównych popularny układ scalony ALC889 firmy Realtek ma wbudowane dwa nadajniki S/PDIF, a jeden odbiornik, wzmacniacz słuchawkowy, obsługuje wysokie częstotliwości próbkowania i odgrywa rolę ośmiokanałowego konwertera cyfrowo-analogowego oraz stereofonicznego analogowo-cyfrowego. To tylko niektóre z wielu funkcji sprzętowych ALC889. Programowych też jest wiele, a najważniejsze z nich to obsługa EAX, Direct Sound 3D, DTS, SRS czy 26 różnych źródeł dźwięku. W połączeniu z niewielkim rozmiarem to wszystko sprawia, że układ ten oraz jego pochodne są często wykorzystywane na płytach głównych. Natomiast praktyka pokazuje, że produkty tego typu dodaje się bardziej ze względu na ich wszechstronne zastosowanie i oszczędność miejsca, a nie dlatego, że brzmią dobrze. Choć trzeba przyznać, że „integry” mocno się w ostatnich latach rozwinęły.
Na następnych stronach na przykładzie karty dźwiękowej Xonar U5 pokażemy, dlaczego warto uniezależnić się od rozwiązań zintegrowanych. Oczywiście, tekst ten kierujemy do osób, którym ich brzmienie i funkcjonalność nie wystarczają.
Xonar U5 – budowa
Xonar U5 to mobilna, zasilana z gniazda USB karta dźwiękowa o niewielkich wymiarach (130 mm × 80 mm × 25 mm). Widać po niej, że to rodzina przetestowanego przez nas Xonara U7. Obudowę wykonano w całości z plastiku; widać, że mamy do czynienia z produktem solidnym, nawet jeśli w dłoni sprawia wrażenie taniego. Niemniej po urządzeniu za 269 zł nie należy oczekiwać nie wiadomo czego. To produkt wyjątkowo przenośny, niemający tak naprawdę żadnych wymagań, zdolny do współpracy z komputerowymi zestawami 5.1.
Na froncie zamontowano wyłącznie dwa przyciski, którymi steruje się czułością mikrofonu, dokładnie tak, jak to się robi w Xonarze U7. Na wierzchu U5 nie zabrakło logo serii oraz trzech diod, które świecą w zależności od trybu działania sprzętu. Użytkownik może wybrać pomiędzy słuchawkami, regulowanym wyjściem liniowym oraz wyjściem cyfrowym. To się przydaje. Do wyboru służy zamontowane po prawej stronie pokrętło. Pełni ono też funkcję regulatora głośności. Chodzi lekko i płynnie, praktycznie nie wystaje ponad górną część obudowy. Używanie go jest nieco utrudnione: najwygodniej jest to robić jednym palcem, jednak zdarzało nam się wtedy wcisnąć je i przełączyć tryb.
Na tyle urządzenia zamontowano wyjścia o średnicy 3,5 mm: mikrofonowe, liniowe, słuchawkowe oraz kolumn: frontowych, centralnej (plus basowej) i tylnych. Dalej jest cyfrowe wyjście S/PDIF, a w jego środku – TOSLINK. Producent dołączył w zestawie stosowną przedłużkę. Przy prawej krawędzi zamontowano jedyne wejście cyfrowe, w standardzie USB typu B. To oznacza, że U5 można wykorzystać jako konwerter cyfrowy: podłączyć go do komputera, a następnie sygnał w postaci zero-jedynkowej wyprowadzić dalej, na przykład do przetwornika cyfrowo-analogowego lepszej klasy. Nie bardzo przy tym rozumiemy, jaki cel miało przeniesienie gniazd słuchawkowego i mikrofonowego z frontu na tył. Tak czy inaczej, ta przeprowadzka to wada użytkowa produktu – niewielka, ale jednak wada. Nie wierzymy, że nie dało się tego inaczej rozwiązać.
Produktowi stabilności na biurku przydają gumowe nóżki. Dodatkowo na spodzie zamontowano niewielki przełącznik, którym wybiera się tryb działania sprzętu. Gdy znajduje się w pozycji oznaczonej jako USB 2.0, urządzenie ma pełną funkcjonalność. W przeciwnym razie działa wyłącznie w trybie odtwarzania, ponadto niższa jest częstotliwość próbkowania i nie ma dostępu do oprogramowania.
Rzut oka do środka
Z pozoru porównywanie U5 z niewielkim układem audio na płycie głównej jest nie na miejscu, ale po otwarciu obudowy różnica już nie wydaje się tak duża. Całą elektronikę w U5 zamontowano na jednej płytce drukowanej. Pod kilkoma względami produkt Asusa i kodek ALC889 robią te same rzeczy, ale nawet pomimo tego różnice konstrukcyjne są zauważalne gołym okiem i chyba nie wymagają dalszego komentarza. Dobra wiadomość jest taka, że wielu producentów sprzętu coraz częściej dba o stronę audio w swoich wyrobach. Na płytach głównych montuje się ekranowanie, wysokiej klasy kondensatory, a nawet wymienne wzmacniacze operacyjne czy osobne kości do konwersji cyfrowo-analogowej. Jednak dotyczy to droższych płyt czy nowszych laptopów. A jednym z największych problemów „integr” montowanych na płytach głównych jest to, że są podatne na zakłócenia sąsiadującej elektroniki. W audio kluczowe jest dobre zasilanie, którego układy zintegrowane w większości przypadków nie mają. Owszem, w drogich modelach płyt montuje się ekrany i lepsze to niż nic, ale i tak daleko im pod tym względem do wielu produktów biurkowych.
Sercem U5 jest procesor audio CM6631A firmy C-Media. Tak naprawdę to na jego barkach spoczywa większość funkcji tego modelu: odbiornika i nadajnika cyfrowego, konwertera cyfrowo-analogowego, filtrów DSP itp.
Potencjometr analogowy to konstrukcja firmy Alpha, a widoczny poniżej układ C-Media CM9882A (SNR 106 dB, THD+N -95 dB, 24 b / 192 kHz) to kodek obsługujący wyjścia analogowe. Na laminacie zamontowano też jeden zegar dla wszystkich częstotliwości. Za konwersję cyfrowo-analogową również odpowiada układ CM9882A, a wzmacniacz słuchawkowy to TPA6130A firmy Texas Instruments.
Platforma testowa
Oto podzespoły komputera, który posłużył nam do przetestowania Xonara U5:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor | Intel Core i5-2500K | www.intel.pl |
Płyta główna | Asus Maximus IV Gene-Z | pl.asus.com |
Pamięć | 2 × 8 GB Corsair Vengeance Pro Series 240 MHz C10 | www.corsair.com |
Karta graficzna | Asus GeForce GTX 780 DirectCU II OC | pl.asus.com |
Zasilacz | Enermax Revolution 1250 W | www.enermax.com |
Schładzacz procesora | Prolimatech Armageddon | www.prolimatech.com |
Wentylatory | 2 × Noctua NF-P14 FLX | www.noctua.at |
Nośnik systemowy | Corsair Neutron GTX 240 GB | www.corsair.com |
Nośnik na gry | Samsung HD503HI 500 GB | www.samsung.com |
Monitor | NEC PA241W | www.nec-display-solutions.com |
Obudowa | Corsair Graphite 600T | www.corsair.com |
Mysz | SteelSeries Sensei | steelseries.com |
Klawiatura | Corsair K95 | www.corsair.com |
Podkładka | SteelSeries l-2 | steelseries.com |
Słuchawki | Creative Aurvana Live! |
Metodyka oraz wykorzystane utwory i gry
Do porównania użyliśmy zwieńczonych 3,5-milimetrowym wtykiem redakcyjnych Creative Aurvana Live! z wymienionym kablem. Do przetestowania obydwu zestawów wybraliśmy dwie gry: starego, ale jarego Quake'a 3 oraz znacznie nowszą czwartą część Battlefielda. Uznaliśmy, że jeśli słuchawki radzą sobie w pierwszoosobowych strzelankach, poradzą sobie w każdej innej grze.
Artykuł byłby niekompletny, gdybyśmy nie posłuchali muzyki i nie obejrzeli przynajmniej jednego odcinka ulubionego serialu. Wiadomo: im bardziej uniwersalne słuchawki, tym lepiej, niezależnie od podstawowego przeznaczenia.
Słuchawki podczas testów były podłączone do karty dźwiękowej Xonar Xense oraz do karty z zestawu.
A oto kompletna lista odtwarzania:
- A Challenge Of Honour – „Slavery Called Democracy”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Daemonia Nymphe – „Daemonos”
- Daemonia Nymphe – „The Calling of Naiades”
- Einstürzende Neubauten – „Am I Only Jesus?”
- Einstürzende Neubauten – „Hawcubite”
- How To Destroy Angels – „The Space in Between”
- Portishead - „Threads"
- Metric – „Help, I’m Alive”
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Mike Oldfield – „Clear Light”
- Mike Oldfield – „Sunjammer”
- Mike Oldfield – „Taurus III”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Nine Inch Nails – „1000000”
- Nine Inch Nails – „Deep”
- Nine Inch Nails – „Ghosts XIV”
- Nine Inch Nails – „We’re In This Together”
- Sephiroth – „Uthul Khulture”
- Skyforger – „Long Dance”
- Varttina – „Linnunmieli”.
Dołączone oprogramowanie
Zdania co do przydatności programowej wirtualizacji dźwięku w grach są podzielone. Niektórzy twierdzą, że we współpracy z dobrej jakości słuchawkami porządny biurkowy konwerter cyfrowo-analogowy lepiej się sprawdzi od wewnętrznej karty dźwiękowej i jej oprogramowania. Ich zdaniem jedyna wówczas dostępna opcja, stereo, w zupełności wystarczy. My uważamy inaczej. Nie mamy najmniejszych wątpliwości co do wyższości trybu dwukanałowego podczas seansu filmowego oraz (szczególnie) odsłuchu muzycznego, ale programowe poszerzenie wirtualnej przestrzeni w grach i precyzyjne lokalizowanie kluczowych odgłosów jest dla nas pożądane. Nie zapominamy jednak, że ocena audio to w sporej części kwestia subiektywna.
Oprogramowanie dołączone do modelu U5 jest całkiem rozbudowane. Jest wszystko to, co być powinno. Nie obeszło się bez korekcji graficznej z wbudowanymi gotowymi ustawieniami podbicia basu oraz narzędzi przydatnych podczas rozmowy. Jest sprzężony z pokrętłem na karcie suwak regulacji głośności, są opcje wyboru rodzaju podłączonego urządzenia wyjściowego (2.0, 4.0, 5.1), a także możliwość wybrania jakości odtwarzanego sygnału (maksymalnie 24 b \ 192 kHz). Dwie opcje wyjątkowo przydatne w grach to emulacja dźwięku wielokanałowego w urządzeniach stereofonicznych oraz ustawienie związane z natężeniem i pogłosem efektów środowiskowych. To te funkcje przydają brzmieniu przestrzenności i precyzji, a im lepsze słuchawki, tym lepszy efekt. Komu się nie chce samemu eksperymentować, ten może wybrać z menu jedno z kilku ustawień przygotowanych przez producenta.
Mamy tylko jedno zastrzeżenie: opcja wzmocnienia dla słuchawek (ang. gain) powinna być umieszczona na głównej zakładce. Teraz, by jej użyć, trzeba kliknąć prawym przyciskiem myszy na rysunek słuchawek. Ktoś obeznany szybko do tego dojdzie, lecz nowicjusz będzie się frustrował, gdy wszystkie suwaki głośności będą ustawione na maksimum, a i tak będzie za cicho. To niewielka niedogodność, ale niektórym da się we znaki.
Oprogramowanie dołączone do układu zintegrowanego na płycie głównej z platformy testowej pozornie też ma całkiem sporo funkcji, w tym wiele takich samych jak narzędzie do U5. Można wybrać jakość odtwarzanej ścieżki i efekty przestrzenne zależnie od wirtualnego miejsca (wanna, koloseum, opera itp.) czy samodzielnie dopasować słyszalność poszczególnych podzakresów pasma za pomocą korektora graficznego. Wszystko pomyślano tak, że szybko można dojść, co do czego służy.
Gdybyśmy rozważali przydatność sprzętu wyłącznie do oglądania filmów oraz słuchania muzyki, nie mielibyśmy zastrzeżeń co do oprogramowania dla układu ALC889, może wyjąwszy poziom wzmocnienia słuchawek o różnej impedancji. Jednak z punktu widzenia gracza brakuje kluczowej rzeczy: należytej emulacji wielu kanałów. Przydałaby się też możliwość dostosowania natężenia pogłosu efektów środowiskowych. Ten z pozoru drobiazg ma bardzo duże znaczenie w praktyce, o czym przeczytacie na następnej stronie.
Testy praktyczne
Testy praktyczne składały się z dwóch części. Pierwsza polegała na porównaniu kart dźwiękowych bez jakichkolwiek wspomagaczy; wirtualizacji wielu kanałów, korekcji pasma czy podbijania basu. Druga to konfrontacja porównanych urządzeń, ale po ustawieniu najlepszych, naszym zdaniem, opcji korekcji programowej brzmienia.
Czyste stereo
W trybie czystego stereo nie ma zaskakujących różnic pomiędzy produktami. Choć są słyszalne, to jednak są subtelne. W praktyce przesiadka z modelu U5 na układ zintegrowany na płycie głównej nie boli. Ten pierwszy odrobinę bardziej dociąża dźwięk i ociepla go, ale też podaje mocniej, w bardziej punktowy sposób. Za to wykorzystująca scalak ALC889 płyta główna uwyraźnia górne częstotliwości, co automatycznie sprawia, że lepiej słychać odgłosy kluczowe dla rozgrywki, choć pewnie jest to rezultat braku należytej masy w brzmieniu pozostałych podzakresów. Podkreślamy jednak, że U5 też gra dość szczegółowo. Ponadto brzmienie układu na płycie jest nieco wyprane z barwy, bardziej syntetyczne, ogólnie lżejsze w odbiorze, ale nie słychać w nim żadnych zniekształceń, poszczególne odgłosy są podawane w należyty sposób.
Tym, co najbardziej różni porównywane produkty, jest umiejętność precyzyjnego informowania gracza o przeciwniku. Model U5 w trybie stereo robi to dobrze; da się usłyszeć, że wróg jest na przykład nieco wyżej i po lewej. Znajomość mapy na pamięć pozwala wtedy szybko go namierzyć. Tutaj „integra” trochę niedomaga. Kierunek, z którego dochodzi dany dźwięk, jest określony właściwie: prawa strona nie jest mylona z lewą, a góra – z tyłem, natomiast kiepsko jej wychodzi różnicowanie wysokości. Co więcej, U5 nawet w trybie stereo zapewnia pewną dozę przestrzenności i powietrza, co też przekłada się na realizm wrażeń.
Po wirtualizacji
W przypadku opartej na ALC889 „integry” zdecydowaliśmy się na środowisko „ogólny”. Ten tryb chyba w najbardziej subtelny sposób ze wszystkich dostępnych przydaje dźwiękom w grze przestrzenności. Obyło się bez korekcji graficznej pasma. W oprogramowaniu U5 ustawiliśmy efekt Virtual Surround oraz środowisko Studio na 35%. I tym razem nie ingerowaliśmy w słyszalność podzakresów czy podbicie basu. Rezultat nie kazał na siebie długo czekać.
Dopiero emulacja efektów przestrzennych pokazała, jak duża jest różnica pomiędzy produktami. ALC889 brzmiał jak zawsze lekko, szczegółowo, matowo i ostro, gdy na ekranie pojawiała się sieczka. Ustawienie wirtualizacji w jego oprogramowaniu sprawiło, że dźwięk stał się bardzo przestrzenny, ale jednocześnie chaotyczny; efekt pogłosu był za duży, przynajmniej o połowę. To głównie przez to nie można było odpowiednio szybko zlokalizować konkretnych odgłosów. Nie przeczymy: namacalność dźwięków, „powietrze” dookoła, realizm otoczenia były całkiem niezłe, tyle że nie sprzyjało to skuteczności w wirtualnej rywalizacji.
Owszem, w takich warunkach da się grać, można się do nich przyzwyczaić. Niedostatki zaczną dawać się we znaki dopiero po wypróbowaniu czegoś lepszego, choćby właśnie U5. Da się w nim ustawić siłę pogłosu. Dźwięk dookoła gracza znacznie „urósł” w porównaniu z trybem stereo, ale też nie do przesady. Poszczególne odgłosy nie nakładały się na siebie i nie odbijały echem w nieskończoność. Dzięki temu można było łatwo określić, gdzie rozgrywa się akcja. U5 brzmi masywniej od ALC889; ogólnie dźwięk jest bardziej zbity, ale też ma lepszą barwę. Po przesiadce z rozwiązania zintegrowanego z początku wirtualne otoczenie wydawało się klaustrofobiczne, ale można się z tym oswoić dosłownie w 2 minuty. Dźwięk w grach jest nie tylko masywny, ale też szczegółowy i odpowiednio wypełniony powietrzem. Sposób, w jaki ta karta symuluje wybuchy, przelatujące pociski oraz odgłosy kroków za postacią gracza, budzi uznanie – pod tym względem ALC889 nie może się z nią równać.
Tak więc wprawdzie w trybie stereo różnice nie były duże, po uaktywnieniu emulacji drastycznie się pogłębiły na korzyść U5 (dodajmy: względnie taniego).
Podsumowanie
Praktyka wyraźnie pokazuje, że nieznajomość zagadnień audio bywa błogosławieństwem. Dopóki człowiek nie usłyszy czegoś lepszego, cieszy się tym, co ma. Jeżeli ktoś jest zadowolony do tego stopnia ze swoich słuchawek, karty dźwiękowej, kolumn czy wzmacniacza, że nie widzi najmniejszej potrzeby zmiany... niech będzie zadowolony dalej. Natomiast ci, którzy porównują wiele produktów, wiedzą, że zawsze jest ten lepszy i gorszy sprzęt.
Nasz krótki test pokazał, że ALC889 na leciwej już płycie Asusa nadaje się do gier. Może nie pod każdym względem, ale w dużym stopniu, wbrew temu, co niektórzy sądzą o „integrach”. Co więcej, dużo dobrego można poczytać chociażby o układzie ALC1150: nie brakuje zadowolonych osób, które rezygnują dla niego ze starszych kart dźwiękowych. To tylko pokazuje, że zintegrowane układy dźwiękowe na płytach głównych są coraz lepsze. Producenci płyt też dorzucają swoje trzy grosze: montują lepsze niż kiedyś kondensatory, ekrany, a czasem nawet wzmacniacze słuchawkowe. Nasuwa się logiczny wniosek: nie ma co się rzucać na głęboką wodę i wydawać pieniądze na pełnoprawną kartę dźwiękową, jeżeli już obecna jest zadowalająco dobra. Zdecydowanie lepiej będzie kupić za to lepsze kolumny do komputera czy słuchawki. A do ALC1150 jeszcze wrócimy, bo ten układ na to zasługuje.
Niemniej gry mają specyficzne wymagania co do kart dźwiękowych. Zasadność użycia oprogramowania wirtualizującego to kwestia subiektywna. Jednakże nie wyobrażamy sobie grania w sieciową strzelankę bez emulacji sześciu czy ośmiu kanałów w słuchawkach stereo, jakkolwiek dobre by były. Nie jesteśmy odosobnieni w tym podejściu. Nie brakuje osób, które podczas gry namiętnie korzystają z narzędzi zapewniających dźwięk przestrzenny.
Tani model U5 Asusa robi to naprawdę dobrze. Na wirtualnym polu bitwy sprawdza się znacznie lepiej od ALC889, któremu nie towarzyszy oprogramowanie przeznaczone dla graczy. Ten drugi brzmi syntetycznie, dźwiękowi brakuje dociążenia i barwy. O ile w grach to może być dla niektórych zaledwie drobna niedogodność, o tyle podczas słuchania muzyki czy seansu filmowego może się ona gwałtownie nasilić.
Asus U5 to produkt o brzmieniu dużo bardziej uniwersalnym, lepszym. Osobny wzmacniacz słuchawkowy w połączeniu z należytą wirtualizacją zapewnił dźwięk mocny, całkiem nasycony, szczegółowy i przestrzenny. U5 kosztuje około 269 zł i jest to uczciwa cena. Wisienką na torcie jest przenośność urządzenia: można je bez przeszkód wykorzystać w plenerze w parze z laptopem.