Zoom.me to z pozoru zwykła cyfrowa ramka. Podobnie jak wiele innych urządzeń tego typu jest oparta na systemie Android (w wersji 4.2.2). Teoretycznie jest więc to po prostu tablet. W praktyce jednak trudno tak ją nazwać, bo do wspomnianego systemu nie ma dostępu i można jedynie przeglądać i odbierać zdjęcia.
Tym, co odróżnia Zoom.me od innych urządzeń tego typu, jest właśnie możliwość odbierania zdjęć. Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Pojechaliśmy zimą na narty i widzimy coś wyjątkowego, co chcemy pokazać bliskim. Wystarczy zrobić zdjęcie i wysłać je na ramkę, a ta niemal natychmiast wyświetli je na swoim ekranie.
Ekran urządzenia ma przekątną długości 7 cali. Przy rozdzielczości 1024 na 600 pikseli zagęszczenie punktów nie zachwyca, choć trzeba powiedzieć, że w porównaniu z podobnymi tabletami zastosowany ekran IPS wyświetla całkiem ładne kolory, również kąty widzenia są bardzo dobre. Zresztą w odległości kilkudziesięciu centymetrów niska rozdzielczość przestaje być problemem.
Zoom.me ma 4 GB pamięci flash, a użytkownik ma z tego do dyspozycji około 2,5 GB. To wystarczy na kilka tysięcy zdjęć o rozdzielczości zbliżonej do HD (czyli mniej więcej takiej, jaką może wyświetlić użyty ekran). Do kopiowania ulubionych zdjęć może posłużyć wbudowany slot na kartę mikro-SD. Za jego pomocą co prawda nie możemy rozszerzyć pojemności urządzenia (co jest nieco dziwne), ale skopiujemy na niego nasze ulubione zdjęcia dzięki czemu będziemy mogli skasować je z urządzenia robiąc miejsce dla nowych "cyfrowych pocztówek".
Urządzenie można postawić zarówno w pionie, jak i w poziomie. Ciekawie pomyślany jest sposób podparcia, bo zapewnia je... przewód zasilający. Wyprofilowano go w taki sposób, aby służył właśnie za podstawkę. W zależności od wybranego otworu zasilającego ramka będzie podpierana w różnym położeniu. Ci, którzy z jakichś względów nie będą chcieli korzystać z zewnętrznego zasilania, mogą użyć wbudowanego akumulatora o pojemności 1000 mAh. To jednak nie będzie często wybierane rozwiązanie, gdyż bez zamontowanej wtyczki sprzęt nie będzie mógł stać na półce, tak więc jest ono po to, aby dało się na chwilę zdjąć ramkę z półki i na przykład pokazać na kanapie nową fotkę, która przed chwilą została odebrana.
Obsługa urządzenia i dostępne wersje
Urządzenie obsługuje się sposobem opracowanym przez producenta ramki we współpracy z firmą GoClever. Miał on możliwie ułatwić użytkowanie – i to się udało. Funkcjami urządzenia steruje się bajecznie prosto. Wszystkie przyciski są naprawdę duże i czytelne, a pierwsze uruchomienie jest poprzedzone prostym i klarownym przewodnikiem. Nie bez znaczenia jest też prosta, ale bardzo czytelna instrukcja. To sprzęt tworzony także z myślą o starszych osobach.
Produkt występuje w dwóch wersjach: „Wi-Fi” oraz „3G”. Ta pierwsza do łączności z internetem (która jest niezbędna, aby dało się odbierać zdjęcia od bliskich) wykorzystuje lokalną sieć bezprzewodową Wi-Fi. To dobre rozwiązanie dla nowoczesnej rodziny, która ma w domu łącze. Niestety, nie jest to dobry pomysł z punktu widzenia osoby starszej, która z komputera nie korzysta. Ona raczej nie ma w domu dostępu do internetu i musiałaby... dogadać się z sąsiadami ;)
Ramka w wersji „3G” pozwala wykorzystać do pobierania zdjęć nie tylko lokalną sieć bezprzewodową, ale też komórkową. Ta wersja jest nieco droższa (kosztuje bowiem 349 zł, a więc o 100 zł więcej), jednak zdaje się rozsądniejszym wyborem, zwłaszcza dla osób starszych, które najczęściej nie mają dostępu do internetu. Takie rozwiązanie wymaga, oczywiście, opłacenia raz na jakiś czas pakietu internetowego. Dziś 1 GB kosztuje 10–15 zł, a to powinno spokojnie wystarczyć na kilka miesięcy. Co więcej, ramka w tej wersji pozwala też udostępniać łącze, więc w cenie urządzenia dostajemy... router 3G. Fajne rozszerzenie funkcjonalności, choć trzeba powiedzieć wprost, że przy rosnącej popularności LTE niedługo 3G to będzie za mało.
Fotografie na ramkę wysyła się za pomocą narzędzia Zoom.me, dostępnego dla smartfonów z systemem Android, iOS oraz Windows Phone (a więc wszystkich liczących się urządzeń tego typu). Po uruchomieniu go i zarejestrowaniu się (można to zrobić za pośrednictwem swojego konta G+ lub Facebook) należy dodać ramkę jako swojego „bliskiego”. Każda z ramek ma przyporządkowany indywidualny, siedmiocyfrowy numer, na który będą wysyłane pliki. Po dodaniu tego numeru i wykonaniu zdjęcia (lub wybraniu go z galerii telefonu) można ustalić listę odbiorców, przeprowadzić proste kadrowanie i dodać krótki tekst (np. z pozdrowieniami). Następnie wystarczy nacisnąć „wyślij”... i już. Procedura jest bardzo prosta i czytelna. Szkoda tylko, że narzędzie (przynajmniej w wersji na Androida) lubi się zacinać...
Podsumowanie
Wydaje mi się, że nie można oceniać ramki Zoom.me z punktu widzenia typowego czytelnika PCLab.pl. Jej funkcjonalność bez większych trudności osiągnie średnio zaawansowany użytkownik tabletu czy dużego smartfona. Pozwoli na to choćby Snapchat, Facebook Messenger czy program do obsługi MMS-ów. W dodatku złośliwi przyczepią się do tego, że urządzenia te zapewniają nieraz wyższą jakość obrazu, nie zacinają się, a przy tym są ogólnie znacznie bardziej funkcjonalne. Ale czy każdy tablet będzie równie dobrze wyglądał w salonie? Czy każdy tablet będzie równie łatwy w obsłudze jak banalnie proste menu testowanej ramki? Szczerze w to wątpię. Dowodem może być tempo, w jakim sprzedawała się tuż przed ostatnimi świętami.
Zoom.me to po prostu ciekawy gadżet, który może się okazać trafionym prezentem. Może niekoniecznie idealnym z punktu widzenia komputerowego „geeka”, ale dla mamy czy babci – jak najbardziej.
Do testów dostarczył: GoClever
Cena w dniu publikacji (z VAT): 249 zł (wersja Wi-Fi), 349 zł (wersja 3G)