Saitek Pro Flight System
Lata rozwoju kart graficznych, procesorów i ogólnie techniki komputerowej zaowocowały tym, że dziś można osiągnąć na podłączonym do peceta monitorze obraz, który stosunkowo łatwo pomylić z nagraniem filmowym. To daje ogromne pole do popisu twórcom wszelkiej maści symulatorów. Mało kto może sobie pozwolić na sportowe ferrari, lot samolotem bojowym czy szkolenie pozwalające zasiąść za sterami wielkiego jumbo jeta. Ale skoro mamy możliwości techniczne, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i tak oddawać się swojej pasji. W przypadku choćby rajdów samochodowych jest to względnie proste: idziemy do sklepu, kupujemy ulubioną grę oraz jedną z wielu dostępnych kierownic – i gotowe. W przypadku samolotów bojowych i lotniczych gier zręcznościowych problemu też w zasadzie nie ma: idziemy do klepu, wybieramy dżojstik – i już.
Ci, którzy chcieliby usiąść za wolantem (czyli samolotowym przyrządem sterującym w kształcie otwartej od góry kierownicy), mają wyraźnie mniej dostępnych możliwości (podobnie jak mniej jest zainteresowanych). Jeszcze gorzej, gdy oprócz wolantu chciałoby się dokupić do zestawu jakiś gadżet, na przykład panel z przełącznikami czy zestaw przepustnic. Rynek takich urządzeń to w głównej mierze sprzęt budowany na zamówienie przez zapaleńców dla zapaleńców. To jednak dość droga zabawa, którą uzasadnia tylko pasja przez naprawdę duże P. Wykonywane na zamówienie kontrolery (albo wręcz „home cockpity”, których często nie da się odróżnić od tych prawdziwych) potrafią kosztować dziesiątki tysięcy dolarów. A co z miłośnikami wirtualnego latania, których portfele nie są tak grube? Właśnie dla nich powstał system kontrolerów i akcesoriów firmy Saitek: Pro Flight System.
Wolant (Yoke System)
Najważniejszym elementem całego zestawu jest wolant. To odpowiednik kierownicy, który występuje w większości samolotów na świecie (tuż obok standardowego „drążka”, czyli po prostu dżojstika). W pudełku znalazł się jeszcze panel przepustnicy: te dwa elementy tworzą solidne minimum w zestawie Pro Flight Saiteka. Dobrze, że producent sprzedaje je razem.
Plastik, z którego wykonano kontroler, jest dobrej jakości. Nie jest to z pewnością poziom wykonania na miarę kierownicy Mad Catz Pro Racing, ale do założonych zastosowań wystarcza z nawiązką. Sama konstrukcja początkowo sprawia wrażenie „kruchej”, jednak po kilkugodzinnej zabawie można dojść do wniosku, że jest to efekt dość ograniczonego kąta wychylenia sterownicy.
Do mocowania wykorzystujemy dołączony „widelec” wraz ze śrubą dociskową. Widelec ten wkładamy do przeznaczonych do tego otworów pod wolantem, a następnie dokręcamy do stołu śrubę dociskową. Takie mocowanie jest bardzo trwałe – nie sposób ruszyć kontrolera z miejsca. Proces montażu przedstawiamy na filmie na dole strony.
Wolant wyposażono w kilkanaście przycisków, które można, oczywiście, dowolnie konfigurować. Pod lewym kciukiem znalazł się grzybek do zmiany widoku (niestety, jest to przełącznik cyfrowy) oraz dwupozycyjny przełącznik (najczęściej wykorzystywany jako cyfrowy trymer). Pod palcem wskazującym (z drugiej strony wieńca) umieszczono jeszcze jeden przycisk funkcyjny.
Na drugim ramieniu zamontowano dwa inne przełączniki i przycisk do zmiany kamery, a pod palcem wskazującym – trzystopniowe pokrętło do przełączania standardowego ustawienia wolantu. To pokrętło zdecydowanie zwiększa funkcjonalność urządzenia: po odpowiednim zaprogramowaniu wybranego modu można zmieniać ustawienie w trakcie rozgrywki i w ten sposób zmieniać działanie poszczególnych klawiszy. Bardzo wygodne dla kogoś, kto gra w kilka różnych gier symulacyjnych lub komu po prostu brakuje przycisków ;) O aktywnym modzie informuje wskaźnik na wyświetlaczu LED urządzenia.
A oto i wspomniany wyświetlacz. W górnej części pokazywana jest informacja o wykorzystywanym modzie, a poniżej widać zegarek z funkcją stopera. Trzy przyciski niżej służą właśnie do obsługi zegarka. Stoper w lotnictwie przydaje się nader często (chociażby do mierzenia czasu przebytego odcinka czy planowania holdingu), tak więc jest on tu elementem obowiązkowym. Inna sprawa, że przy dobrej zabawie czas ucieka wyjątkowo szybko, dobrze więc wiedzieć, czy słońce już wstało czy dopiero zachodzi ;)
Odpychanie i przyciąganie wolantu zmienia lot samolotu w płaszczyźnie pochylenia: ruch ten odbywa się płynnie, a wychylenie w obie strony jest ograniczone przez system sprężyn. Nie mamy zastrzeżeń co do zakresu tego ruchu, czego nie możemy, niestety, powiedzieć o przechyleniu. Zakres tego drugiego jest ograniczony do 45 stopni w każdą ze stron. Przydałoby się 90 stopni – w większości samolotów z wolantem tak właśnie jest.
Panel przepustnicy (Throttle Quadrant)
Drugim elementem tego zestawu jest wspomniany panel przepustnicy. W zasadzie jest to panel nie tylko przepustnicy, bo za pośrednictwem tych trzech dźwigni regulujemy przepustnicę, skok śmigła oraz mieszankę (w zależności od typu samolotu nazwy te mogą się nieco różnić). Materiał obudowy jest zbliżony do tego, z którego wykonano wolant – tu nie mamy zastrzeżeń. Same jednak gałki i dźwignie są raczej słabe. Niedoszlifowany plastik dość kiepskiej jakości to po prostu nietrafiony wybór.
Ruch każdej z analogowych dźwigni jest bardzo płynny, a opór, który stawiają, wydaje się dobrany w sam raz. Jeśli dla kogoś dźwignie te będą poruszać się zbyt lekko, mamy złą wiadomość: oporu nie można regulować. Oprócz dźwigni na panelu znalazło się sześć dodatkowych przycisków funkcyjnych: to dobre miejsce dla funkcji rewersu albo wypuszczania podwozia czy hamulców aerodynamicznych.
Są co najmniej dwa sposoby na podłączenie panelu przepustnicy Saiteka do stołu. Specjalny moduł ze śrubą dokręcającą można zamontować pod panelem lub przed nim. Siła docisku jest aż nadto wystarczająca: dobrze dokręconego panelu nie sposób ruszyć z miejsca. Przepustnice komunikują się z komputerem za pośrednictwem wolantu: podłączamy je do niego przy użyciu złącza podobnego do klasycznego PS/2, a wolant podłączamy do komputera za pomocą portu USB.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 440 zł
Orczyk (Pro Flight Cessna Rudder Pedals)
Saitek ma w ofercie dwa rodzaje pedałów orczyka do symulatorów lotniczych: Pro Flight Rudder Pedals oraz Pro Flight Cessna Rudder Pedals. My do testów otrzymaliśmy tę drugą wersję, która funkcjonalnością nie odbiega od pierwszej. Jedyne różnice (oprócz nieco innego pudełka) to odmienny kształt pedałów: te mają imitować prawdziwe pedały samolotu Cessna 172 Skyhawk.
Pedały są istotnym elementem symulatora lotniczego, odpowiadają bowiem (podobnie jak w rzeczywistości) za ruch steru kierunku i hamulców podwozia głównego oraz (najczęściej) sterowanie przednią golenią podwozia podczas kołowania na ziemi. Jest to element, bez którego symulator lotniczy może się obejść, jednak warto go mieć: sterowanie na ziemi oraz lądowanie z bocznym wiatrem stają się wtedy dużo łatwiejsze.
Materiał, z którego wykonano pedały, to bardzo wytrzymały plastik. Siła nacisku stóp potrafi być bardzo duża, więc te elementy muszą być naprawdę odporne. Ruch pedałów odbywa się naprzemiennie: jeśli pchniemy jeden, drugi cofnie się po prowadnicy, dokładnie jak w przypadku orczyka w prawdziwym samolocie. Dodatkowo, naciskając na pedał „od góry”, wywołujemy zadziałanie hamulca podwozia głównego. Prawy i lewy pedał aktywują, odpowiednio, prawy i lewy hamulec.
Siłę potrzebną do pchnięcia pedałów można dopasować za pomocą pokrętła. Naprężenie, które nim zmieniamy, waha się od małego do naprawdę dużego. Skrajne położenie pokrętła stawia nie lada wyzwanie kobiecym nogom ;)
Mocowanie pedałów do podłogi to pięta achillesowa orczyka. Za ich utrzymanie w stałym położeniu odpowiada bateria podkładek gumowych, które na śliskich panelach swoje zadanie wypełniają... tak sobie. Po rozłożeniu orczyka na panelach każdy silniejszy ruch powoduje przesuwanie się pedałów. Bardzo pomaga zastosowanie dołączonej w zestawie piankowej taśmy dwustronnej. Nie każdy jednak może sobie pozwolić na oklejenie paneli: ja musiałem wyraźnie zmniejszyć siłę naprężenia pokrętła i nieco inaczej kłaść stopę na orczyku.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 380 zł
Wyświetlacze wielofunkcyjne (Instrument Panel)
Ciekawym urozmaiceniem oferty Saiteka są małe wielofunkcyjne wyświetlacze przyrządów lotniczych. To wcześniej skonfigurowane panele, które na swoim ekranie wyświetlają jeden wybrany instrument lotniczy: prędkościomierz, wysokościomierz, sztuczny horyzont, wskaźnik sytuacji horyzontalnej, żyrobusolę, koordynator zakrętu, wskaźnik zintegrowany i ekran kontroli parametrów pracy silnika. To jednak nie wszystko, bo ich możliwości można znacznie zwiększyć – o tym jednak nieco później.
Niepozorne, malutkie pudełko skrywa niewielki panel, ściereczkę z mikrofibry, lakoniczną instrukcję obsługi, zestaw naklejek i dokumentację.
Urządzenie składa się z wyświetlacza LCD o przekątnej długości 3,5 cala oraz zestawu przycisków i dwóch pokręteł do jego regulacji. Wymiary panelu to 10 cm na 9 cm przy głębokości 1,5 cm (bez dodatkowego kołnierza mocującego).
Wyświetlacz ten można zamontować na kilka sposobów: najpopularniejszym będzie chyba użycie dołączonego do kompletu „kołnierza” (na zdjęciach jest on już nałożony i dokręcony do wyświetlacza). Jest on o tyle wygodny, że zapewnia najwięcej możliwości połączenia z resztą systemu Saiteka. Kto jednak nie chce z niego korzystać, może wybrać alternatywne rozwiązanie: jest nim metalowa ramka, o którą można oprzeć wyświetlacz. Nie jest to zbyt pewne mocowanie i łatwo jest wtedy urządzenie przewrócić, dlatego polecamy raczej pierwszy sposób.
Wyświetlacz do komputera podłączamy za pośrednictwem portu USB. Kolejne elementy nie komunikują się ze sobą nawzajem, tak więc z każdego kupionego panelu trzeba poprowadzić do komputera osobny kabel.
Rozdzielczość ekranu to zaledwie 320 × 320 pikseli. To raczej niewiele: wystarcza do czytelnego odbioru treści z odległości 30–40 cm, ale bliższy rzut oka ujawnia mocne poszarpanie elementów (np. igły wskaźnika).
Standardowo do dyspozycji jest 13 gotowych już do użycia instrumentów. Są to:
- prędkościomierz
- wysokościomierz
- sztuczny horyzont
- koordynator zakrętu
- wariometr
- instrument przedstawiający parametry pracy silnika
- wskaźnik zintegrowany / glass cockpit (EADI)
- pięć wskaźników radionawigacyjnych (RMI, TDI, HSI, ARK, CDI).
To tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej, bo możliwości konfiguracji tych paneli są prawie nieograniczone. Swój przyrząd może stworzyć każdy. Nie jest to trudne, jednak nie jest też tak łatwe, jak mogłoby być. W katalogu po zainstalowaniu w nim sterowników można znaleźć podkatalog z plikami graficznymi i plikami konfiguracji w formacie XML. Szkoda, że producent nie przygotował jakiegoś kreatora: tworzenie własnego wskaźnika nie jest trudne, jednak takie narzędzie uczyniłoby cały proces zdecydowanie bardziej przystępnym dla miłośników lotnictwa nieznających się zbyt dobrze na edycji grafiki i kodzie HTML.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena jednego wyświetlacza w dniu publikacji (z VAT): ok. 470 zł
Panel autopilota (Multi Panel)
Trzecim składnikiem systemu panelowego jest Multi Panel. To w głównej mierze panel obsługi autopilota z dwoma dodatkowymi elementami w postaci przełącznika klap oraz ręcznego trymera steru wysokości. To urządzenie przeznaczone przede wszystkim dla tych, którzy sporo latają modelami wyposażonymi w autopilota, teoretycznie więc jest to jedna z najciekawszych propozycji w ofercie Saiteka.
Standardowe pudełko skrywa panel, sterowniki i kołnierz mocujący. Rozstaw śrubek pozwala na wygodne mocowanie do innych wyświetlaczy.
Panel do komputera podłączamy standardowo, za pomocą portu USB.
Wszystkie przyciski pracują dość twardo i wymagają sporej siły. Pod każdym znajduje się dioda podświetlająca, która informuje o włączeniu lub wyłączeniu przycisku. Pokrętło po lewej stronie służy do wyboru wartości do przestawienia (przestawiać można pięć wartości: kurs, kierunek, prędkość postępową, prędkość pionową i wysokość). Po wybraniu któregoś z tych parametrów działania autopilota można go regulować za pomocą srebrnego pokrętła po prawej. W zasadzie są to dwa pokrętła: to większe służy do zmiany parametru o większe wartości, a mniejsze – o mniejsze.
Równie „twardy” jest przełącznik systemu automatycznej regulacji ciągu. Ten metalowy przełącznik dźwigniowy służy do uzbrajania systemu: za pomocą pokręteł po lewej ustawiamy wybraną prędkość lotu, a przełącznikiem dźwigniowym uzbrajamy autopilota tak, aby utrzymywał te właśnie parametry. Pokrętło trymera steru wysokości mimo niewielkich rozmiarów jest mało czułe. Pozwala to bardzo wygodnie i dokładnie wytrymować samolot, czego nie umożliwia, niestety, trymer cyfrowy na wolancie.
Bardzo przydatnym przełącznikiem jest ten służący do wysuwania i chowania klap. W samolotach zazwyczaj jest to przełącznik zmiennopozycyjny. Dla przykładu: aby ustawić klapy na wychylenie startowe, przestawiamy go w pozycję pośrednią, a żeby znalazły się w położeniu do lądowania, wybieramy najniższą. Tutaj nie ma takiej możliwości: przełącznik ten ma tylko dwie pozycje: w górę i w dół. Dlatego, chowając lub wypuszczając klapy, trzeba pamiętać, w jakim położeniu ostatnio się znajdowały.
Ten element jest nieco gorzej wykonany od pozostałych. Urządzenie trafiło do nas z przełącznikiem klap, który wyglądał, jakby został krzywo naklejony na trzpień. Wątpliwości budzi też dobór przycisków: są bardzo twarde i wymagają użycia dość dużej siły.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 400 zł
Panel radia (Radio Panel)
Drugie urządzenie z serii paneli Saiteka trafia do klienta w takim samym pudełku jak opisywane chwilę wcześniej, tylko nadruki są inne. Funkcjonalność sprzętu też jest, oczywiście, różna, ale sama budowa jest bliźniaczo podobna – nawet niektóre elementy, takie jak pokrętła i przyciski, są te same.
Radiopanel służy do obsługi urządzeń radiowych. Za jego pomocą dostroimy częstotliwość jednej z dwóch radiostacji, wybierzemy którąś z radiopomocy nawigacyjnych, sprawdzimy odległość od stacji DME czy zmienimy kod swojego transpondera. W prawdziwym lotnictwie (zarówno tym amatorskim, jak i pasażerskim) jest to jedno z najważniejszych i najczęściej wykorzystywanych narzędzi. W wirtualnym jest z tym różnie. Tym, którzy grają samotnie, oblatując ulubione trasy w symulatorze Microsoftu lub X-Plane, raczej rzadko przyjdzie z niego korzystać. Korespondencja radiowa jest zazwyczaj ustalana automatycznie i dużo wygodniej zmieniać ją za pomocą klawiatury. Nieco częściej przyda się zapewne możliwość dostrojenia radia na wybraną pomoc radionawigacyjną. W świecie wirtualnej awiacji online narzędzie to może się przydawać zdecydowanie częściej, szczególnie tym, którzy często latają do zatłoczonych lotnisk w środowisku Vatsim.
W prawdziwym samolocie w zasadzie każde urządzenie radiowe jest osobnym modułem ze specjalnym polem pozwalającym podać częstotliwość, na którą ma zostać nastrojone. Ograniczone gabaryty domowego kokpitu powodują, że jakoś trzeba pogodzić ilość dostępnego miejsca z sensowną funkcjonalnością, która odpowiada mniej więcej temu, co do dyspozycji ma pilot prawdziwego samolotu. Na czterech wyświetlaczach siedmiosegmentowych (z których po dwa należą do jednego urządzenia) nie da się nadawać częstotliwości dla każdego urządzenia. Inżynierowie Saiteka postanowili więc umożliwić zmianę częstotliwości wielu urządzeń za pomocą dwóch pokręteł. Wybieramy nimi urządzenie, które ma działać na jakiejś częstotliwości (na przykład jednej z radiostacji oznaczonych symbolem COM lub którejś z pomocy radionawigacyjnych), a następnie regulujemy ją srebrnymi pokrętłami. Tak jak wspomniałem, w wirtualnych symulacjach częstotliwości radiowych zazwyczaj nie zmienia się tak często jak w prawdziwym lotnictwie, dlatego takie rozwiązanie zdaje się rozsądnym podejściem.
Podobnie jak w innych panelach, tak i tutaj zastosowano otwory montażowe kompatybilne z innymi akcesoriami Saiteka.
Z prawej strony umieszczono dwa pokrętła do regulacji wybranego modu (tak samo jak w panelu autopilota składają się one z mniejszego i większego, umieszczonych jedno na drugim). Obok każdego pokrętła znalazło się miejsce dla przełącznika częstotliwości regulowanej i aktywnej. Podobnie jak w większości samolotów na panelu radia Saiteka dostrajamy jedynie częstotliwość zapasową, którą przełączamy w tryb aktywności dopiero specjalnym przyciskiem do zmiany częstotliwości, z charakterystyczną dwukierunkową strzałką. Dwa służące do tego identyczne przyciski umieszczono z prawej strony panelu.
Dotyczy ich, niestety, ten sam problem, który dotyczył przycisków na panelu autopilota: przesadnie trudno je wcisnąć.
Do wyświetlania wartości wykorzystano cztery siedmiosegmentowe ekrany LED podświetlane na czerwono. Ich czytelność nie budzi zastrzeżeń – są odpowiednio jasne i wyraźne.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 450 zł
Panel przełączników (Switch Panel)
Ostatnim elementem z grupy paneli, którą otrzymaliśmy do testów, jest panel przełączników.
Jak nietrudno zgadnąć, panel przełączników w głównej mierze składa się z... przełączników. Tych w dużym samolocie jest mnóstwo, w małym zaś – z reguły kilkanaście. Właśnie tych kilkanaście najważniejszych zapewnia opisywany sprzęt. Dostępnych przełączników jest razem 13, a ich funkcje (podobnie jak funkcje znakomitej większości spośród pozostałych elementów systemu Saiteka) można dowolnie konfigurować. Producent umieścił obok przełączników nazwy kilku najważniejszych, najczęściej wykorzystywanych. Są to: wyłącznik obwodu alternatora i baterii, wyłącznik obwodu głównego awioniki, pompa paliwowa, podgrzewanie rurki Pitota, wyłącznik systemu przeciwoblodzeniowego oraz cały rząd do obsługi oświetlenia na samolocie. Słowem, podstawowe przełączniki w małych samolotach, które występują również w znacznie większych maszynach.
Obok wymienionych funkcji znalazło się miejsce dla stacyjki (tej jednak nie obsługujemy za pomocą kluczyka, lecz po prostu przekręcając pokrętło), trzydiodowego wskaźnika pozycji podwozia oraz dźwigni do jego wypuszczania.
Przełącznik i system obsługi podwozia działają naprawdę sprawnie: gdy podwozie jest schowane, a niewielka dźwignia podniesiona do góry, żadna z lampek się nie świeci, co sygnalizuje właśnie schowanie podwozia. Podczas wysuwania podwozia (poprzedzonego przesunięciem dźwigni w dół) zaświecają się diody w kolorze czerwonym, które sygnalizują pracę tego mechanizmu. Po zablokowaniu każdego z kół diody zmieniają kolejno kolor na zielony, co sygnalizuje, że maszyna jest gotowa do lądowania. To dobrze, że diody te nie świecą równolegle, tylko rzeczywiście oddają stan goleni podwozia: jeśli któraś z nich się nie zablokuje lub nie schowa poprawnie, to właśnie ta jedna dioda będzie świecić na czerwono.
Same przełączniki działają lekko i wygodnie. Nie są przy tym zbyt „miękkie” i łatwe do przełączenia: opór, jaki stawiają, jest po prostu idealnie dobrany.
Stacyjka to element wykorzystywany raczej sporadycznie. Po pierwsze, stosuje się ją w zasadzie tylko w razie uruchamiania zupełnie wyłączonego samolotu, a po drugie, jej budowa wskazuje na to, że była projektowana z myślą o maszynach napędzanych silnikiem tłokowym (świadczy o tym możliwość wyboru prawego lub lewego układu iskrowników). Można było lepiej zagospodarować przestrzeń, którą zajmuje.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 310 zł
Montaż, mocowanie i podłączanie
Na poniższym filmiku przedstawiamy skrócony proces montażu zestawu Saitek Pro Flight System. Część mniej istotnych elementów, takich jak zachwyt nad powietrzem z Chin, które utknęło w worku strunowym, pominęliśmy; skupiliśmy się na najważniejszym, czyli mocowaniu całości i podłączaniu. Warto tutaj dodać, że sposobów na dopasowanie do siebie poszczególnych elementów jest naprawdę wiele: można je przytwierdzić bezpośrednio do wolantu (są tam przeznaczone do tego miejsca, w których można przykręcać kolejne akcesoria). Do każdego panelu można z boku przymocować w ten sposób następny panel bądź wyświetlacz. Możliwości nie brakuje, a śrubek dołączonych do każdego elementu zestawu jest aż nadto ;) Wideo pokazuje jedynie przykładowy sposób mocowania.
W sprzedaży dostępny jest także specjalny stelaż, który umożliwia zamontowanie wszystkich elementów systemu Saiteka i maksymalne upodobnienie domowego kokpitu do tego, który znajduje się w małych samolotach lotnictwa ogólnego.
Wygląda on kusząco. Dobre wykonanie, skórzane poszycie, wbudowany system rozdzielacza portów USB z zasilaniem... Trudno jednak zaakceptować cenę: około 2500 dol. (czyli pewnie ponad 8000 zł), a przecież stelaż trzeba jeszcze jakoś wyposażyć... Raczej droga zabawka ;)
Uwagi dotyczące połączenia
Instalując zestaw, napotkaliśmy dwa problemy. Pierwszym z nich jest ogromna liczba kabli (z każdego urządzenia wystaje jeden przewód USB). Oznacza to wyjątkowy bałagan na biurku, który trzeba w jakiś rozsądny sposób zagospodarować, w końcu nie każdego stać na zakup przedstawionego wyżej stelaża ;) Inną rzeczą, której trzeba być świadomym, jest to, że trzeba nadzwyczaj dobrze zagospodarować wolne porty USB w komputerze. My musieliśmy znaleźć miejsce aż dla ośmiu wtyczek USB. Trzy z nich umieściliśmy we wbudowanym rozgałęziaczu, a pozostałych pięć podłączyliśmy do płyty głównej komputera. Pecet był wyposażony w płytę mITX o niewielkiej liczbie tych portów i się okazało, że nie umie ona dostarczyć odpowiednio dużo energii. Z ratunkiem przyszedł nam wbudowany w monitor Philips BDM3470UP rozgałęziacz USB ze wzmacniaczem.
Sterowniki
Do każdego kontrolera i gadżetu z lotniczej oferty Saiteka dołączono płytkę ze sterownikami i krótką, lakoniczną instrukcję obsługi. Po uruchomieniu płyty oprócz sterownika instaluje się program do testowania urządzenia, a na nośniku danych odszukiwana jest kopia jednego z obsługiwanych symulatorów lotniczych. Na czym polega ta obsługa? W przypadku najpopularniejszego dziś symulatora (w którym testowaliśmy cały zestaw), czyli Microsoft Flight Simulator X, za pierwszym razem pojawił się komunikat o uruchomieniu dwóch dodatkowych plików wykonywalnych. Po zaakceptowaniu cała konfiguracja sterowania została automatycznie nadpisana, a na podłączonych panelach wielofunkcyjnych pojawiły się instrumenty. Instalacja i konfiguracja poszła... zadziwiająco gładko ;)
Według producenta obok FSX-a obsługiwane są następujące symulatory: X-Plane, Prepar 3D oraz kilka innych.
Wrażenia z zabawy
Do naszej redakcji trafił zestaw w takiej konfiguracji, jaką można zobaczyć na zamieszczonych filmach przedstawiających montaż i zabawę. Przez kilka dni intensywnie wykorzystywaliśmy go do symulacji małych samolotów lotnictwa ogólnego w warunkach VFR i do długich lotów wielkimi samolotami według IFR.
Nasza testowa konfiguracja składała się z elementów opisanych na poprzednich stronach. Poniżej krótki film obrazujący działanie każdego z nich oraz ich funkcjonalność.
Podsumowanie
Najbardziej do gustu przypadł nam zestaw wolantu i przepustnicy. To solidne minimum pozwalające rozpocząć zabawę w wirtualne lotnictwo tym, którym nie wystarcza zabawa dżojstikiem. Te dwa składniki są rozsądnie wycenione i solidnie wykonane, a sterowniki i obsługa są bezproblemowe. Nic dziwnego, że właśnie ten element lotniczego arsenału Saiteka cieszy się największą popularnością.
O ile bez pedałów latać się „da”, to już z kołowaniem i lądowaniem przy silnym bocznym wietrze jest średnio, jest to więc chyba drugi najważniejszy element zestawu. Reszta gadżetów to już kwestia nieco bardziej indywidualna i potrzeba ich użycia może przyjść z czasem.
Zastrzeżenia? Kilka się znajdzie. Z pewnością irytująca jest konieczność rozsądnego gospodarowania portami USB i nie chodzi jedynie o ich liczbę, ale także o to, ile energii zdołają dostarczyć. Prawdę mówiąc, jeśli w planach jest zakup więcej niż trzech–czterech składników systemu Saiteka, lepiej od razu kupić zasilany zewnętrznie rozgałęziacz.
Choć pierwotnie martwiliśmy się o jakość materiałów użytych do produkcji, jak i trwałości samej konstrukcji (przez doniesienia niektórych użytkowników na forach internetowych), koniec końców mile się rozczarowaliśmy. Z pewnością nie jest to poziom bardzo drogich kontrolerów, takich jak kierownica Logitech G27 Racing Wheel, ale jest w zupełności wystarczający. Szkoda tylko, że nie pomyślano o nieco większym zakresie przechylenia wolantu: może nie jest niedostateczny, ale większość prawdziwych samolotów wyposażonych w wolant zapewnia większy.
Obowiązkowe wyposażenie miłośnika wirtualnego latania?
Ci, którzy szukają wolantu (bo albo dżojstik już im nie wystarcza, albo po prostu wolą latać na „lotniczej kierownicy”), na rynku kontrolerów lotniczych praktycznie nie znajdą konkurencji dla systemu Saiteka. Jedynym realnym rywalem jest Eclipse Yoke firmy CH Systems, którego dostępność w Polsce jest znikoma, podobnie jak znikome są możliwości jego rozbudowy. Sytuacji nie ratuje też cena, która jak nietrudno się domyślić, jest o kilkaset złotych wyższa. To samo tyczy się paneli, pedałów i pozostałych elementów wykorzystywanych w domowej symulacji: innych produktów praktycznie nie ma na rynku, a nawet jeśli jakieś się znajdą, to zazwyczaj są produkowane na zamówienie przez hobbystów za znacznie większe pieniądze. Mimo to opisywane akcesoria (mamy na myśli głównie panele i wyświetlacz wielofunkcyjny) są zwyczajnie drogie.
Z drugiej strony nie ma się co oszukiwać: nawet „atrakcyjnie” wyceniony zestaw wolantu i przepustnicy dla przeciętnego gracza niezainteresowanego symulacją lotniczą będzie po prostu zbędnym wydatkiem. Dla jej miłośników jest to jednak element, bez którego trudno im się będzie obyć, nawet jeśli jest to możliwe. Tak samo zapalony gracz Counter-Strike'a potrzebuje dobrej myszki, a konsolowy – swojego pada.
Do testów dostarczył: gamedot.pl
w zależności od konfiguracji od 400 zł do 4000 zł