Lenovo Yoga 3 Pro to 13-calowy ultrabook konwertowalny z dotykowym wyświetlaczem o rozdzielczości 3200 × 1800 pikseli. Poza wspomnianym procesorem Core M 5Y70 (którego test niedawno opublikowaliśmy, podobnie jak dokładny opis mikroarchitektury Broadwell) laptop ma 8 GB niskonapięciowej pamięci DDR3L oraz nośnik SSD o pojemności 512 GB.
Dane techniczne (egzemplarz testowy) | |
---|---|
Procesor | Intel Core M 5Y70 |
Pamięć | 8 GB |
Ekran | 13,3", 3200 × 1800, dotykowy, błyszczący |
Układ graficzny | Intel HD Graphics 5300 |
Nośnik danych | SSD 512 GB |
Napęd optyczny | Brak |
Wymiary i waga | 330 mm × 228 mm × 12,8 mm, 1,2 kg |
Łączność | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Bluetooth 4.0 |
Wejścia-wyjścia | 3 USB 3.0, mikro-HDMI, czytnik kart pamięci, audio |
Gwarancja | 2 lata |
System operacyjny | Windows 8.1 |
Cena | nieustalona |
Już w pierwszej chwili Yoga 3 Pro przykuła naszą uwagę smukłością. Laptop ma zaledwie 12,8 mm grubości, a waga wskazuje niecałe 1,2 kg. To prawie najlepszy wynik wśród wszystkich ultrabooków, jakie dotąd mieliśmy okazję testować (lżejszy był tylko Sony Vaio Pro 13)! Drugi element, który wywoływał zaciekawienie każdego, kto spojrzał na nową Yogę, to zawias pokrywy ekranu. Podobno inspiracją dla Lenovo były paski (czy raczej bransoletki) od zegarków na rękę. Firma twierdzi też, że przydaje on urządzeniu szyku i elegancji (i ma, a jakże, walory użytkowe, o których za chwilę). Naszym zdaniem ten element wygląda, jakby z laptopa zdjęto fragment obudowy i odsłonięto w ten sposób mechanizm, który normalnie pozostaje ukryty. Ocenę walorów estetycznych pozostawiamy zatem Czytelnikom.
Konwersja na tryb tabletu odbywa się dokładnie tak samo jak w poprzednim modelu z tej serii, Yoga 2 Pro, czyli przez obrócenie ekranu o 360 stopni w taki sposób, że trafia on niejako pod klawiaturę. Po obróceniu urządzenia otrzymujemy zaś pełnoprawny 13-calowy tablet z systemem Windows. Oczywiście, klawiatura jest po takim zabiegu automatycznie blokowana, aby zapobiec przypadkowemu wciskaniu klawiszy podczas przenoszenia czy kładzenia komputera na biurku.
Rzecz jasna, jak to w przypadku laptopów konwertowalnych wykorzystujących taki mechanizm konwersji, poza podstawowymi trybami laptopa i tabletu są dostępne tryby „namiotu” i „podstawki” (czyli pozycja podobna jak w trybie laptopa, tyle że ekran jest odwrócony tyłem do użytkownika).
Trzeba w tym miejscu przyznać, że wspomniane zawiasy sprawują się wręcz wyśmienicie, a ich sztywność została dobrana perfekcyjnie. Można być spokojnym o to, że ekran nie będzie zbyt łatwo zmieniał kąta nachylenia podczas przenoszenia otwartego laptopa.
Sztywność pokrywy ekranu również jest niezła. Co prawda ugina się ona nieznacznie już przy niezbyt mocnym nacisku, ale trzeba wziąć pod uwagę bardzo małą grubość komputera oraz to, że została wykonana z tworzywa sztucznego. Zresztą wspomniane uginanie się zdecydowanie nie powoduje obaw o trwałość urządzenia, a efekt „pływania” warstwy ciekłokrystalicznej pojawia się dopiero po przyłożeniu sporej siły.
Część bazowa laptopa jest zbudowana z tworzywa z domieszką gumy, które nieco przypomina fakturą skórę. Wykorzystanie takiego materiału ma, oczywiście, nie tylko walory estetyczne (chociaż naszym zdaniem wygląda to świetnie), ale również użytkowe: komputer świetnie trzyma się w dłoni w trakcie przenoszenia i ryzyko, że się wyślizgnie, jest minimalne.
Jakość spasowania poszczególnych elementów też jest dobra, ale nie idealna. Ponownie daje tu o sobie znać bardzo niewielka grubość urządzenia, przez co przy mocniejszym nacisku czasami pojawia się delikatne skrzypienie. Na prawej krawędzi laptopa znalazł się jeden port USB 3.0, gniazda audio oraz przyciski: zasilania, regulacji głośności, blokady automatycznego obracania obrazu i do przywracania systemu.
Ciekawiej robi się na lewej krawędzi. Poza czytnikiem kart pamięci, złączem mikro-HDMI oraz portem USB zamontowano tu gniazdo zasilacza, które może również pełnić funkcję... dodatkowego portu USB. Wtyczka zasilacza została zaprojektowana tak, aby nie dało się jej przez przypadek włożyć do innego portu USB, natomiast wtyczka USB bez problemu pasuje do gniazda zasilacza. A zatem, gdy laptop będzie działał na zasilaniu akumulatorowym, do dyspozycji będą nie dwa, a trzy porty USB.
Klawiatura, wyświetlacz, dźwięk
Laptopy z logo Lenovo już zdążyły nas przyzwyczaić do bardzo wysokiej jakości montowanych w nich klawiatur. Nie inaczej jest tym razem. Projektanci postanowili (bardzo słusznie) nie wynajdywać koła na nowo i zastosowali klawiaturę AccuType, znaną nam z innych modeli tego producenta. Charakteryzuje się ona przede wszystkim nieco dłuższym niż w innych ultrabookach skokiem, a także znakomicie dobraną sprężystością i świetnie wyczuwalną informacją zwrotną. Krótko mówiąc, to jedna z lepszych konstrukcji spośród tych, które znamy.
Wyświetlacz w modelu Lenovo Yoga 3 Pro wykorzystuje matrycę IPS o rozdzielczości 3200 × 1800 pikseli. Jak już kilkukrotnie wspominaliśmy w testach ultrabooków z wysokorozdzielczymi ekranami, naszym zdaniem montowanie w tak niewielkich urządzeniach matryc o rozdzielczości większej niż Full HD jest wyłącznie pokazem możliwości producenta i ma niewiele wspólnego z walorami użytkowymi. Przynajmniej do czasu, aż interfejsy systemu Windows i przynajmniej najpopularniejszych programów wreszcie będą umiały odpowiednio się skalować. Na razie konieczność przysuwania się na odległość 15 cm od ekranu, aby znaleźć odpowiednią opcję, na przykład w menu Photoshopa, uznajemy za mało zabawną.
Tak czy inaczej, parametry wyświetlacza Yogi 3 Pro są dość dobre. Szczególnie cieszy duża maksymalna jasność podświetlenia, przekraczająca 300 cd/m2, dzięki czemu korzystanie z laptopa na zewnątrz nie powinno być uciążliwe. Nieco do życzenia pozostawia głębia czerni, co przekłada się na stosunkowo niewielki kontrast statyczny, ale w zamian otrzymujemy świetne odwzorowanie kolorów połączone ze znakomitą ostrością obrazu (rozdzielczość robi swoje). Ekran laptopa porównaliśmy, oczywiście, ze wzorcem w postaci monitora Eizo ColorEdge CG246.
Matryca LCD (dane testowe) | |
---|---|
Rozmiar i typ matrycy | 13,3"/dotykowa/błyszcząca |
Rozdzielczość | 3200 × 1800 |
Kąty widzenia w pionie (przód/tył) | 85/80° |
Kąty widzenia w poziomie | 80° |
Maksymalna jasność | 301 cd/m2 |
Pokrycie palety sRGB | 89,6% |
Odwzorowanie kolorów (czerwony/zielony/niebieski) | 96,5/96,9/95,7% |
Kontrast statyczny | 437 : 1 |
Głośniki zamontowane w maluchu Lenovo mają logo renomowanej firmy JBL. I trzeba przyznać, że to słychać. Jak na laptop o tak małych rozmiarach, dźwięk jest nadspodziewanie czysty, a do tego pozbawiony ostrych, syczących tonów wysokich. Mało tego! Słychać nawet nieśmiało przebijające się basy. Co prawda w śladowych ilościach, ale jednak są.
Platforma testowa
Podczas testów szczególną uwagę zwróciliśmy na:
- obudowę – jakość materiałów użytych do wykonania obudowy, jej ogólną trwałość;
- klawiaturę – wygodę użytkowania, układ klawiszy podstawowych i funkcyjnych;
- płytkę dotykową – wielkość, precyzję działania, solidność wykonania płytki i towarzyszących jej przycisków, głośność tych przycisków;
- porty rozszerzeń – liczbę, rodzaj i położenie;
- ekran – kąty widzenia (im większe, tym większa może być różnica w kącie nachylenia ekranu względem osi oka, zanim zaczną się pojawiać przebarwienia i zmiany kontrastu, a co za tym idzie – tym większa jest wygoda użytkowania), maksymalną jasność (im większa, tym lepiej obraz jest widoczny w mocno oświetlonych pomieszczeniach i na zewnątrz; rozsądnym minimum jest 200 cd/m2), pokrycie palety sRGB (im większe, tym więcej odcieni kolorów jest wyświetlanych, przez co barwy są bardziej naturalne i przyjemniejsze dla oka), kontrast statyczny (im większy, tym głębsza czerń; rozsądne minimum to 350 : 1);
- głośniki – jakość dźwięku podczas odtwarzania muzyki oraz filmów;
- czas działania – maksymalny czas działania bez ładowania mierzyliśmy przy słabym podświetleniu matrycy i wyłączonej sieci bezprzewodowej, w teście symulującym czytanie dokumentu; czas typowego użytkowania oznacza czas działania przy podświetleniu ekranu ustawionym na mniej więcej 180 cd/m2, włączonej sieci Wi-Fi i wymuszonym ruchu sieciowym; test „HD” sprawdza, jak długo laptop zdoła odtwarzać film HD bez podłączania do sieci elektrycznej przy mocnym podświetleniu ekranu i wyłączonym module Wi-Fi;
- temperaturę – jaką temperaturę laptop osiąga pod dużym obciążeniem, czy się nie przegrzewa, czy można z niego komfortowo korzystać;
- głośność – głośność systemu chłodzenia, zarówno w spoczynku, jak i pod obciążeniem.
Przyrządy pomiarowe
Miernik natężenia dźwięku | Sonopan SON-50 | www.sonopan.com.pl |
Kolorymetr | X-Rite i1Display Pro | |
Pirometr | Fluke 62 mini | www.label.pl |
Adobe Photoshop CC | ||
Monitor | Eizo ColorEdge CG246 | www.eizo.pl |
Karta wzorcowa kolorów | X-Rite ColorChecker Classic | www.eizo.pl |
Wydajność ogólna
Jak widać na poniższych wykresach, wydajność Core M w większości zastosowań jest zbliżona do osiągów Core i3-4020Y, a nawet Core i5-4210Y. Przypomnijmy jednak, że TDP obu wymienionych Haswelli wynosi aż 11,5 W, podczas gdy TDP Core M to jedynie 4,5 W. Sprawność energetyczna nowych układów wydaje się rewelacyjna.
Niestety, nie sposób nie zauważyć, że oprogramowanie Yogi dość agresywnie stara się zachować jak najwolniejsze taktowanie procesora, aby uniknąć przegrzewania się układu. Maksymalną częstotliwość osiąga on dość rzadko, a jeśli już to zrobi, to raczej na krótko. Wygląda więc na to, że czeka nas jeszcze sporo bardziej dogłębnych testów nowych procesorów Intela, zanim będziemy mogli definitywnie określić ich wydajność niezależnie od modelu laptopa ;)
Wydajność w grach
Biorąc pod uwagę specyfikację nowego zintegrowanego układu Intel HD 5300 (dla przypomnienia: ma on aż 24 jednostki wykonawcze, a jego maksymalna częstotliwość taktowania wynosi 850 MHz), można się zastanawiać, dlaczego wydajność na wykresach jest stosunkowo niska. Jest tak dlatego, że dynamiczne taktowanie procesora oraz zintegrowanej karty graficznej zmienia się w dużych przedziałach. Dodatkowo rezerwa cieplno-energetyczna wydaje się dość restrykcyjna, przez co faktyczne częstotliwości znacznie odbiegają od wartości maksymalnych.
Aby to zobrazować, posłużymy się zrzutem ekranowym z programu HWINFO64, zrobionym po wykonaniu testu Unigine Valley w niskim ustawieniu szczegółowości obrazu. Jak widać, taktowanie procesora średnio osiąga około 1000 MHz, a więc dużo mniej od częstotliwości w trybie turbo, czyli 2600 MHz. Zegar zintegrowanej karty graficznej najczęściej pracuje w przedziale 350–460 MHz. Ma to bezpośredni wpływ na wydajność, która jest odpowiednio mniejsza od oczekiwań. Nie sposób jednak nie dostrzec potencjału, jaki drzemie w tym układzie. Dotychczas testowaliśmy go z użyciem tylko jednego modelu laptopa, więc nie wiemy, jaka będzie wydajność w innych przypadkach.
Temperatura, głośność, czas działania
Jak już wspomnieliśmy, Intel mocno reklamuje procesory Core M jako idealne do chłodzonych pasywnie (czyli bez użycia wentylatorów) cienkich i lekkich konstrukcji. Zdziwiła nas więc trochę obecność w Yodze 3 Pro wentylatora, który w dodatku… włącza się bardzo często – nawet przy niewielkim obciążeniu procesora. To dość irytująca cecha tego sprzętu. Po komputerze z tak energooszczędnym procesorem spodziewaliśmy się mniejszej głośności.
Głośność | |
---|---|
Spoczynek | 19,5 dB |
Pełne obciążenie | 24,2 dB |
Dodajmy, że układ chłodzenia ma nieco ułatwione zadanie. Cała płyta główna wraz ze wszystkimi podzespołami zajmuje zaledwie fragment wnętrza obudowy, więc przepływ powietrza wewnątrz jest w miarę swobodny, nawet jak na tak małą grubość komputera. Swoje robi też TDP procesora, zaledwie 4,5 W, oraz wspomniane już bardzo agresywne ograniczanie jego częstotliwości przez oprogramowanie.
W rezultacie nawet przy bardzo dużym obciążeniu procesor pozostaje dość chłodny, podobnie jak obudowa. W dodatku ta druga nagrzewa się tylko w jednym miejscu, w prawym górnym rogu, tam gdzie zamontowana jest płytka z procesorem i resztą podzespołów.
Szumne zapowiedzi co do energooszczędności Core M sprawiły, że oczekiwaliśmy rekordowych wyników w testach czasu działania. Jako pierwszy przeprowadziliśmy test w trybie maksymalnej oszczędności energii. Jego rezultat tylko zaostrzył nasze apetyty, gdyż akumulator (o pojemności 44 Wh) rozładował się dopiero po niemal 12 godzinach! Tyle nie zdołał osiągnąć żaden spośród pozostałych dotąd przetestowanych przez nas laptopów. Niestety, nie jest to test najlepiej odzwierciedlający codzienne, typowe użytkowanie komputera.
W trybie typowego użytkowania Yoga 3 Pro odmówiła dalszej pracy po… 6,5 godziny. To wynik na tyle rozczarowujący (w kontekście naszych oczekiwań, jeszcze większych po teście maksymalnej oszczędności energii), że powtarzaliśmy próbę trzykrotnie, aby się upewnić, czy nie był on efektem jakichś chwilowych turbulencji w czasoprzestrzeni. Niestety, nie był…
Niewiele lepiej akumulator spisał się podczas odtwarzania filmu HD, które zakończyło się wyłączeniem komputera po mniej więcej 7 godzinach i 15 minutach.
Czas działania | |
---|---|
Maks. oszczędność energii (?) | 713 min |
Typowe użytkowanie (?) | 390 min |
Film HD (?) | 435 min |
Gwoli jasności: 6,5 godziny w teście typowego użytkowania to naprawdę znakomity wynik w porównaniu z osiągami konkurencji. Do tej pory lepsze uzyskały w naszym laboratorium tylko modele Asus NX500J oraz Acer R13. Po laptopie z nowym Core M oczekiwaliśmy jednak nieco więcej. Najwyraźniej zbyt dużo… ;)
Podsumowanie
Lenovo Yoga 3 Pro to niewątpliwie ultrabook nietuzinkowy. Niestety, nie jest również wolny od pewnych niedociągnięć. Zaliczylibyśmy do nich nieco zbyt agresywne ograniczanie taktowania procesora pod obciążeniem oraz zbyt chętnie włączający się wentylator. Autor tych słów dołożyłby od siebie jeszcze niepotrzebnie przekombinowany zawias, ale to akurat kwestia gustu.
Na szczęście zalety nowej Yogi rekompensują, naszym zdaniem, jej wady. Komputer kusi niezwykle smukłą linią i nieprawdopodobnie małą wagą, perfekcyjną klawiaturą, szybką i wygodną konwersją na tryb tabletu, świetnym ekranem oraz bardzo dobrymi (pomimo wspomnianego throttlingu, głównie w grach) osiągami. Oczywiście, należy pamiętać, że nie jest to „wół roboczy” do pracy z dużymi projektami w bardzo wymagających programach, ale jako podręczne narzędzie dla osób często się przemieszczających może się okazać wręcz idealny.
Niestety, laptop nie jest jeszcze dostępny w polskich sklepach, więc nie możemy podać jego dokładnej ceny. Na Zachodzie można go kupić za mniej więcej 1300 euro, co oznacza, że u nas cena zapewne dość mocno przekroczy 4500 zł. To sporo, ale naszym zdaniem stosunek możliwości i jakości do ceny byłby w takim przypadku całkiem niezły.
Do testów dostarczył: Lenovo
Cena w dniu publikacji (z VAT): nieustalona (ok. 1300 euro na Zachodzie)