Sony Xperia Z3 – test
Sony Xperia Z3 to już czwarty smartfon tego producenta stworzony zgodnie z założeniami języka projektowego nazywanego przez Sony Omnibalance. Mówiąc krócej, jest to trzeci (i mamy nadzieję, że ostatni) bezpośredni następca pierwszej Xperii Z, wprowadzonej na początku ubiegłego roku. Podobieństwo do starszych „zetek” jest widoczne od razu, ale nie mamy wątpliwości, że w nowym modelu doprowadzono tę koncepcję niemal do ideału i że pod względem budowy i z punktu widzenia ergonomii jest to najbardziej wyważona Xperia.
Sony Xperia Z3 – dane techniczne | |||
---|---|---|---|
Wymiary | 146 × 72 × 7,3 mm | LTE | Cat 4 (do 150 Mb/s) |
Masa | 152 g | Wi-Fi | dwuzakresowe, ac |
Ekran | 5,2 cala | NFC | Tak |
1920 × 1080 | Podczerwień | Nie | |
LCD, Triluminos | Radio FM | Tak | |
Procesor | Snapdragon 801 | Wyjście obrazu | MHL 3 |
4 × 2,5 GHz Krait 400 | Host USB | Tak | |
Adreno 330 | Redukcja szumów | Tak | |
RAM | 3 GB | Pamięć wbudowana | 11,6 GB |
Akumulator | 3100 mAh | mikro-SD | Tak (64+ GB) |
Aparat z tyłu | Zdjęcia: 20,7 MP, sensor 1/2,3", LED, autofokus, HDR | ||
Wideo: 4K @ 30 kl./sek., 1080p @ 60 kl./sek., 720p @ 120 kl./sek., HDR | |||
Aparat z przodu | Zdjęcia: 2 MP, HDR | ||
Wideo: 1080p @ 30 kl./sek. | |||
Inne | wodoszczelna obudowa, krokomierz |
Teoretycznie Xperia Z3 to nadal więcej tego samego: szkło z przodu, płaski szklany tył i metalowa ramka. Ta bardzo prosta koncepcja wizualna podoba nam się od samego początku, choć już zdążyła się trochę znudzić i chyba czas na jakieś bardziej zdecydowane zmiany. Pracę projektantów znacznie łatwiej docenić po wzięciu telefonu do ręki. Zmiany na papierze nie wyglądają na duże: niecały milimetr grubości, trochę ponad milimetr szerokości, niecały milimetr długości i waga mniejsza o 10 g. W praktyce te pojedyncze milimetry i bardziej zaokrąglone krawędzie przekładają się na o wiele lepszą ergonomiczność. Gdzieś znikło wrażenie toporności i nieporęczności. Całość wygląda teraz lżej, smuklej i przede wszystkim wygodniej leży w dłoni. Różnica jest szczególnie widoczna, gdy nowość porówna się z Xperią Z1. Aż się ciśnie na usta pytanie: czy nie można tak było od razu? Oczywiście, zaokrąglony tył HTC One (M8) przyjemniej dopasowuje się do palców, ale wygody użytkowania Xperii Z3 nie można już krytykować i to jest naszym zdaniem spory krok naprzód w porównaniu ze starymi starszymi modelami.
Można by długo dyskutować o tym, czy bardziej obłe krawędzie mają negatywny czy pozytywny wpływ na wygląd tego smartfona, bo zdania na ten temat są podzielone. Nas przede wszystkim cieszy to, że front jest teraz znacznie bardziej wypełniony ekranem. Jakość wykonania pozostała bardzo dobra, jednak rogi obudowy są teraz plastikowe. Sony twierdzi, że dzięki tym wstawkom z tworzywa sztucznego Xperia Z3 powinna lepiej znosić upadki na narożnik, czego jednak nie sprawdziliśmy w praktyce (a przynajmniej taka jest oficjalna wersja ;)). Widzimy w tym jakąś logikę, choć zaburza to trochę klasyczny „zetkowy” wygląd.
Przyciski to następny element, który niby jest taki sam, ale jednak trochę inny. Wyłącznik jest teraz trochę większy (początkowo może się wydawać, że jest wręcz przeciwnie, bo nie ma on dodatkowej obwódki, jak w poprzednikach) i przyjemniej klika. Ze spustu migawki aparatu i z regulacji głośności również korzysta się odrobinę przyjemniej, choć nadal uważamy, że przyciski z plusem i minusem mogłyby być większe i mniej „gumowate” w działaniu.
W Xperii Z3 kolejny raz powraca jeden z najbardziej charakterystycznych elementów wszystkich Xperii Z: uszczelniane zaślepki na sloty i złącza. Port MHL 3, czyli skrzyżowanie wyjścia obrazu z portem mikro-USB, został schowany pod klapką w górnej części lewej krawędzi obudowy, a slot na kartę mikro-SD i slot nano-SIM – pod klapką w górnej części prawej. Odnieśliśmy wrażenie, że teraz trzeba trochę bardziej uważać na to, czy na pewno zaślepki zostały odpowiednio dociśnięte, bo łatwo dać się tu zmylić. Warto też wspomnieć o tym, że w naszym kraju w sprzedaży detalicznej jest dostępny model Sony Xperia Z3 Dual, który został wyposażony w dwa sloty na karty SIM, a więc sklepowe egzemplarze wyglądają odrobinę inaczej niż sprzęt widoczny na naszych zdjęciach – typowy dla oferty operatorów.
Każda kolejna Xperia Z była lepiej zaprojektowana od wcześniejszej – i Z3 podoba nam się najbardziej z dotychczasowych. Liczne drobne zmiany przełożyły się na zaskakująco dużą ostateczną różnicę i o ile poprzednicy nie szczędzili nam powodów do narzekań na wygodę użytkowania, o tyle tutaj wszystko zdaje się na swoim miejscu. Świetnie, tylko... szkoda, że tak późno ;) Bardzo nas też zastanawia to, jak wyglądają dalsze plany Sony. Jeśli mielibyśmy zgadywać: japońscy projektanci będą chcieli (niemal w stylu Apple) przygotowywać zupełnie nowy „język projektowy” co 2 lata (nam wydaje się to logiczne), tak aby osoby podpisujące popularne 2-letnie umowy z operatorami mogły się spokojnie przesiąść na coś zupełnie nowego, świeżego. Nasze pytania brzmią: jak sprzęt będzie wyglądał i czy tym razem też będą potrzebne aż cztery generacje, aby osiągnąć naprawdę zadowalający efekt?
Oprogramowanie i łączność bez większych zmian
Jeśli szukasz informacji o jakichś większych różnicach między Xperią Z2 a Xperią Z3, to tutaj ich nie znajdziesz. Pół roku to zbyt mało czasu na przeprowadzenie systemowych rewolucji, tym bardziej że w międzyczasie światła dziennego nie ujrzała żadna nowsza wersja Androida. Nakładka i jej funkcjonalność pozostały więc raczej niezmienione (o pewnych drobnych nowościach można przeczytać na dalszych stronach).
Techniki łączności ze światem również nie przeszły przez jakąkolwiek formę renesansu i jest tu wszystko to, co było w Xperii Z2: modem LTE Cat. 4, NFC, dwuzakresowe Wi-Fi obsługujące standard ac i tak dalej. Niestety, nadal brakuje portu podczerwieni, który jest tak sprytnie wykorzystywany przez konkurencyjne smartfony do podszywania się pod piloty zdalnego sterowania. Jakość połączeń i słuchawki nie pozostawia wiele do życzenia, a takie funkcje, jak korektor graficzny dźwięku i tryb spowalniania słów rozmówcy, mogą być dla niektórych bardzo przydatne. Słowem, nic nowego, ale też niewiele można tu było poprawić.
Sony coraz większy nacisk kładzie (zresztą jak wszyscy więksi producenci gadżetów) na monitorowanie aktywności fizycznej użytkownika. Odpowiada za to narzędzie LifeLog. Rejestruje ono przebytą trasę i odróżnia, czy została pokonana pieszo czy jakimś środkiem transportu, zapisuje ją na mapie i pokazuje, ile się wykonało danego dnia kroków, ile przebiegło, ile podróżowało komunikacją itp. Oprócz tego LifeLog pokazuje, kiedy w ciągu dnia użytkownik oglądał filmy, kiedy słuchał muzyki i w ogóle co robił ze swoim telefonem. Nie jest to nowy program, bo pojawił się około pół roku temu, gdy do sprzedaży trafił Sony SmartBand, lecz teraz do mierzenia liczby kroków nie jest potrzebny dodatkowy gadżet, tylko wystarczy najnowsza Xperia i każdy może sam zadecydować, czy taki monitoring jest mu potrzebny czy nie.
PS4 Remote Play i świetne możliwości multimedialne
Jedną z ciekawszych nowości w gadżetach z rodziny Xperia Z3 (należą do niej teraz dwa smartfony i jeden tablet) jest funkcja PS4 Remote Play. Chodzi w niej o to, że jeśli nowa „zetka” i konsola PlayStation 4 są w tej samej sieci, to obraz zamiast na ekran telewizora może zostać bezprzewodowo wysłany do telefonu (do sterowania nadal służy standardowy pad do PS4). Wcześniej to samo mogli zrobić posiadacze przenośnej konsoli Sony PlayStation Vita. The Last of Us Remastered na ekranie telefonu? Brzmi ciekawie.
Sony tradycyjnie wyposażyło swój smartfon w świetnie zintegrowaną obsługę DLNA i różnego rodzaju serwerów multimediów. Chwalimy to od dawna, ale jest za co. Wystarczą dwa dotknięcia ekranu, i już można przeglądać udostępnione w sieci multimedia. Dwa następne dotknięcia, i film nagrany xperią trafia na ekran telewizora. Szybka wizyta w ustawieniach systemu, i smartfon działa w trybie serwera mediów. Naprawdę świetna sprawa. Dodatkowo programiści zadbali o załatanie kilku bardzo wiekowych dziur, takich jak brak funkcji... grupowania filmów i muzyki według folderów, w których się znajdują. Tak, bardzo długo brakowało czegoś tak oczywistego. Gdyby jeszcze standardowy odtwarzacz filmów zaczął lepiej obsługiwać zewnętrzne napisy...
Na oddzielny akapit zasłużyły jakość dźwięku i odtwarzacz muzyki, bo da się tu znaleźć kilka ciekawostek. Dużo uwagi poświęcono możliwościom dostosowywania dźwięku do upodobań. Obok klasycznego korektora graficznego i jego predefiniowanych ustawień dodano szereg ulepszaczy dźwięku. Szczególnie zadowoleni powinni być posiadacze słuchawek Sony, ponieważ przygotowano długą listę modeli, które otrzymały specjalne profile dźwięku. Najistotniejsze jest to z punktu widzenia użytkowników konstrukcji z funkcją aktywnej redukcji szumów otoczenia, która jest tu w pełni obsługiwana. Pomyślano nawet o tym, aby z Xperią Z3 współpracowały zewnętrzne wzmacniacze słuchawkowe lub daki podłączane przez USB (sprawdzaliśmy to z użyciem modelu FiiO E17K), i nie poskąpiono mocy wyjściu słuchawkowemu. Całość jest więc bardzo bliska ideału.
Podsumowując, wyjście MHL 3 pozwalające przesyłać wideo 4K, bardzo dobre głośniki stereo z przodu, dobre wyjście słuchawkowe z obsługą słuchawek Sony z funkcją aktywnej redukcji szumów, bardzo intuicyjna integracja DLNA i PS4 Remote Play sprawiają, że Sony Xperia Z3 to prawdziwie multimedialny smartfon.
Jeden z najlepszych ekranów LCD na rynku
Xperia Z2 przyniosła koniec serii kiepskich kontrowersyjnych ekranów w czołowych modelach Sony i w dziedzinie intensywności wyświetlanych barw rzuciła rękawicę AMOLED-om Samsunga. Ekran Xperii Z3 na pierwszy rzut oka może się wydawać żywcem przeniesiony z poprzedniego modelu (bo też ma przekątną długości 5,2 cala i rozdzielczość 1920 × 1080), ale bliższe spojrzenie zdradza, że poprawiono w nim kilka bardzo istotnych rzeczy.
Na szczęście się okazało, że brak dziwnych folii w Xperii Z2 to nie dzieło przypadku – w Xperii Z3 również ich nie ma. Xperie w końcu doczekały się też porządnych warstw ochronnych i oleofobowych! Trwało to trochę czasu, ale szkło w Z3 brudzi się o wiele mniej i palec ślizga się po nim przyjemniej. Innymi słowy, nareszcie działa to tak, jak powinno działać od samego początku.
Zostawmy jednak te drobiazgi w spokoju i przejdźmy do meritum: nowego podświetlenia. W Xperii Z2 trochę narzekaliśmy na to, że wygoda użytkowania w słoneczne dni nie jest dostatecznie duża. O Xperii Z3 stanowczo nie można tego powiedzieć, bo została wyposażona w jedną z najjaśniejszych mobilnych matryc, jakie kiedykolwiek powstały. Mocniejszym podświetleniem może się pochwalić chyba tylko już dość leciwa Xperia P, ale tam wiązało się to z pewnym negatywnym wpływem na jakość obrazu. Tutaj nie ma takich efektów ubocznych i nie dość, że słońce świecące prosto w ekran nie robi na nim żadnego wrażenia, to jeszcze kontrast i odwzorowanie barw pozostają wtedy właściwie nienaganne. Różnica w porównaniu z poprzednikiem jest ogromna i poprawi humor właścicielowi nowej „zetki” za każdym razem, gdy zobaczy, jak inni robią dłonią daszek nad swoimi gadżetami.
Od strony technicznej i pod względem charakterystyki wyświetlacza w Xperii Z3 zmieniło się niewiele. Sony nadal stosuje technikę Triluminos, wykorzystującą kropki kwantowe do znacznego poszerzenia gamutu. To oznacza, że barwy są bardzo intensywne i mogą pod tym względem rywalizować z panelami OLED (poza głębią czerni, oczywiście). W ustawieniach systemowych do standardowej dla modeli tej marki opcji włączającej upiększacze obrazu o nazwie X-Reality doszedł Tryb superżywych kolorów. Sugeruje to trochę, że wyłączenie go daje bardziej naturalną i skalibrowaną kolorystykę, typową chociażby dla gadżetów Apple i Nexusów. Cóż, nasze domysły okazały się naiwne, bo w praktyce wybór ogranicza się do bardzo intensywnych barw o podbitym nasyceniu lub bardzo, bardzo intensywnych barw o bardzo podbitym nasyceniu ;) Taki obraz bez wątpienia ma mnóstwo zwolenników i przede wszystkim spodoba się osobom, dla których zwykłe LCD są nudne i wyprane, lecz my chcielibyśmy, aby jednak w przyszłości pojawił się w ustawieniach jakiś bardziej neutralny profil do wyboru.
Podsumowujmy ten podrozdział. Sony montuje w Xperii Z3 prawdopodobnie najbardziej zaawansowane technicznie matryce LCD spośród obecnie dostępnych (rozdzielczość QHD pozostawmy na razie w spokoju). Cechują się one świetnym odwzorowaniem czerni (jak na matrycę ciekłokrystaliczną), gigantyczną jasnością, niezłą energooszczędnością (o czym więcej za chwilę) i nasyceniem barw porównywalnym z tym, co do niedawna było zarezerwowane dla paneli organicznych. I pomyśleć, że zaledwie rok temu w Xperii Z1 Sony montowało jakieś dziwne wyświetlacze chronione jeszcze dziwniejszymi foliami, a pół roku temu Japończycy jeszcze nie znali porządnych warstw oleofobowych... Zaiste, skok godny Kozakiewicza.
Co jeszcze chcielibyśmy zobaczyć w przyszłych Xperiach? Dwie rzeczy. Po pierwsze, wspomniany w jednym z wcześniejszych akapitów dodatkowy profil obrazu z płaską krzywą gammy, przygotowany z myślą o tych, którzy wolą precyzyjniejsze i naturalniejsze odwzorowanie barw. Bo każdy czasem chce sprawdzić, jak naprawdę wygląda kolor jakiegoś ubrania, auta czy gadżetu (szczególnie wtedy, gdy chciałby go kupić). Po drugie, mniej widoczny digitizer. Paradoksalnie, za sprawą maksymalnej jasności wyświetlacza i tego, jak świetnie radzi sobie z bezpośrednio padającymi nań dużymi ilościami światła, siatka digitizera jest bardziej zauważalna niż w innych smartfonach, bo nową „zetkę” rzadziej się chowa w cieniu, lecz to już trochę takie marudzenie.
Jeszcze lepszy czas działania i nowe sposoby na oszczędzanie energii
Czas działania to jedna z największych zalet Xperii Z2. Obawialiśmy się, że nowy ekran i skurczone o 100 mAh ogniwa przyczynią się do kroku w tył w tej dziedzinie. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy się okazało, że nowa generacja czołowych smartfonów Sony jest mimo wszystko lepsza od poprzedniej i ustanawia nowe rekordy w części naszych testów! Krótko i na temat: Sony Xperia Z3 to jeden z najdłużej działających modeli na rynku. Wytrzymuje nawet kilkanaście godzin surfowania przez Wi-Fi lub oglądania filmów, ponad dobę ciągłych rozmów telefonicznych, a w stanie spoczynku z działającym w tle połączeniem z siecią i synchronizacją danych – około 3 dni.
A to nie koniec niespodzianek. Sony rozbudowało oprogramowanie o nowe sposoby oszczędzania energii. Znany wszystkim posiadaczom nowszych Xperii tryb Stamina nauczył się kilku ciekawych sztuczek. Teraz jego użycie niekoniecznie musi oznaczać, że wyłączenie ekranu zdezaktywuje wszystkie formy połączenia z internetem i synchronizacji danych; może też jedynie spowalniać taktowanie procesora, czego nam od dawna brakowało. Doszła również przydatna funkcja Zegar Stamina, sprawiająca, że samo włączenie ekranu nie aktywuje połączenia z siecią i że telefon czeka z tym do pierwszego dotknięcia wyświetlacza. To bardzo sensowne zachowanie z punktu widzenia kogoś, kto często sprawdza godzinę na telefonie. Do tego dochodzi tryb Ultra Stamina, bardzo podobny do trybów ekstremalnego oszczędzania energii w najnowszych smartfonach Samsunga, HTC i Huawei. Dezaktywuje on wszelkie formy połączenia z siecią, wyłącza w systemie wielozadaniowość i mocno ogranicza listę dostępnych programów. W tym trybie właściwie można korzystać jedynie z funkcji dzwonienia, robić i przeglądać zdjęcia, używać kalendarza i kilku innych najbardziej podstawowych narzędzi, co wydłuża czas czuwania sprzętu do około... 25 dni. Rozwiązanie bardzo specyficzne, lecz kiedyś może się okazać zbawieniem.
Na koniec jeszcze garść wskazówek. Na poprzedniej stronie pisaliśmy o tym, jak fajny jest jasny ekran Xperii Z3, ale ma on jedną wadę: jeśli się go nie przypilnuje, zjada energię niczym niepilnowane dziecko czekoladę. Wiemy, że niektórzy mają w zwyczaju ręcznie ustawiać podświetlenie na stałe na tyle, ile fabryka dała, a w przypadku tego sprzętu oznacza to naprawdę częste ładowanie. Lepiej pozostawić to automatyce albo pilnować suwaka regulacji jasności, aby nie był zbyt długo przesunięty mocno w prawo. Innym pożeraczem prądu jest wideo 4K. Nagrywanie w takiej rozdzielczości w słoneczny dzień rozładuje ogniwa w trochę ponad godzinę.
Dodatkowe informacje o testach akumulatora
Test surfowania przez Wi-Fi: specjalny skrypt automatycznie ładuje kolejne strony internetowe, aż telefon się rozładuje. Ekran każdego smartfona ma jasność ustawioną na 100 nt.
Test akumulatora GFXBench: test w programie GFXBench 3.0. Narzędzie to zapętla intensywną scenę 3D, mającą symulować wymagającą grę. Jasność ekranu jest ustawiona na 300 nt, w tle są synchronizowane dane przez sieć komórkową. Test ma w założeniu pokazywać, ile czasu można grać na danym smartfonie w słoneczny dzień. Niestety, jeśli układ graficzny jest „zbyt wydajny” i może zapewnić stałe 60 kl./sek. w wyświetlanej scenie, może to zawyżyć wyniki testu.
Test akumulatora BaseMark OS II: test mocno obciąża procesor obliczeniami. Jasność ekranu jest ustawiona na 300 nt, w tle są synchronizowane dane przez sieć komórkową. Wynik może zostać zawyżony, gdy smartfon się przegrzewa i spowalnia taktowanie procesora, co zmniejsza jego zapotrzebowanie na energię.
Aparat po lekkim (i skutecznym) pudrowaniu
Xperia Z3 to już trzecia „zetka” z tym samym sensorem w rozmiarze 1/2,3" i o rozdzielczości 20,7 MP. Nie znaczy to jednak, że zdjęcia są takie same jak wcześniej. Już Xperia Z2 pokazała, że w tej matrycy tkwi większy potencjał, niż udało się początkowo wykorzystać, a Xperia Z3 kontynuuje ten trend. Co poprawiono i co zmieniono, a co nadal nie działa tak, jak powinno?
Nowy, szerokokątny obiektyw – za i przeciw
Najbardziej istotne zmiany dotknęły obiektywu. W Xperii Z2 miał on pole widzenia takie jak pełnoklatkowy obiektyw o ogniskowej długości 29 mm, a w Xperii Z3 – jak 25-milimetrowy. Oznacza to tyle, że z tego samego miejsca Xperia Z3 obejmie trochę więcej.
Czy to dobrze, czy źle? Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Przydaje się na wycieczkach, bo wtedy często im szerzej, tym lepiej. Problemy się zaczynają, gdy trzeba uchwycić jakiś detal. Po pierwsze, Sony nadal nie umie robić zoomu cyfrowego, bo w Z3 jest on wprost fatalny i przy bardziej szerokokątnym obiektywie przeszkadza to jeszcze bardziej. Po drugie, cierpi na tym tryb makro, bo nie dość, że optyka obejmuje więcej, to na dodatek aparat Z3 ma minimalną odległość ostrzenia o 2 cm większą niż aparat Z2 (12 cm zamiast 10 cm), przez co nie da się osiągnąć tak dużego powiększenia. Wszystko więc zależy od zastosowań. Nowa optyka ma też bardzo duże problemy z jakością obrazu w rogach kadru, ale to akurat nie było też mocną stroną poprzedniej.
Wyższa maksymalna czułość matrycy. Przynajmniej w teorii
Sony robi, nomen omen, dużo szumu wokół tego, że Xperia Z3 w trybie nocnym może ustawić aż ISO 12 800, co ma niby gwarantować świetną jakość obrazu w takich warunkach. W istocie jednak tak wysoka czułość przy tak małej matrycy jest nieużywalna, więc jest to coś, co ładnie wygląda tylko na papierze (i to wcale nie takim fotograficznym po wydruku). Drugi haczyk jest taki, że tej czułości nie można ustawić ręcznie: o jej aktywowaniu może zadecydować jedynie sprzęt w trybie Lepsza automatyka. A trzeci haczyk polega na tym, że nie udało nam się zrobić zdjęcia nocnego w sensownych warunkach, w których ISO ustawiłoby się powyżej 2000. I to by było na tyle.
Ale zdjęcia jednak są lepszej jakości
Po uchwyceniu pierwszych kilku kadrów już wiedzieliśmy, że jakość obrazu się zmieniła. Niby aparat jest prawie ten sam, ale wszystko wyglądało jakoś lepiej. Kolory są teraz przyjemniej nasycone, zakres tonalny wygląda na zauważalnie szerszy, gdzieś poznikały resztki szumów przy niskich czułościach, a w ich miejsce powychodziły nowe szczegóły. Również automatyka działa sensowniej i lepiej radzi sobie z prawidłowym naświetlaniem i doborem balansu bieli. Krótko mówiąc, jest dużo lepiej i widać, że programiści w końcu okiełznali ten niemal 21-megapikselowy sensor i wyciągnęli z niego to, co najlepsze. Dzięki temu pod względem jakości obrazu Sony ma teraz prawdziwego asa w rękawie, pozwalającego w tej dziedzinie nawiązać równorzędną walkę ze smartfonową czołówką (jeśli nie liczyć stabilizacji obrazu i jakości zdjęć w słabym oświetleniu...). Tylko dlaczego dopiero teraz? I czy możemy prosić o coś podobnego dla Xperii Z2 w jakiejś aktualizacji systemu?
Tylko dlaczego to oprogramowanie nadal jest do kitu?
Oprogramowanie aparatów czołowych Xperii krytykujemy już od dłuższego czasu i na razie nie przynosi to większego efektu. Założenie teoretycznie jest proste i sensowne, bo w trybie Lepsza automatyka użytkownik powinien móc zrobić znakomite zdjęcie jednym wciśnięciem przycisku, bez zastanawiania się nad tym, jak powstaje ostateczny rezultat.
I tu się zaczynają schody. Co prawda jakiś czas temu w menu trybu Lepsza automatyka w końcu pojawiła się możliwość wyboru proporcji obrazu: 4 : 3 lub 16 : 9, ale to nadal mało. Nie da się na przykład kontrolować działania trybu HDR, który jest lepszy niż wcześniej, lecz nadal czasem bardziej psuje zdjęcia, niż je poprawia. Rozdzielczość ciągle jest ograniczona do 8 MP. No i przede wszystkim w trybie tym nie ma się żadnej kontroli nad naświetleniem. Tak, pomiar ekspozycji jest teraz lepszy, jednak to nie znaczy, że jest idealny, i czasem po prostu się myli. A gdy się pomyli, to żeby go naprowadzić na właściwe tory, należy się przełączyć w tryb ręczny. Gdy się do tego doda stosunkowo powolny i niepewny w działaniu autofokus (w porównaniu z tym, co zapewniają najdroższe konkurencyjne smartfony) czy też bardzo słaby tryb panoramy (niska rozdzielczość, działa tylko wtedy, gdy sprzęt jest ustawiony poziomo, nie da się określić momentu zatrzymania ruchu dłoni itd.), wychodzi z tego połączenie dalekie od ideału. Jeśli automatyka wszystko ustawi prawidłowo i wszystko zadziała jak trzeba, rezultat potrafi zachwycić. W przeciwnym razie zaczyna się niepotrzebna „klikanina”, do której Samsungi, HTC i LG nie zmuszają, przez co fotografuje się nimi łatwiej i przyjemniej.
Przykładowe zdjęcia w pełnej rozdzielczości
Przykładowe zdjęcia w rozdzielczości 8 MP
Przykładowe zdjęcia nocne
Przykładowe zdjęcia HDR
Ciągle problematyczne 4K
Xperia Z3 jest drugim smartfonem Sony reklamowanym jako narzędzie do nagrywania filmów 4K. W poprzedniej „zetce” zapowiedzi nie do końca znalazły pokrycie w rzeczywistości, głównie ze względu na problemy z przegrzewaniem się sensora. Czy w nowszym modelu zostało to poprawione? Ponoć jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Poniższe trzy świetnie wyjaśnią sytuację:
Telefon ten w słoneczny i ciepły dzień pozwala rejestrować obraz w rozdzielczości 4K przez mniej więcej 4 minuty. Czasem trochę krócej, czasem trochę dłużej – wiele zależy od temperatury otoczenia i jasności ekranu, lecz nawet w najbardziej sprzyjających warunkach nie zdołaliśmy osiągnąć więcej niż kilka minut ciągłego nagrywania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że powyższe komunikaty świadczą o tym, że inżynierowie Sony są w pełni świadomi istnienia problemu.
Do tego doszedł pewien defekt optyki. W czasie robienia zdjęć go nie widać, ponieważ oprogramowanie zajmuje się redukowaniem wad obiektywu, lecz te sztuczki nie działają w trakcie filmowania. O co chodzi? Ponownie zestaw obrazków i nagranie.
Najedź kursorem, aby zobaczyć różnicę:
Tak wygląda dystorsja. Ogromna dystorsja, robiąca sieczkę z prostych linii biegnących równolegle do poziomych krawędzi kadru. W trakcie rejestrowania przyrody i innych rzeczy o nieregularnych kształtach to specjalnie nie przeszkadza, lecz z budynkami nowa optyka Sony robi coś, obok czego nie da się przejść obojętnie.
Krótko mówiąc, Xperia Z3 i wideo to dość problematyczne połączenie. Dodajmy, że autofokus nadal działa jak w poprzedniku, czyli jest nadgorliwy i ma skłonność do szukania ostrości wtedy, gdy nie trzeba.
Teraz kilka słów o tym, co działa. Full HD działa, i to świetnie. Programiści Sony przysiedli fałdów nad oprogramowaniem i widać, że filmy z Z3 mają teraz bardziej nasycone barwy i są bardziej szczegółowe. Cyfrowa stabilizacja nadal jest świetna i bez trudu rekompensuje brak optycznego odpowiednika. Tryb Timeshift, pozwalający spowalniać wybrane fragmenty filmów nagranych w dużej liczbie klatek na sekundę, jest najlepszy w tej klasie sprzętu. Czyli jest to całkiem przyzwoita kamera 1080p, lepsza od tej w Xperii Z2, ale zwolennicy nagrywania w 4K zapewne będą zawiedzeni.
Przykładowe nagrania 4K
Przykładowe nagrania Full HD
Stabilizacja wideo
Niby szybszy procesor, ale z zaciągniętym hamulcem ręcznym
O procesorze i wydajności Xperii Z3 nie można napisać zbyt dużo. W poprzedniku był to czterordzeniowy Snapdragon 801 taktowany z szybkością 2,3 GHz, a w nowszym modelu osiemsetjedynka jest taktowana z częstotliwością 2,5 GHz, czyli tak samo jak ta w Samsungu Galaxy S5. Łatwo się domyślić, że różnica jest w praktyce niezauważalna. Xperia Z3 po prostu jest wydajna i działa bardzo sprawnie, lecz nie wyznacza pod tym względem nowych standardów, bo moc obliczeniowa tego układu jest znana od kilku miesięcy.
Trochę więcej uwagi można poświęcić temu, co się dzieje z zegarami w czasie dłuższego obciążenia. Jest lepiej, niż się spodziewaliśmy, ale nie idealnie. W czasie dłuższych sesji w wymagających grach 3D należy się spodziewać spadku wydajności układu graficznego o kilkanaście procent i spowolnienia taktowania procesora do około 1,7 GHz. Obawialiśmy się, że w takiej sytuacji zmniejszana będzie też maksymalna jasność (tak jak w LG G3), na szczęście nic takiego się nie dzieje. Reasumując, pod tym względem smartfon Sony radzi sobie nieźle, ale dość typowo dla tej klasy sprzętu.
Najlepsza Xperia Z, ale czy to wystarcza?
Pisanie podsumowań testów kolejnych generacji Xperii Z zawsze jest dla nas wyzwaniem. Z jednej strony są to smartfony, które chciałoby się polubić, bo mają swój specyficzny charakter i zestaw mocnych zalet, ale stosunkowo nieduże zmiany w stosunku do poprzedników i dziwne niedopatrzenia sprawiają, że rozstajemy się z nimi z bardzo mieszanymi uczuciami. Nie inaczej jest w przypadku Xperii Z3.
Pod pewnymi względami jest to telefon naprawdę nadzwyczajny i przemyślany. Jego możliwości multimedialne są niesamowite, czas działania jest po prostu znakomity, nakładka systemowa wyrasta ze swoich dziwactw, a obudowa w końcu jest poręczna i dopracowana. Widać postęp i jakiś pomysł, lecz nadal niektóre problemy każą się zastanowić, dlaczego nikt nic z tym nie zrobił. Kłopoty z nagrywaniem w 4K nie powinny występować (tym bardziej że to już drugi czołowy model tej marki z taką przypadłością!), a nowa optyka zdecydowanie nie powinna generować aż takich zniekształceń. Gdyby Sony aż tak mocno nie eksponowało wideo 4K w swojej kampanii reklamowej, moglibyśmy przymknąć na to oko, lecz jest inaczej. Pozostaje też kwestia ceny i tego, czy podrasowaną (i nie w pełni naprawioną) Xperię Z2 powinno się sprzedawać po pół roku ponownie za 2900 zł. Naszym zdaniem to lekka przesada i pewnie rynek szybko zweryfikuje tę cenę.
Jednego nie da się Xperii Z3 odmówić. Lista niedopatrzeń i problemów z generacji na generację jest coraz krótsza i gdyby nie wspomniane przed chwilą wpadki z filmowaniem, byłby to jeden z najlepszych „flagowców”. Komu więc możemy go polecić? Tym, którzy nie będą korzystali zbyt często i intensywnie z funkcji nagrywania w 4K i którym nie przeszkadza nie do końca stabilna wydajność w grach. Bardzo jasny ekran, gustowny, klasyczny wygląd, porządna jakość połączeń, łatwo dostępna wersja dual-SIM i bardzo długi czas działania czynią z tego sprzętu bardzo dobre narzędzie pracy. Jeśli więc nie przeszkadzają Ci wspomniane wady – polecamy. Oczywiście, już po kilku sporych obniżkach ceny.
Do testów dostarczył: Sony
Cena w dniu publikacji (z VAT): 2899 zł