Tesoro Tizona wcale nie jest nadzwyczaj nowatorska, bo już w 2008 roku Microsoft wprowadził model SideWinder x6, który dzięki odłączanemu blokowi numerycznemu, dającemu się ponadto zamontować z obu stron, stał się hitem i jedną z najbardziej rozpoznawalnych konstrukcji. Tesoro jednak podszedł do tego pomysłu nieco inaczej. Przede wszystkim blok numeryczny nie jest sprzedawany razem z częścią główną, lecz w razie potrzeby można go kupić oddzielnie.
Co więcej, w inny sposób połączono obie części. Część główna na obu bokach ma koncentrator USB, a blok numeryczny ma u góry kilkucentymetrowy kabel USB z wtykiem, który można umieścić w przedłużaczu. Dodatkowo na brzegach obu modułów zamontowano magnesy, które utrzymują obie części razem – to podobne rozwiązanie jak w SideWinderze, chociaż tam zastosowano po prostu stałe gniazdo połączeniowe. Różnicą jest możliwość podłączenia bloku numerycznego bezpośrednio do komputera dołączonym przedłużaczem USB. Wtedy może się on znajdować w dowolnym miejscu na biurku. Ponadto ktoś, kto ma już jakąkolwiek klawiaturę bez części numerycznej, może dokupić tylko ten blok i będzie on działał prawidłowo.
Dane techniczne modelu Tesoro Tizona
Kupując klawiaturę Tesoro Tizona, można wybrać rodzaj przełączników mechanicznych: brązowe, czerwone, niebieskie lub czarne (Tesoro podaje kolor, ale nie producenta przełączników. W naszym egzemplarzu zastosowano czerwone).
-
siła nacisku: 45 g
-
cylindryczny kształt kapsli
-
reakcja po wciśnięciu klawisza na 2 mm, maksymalny docisk – 4 mm
-
przewód o długości 1,8 m w oplocie z filtrem
-
laserowo wycinane znaki na klawiszach (w naszym egzemplarzu były to jednak zwykłe naklejki...)
-
brak podświetlenia
-
koncentrator 2 × USB z możliwością podłączenia dodatkowego zasilania
-
przeciwpoślizgowe gumki na spodzie
-
przełączanie między FULL Key a 6 Key Rollover (ciekawi nas po co, skoro w sytuacji, gdy jest dostępny pełny antighosting, ten na sześć klawiszy jest niepotrzebny)
-
taktowanie USB na poziomie 1000 Hz
-
dodatkowe klawisze multimedialne i internetowe (internetowy jest w zasadzie jeden – pod spacją).
Zestaw
W zestawie z główną częścią znajdują się wyłącznie przewody. Jeden to kabel USB do podłączenia klawiatury do komputera, a drugi to przewód zasilający, który poprowadzony do drugiego portu USB w komputerze zwiększa natężenia prądu w koncentratorze klawiatury, na wypadek gdyby użytkownik chciał bezpośrednio do niej podłączyć przenośny nośnik danych lub inne urządzenie wymagające wyższego natężenia.
Jakość wykonania
Obudowa jest dobrze wykonana. Do tej pory część produktów Tesoro kojarzyła się nam ze zwykłym plastikiem. I tym razem użyto tworzywa sztucznego, ale znacznie lepszej jakości. Obudowa jest bardzo sztywna i dość ciężka. Powierzchnia tworzywa jest matowa i całkiem przyjemna w dotyku. Ponadto góra jest dobrze spasowana ze spodem klawiatury.
Rama, w której znajdują się przełączniki mechaniczne, na pierwszy rzut oka wygląda na metalową, jednak próbowaliśmy przeskrobać się przez warstwę farby i się okazało, że to również plastik, lecz niezwykle twardy i sztywny.
Wadą jest 2-milimetrowa szpara poniżej spacji, przez którą widać płytę drukowaną, więc zalanie sprzętu, choćby tylko odrobiną płynu, może łatwo go uszkodzić. Skoro jesteśmy przy powyższym zdjęciu, chcielibyśmy zwrócić uwagę producenta na sposób montażu klawisza spacji. Jest on udziwniony i gdy już uda się go wyciągnąć, może być bardzo trudno z powrotem go włożyć. Na pierwszy rzut oka wygląda to podobnie jak w zwykłych klawiaturach; niestety, by umieścić spację na swoim miejscu i prawidłowo wcisnąć ją na przełącznik, trzeba siłą usunąć plastikowe zatrzaski trzymające drut, złożyć je razem ze spacją i dopiero wtedy próbować. Ten, kto skonstruował ten mechanizm, powinien oddać wypłatę, bo można to było zrobić dużo prościej.
Kapsle wykonano z plastiku o chropowatej, przeciwpoślizgowej powierzchni. Podczas użytkowania sprawiają dobre wrażenie. Szkoda jednak, że znaki są naklejane/drukowane, a nie wypalane, bo z czasem mogą się wycierać.
Na spodzie klawiatury znajdują się duże gumowe stopki, które bardzo dobrze zapobiegają ślizganiu się urządzenia. Podnoszone nóżki w tylnej części również mają gumowe zakończenia, co jeszcze bardziej poprawia stabilność.
By przełożyć sekcję numeryczną z lewej strony na prawą lub na odwrót, trzeba zmienić położenie umieszczonego na jej spodzie wtyku USB. Szkoda, że ten krótki kabelek nie ma oplotu, bo mogłoby to zwiększyć jego żywotność, zwłaszcza jeśli klawiatura „20” miałaby leżeć na biurku podłączona bezpośrednio do komputera.
Powyższe zdjęcie zamieszczamy jako ciekawostkę. Dlaczego producent nadrukował napisy USB i DC-IN do góry nogami? Może mamy je czytać po odwróceniu klawiatury, klawiszami do dołu, gdy podłączamy przewód.
Ergonomiczność i użytkowanie
Pierwsze wrażenie po wyjęciu klawiatury z pudełka było bardzo dobre. Gdy jednak zaczęliśmy jej używać, od razu pojawiła się myśl, że coś tu jest nie tak. I rzeczywiście. Pierwsza rzecz to wysokość, na jaką można unieść tył urządzenia za pomocą stopek. Po ich wyciągnięciu front z klawiszami nadal jest dość płasko nachylony, zwłaszcza w porównaniu z innymi modelami. Czy to czuć? To w zasadzie kwestia przyzwyczajenia, ale naszym zdaniem tył mógłby się podnosić wyżej.
Po lewej – Tesoro Tizona, a po prawej, dla porównania – CM Storm Quick Fire Tk
W zestawie z klawiaturą brakuje podkładki pod nadgarstki. Co prawda Tizona jest modelem turniejowym, a takim podkładka zwykle nie towarzyszy, ale jednak byłby to przydatny dodatek.
Naszą uwagę zwrócił mechanizm klawiszy. Na opakowaniu widniał napis, że mamy do czynienia z wersją czerwoną. Gdy tylko kilka wcisnęliśmy, stwierdziliśmy, że coś jest nie tak. Dotychczas testowane przez nas klawiatury z przełącznikami Cherry Red zachowywały się pod palcami zauważalnie inaczej. Jeszcze raz spojrzeliśmy na opakowanie i w końcu zdjęliśmy kapsel z jednego z klawiszy. Naszym oczom ukazał się czerwony przełącznik Kailh, czyli kopia Cherry MX Red. Chyba wolelibyśmy oryginały, z drugiej strony różnica jest minimalna, a cena urządzenia z MX Red z pewnością byłaby znacznie wyższa. Mają one podobne parametry: 2 mm do aktywacji i 4 mm do maksymalnego wciśnięcia. Siła potrzebna do wciśnięcia przełącznika to 50 g.
Klawiatura nie ma podświetlenia. Dla niektórych jest ono niezbędne i również my cieszylibyśmy się, gdyby pod każdym z klawiszy znajdowała się dioda. Jedynym pozytywem jest tu kolejna oszczędność.
Jeśli chodzi o użyteczność w zastosowaniach domowo-biurowych, na wielką pochwałę zasługuje rozwiązanie dotyczące części numerycznej. Można ją podłączyć do głównej klawiatury z dowolnej strony. Akurat sposób, w jaki się to robi, mógłby być bardziej precyzyjny, ale można ją też podłączyć bezpośrednio do komputera przewodem umieszczonym w zestawie. Wtedy, gdy nie jest potrzebna, można ją odsunąć, by oszczędzić miejsce na biurku, a w razie czego wciąż będzie w zasięgu ręki.
Podsumowanie
Trudno w jednym zdaniu określić model Tesoro Tizona, gdyż budzi on sporo zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Z jednej strony to nieduża klawiatura mechaniczna, dość dobrze wykonana, która zapewnia coś, czego nie ma żadna inna, czyli możliwość dokupienia bloku numerycznego. Z drugiej strony zastosowano przełączniki Kailh zamiast Cherry, brakuje podświetlenia, a sposób przyłączania dodatkowego bloku jest nie do końca przemyślany. W zasadzie głównym rywalem modelu Tizona 80 jest Zalman K500. Na korzyść Tesoro przemawia jednak minimalnie lepsza jakość wykonania, ogólny wygląd, koncentrator USB i możliwość dokupienia sekcji Tizona 20. Pozostaje kwestia różnicy w cenie.
Do testów dostarczył: Tesoro
Cena w dniu publikacji (z VAT): Tizona 80: 349zł, Tizona 20: 129zł