Procesor dla wybranych czy wybrednych?

Z punktu widzenia Intela sytuacja w segmencie premium wygląda wręcz bajecznie. O ile w niższych (do mniej więcej 600 zł) konkurencja za sprawą bardzo rozsądnej strategii i szybkich zegarów taktujących jest zdolna nawiązać jakąś walkę, o tyle od poziomu Core i5 dominacja giganta z Santa Clara jest niemal całkowita. Niedawno jego panowanie dodatkowo umocniły procesory z rodziny Haswell.

Przed nowym procesorem Intela stoi więc pewnego rodzaju wyzwanie. Musi on rywalizować nie z konkurencją z obozu AMD, ale... z własną, w postaci ośmiowątkowego Core i7-4770K, który kosztuje jedną trzecią tego co on. Najwyższe serie procesorów tej firmy zawsze były produktem luksusowym, dla którego lepiej nie liczyć stosunku możliwości do ceny, by się nie nabawić bólu głowy. Jest to gama produktów, do których dopłaca się 300% ekstra tylko dlatego, że są „naj”. No właśnie: a co, jeśli... Core i7-4960X nie będzie „naj”?