Test Samsunga Galaxy Note 8.0

No dobrze, może porównywanie Galaxy Note 8.0 z iPadem mini jest nie do końca właściwe, bo teoretycznie jest to inny sprzęt, kierowany do innego odbiorcy (głównie z powodu obecności digitizera Wacoma i towarzyszącego mu piórka, odróżniającego różne poziomy nacisku), ale mimo to bez wątpienia sporo osób rozglądających się za 8-calowym tabletem będzie myślało o tym, czy lepiej kupić produkt Samsunga i potraktować piórko jako miły dodatek, bez którego jednak można się obejść, czy lepiej pozostać przy sprawdzonym sprzęcie Apple. Po prostu Galaxy Note 8.0 nie zapewnia tej samej wygody użytkowania co phabletowe „notatniki”, które utworzyły zupełnie nowy i oddzielny segment rynku, przez co testując go, nie da się uniknąć porównań z bardziej „klasycznymi” tabletami.

Na zewnątrz Samsung Galaxy Note 8.0 całymi garściami czerpie z koncepcji projektowej Galaxy Note II i Galaxy S III, a co bardziej uszczypliwi powiedzą, że powstał on przez rozciągnięcie phabletu tej firmy w programie graficznym na „P” (i nie chodzi o Photoshopa). I... trudno będzie odmówić im pewnej dozy racji. Jest to tym trudniejsze, że ma on słuchawkę telefoniczną u góry i mikrofon u dołu, dzięki czemu może nawet być wykorzystywany jako zamiennik telefonu, niczym Asus Fonepad, jeśli ktoś bardzo chce zwrócić na siebie uwagę. Z jednej strony, jeśli coś działa i podoba się ludziom, to po co to zmieniać, a dzięki podobieństwu do pozostałych urządzeń Samsunga Note 8.0 jest łatwo rozpoznawalny, cała zaś oferta jest bardzo jednolita. Z drugiej strony trudno wzbudzić większe emocje czymś, co można już było zobaczyć tyle razy. Poza tym niczym temat Smoleńska w polskiej prasie i telewizji wraca tu kwestia jakości wykonania. Galaxy Note 8.0 został zbudowany z tych samych materiałów co Galaxy S III, które nie należą do najbardziej luksusowych. I o ile w przypadku smartfonów tej firmy można dyskutować o tym, że plastik ma swoje zalety i jeśli tylna klapka się porysuje, to można ją tanio i szybko wymienić, o tyle tym razem użyte tworzywo musimy uznać jednoznacznie za wadę. Tym bardziej że już po 2 tygodniach podróży i dość intensywnego używania dostrzegliśmy, że na lewej krawędzi obudowy zaczęła się pojawiać coraz większa szpara między głównym, białym elementem tyłu a srebrną obwódką, która świadczyła o tym, że wystąpił jakiś problem z zatrzaskami. I wprawdzie sprzęt nie leży źle w dłoni (choć jak na nasz gust, jest trochę zbyt śliski) i może się podobać, to nie ma co ukrywać, że przy Nexusie 7 czy iPadzie mini wygląda jak urządzenie drugiej kategorii. Wielka szkoda, bo przecież Samsung potrafi tworzyć świetnie wykonane tablety, takie jak Galaxy Tab 7.7 (który, niestety, nigdy nie trafił do Polski), więc tym bardziej dziwi nas, że w Note 8.0, który nie uniknie porównań z rewelacyjnie zbudowanym i bardzo wygodnym iPadem mini, projektanci poszli na łatwiznę.