Acer Aspire R7 – trochę laptop, trochę tablet
O tym, że żyjemy w bardzo ciekawych, barwnych czasach, pisaliśmy już niejednokrotnie. Ba, nasz poradnik skierowany do mniej zorientowanych użytkowników, w którym chcieliśmy przeprowadzić ich przez gąszcz nowych rozwiązań na rynku urządzeń przenośnych, jasno pokazuje, że wybór jest ogromny: smartfony, tablety, urządzenia hybrydowe, konwertowalne, a do tego stare dobre laptopy – to i tak dopiero początek. W końcu mamy także tablety, które możemy podzielić na te o typowo mobilnych systemach (Android, iOS) oraz te z pełnym Windows, phablety, komputery typu All-in-One, w pewnym sensie zahaczające o urządzenia przenośne (w obrębie domu, ale jednak ;)), „inteligentne” zegarki, a za chwilę także okulary (Google Glass). Dlatego kolejne wynalazki łączące zalety dwóch typów urządzeń nie powinny nikogo dziwić. Dlaczego w takim razie Acer Aspire R7, będący laptopem konwertowalnym z ekranem dotykowym o przekątnej 15 cali, tak nas zaskoczył?
W teorii
Założenia projektowe Acera były bardzo słuszne. Producent chciał oddać w ręce użytkowników laptop, który zapewniałby im dostęp do rozbudowanych programów typu: Word, Excel, Photoshop, Sony Vegas, podzespoły na tyle wydajne, żeby praca w tych programach była komfortowa, a do tego możliwość intuicyjnej obsługi, jaką znamy z tabletów. Dlatego ekran umieszczono na wymyślnym i, co ważne, bardzo solidnym metalowym ramieniu, które pozwala ustawić go w różnych pozycjach: charakterystycznej dla laptopów lub przemieniającej R7 w duży tablet, a także pośrednich, w których ekran ląduje nieco wyżej niż w typowo laptopowym ustawieniu lub nieco bliżej użytkownika, tak aby miał on lepszy dostęp do funkcji dotykowych. Nie zapomniano także dodać dobrej matrycy (kontrast – 1176, pokrycie palety sRGB – 91,6%, maksymalna jasność – 345 cd/m2 – to wartości zmierzone, nie zaś wyciągnięte z katalogu produktów ;)), przyzwoitej aluminiowej obudowy typu unibody, podświetlenia klawiatury, całkiem niezłych głośników, licznych portów rozszerzeń (są obecne: 2 × USB 3.0, HDMI, DisplayPort, czytnik kart SD) czy systemu chłodzenia cichego przy małym obciążeniu. Niestety, ktoś przeoczył jedną bardzo ważną rzecz: wzbogacając funkcjonalność, trzeba mieć pewność, że podstawowa jest już dopracowana w stu procentach.
Wszystko pięknie ale...
W praktyce bowiem Acer R7, choć miejscami sprawdza się znacznie lepiej niż zwykły laptop (programy użytkowe i gry zoptymalizowane pod kątem dotyku, intuicyjna obsługa w trybie tabletu i pośrednich), w niektórych zastosowaniach korzystanie z niego jest dość problematyczne. Dlaczego? Bo projektanci skupili się przede wszystkim na dodatkowej funkcjonalności, zapominając chyba o tym, że Windows 8 tylko częściowo jest przystosowany do obsługi za pośrednictwem ekranów dotykowych. Klawiatura i płytka dotykowa zostały zamienione miejscami, tak aby ekran można było ustawić bliżej i nie męczyć się z sięganiem na długość całego korpusu, ale przez to wyeliminowano z gry jedyny element pozwalający wygodnie korzystać z tradycyjnych programów windowsowych, które nadal lepiej obsługiwać myszką. W tak odwróconym układzie płytka dotykowa jest równie użyteczna co latarka w środku dnia na słonecznej plaży: równie dobrze mogłoby jej nie być.
O ile rozumiemy korzyści płynące z ekranu dotykowego w zasięgu dłoni, o tyle kompletnie nie pojmujemy, dlaczego uparto się na płytkę dotykową. Przykładem podobnej koncepcji był Sony Vaio Duo, ale tam nikt się nie starał dodać płytki dotykowej: jako zamiennik wstawiono bardzo funkcjonalny trackpoint, który pozwolił przybliżyć ekran, ale jednocześnie zapewnił wygodę korzystania z tradycyjnych programów.
No dobrze. Problematyczne położenie płytki dotykowej można obejść, podłączając myszkę i ograniczając korzystanie z tradycyjnych programów po wyjściu z domu. Niewiele za to można zrobić z brakiem pulpitu przed klawiaturą. Okazuje się bowiem, że o ile w trakcie korzystania z R7 przy biurku wysunięta do przodu klawiatura nie jest wcale takim złym pomysłem, o tyle kiedy laptop trzyma się na kolanach, brak miejsca, na którym można by oprzeć dłonie, choćby w trakcie przerw między kolejnymi akapitami, jest nieco frustrującym zjawiskiem. Co więcej, przez to nietypowe ułożenie klawiatury, jeżeli ma być ona dostępna, kiedy laptop ląduje na kolanach, R7 musi być dość mocno wysunięty do przodu. W przeciwnym razie jesteśmy zmuszeni trzymać ręce bardzo blisko siebie. Niestety, wtedy ważący blisko 2,5 kg R7 leży dość niestabilnie i może się niebezpiecznie przechylić, a w końcu spaść na podłogę.
Podsumowanie, czyli słów kilka o tym, jak Acer chce zmieniać świat
Acer R7 pomimo wpadki z płytką dotykową to bardzo ciekawa koncepcja, pokazująca, że łączenie świata tabletów i laptopów nie musi się skończyć na 13-calowcach. Co więcej, metalowe ramię to naszym zdaniem jedno z najlepszych i najsolidniejszych rozwiązań w segmencie urządzeń konwertowalnych. Z pewnością także jedno z najnowocześniej wyglądających (skojarzenia ze statkiem Enterprise ze Star Treka jak najbardziej wskazane ;)). Szkoda jednak, że jest to koncepcja na pół gwizdka; można by przecież wywalić bezużyteczną płytkę dotykową, a w jej miejsce wstawić głośniki, które teraz znajdują się na spodzie, lub coś bardziej oryginalnego – może dodatkowy ekran wyświetlający powiadomienia o nowej poczcie, wpisach na Facebooku lub „tłitach”? A może nawet nowościach pojawiających się na PCLabie ;) Wiemy przecież, że Acer potrafi pójść na całość. Doskonałym tego przykładem była Iconia Dual Screen z dwoma ekranami. No ale nawet jeśli ktoś tam czuwał nad tym, żeby nie było zbyt fantazyjnie, dlaczego nikt nie pomyślał o użytkowaniu tradycyjnych, niezoptymalizowanych pod kątem dotyku programów? Dlaczego nikt nie wziął kalki i nie skopiował pomysłu Sony?
Doceniamy starania Acera i jego wkład w odświeżenie wizerunku laptopów. Bez prób takich jak R7 komputery przenośne nadal bardziej przypominałyby walizki niż nowoczesne urządzenia użytkowe. Niemniej Acer R7 nie do końca tworzy pomost między laptopami a tabletami. Jest raczej zawieszony gdzieś pomiędzy, bo w wielu sytuacjach nie sprawdzi się jako laptop, a jak na tablet, jest zdecydowanie za ciężki i zbyt mało poręczny. Tak naprawdę Acer R7 ma sens tylko pod warunkiem, że podczas korzystania z tradycyjnych programów windowsowych obok niego znajdzie się miejsce na myszkę. Dostajemy wtedy laptop pełną gębą ze świetną matrycą Full HD, który pozwala wygodnie korzystać także z narzędzi dostosowanych do ekranów dotykowych: jednym szybkim ruchem zmieniamy ustawienie ekranu, który staje się znacznie łatwiej dostępny niż w tradycyjnym laptopie z dotykową matrycą. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby Acer zastosował trackpoint, R7 stałby się urządzeniem znacznie bardziej uniwersalnym, niż jest obecnie.
Acer Aspire R7 będzie dostępny z niskonapięciowymi procesorami Intela. Na razie znane są jedynie „zachodnie” ceny: przynajmniej 999 dol.
Sprzęt do testu dostarczył: