Test HTC Desire SV

Desire SV to może nie do końca to, na co oczekiwała część naszych Czytelników, bo fajniej byłoby zobaczyć w Polsce dwusimową odmianę Galaxy S4 czy HTC One (tak, tak, coś takiego istnieje, ale jest dostępne jedynie w Chinach), ale cieszy nas, że cokolwiek jest. A dlaczego tak trudno kupić coś podobnego w Polsce? Bo nie chcą tego operatorzy, którzy są głównymi dystrybutorami telefonów. Po prostu jest im nie na rękę, gdy ktoś używa dual-SIM po to, żeby wykonywać połączenia głosowe z ich sieci, a z internetu korzysta za pośrednictwem Aero2 albo podpisuje umowę na dostęp przez LTE w Plusie. A skoro najwięksi dystrybutorzy nie są zainteresowani jakąś grupą sprzętu, to firmy takie, jak HTC, Samsung i Nokia, nie są zainteresowane wprowadzeniem jej w danym kraju. Dlatego jedynie lokalne marki, takie jak GoClever czy Pentagram, działają na tym polu i walczą o potencjalnych klientów, bo są niezależne od widzimisię operatorów.

Po tym przydługim wstępie wracamy do głównego bohatera tego artykułu, czyli HTC Desire SV, który w tym momencie jest jednym z nielicznych (jedynym?) markowych dual-SIM-ów na naszym rynku. Markę Desire spotkał ten sam los co kilka lat temu Pentium: spadła z piedestału, przez co jest obecnie kojarzona już nie ze sprzętem najwyższej klasy, a raczej z czymś znacznie tańszym.