Projektowanie od zera zwykłego taniego tabletu pod jakąś mniej rozpoznawalną marką nie ma sensu, bo zwiększa to koszt produkcji, a w sprzęcie tego typu liczy się każda złotówka. Z tego powodu tak często można spotkać „klony”, różniące się jedynie logo na obudowie. Dlatego logicznym krokiem zdaje się stworzenie czegoś, co jeszcze nie ma „masowej” konkurencji, a jest już sprawdzonym rozwiązaniem.
Tabletowa część GoClevera wygląda bardzo niepozornie, standardowo. Całkowity brak zainteresowania przechodniów gwarantuje wszechobecna szarość, matowość i gładkość, przez które urządzenie wydaje się trochę nudne. Jednak ta matowość i gładkość to spore zalety z punktu widzenia ergonomii, bo gumowana powierzchnia tyłu nie wyślizguje się z rąk i nie brudzi, a na dodatek jest miła w dotyku. Jest to o tyle ważne, że sprzęt nie należy do najlżejszych i najcieńszych, więc pewny chwyt jest tu ważniejszy niż u bardziej filigranowej konkurencji. Spasowanie elementów i jakość wykonania nie pozostawiają wiele do życzenia i choć wykorzystane materiały nie są zbyt ekskluzywne, to są praktyczne i sprawiają wrażenie solidnych. Ogólnie nie jest to tablet, który przyciągnie wzrok na półce sklepowej albo spowoduje, że znajomi będą pękać z zazdrości, ale osoby szukające czegoś, co ma przede wszystkim działać, a niekoniecznie wyglądać, powinny być zadowolone.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 265 mm × 194 mm × 28 mm (tablet + dok) | Modem 3G | USB |
Masa | 1370 g (tablet + dok) | GPS | Nie |
Ekran | 10,1 cala, 1280 × 800 | Bluetooth | Tak (4.0) |
SoC (CPU + GPU) | Rockchip RK3066 2 × 1,6 GHz Cortex-A9 Mali 400-MP4 | HDMI | Tak |
RAM | 1 GB (877 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 1,97 GB na aplikacje 12,29 GB na dane możliwość rozszerzenia kartą SD | Aparat | tył: 3 MP przód: 2 MP |
Pojemność akumulatora | tablet: 6500 mAh dok: 8000 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, opcjonalny modem 3G USB |
Zestaw złączy i przycisków nie wybiega poza tabletowy standard, więc na lewym brzegu obudowy można skorzystać ze slotu na kartę pamięci, wyjścia HDMI, regulacji głośności i wyjścia słuchawkowego. To ostatnie jest trochę kłopotliwe, bo znajduje się w miejscu, które jest ciągle zasłonięte nadgarstkiem, ale z drugiej strony taki wybór ma sporo sensu, gdy z Hybrida korzysta się w połączeniu ze stacją dokującą, więc nie da się jednoznacznie określić, czy to zaleta czy wada. Port mikro-USB jest osamotniony na prawym boku. Na obu stronach tylnej ścianki można znaleźć dziurkowane paski, sugerujące, że pod nimi ukryto głośniki stereo. Okazuje się jednak, że dźwięk się wydobywa tylko z jednej strony, a drugi zestaw otworów pełni wyłącznie funkcję ozdobną. Trochę szkoda, bo porządne przetworniki stereo to coś, co bardzo sobie cenimy w tabletach, które z definicji mają służyć do konsumpcji multimediów.
Bez wątpienia najważniejszym elementem tego urządzenia jest „transformerowata” stacja dokująca, która umożliwia korzystanie z płytki dotykowej i klawiatury, dorzuca dwa pełne porty USB (co ciekawe, można przez nie naładować na przykład telefon) i wydłuża czas działania. Jest ona wykonana z takich samych materiałów jak główna część tabletu i tak samo nie można się przyczepić do sztywności konstrukcji i spasowania elementów, ale pewne rzeczy można by poprawić.
Zawias, w który wpina się tablet, wygląda tak samo jak jego odpowiednik z Transformerów Asusa, choć zamiast całkowicie metalowej konstrukcji mamy do czynienia z połączeniem metalu z tworzywem sztucznym. Od solidności tego elementu zależy bardzo wiele i byłoby dobrze, gdyby była to ostatnia rzecz, która mogłaby się popsuć. Niestety, nie mamy pewności, czy tak faktycznie będzie, bo choć stawia on spory opór i wygląda na mocny, to po pewnym czasie coś zaczęło w nim pukać przy otwieraniu i zamykaniu, tylko nie wiemy, czy coś się działo w samym zawiasie, czy może trzaski dochodziły z plastikowej części doku, który niezbyt dobrze znosi powstające naprężenia. Innym problemem jest to, że ten element nie jest „aktywny”, przez co zamknięcie „klapy” nie usypia automatycznie systemu, tak jak w Transformerze czy standardowym notebooku. Na domiar złego ekran czasem z jakiegoś powodu się wybudza i dotykająca go klawiatura i obudowa doku potrafią same włączyć jakiś program, a nawet... wysłać wiadomość, ale to zapewne da się rozwiązać jakąś aktualizacją oprogramowania.
Również klawiatura nie jest idealna. Jej podstawową bolączką jest to, że się ugina pod naciskiem, a klawisze nie są najsolidniejsze i raczej nie wytrzymają tyle co ich odpowiedniki z Transformera (co jednak raczej nie powinno zaskoczyć nikogo, kto poznał już cenę sprzętu). Mimo to korzysta się z niej wygodnie i pisze o wiele szybciej i przyjemniej niż na ekranowej, szczególnie gdy tablet jest ustawiony na kolanach. Trzeba się tylko przyzwyczaić do tego, że oprogramowanie systemowe ma pewne dziwne ograniczenie: otóż nie da się wstawić kilku polskich znaków (na przykład napisać słowa żółć), trzymając cały czas prawy klawisz Alt, bo po wstawieniu każdej litery trzeba go puścić i wcisnąć jeszcze raz, w przeciwnym razie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Płytka dotykowa nie przekonała nas do siebie precyzją i czułością, ale jest niezłym uzupełnieniem digitizera, bo dotyk i tak jest tu głównym sposobem obsługi interfejsu. Trochę brakuje również jakiegoś wskaźnika naładowania akumulatora w stacji dokującej. W nowych produktach Asusa system wyświetla status naładowania obu zestawów ogniw, a tutaj po podłączeniu stacji nadal widzi się tylko pasek energii tabletu. Niby o pełnym naładowaniu i całkowitym rozładowaniu informuje mała dioda ukryta w doku, ale to za mało.
Powyższe akapity mogą sprawiać wrażenie mocno krytycznych, ale mają na celu ukazanie jednej odwiecznej zależności: za mniejsze pieniądze nie da się otrzymać tego samego, co dostaje się za większe. Tak więc GoClever Hybrid nie jest po prostu tańszym Transformerem. Jednak nie oznacza to, że jest to nieudany produkt. Mimo wszystko użytkowało się go przyjemnie i swoją funkcjonalnością bije on zwykłe tablety na głowę. Po prostu brakuje mu dopracowania charakterystycznego dla urządzeń, na których wzorowali się jego projektanci, ale do tych wszystkich niedoskonałości i foszków można się przyzwyczaić.
Ekran
Ekran ma prawie takie same właściwości jak ten w Transformerze TF300T. Mamy tu więc do czynienia z przyzwoitą matrycą IPS o przekątnej 10,1 cala i rozdzielczości 1280 × 800, która zapewnia maksymalną jasność na poziomie trochę ponad 300 nt (czyli nieznacznie większą niż w Transformerze) i kontrast lekko przekraczający 1000 : 1 (czyli trochę mniejszy niż w Transformerze). Odwzorowanie kolorów i pokrycie palety sRGB są gorsze niż w wykonaniu Asusa, ale różnice są na tyle niewielkie, że te dwa urządzenia można by pomylić. Czułość na dotyk i precyzja jego odczytu nie są aż tak dobre jak w droższym sprzęcie, ale w większości przypadków są zadowalające i nie trzeba kilka razy dotykać tego samego miejsca, aby system zauważył, że czegoś się od niego chce. Krótko mówiąc, GoClever Hybrid ma ekran, który nie wyróżnia się niczym szczególnym (ani pozytywnie, ani negatywnie) na tle urządzeń w zbliżonej cenie czy o podobnej funkcjonalności (czytaj: na tle Transformera TF300T).
Akumulator
GoClever Hybrid będzie sprzedawany jedynie ze stacją dokującą (czyli nie będzie można kupić samego tabletu i dokupić klawiatury) i został zaprojektowany zgodnie z tym założeniem, co pociągnęło za sobą ciekawy efekt uboczny związany z czasem działania. Otóż w Transformerach stacje dokujące mają pojemność mniejszą niż powiązany z nimi tablet, natomiast w Hybridzie jest na odwrót. Rezultat jest taki, że sprzęt ten bez stacji działa krótko, ale sytuacja zmienia się diametralnie po przejściu w „tryb netbooka”, w którym to się okazuje, że bez ładowania potrafi wytrzymać nawet dłużej niż jego sporo droższy pierwowzór, co jest nie lada dokonaniem. Energii starcza wtedy na jakieś 12 godzin ciągłego surfowania po internecie albo 14–15 godzin oglądania filmów. No cóż, ponad 14 000 mAh w ogniwach (wiele notebooków chciałoby mieć tyle...) robi swoje.
Wydajność
Sercem i mózgiem Hybrida jest często wykorzystywany w tańszych tabletach dwurdzeniowy procesor Rockchip RK3066, taktowany z częstotliwością 1,6 GHz. Jego możliwości są nam znane już od bardzo dawna i wiemy, że o ile pod względem osiągów w obliczeniach nie może się równać z Tegrą 3 montowaną w Transformerach, o tyle jego wydajność graficzna jest dużo lepsza, dzięki czemu nadaje się on bardzo dobrze do obsługi nowych i wymagających gier.
Testowany przez nas egzemplarz miał widoczne problemy z wydajnością procesora, przez co nie wszystkie testy zakończyły się tak, jak byśmy chcieli (zapewne dałoby się to rozwiązać jakąś aktualizacją oprogramowania). Poza tym Hybrid korzysta z pamięci flash o jakości dość typowej dla tabletów niższej klasy, co w sumie daje szybkość działania systemu odbiegającą od tej, jaką zapewniają bardziej markowe odpowiedniki (szczególnie w czasie korzystania z kilku narzędzi jednocześnie lub gdy w tle jest instalowany jakiś program albo są kopiowane pliki).
Podsumowanie
GoClever Hybrid to projekt ambitny, jak na małego polskiego producenta elektroniki. Czy jest udany? Raczej tak, ale w wielu miejscach widać, że jest to „pierwszy raz” dla jego projektantów, przez co zabrakło dbałości o szczegóły. Tablet ten można kupić już za 950 zł, czyli za kilkaset mniej, niż trzeba wydać na „pełnowartościowego” Transformera. Za te pieniądze dostajemy sprzęt może trochę nudny, ciężki i gruby, ale solidny, wydajny i funkcjonalny, wyposażony w ekran niewiele odbiegający jakością od tego, który jest montowany w bardziej renomowanym produkcie Asusa. Jego niewątpliwym atutem jest bardzo długi czas działania w trybie „netbooka” i dwa mocne porty USB (Transformer ma tylko jeden), które umożliwiają doładowanie smartfona czy podłączenie modemu USB (za 150 zł więcej można nawet kupić Hybrida z modemem 3G w zestawie). Oferta wygląda więc bardzo kusząco, a niska cena pomaga w przełknięciu kilku gorzkich pigułek, które dostaje się „gratis”. Mamy nadzieję, że GoClever stworzy kiedyś następcę Hybrida, w którym zostaną rozwiązane pewne niedoskonałości oprogramowania i klawiatury (mógłby on być także trochę mniej toporny i mieć wbudowany modem LTE, ale nie chcemy się zbytnio rozpędzać z marzeniami ;)), dzięki czemu moglibyśmy mu przyznać swoją rekomendację. A tymczasem zachęcamy Czytelników do tego, aby rozglądając się za tego typu sprzętem, wzięli pod uwagę obecny model, bo choć nie jest on idealny, to do jego wad da się przyzwyczaić i mimo wszystko jest to gadżet wart swojej ceny.
Do testów dostarczył: GoClever
Cena w dniu publikacji (z VAT): 950 zł