To, czy ekran dotykowy jest wygodnym sposobem sterowania, zależy zarówno od samej gry, jak i od upodobań gracza. Niemniej dobry kontroler doceni każdy, kto niemal do kości starł swoje kciuki, katując „Mario” lub „Contrę” na pegasusie (nie oszukujmy się, posiadacze oryginalnego NES-a byli w mniejszości). Dlatego, kiedy otworzyliśmy paczkę i wyjęliśmy z niej SteelSeries Free, w naszych oczach pojawił się delikatny błysk i nadzieja na to, że od tej pory wszystkie gry włączane na smartfonach i tabletach zaczniemy doceniać jeszcze bardziej. Mieliśmy bowiem przed sobą malutki (112 mm × 55 × 15 mm – lub 20 mm, zależnie od tego, czy uwzględni się analogowe gałki) i leciutki (60 g) przenośny kontroler, zgodny zarówno z pecetami i Macami, jak też innymi urządzeniami wykorzystującymi iOS oraz Androidem.
Sam kontroler jest wykonany bardzo starannie, w dodatku z dobrej jakości materiałów. Spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń, plastiki sprawiają dobre wrażenie, a czarna powłoka przeciwpoślizgowa na spodzie i na sporej części frontu zapewnia wygodny chwyt. Pomimo niewielkich rozmiarów pamiętano także o odpowiednim wyprofilowaniu całej obudowy i choć wcięcia są symboliczne, to jednak pomagają wygodnie ułożyć sprzęt w dłoniach.
SteelSeries Free zapewnia dwie gałki analogowe, krzyżak, cztery przyciski główne, dwa służące do włączania kontrolera i łączenia go z wybranym urządzeniem przy użyciu modułu Bluetooth oraz dwa spusty. Na dolną krawędź trafiło jeszcze złącze mikro-USB, przeznaczone do ładowania akumulatora, który pozwala korzystać ze SteelSeries Free przez mniej więcej 10 godzin.
Małe jest piękne – w przypadku SteelSeries Free to powiedzenie sprawdza się w stu procentach
Spód pokryto przyjemną w dotyku mieszanką gumy i plastiku
Złącze mikro-USB służące do ładowania kontrolera
Dwa spusty działające zero-jedynkowo
Laptop
|
MSI GT 60
|
pl.msi.com
|
Smartfon z systemem Android
|
Samsung Galaxy S III
|
Redakcyjny
|
Smartfon z systemem iOS
|
Iphone 4S
|
www.play.pl
|
Wrażenia z użytkowania i podsumowanie
Jako kontroler SteelSeries Free sprawdza się wyśmienicie: zaskakująco dobrze leży w dłoni i ma przyciski, które zapewniają bardzo wyraźną informację zwrotną. Krzyżak jest jednym z lepszych spośród tych, które można spotkać w urządzeniach przeznaczonych dla graczy, „analogi” stawiają rozsądny opór, a główne przyciski są bardziej sprężyste niż te z pada do Xboksa 360 (mają także nieco wyższy skok). Tak naprawdę szybko przestaje się zwracać uwagę na to, że Free jest taki miniaturowy, a jedyny moment, w którym można sobie o tym przypomnieć, jest rozpoczęcie wyścigu w jakiejś „ścigałce”: operowanie spustami przy jednoczesnym korzystaniu z gałki analogowej jest mocno utrudnione. Wystarczy jednak przenieść gaz i hamulec na przyciski główne, żeby problem zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety, ta różdżka nie zawsze jest pod ręką.
O ile bowiem łączenie SteelSeries Free z Androidem czy iOS-em nie jest żadnym problemem, to wolną rękę w dziedzinie ustawień mają jedynie użytkownicy pecetów oraz Maców, w których można zainstalować narzędzie SteelSeries Engine, pozwalające mapować przyciski i tym samym dostosować je do własnych upodobań. W zasadzie mobilne granie to loteria; lista gier obsługiwanych przez Free będzie zapewne rozszerzana (dla przykładu, „Cordy 2”, platformówka, w którą gramy na Androidzie, nie została wpisana na listę, ale działała równie dobrze jak pierwsza część), ale nie wiadomo, które gry i kiedy na nią trafią (listę gier dla Androida znajdziecie tutaj, a listę działających w systemie iOS – tutaj).
SteelSeries Free to wspaniałe urządzonko, które powinno się znaleźć w kieszeni każdego, kto namiętnie katuje gry akcji, zręcznościówki i ścigałki – to świetnie, że wychodząc z domu, możemy spakować do plecaka nie tylko wypełniony grami laptop czy tablet, ale także poręczny kontroler. Trudno jednak oczekiwać, że ten uroczy sprzęt wskoczy na listę najlepiej sprzedających się akcesoriów, choć nie z powodu ograniczonej kompatybilności z grami przeznaczonymi na urządzenia przenośne. Największym problemem jest cena. Choć nie mieliśmy zastrzeżeń co do jakości wykonania i z punktu widzenia ergonomii, i to pomimo mikroskopijnych rozmiarów, 290 zł za coś w rodzaju dodatku do podstawowego zestawu znajdującego się na biurku (myszki, podkładki, klawiatury, pełnowymiarowego kontrolera czy hełmu 3D ;)) to o wiele za dużo.
Do testów dostarczył: SteelSeries
Cena w dniu publikacji (z VAT): 290 zł