Roccat Kone XTD to spory gryzoń, który w pasie ma 78 mm, a długi jest na 136 mm. Jego wysokość wynosi 41 mm, a waga waha się pomiędzy 123 g a 143 g. Jest tak za sprawą ciężarków, które można umieszczać w tylnej części obudowy: w zestawie znajdują się cztery, każdy po 5 g (producent dodaje także pudełeczko, w którym można przechowywać niewykorzystywane w danej chwili obciążniki). Mamy tu więc w miarę uniwersalną wagę i nieco mniej wszechstronny kształt, optymalny tylko dla osób praworęcznych. Niezbyt się nadaje także dla tych, którzy wolą chwyt palczasty. Niemniej każdy, kto lubi, kiedy jego ręka spoczywa na myszce, znajdzie tu łagodne, przyjazne dłoni przetłoczenia oraz przeciwpoślizgowy materiał, korzystny z punktu widzenia ergonomii. Jedynym zgrzytem zdają się błyszczące plastikowe wstawki, które przydają Kone XTD charakteru, ale które mogą zmniejszyć wygodę użytkowania. Ten kontrowersyjny element ma jednak pewną zaletę: jest przezroczysty i skrywa system oświetlenia, który zapewnia bardzo ciekawe efekty (cztery diody świecą na niemal całej długości pasków i pozwalają uzyskać przejścia tonalne między dwoma kolorami).
Myszka zapewnia 10 przycisków (trzy w rolce), choć to dość krzywdzące wyliczenie. Pomijając już to, że obrót rolki w dwie strony można liczyć jako dwa kolejne, w Kone XTD zastosowano system Easy-Shift[+], który dubluje funkcjonalność przycisków. W domyślnym ustawieniu jeden z bocznych pracuje jak klawisz Shift, a trzymając go, wywołuje się drugą funkcję danego przycisku. Przykładowo przyciski znajdujące się na grzbiecie pozwalają zmienić czułość lub przełączyć się między profilami, a obrót rolki – przewijać strony lub regulować głośność. Easy-Shift[+] to bardzo dobre rozwiązanie, które sprawdza się znacznie lepiej niż dokładanie kolejnych, często trudno dostępnych przycisków.
Na spodzie oprócz laserowego czujnika (Avago ADNS-9800), pracującego w zakresie 200–8200 dpi, znalazło się miejsce na cztery ciężarki, pozwalające wyregulować wagę Kone XTD.
Ślizgacze zapewniają bardzo dobry ślizg, nawet na podkładkach typu „control”
Sterowniki trzeba pobrać ze strony producenta (około 25 MB), ale warto to zrobić. Co prawda z podstawowych funkcji, w tym z systemu Easy-Shift[+], można korzystać bez dodatkowego oprogramowania, ale tylko z jego poziomu mamy kontrolę nad wszystkimi parametrami: liczbą kroków czułości (maksymalnie 5), samą czułością (od 200 dpi do 8200 dpi z krokiem co 200 dpi) czy wysokością, od której po podniesieniu myszy sensor ma przestać rejestrować ruchy. Tu możemy także przeprogramować przyciski (oprócz standardowej funkcjonalności są tu dostępne skróty multimedialne, narzędzia uruchamiające wybrany program, opcja zmiany czułości w trakcie trzymania przycisku, na przykład podczas celowania z karabinu snajperskiego, oraz przygotowane przez Roccata makra, ułatwiające skonfigurowanie Kone XTD pod kątem ulubionej gry), nagrać własne makra, zmienić parametry oświetlenia oraz zapisać w pamięci myszy pięć profili. Jest to potężne narzędzie, które dodatkowo monitoruje poczynania użytkownika i informuje o dystansie przebytym przez mysz oraz o tym, jak często korzysta się z danego przycisku. Co więcej, nagradza za czas spędzony z Kone XTD, przyznając wyróżnienia – zupełnie jak w dzisiejszych grach, w których można zdobyć różnego rodzaju „osiągnięcia”.
Kliknij, żeby powiększyć (więcej zrzutów ekranu można znaleźć na następnej stronie)
Przejścia tonalne wyglądają bajecznie, jeżeli jednak ktoś woli grać w całkowitej ciemności, oświetlenie będzie mógł całkowicie wyłączyć
Galeria
Testy przeprowadziliśmy za pomocą laptopa MSI GT60 w grach: Quake Live, Counter Strike Global Offensive oraz Battlefield 3. Powierzchniami testowymi były podkładki: Razer Megasoma, Razer Golathus Control, SteelSeries QcK+, a także blat biurka.
Laptop
|
MSI GT60
|
|
Podkładka twarda
|
Razer Megasoma
|
|
Podkładka materiałowa
|
Razer Golathus Control
|
|
Podkładka materiałowa
|
SteelSeries QcK+
|
|
Pełna kontrola – wrażenia z użytkowania i podsumowanie
Kształt Kone XTD dostosowany jest do użytkowników obejmujących mysz całą dłonią oraz tych, którzy opierają ją na gryzoniu tylko częściowo. Ktoś, kto woli chwyt palczasty, szczęścia powinien poszukać gdzie indziej, chyba że może się pochwalić wpisem w Księdze Rekordów Guinnessa w kategorii „największe ręce świata”. Niemniej dwie pierwsze grupy z pewnością docenią łagodne przetłoczenia, które sprawiają, że dłoń gładko wpasowuje się w kształt myszy, a kciuk ma całkiem solidne podparcie – Kone XTD dla ręki jest niczym bardzo wygodny fotel dla czterech literek. Przynajmniej jeśli chodzi o kształt, w rzeczywistości bowiem mysz nie jest pod tym względem doskonała. W osiągnięciu ideału w dziedzinie ergonomii przeszkadza błyszczący plastik przysłaniający diody, który zajmuje sporą powierzchnię grzbietu i przyczynia się do szybszego męczenia się dłoni.
Niemal idealnie rozłożono za to dodatkowe przyciski, którymi bardzo łatwo się operuje: utrudniony dostęp będą miały tylko osoby często korzystające z tego, który trafił przed rolkę. Przyzwyczajenia wymaga także sama rolka, która stawia duży opór. Przyczepić możemy się jednak tylko do przycisków na grzbiecie, standardowo służących do zmiany parametru dpi. To w istocie jeden element, pod którym umieszczono dwa przyciski, przez co naciskając na jego przód, można zaobserwować podnoszenie się tylnej części. To akurat żaden problem – w trakcie gry częściej spogląda się na ekran niż na myszkę; niestety, nie najlepiej przekłada się to na wrażenia z użytkowania: gdy czułość zostaje zwiększona (przednia część elementu) po wcześniejszym jej zmniejszeniu (tylna część elementu), pojawia się dodatkowy opór, jak gdyby coś „haczyło”.
Nienaganna jest za to precyzja działania. Kone XTD nie wykazuje oznak interpolacji ani przyciągania kątowego, a akceleracja występuje na pomijalnym poziomie (99,9% graczy w ogóle jej nie zauważy). W żadnej grze i na żadnej testowej powierzchni nie zaobserwowaliśmy niepożądanych zachowań (co ciekawe, nawet na podkładce Razer Goliathus, charakteryzującej się rzadkim ściegiem, Kone XTD działał wybornie, a charakterystyka pracy czujnika praktycznie nie odbiegała od tego, co zaobserwowaliśmy, korzystając z twardej Megasomy), i bez względu na to, ilu wirtualnych przeciwników akurat parło w naszym kierunku, byliśmy pewni, że Kone XTD nas nie zawiedzie.
Reasumując, Kone XTD nie jest gryzoniem pozbawionym wad, ale niewiele brakuje mu do ideału. Co więcej, pod wieloma względami wyprzedza konkurencję przynajmniej o krok: oświetlenie zastosowane przez Roccata to prawdziwy majstersztyk, tak samo jak system Easy-Shift[+]. Ten drugi zwiększa użyteczność myszy do takiego stopnia, że spokojnie możemy ją polecić nie tylko graczom, ale i zwykłym użytkownikom: naszym zdaniem kontrolowanie multimediów za pomocą Kone XTD jest znacznie wygodniejsze niż korzystanie z dodatkowych klawiszy na klawiaturze. Nikt też nie powinien pozostać obojętny na dużą precyzję działania, dobrze wyprofilowaną obudowę, system ciężarków pozwalający kontrolować wagę, pamięć na pięć profili oraz rozbudowane sterowniki. Niestety, niemal zaporowa cena sprawia, że z zalet Kone XTD będą mogli skorzystać tylko nieliczni.
Do testów dostarczył: Roccat
Cena w dniu publikacji (z VAT): 340 zł