Jednak nie wszystkich udało się przekonać do nowego trendu. Spora grupa osób uznała tablety za zabawki, na które szkoda pieniędzy, ponieważ nie da się na nich wykonywać bardziej wartościowych i zaawansowanych czynności, a klawiatura ekranowa nie nadaje się do pisania dłuższych tekstów. Okazało się po prostu, że tablet nie jest zdolny w pełni zastąpić laptopa czy netbooka, więc stał się „tym trzecim”, wkładanym do teczki obok komputera i smartfona. Jednak co jakiś czas wracało pytanie, czy nie da się zrobić tak, aby tablety mogły służyć do czegoś więcej niż tylko konsumowanie informacji i multimediów, był stały się sprzętem, który można wykorzystywać w pracy. Wszystko po to, aby nie trzeba było zabierać w daleką podróż dwóch urządzeń (laptopa i tabletu), a jedynie to mniejsze, lżejsze, wygodniejsze, i nie martwić się tym, że w sytuacji awaryjnej nie da się na nim czegoś szybko napisać albo wykonać jakiejś bardzo pilnej pracy.
Pierwsze próby złączenia ze sobą świata laptopów i tabletów (oczywiście nie licząc tak zwanych tabletów convertible) podjęła firma Asus w postaci pierwszego Transformera. Był to tablet z Androidem, który świetnie nadawał się do obsługi multimediów, a w razie czego można było podłączyć do niego stację dokującą, zamieniającą go w netbooka o bardzo długim czasie działania. Pomysł ten wzbudził zainteresowanie, ale ograniczenia oprogramowania Androida nadal nie pozwalały zastąpić nim starego, dobrego laptopa, gdy trzeba było zrobić coś „poważnego”. Krótko mówiąc, wielu brakowało tutaj Windows, a w szczególności prawdziwego pakietu Office w miejsce tabletowych półśrodków.
W pewnym momencie ktoś w Microsofcie podchwycił ten pomysł i uznał, że da się połączyć świat małych laptopów i świat tabletów. Stworzyć urządzenie, które w czasie przeglądania stron internetowych na kanapie będzie tak wygodne jak tablet, a gdy się usiądzie z nim przy biurku, zapewni taką wygodę jak netbook i odpowiednie narzędzia, zarówno sprzętowe (czyli klawiaturę), jak i programowe. Krótko mówiąc – stworzyć coś na kształt Transformera, ale z Windows. Potrzebny był więc odpowiedni system operacyjny, i tak zaczął powstawać Windows 8 i jego interfejs Modern UI, który miał być przystosowany do obsługi dotykiem. Użytkownicy komputerów stacjonarnych przyjęli ten pomysł bardzo chłodno, ale nawet wśród sceptyków dało się usłyszeć głosy, że warto byłoby mieć urządzenie hybrydowe, które łączyłoby w sobie zalety tabletu i laptopa, bo do sprzętu tego typu system ten zdaje się dobrze pasować.
Producenci urządzeń z Windows 8 postanowili wykorzystać możliwości tego systemu na cztery różne sposoby, które mają mniej lub więcej wspólnego z tabletami. Pierwsza grupa produktów to laptopy z dotykowym ekranem, które naszym zdaniem nie zdobędą szczególnej popularności. Druga to laptopy z dwoma wyświetlaczami – jednym niedotykowym i drugim dotykowym, umieszczonym na zewnętrznej stronie klapy laptopa (na przykład Lenovo Yoga i Asus Taichi). Trzecia to prawdziwe hybrydy, czyli tablety z „klasycznym” Windows 8, procesorem x86 i odłączaną stacją dokującą z klawiaturą, podobną do tej, z którą wcześniej eksperymentował Asus w swoich Transformerach. Wygląda na to, że przeważnie będą miały one ekran o przekątnej trochę większej niż 10 cali i często będą też trochę grubsze i cięższe, niż tablety, do których przywykliśmy. Na łamach PCLab.pl niedługo pojawi się test jednego z urządzeń tego typu.
Czwarta grupa hybryd, której reprezentantem jest testowany przez nas Asus VivoTab RT, to tablety ze stacją dokującą (ewentualnie z opcjonalną pokrywą ekranu, która ma zintegrowaną klawiaturę), procesorem ARM i Windows RT. Ma do nich przyciągać także preinstalowana pełna wersja pakietu Microsoft Office najnowszej generacji, w którego skład wchodzi Word, Excel, PowerPoint i OneNote. Jest to sprzęt najbardziej podobny do tabletów pokroju iPada czy urządzeń z serii Asus Transformer, głównie ze względu na rozmiary, czas działania i Windows RT, który funkcjonuje trochę inaczej niż zwykły Windows 8 (o czym więcej powiemy za chwilę). Zresztą rzut oka na dane techniczne i samego VivoTaba RT ujawnia wyraźnie jego korzenie, wychodzące z poprzedniego tego typu produktu Asusa, czyli Transformera Prime.
Prowadzi to do ciekawej sytuacji. Od pewnego czasu tak zwane pecety, które przez lata kojarzyły się z metalowymi skrzynkami, mają spory kryzys tożsamości, bo na ich pozycje napierają laptopy, a na dodatek wiele osób uważa, że nie ma bardziej osobistego komputera (PC – ang. Personal Computer, 'komputer osobisty') niż smartfon. Teraz pojawia się problem z kolejnymi definicjami, bo coraz trudniej wyznaczyć sztywną granicę między tabletem a laptopem. Teoretycznie najłatwiej byłoby posłużyć się przekątną ekranu, ale gdzie i jak? Jak nazwać 13-calowe urządzenie z odłączonym wyświetlaczem i Windows 8? To jeszcze tablet czy już notebook? A 10-calowe z Windows RT? Tu teoretycznie jest łatwiej i można powiedzieć, że to jeszcze tablet, ale przecież nie tak dawno temu podobne rozmiary miały netbooki, które są małymi laptopami. Architektura procesorów też nie może być wyznacznikiem podziału, bo to tylko kwestia czasu, gdy procesory Intela trafią do urządzeń 10- i 7- calowych, a procesory ARM – do ponad 10-calowych (choć w sumie to już nastąpiło), a na dodatek łączy je teraz Windows.
Rynek elektroniki konsumenckiej zmienia się bardzo szybko i mocno. Microsoft zdaje się mieć plan, w którą stronę go teraz pociągnąć, i wierzy w swój sukces. Czy się uda zmienić sposób postrzegania laptopów i tabletów? Połączyć je ze sobą za pomocą hybrydowych urządzeń z Windows 8 i Windows RT? Pomysł wydaje się ciekawy, ale jego powodzenie zależy od tego, co faktycznie konsumenci uznają za właściwe, i od wykonania.
Windows RT – jak to działa?
Zanim przejdziemy do Asusa VivoTab RT, skupimy się na chwilę na jego systemie operacyjnym. Windows RT to pierwsza poważna próba przeniesienia „pełnego” Windows na rynek dotykowych urządzeń przenośnych z procesorami ARM (wcześniej istniało jeszcze coś takiego jak Windows CE). Krok ten wymagał sporo pracy, bo oprócz tego, że było konieczne przystosowanie systemu tak, aby dogadywał się z zupełnie inną architekturą procesorów, to rynek ARM-ów rządzi się swoimi prawami i trzeba było popracować nad interfejsem użytkownika (stąd ten cały Modern) i nad mechanizmami zarządzania energią. Na pierwszy rzut oka Windows RT nie różni się niczym od standardowych „okienek”, które przedstawialiśmy już nie raz (na przykład tu i tu), więc nie będziemy się zbytnio rozpisywać na ten temat, ale warto powiedzieć trochę więcej o kilku różnicach i o tym, jak system ten spisuje się w typowo tabletowych zastosowaniach.
Interfejs Windows 8 został stworzony z myślą o ekranach dotykowych, na co często kręcą nosem użytkownicy tradycyjnych „blaszaków”, ale Microsoft musiał w końcu w jakiś sposób zaatakować rynek tabletów. I trzeba przyznać, że jest to próba raczej udana. Pierwsze chwile z tym systemem są dość trudne, bo trzeba się nauczyć gestów, którymi się go obsługuje, i przyzwyczaić do nich. Przesunięcie palcem w lewo od prawej krawędzi wywołuje menu Charm Bar, które daje dostęp do wyszukiwarki, ustawień programu itp. Przesunięcia palcem w prawo od lewej krawędzi pozwalają szybko się przełączać między uruchomionymi aplikacjami. Przesunięcie w górę od dolnej krawędzi wyświetla na dole pasek z różnymi dodatkowymi opcjami i funkcjami związanymi z danym programem, a krótki ruch palcem w dół od górnej krawędzi może wyświetlić górne menu kontekstowe narzędzia, jednak przeważnie wyświetla dokładnie to samo co ruch w górę od dolnej krawędzi. Poza tym trzeba zapamiętać, że przejechanie palcem przez ponad połowę ekranu od górnej krawędzi w dół spowoduje zamknięcie aktywnej aplikacji Modern, a gdy zrobi się to od lewej krawędzi w prawo i z powrotem, wyświetla się menu z miniaturkami uruchomionych w tle programów. Brzmi to skomplikowanie i wydaje się, że jest tego dużo, ale w praktyce po kilku godzinach znikają wszelkie problemy z dotykową obsługą Windows RT i można dostrzec, jak wygodne są rozwiązania stworzone przez Microsoft.
Szczególnie dobrze spisuje się to wszystko w przypadku wielozadaniowości. Po pierwsze, przełączanie się między aplikacjami jest bardzo szybkie i intuicyjne, a na dodatek system umożliwia wyświetlenie dwóch programów obok siebie: jeden z nich zajmuje większość ekranu, a drugi – wąską kolumnę po lewej lub prawej stronie. Rozwiązanie to wygląda, jakby zostało stworzone z myślą o komunikatorach internetowych i klientach poczty. Dzięki temu można jednocześnie mieć uruchomioną przeglądarkę internetową i śledzić skrzynkę pocztową albo równolegle z kimś rozmawiać.
Dla kogoś, kto nie miał wcześniej styczności z tabletami, takie zachwyty mogą się wydawać dziwne, bo przecież w komputerach stacjonarnych okienka z programami są prawie od zawsze, ale systemy mobilne nadal mają spore problemy z efektywnym wykorzystaniem wielozadaniowości. W przypadku Androida czy iOS, pomimo coraz lepszych mechanizmów przełączania się między aplikacjami, jednoczesne rozmawianie z kimś i korzystanie z przeglądarki internetowej to karkołomne zadanie. W Windows 8 jest to bardzo wygodne i przyjemne. Pod tym względem żaden inny system tabletowy nie dorasta do pięt (paradoksalnie ;)) produktowi Microsoftu i po raz pierwszy można tu mówić o w miarę efektywnym wykorzystywaniu sprzętu tego typu do pracy. Gdyby się jeszcze dało ustawić tak, aby wybrane narzędzie automatycznie się otwierało w kolumnowej formie, byłoby naprawdę wspaniale (na przykład po tym, jak pojawiałoby się powiadomienie o nowej wiadomości, po kliknięciu jej komunikator od razu trafiałby na lewą lub prawą stronę ekranu).
Co więcej, każdy tablet z Windows RT będzie sprzedawany razem z pakietem Office, w którego skład wchodzi Word, Excel, PowerPoint i One Note. Na razie jest to jeszcze nieukończona wersja oprogramowania, ale niedługo wszyscy użytkownicy powinni dostać odpowiednią aktualizację. To bardzo śmiały i ważny krok Microsoftu, który pokazuje, jak bardzo firmie zależy na spopularyzowaniu sprzętu z tym systemem operacyjnym. Wiele osób często się pyta, czy tablety z Androidem i iOS radzą sobie z dokumentami tekstowymi i arkuszami kalkulacyjnymi. Teoretycznie można do nich dokupić oprogramowanie pozwalające tworzyć i edytować pliki tego typu, ale często mają one ograniczoną funkcjonalność i zupełnie zawodzą w przypadku zaawansowanego formatowania, formuł itp. Windows 8 RT nie ma takich problemów, bo ma po prostu kopię stacjonarnego Office'a. Gdy zostaje uruchomiony któryś z jego składników, wyświetlany jest standardowy pulpit Windows, a Word czy Excel otwiera się w zwykłym okienku, a nie jako pełnoekranowa aplikacja Modern. Spędziliśmy dłuższą chwilę z tym oprogramowaniem i faktycznie dokumenty wyglądają tak samo jak w stacjonarnej wersji Microsoft Office. Można trochę ponarzekać na szybkość działania, bo duże dokumenty potrafią się otwierać kilkadziesiąt sekund i edytowanie ich bywa nieco uciążliwe, ale bez wątpienia jest możliwe. Początkowo wydaje się trochę dziwne, że Microsoft korzysta tu z desktopowego interfejsu i nie próbuje lepiej go dostosować do ekranów dotykowych, ale po chwili zastanowienia zaczyna to mieć sens. Bo prawdę powiedziawszy, ktoś, kto musi przeprowadzić edycję dużego dokumentu, napisać długi tekst albo popracować w dużym arkuszu kalkulacyjnym i ceni efektywność pracy, właściwie i tak nie obejdzie się bez myszki (od biedy – płytki dotykowej) i klawiatury. Jest to jedna z tych sytuacji, w których widać, że pomysł Microsoftu na połączenie ze sobą dwóch zupełnie różnych interfejsów był sensowny.
Jednak nie zawsze jest tak różowo. Aby Windows RT odniósł sukces, użytkownik musi widzieć standardowy pulpit Windows jak najrzadziej, bo pomimo tego, że współpracuje on z palcami trochę lepiej niż Windows 7 (choćby dzięki eksploratorowi plików ze wstążką), to nadal jest to rozwiązanie dalekie od optymalnego. Na przykład brakuje eksploratora plików typu Modern. W tym momencie umieszczenie pendrive'a w porcie USB zmusza do użycia okienkowego rozwiązania. Część ustawień systemu można zmienić jedynie w „modernowym” panelu sterowania, a część – w „pulpitowym”. Do tego dochodzi „rozwarstwiony” Internet Explorer, który ma dwie różne wersje, między którymi trzeba się przełączać, bo tylko desktopowa wyświetla wszystkie animacje Flash i tylko w niej można zmieniać bardziej zaawansowane opcje internetowe. Wszystko to wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Rozumiemy i cenimy to, że Office najlepiej spisuje się w zwykłych okienkach, ale naprawdę te zwykłe okienka chcemy widzieć na tablecie jak najrzadziej, bo one przeważnie nie pomagają.
Windows RT – czym to się różni od zwykłego Windows 8?
Początkowo może się wydawać, że niczym. Wygląda tak samo, obsługuje takie same skróty klawiaturowe, po zagłębieniu się w system można odnaleźć wszystkie zaawansowane narzędzia administracyjne rodem z „blaszaków”. Rzut oka na drzewo katalogów pokazuje, że wszystko jest tu na swoim miejscu. Czy to oznacza, że wszystko jest takie same?
Nie. Największą różnicą jest to, że nie da się pisać dla Windows RT programów uruchamianych w trybie „pulpitowym”. Może to robić tylko Microsoft, który stworzył taką wersję Office'a. Poza tym w systemie można odszukać działający klasyczny Notatnik, MS Painta, PowerShella i kilka innych standardowych narzędzi. I to wszystko. Nie da się przenieść własnej aplikacji okienkowej na Windows RT, więc wszystkie nowe programy mogą być instalowane jedynie za pomocą Microsoft Store i muszą być przystosowane do interfejsu Modern. Ponoć w ten sposób Microsoft chce uniknąć problemu wirusów w Windows RT, bo ma kontrolę nad tym, co może, a czego nie może zainstalować użytkownik. To chyba pierwszy raz, kiedy firma ta całkowicie zrezygnowała z kompatybilności wstecznej w swoim systemie operacyjnym. Dla wielu, którzy mieli nadzieję, że będą mogli zastąpić laptop/netbook tabletem z Windows RT, zapewne jest to kubeł zimnej wody.
Krok ten ma też pewne, początkowo niezauważalne, konsekwencje, które mocno wpływają na sposób postrzegania tego sprzętu przez sporą grupę użytkowników. Chodzi tu o kodeki i obsługiwane formaty multimediów. Standardowy odtwarzacz wideo rozpoznaje tylko najbardziej podstawowe pliki, więc można zapomnieć o obejrzeniu filmu w kontenerze MKV. W przypadku standardowego Windows 8 nie ma z tym problemu, bo wystarczy zainstalować paczkę kodeków i jakiś alternatywny odtwarzacz. Tu nie ma takiej możliwości i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie. W tym momencie Windows RT pod względem zdolności odtwarzania multimediów jest sporo gorszy od Androida, a nawet iOS. A wielka szkoda, bo procesor VivoTab RT bez problemu radzi sobie z dekodowaniem Full HD i tablet ten ma wyjście HDMI, więc aż się prosi o obsługę jak największej liczby formatów.
Druga istotna kwestia dotyczy sterowników. Właściwie wszystkie tablety z Windows RT będą miały jakąś formę portu USB, który aż się prosi o to, żeby coś do niego podłączyć. System ten ma dość rozbudowaną bazę obsługiwanych urządzeń, ale nie jest to kopia w skali 1 : 1 bazy Windows 8. Wiele podstawowych rzeczy jest wykrywanych od razu (aparaty fotograficzne, klawiatury, myszki, dyski zewnętrzne), lecz sporo nie działa. Najbardziej bolesne jest to w przypadku zewnętrznych modemów 3G. Nie został wykryty żaden z tych, które podłączyliśmy. Choć w pewnym sensie nie jest to problem, bo i tak nie byłoby jak zainstalować oprogramowania, które by je obsłużyło. Może kiedyś zaczną działać modemy typu Hilink... Problematyczne są też drukarki. VivoTaba RT próbowaliśmy skłonić do współpracy ze sprzętem HP, który bez problemu działa w zwykłym Windows 8. Windows RT rozłożył ręce i uznał, że nie da rady nic zrobić. Szybkie przejrzenie listy dostępnych w systemie sterowników do drukarek pokazało, że nasz model jest odrobinę za stary, gdyż znalazł się już na niej następca. Dużo tu zależy od producentów, wystarczy bowiem, aby dodali odpowiednie pliki do Windows Update. Ale czy będzie się im chciało?
Warto wspomnieć jeszcze o paru szczegółach. W menedżerze urządzeń można znaleźć pewną ciekawą pozycję: Asus System Firmware. Zastanawialiśmy się kiedyś, w jaki sposób w Windows RT będą stosowane aktualizacje oprogramowania układowego urządzeń. W przypadku iOS czy Androida pojawia się aktualizacja systemu, lecz w Windows 8 byłoby trudno coś takiego wprowadzić. Ale wygląda na to, że jest ono wykrywane po prostu jako dodatkowe urządzenie, więc będzie można je zaktualizować odpowiednim „sterownikiem” z Windows Update, co jest dość ciekawym rozwiązaniem.
Poza tym Windows RT domyślnie szyfruje partycję systemową BitLockerem, co w biurkowej odmianie tego systemu jest możliwe jedynie w przypadku wersji Pro.
Ogólnie różnic nie ma wiele, lecz są one na tyle istotne, że można traktować Windows RT jako zupełnie nowy, inny system, bo rządzi się on własnymi prawami i wymaga się od niego trochę innych rzeczy niż od zwykłych „okienek”.
Przejdźmy teraz do testu Asusa Transformer VivoTab RT TF600T, którego najszybciej można opisać jako Transformera z Windows RT.
Wygląd tego tabletu mocno przywołuje na myśl wcześniejsze konstrukcje Asusa. Tył obudowy jest wykonany głównie ze szczotkowanego aluminium. Co prawda nie ma tu charakterystycznych kolistych wzorów znanych z Transformerów Prime, które nadawały wcześniejszym tabletom tej firmy ciekawy rys, ale VivoTab nadal wygląda gustownie, a wykorzystanie metalu zwiększa sztywność całej konstrukcji. W górnej części tylnej ścianki miejsce aluminium zajął plastik. Widać, że Asus wyciągnął wnioski z problemów, które nękały pierwszego Transformera Prime, i już nie zapomina, że lepiej nie zasłaniać anten metalem. Pierwszy tablet Asusa z Windows RT jest też bardzo smukły i lekki. Jego masa wynosi trochę ponad 500 g, a grubość to niewiele ponad 8 mm. Jest zatem podobnie gruby jak androidowe Transformery, lecz o kilkadziesiąt gramów lżejszy (co czyni go jednym z najlżejszych 10-calowców) i tę różnicę czuć w dłoniach. Jest to naprawdę jeden z lepiej wykonanych tabletów i trzyma się go bardzo przyjemnie. Wszystko jest naprawdę dobrze spasowane, nic się nie ugina ani nie trzeszczy. Jedyny problem jest związany z tym, że szczotkowane aluminium dość łatwo się brudzi i trudno się czyści. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 262,5 × 170,9 × 8,3 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 525 g | GPS | Tak |
Ekran | 10,1 cala, 1366 × 768 | Bluetooth | Tak (4.0) |
SoC (CPU + GPU) | Nvidia Tegra 3 4 × 1,3 GHz Cortex-A9 GeForce ULP | HDMI | Tak |
RAM | 2 GB | Host USB | Tak (wymaga podłączenia przejściówki) |
Pamięć wbudowana | 32 GB (14 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | tył: 8 MP, autofokus, LED, nagrywanie wideo w rozdzielczości Full HD przód: 2 MP, nagrywanie wideo w rozdzielczości HD |
Pojemność akumulatora | 6800 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB |
Na obudowie tabletu rozmieszczono trzy mechaniczne, często spotykane przyciski, służące do regulacji głośności (na prawej krawędzi) i włączania sprzętu (z lewej strony górnej krawędzi). Działają one poprawnie, ale trudno się przyzwyczaić do tego, że nie można wyłączyć systemu, dłużej przytrzymując blokadę/wyłącznik, tak jak w tabletach z Androidem oraz iOS. Na środku dolnej ramki znajduje się przycisk Windows, który robi dokładnie to samo co jego odpowiednik z klawiatur komputerowych, czyli pozwala przejść do kafelkowego „menu start”. Początkowo może się wydawać, że VivoTab RT stracił slot na karty mikro-SD, który był stałym elementem Transformerów. Okazuje się jednak, że można go znaleźć na lewej krawędzi pod zaślepką, która wygląda jak guzik. Obok zamontowano, również pod zaślepką, port mikro-HDMI, który potrafi być bardzo przydatny. Wbudowane głośniki stereo trafiły na boki tylnej części obudowy. Grają w miarę głośno i czysto, ale dość często zasłania się je dłońmi. Może w końcu kiedyś standardem będzie montowanie przetworników z przodu, tak jak w Samsungu Galaxy Note 10.1...
Warto wspomnieć jeszcze o tym, że na dolnym brzegu znajdują się typowe dla tabletów Asusa zaczepy pozwalające użyć stacji dokującej, a towarzyszy im płaski port (trochę węższy niż w Transformerach), który zapewnia komunikację z tym dodatkiem. Oprócz tego podłącza się do niego ładowarkę albo specjalną przejściówkę, która przemienia go w USB. Jest bardzo przydatna, bo w przeciwieństwie do modeli z iOS i Androidem tabletu z Windows RT nie da się bezpośrednio połączyć z komputerem za pomocą kabla USB, aby w ten sposób przenosić na niego dane. Trzeba korzystać z pedrive'ów, dysków zewnętrznych i komunikacji sieciowej. No i nie zapominajmy o chmurach.
Asus podtrzymuje tradycję tworzenia nowych stacji dokujących dla każdego nowego „Transformera”. W tym przypadku jest to uzasadnione, ponieważ VivoTab RT ma inne proporcje ekranu niż tablety z Androidem, więc stacja VivoTaba również musi mieć trochę inny kształt. Dodatek ten głównie umożliwia korzystanie z bardziej tradycyjnej klawiatury oraz płytki dotykowej i wydłuża czas działania dzięki dodatkowym ogniwom. Klawisze klawiatury są trochę mniejsze i bardziej prostokątne, niż w doku Transformera, przez co są dużo mniej wygodne. Odrobina wprawy pozwala pisać w miarę efektywnie, ale szybkość i wygoda nigdy nie będą nadzwyczajne. Płytka obsługuje gesty wielodotykowe, ale niekiedy irytuje sposobem działania i jest raczej mało precyzyjna.
Kształt klawiszy to niejedyne, co się zmieniło... na gorsze. Podobny los spotkał zawias z zaczepami, który łączy tablet ze stacją dokującą. Po pierwsze, jest on teraz sporo płytszy, ponieważ nie może zasłaniać windowsowego przycisku znajdującego się na dolnej ramce tabletu. Z tego powodu połączenie tych elementów jest dużo mniej sztywne i tablet mocno się buja w swojej „kołysce”. Na dodatek mieliśmy duże problemy z komunikacją między dokiem a tabletem (wina egzemplarza?). Ewidentnie coś się nie stykało, czasem klawiatura przestawała działać, w czasie przenoszenia sprzętu system informował o ciągłym odłączaniu i podłączaniu akcesorium itp. To zaskakujące, że firma z największym doświadczeniem w tworzeniu hybryd tego typu ma takie problemy ze swoim najnowszym urządzeniem.
Dok pierwszego Transformera ma dwa porty USB i czytnik kart SD. Dok Transformera Prime ma jeden port USB i czytnik kart SD. Dok VivoTaba ma jeden port USB i nie ma czytnika kart. Widać tutaj wyraźną tendencję spadkową ;) Choć można sobie „stworzyć” drugi port USB, podłączając przejściówkę z „asusportu” na USB. Wbudowanego portu na karty SD już nie da się odzyskać, jednak nie jest to aż tak duży problem, bo Windows RT radzi sobie bez problemu z wszelkimi zewnętrznymi czytnikami kart i z bezpośrednio podłączonymi aparatami fotograficznymi.
Zawsze chwaliliśmy konstrukcje androidowych Transformerów, ale VivoTab RT wzbudza w nas mieszane uczucia, gdyż w niektórych miejscach coś poszło nie tak jak trzeba. Szczególnie przeszkadza mniej wygodna klawiatura i niestabilne połączenie stacji dokującej z tabletem. Da się z tym jakoś żyć, lecz Asus przyzwyczaił nas do czegoś więcej. VivoTab RT pozostaje przyzwoitym sprzętem, a jego koncepcja nadal jest bardzo ciekawa i poręczna, ale trzeba się pogodzić z pewnymi niedociągnięciami, od których są wolni jego koledzy z Androidem.
Ekran
W przypadku 10-calowych tabletów z Androidem standardem są proporcje ekranu 16 : 10. W iPadach jest to 4 : 3, dzięki czemu o wiele lepiej korzysta się z nich w trybie portretowym. Wygląda na to, że modele z Windows RT będą miały głównie wyświetlacze 16 : 9. Ten w VivoTabie ma 10,1 cala i rozdzielczość 1366 × 768. Jest to bardzo istotna różnica między tymi systemami i powiązanymi z nimi urządzeniami, bo to zupełnie zmienia sposób użytkowania sprzętu. Proporcje 16 : 9 bardzo dobrze zgrywają się z możliwością uruchomienia programu w kolumnie, którą udostępnia Windows RT, ale powodują, że z tabletu w trybie portretowym korzysta się dziwnie i dość niewygodnie. Warto zwrócić na to uwagę w trakcie wybierania modelu dopasowanego do swoich potrzeb.
Pomijając kwestie związane z upodobaniami, ekran VivoTaba nie zachwyca jakoś specjalnie swoimi właściwościami, choć sporo tu zależy od punktu widzenia. Z jednej strony, jeśli spojrzy się na ten tablet jak na lepszy (i droższy) netbook, to jego wyświetlacz wydaje się właściwie bezkonkurencyjny. Ale gdy porówna się go z czołowymi tabletami, to odwzorowanie kolorów i rozdzielczość nie zachwycają. Parametry te są podobne jak w pierwszym Transformerze Prime, bo zastosowano tę samą technikę Super IPS+, która zapewnia bardzo dużą maksymalną jasność, dzięki czemu nawet w słoneczne dni ekran jest bardzo czytelny, bez szkody dla głębokiej czerni i wysokiego kontrastu. Natomiast problem rozdzielczości będzie dość trudny do rozwiązania w jakimkolwiek tablecie z Windows RT. Liczba pikseli na cal w ekranach urządzeń przenośnych rośnie w ogromnym tempie i w przyszłym roku czeka nas zalew smartfonów z matrycami Full HD, więc 1366 × 768 w 10-calowym tablecie wygląda trochę śmiesznie. Domyślamy się, że pulpitowy interfejs Windows RT nie radzi sobie ze skalowaniem elementów, gdy ma do czynienia z tak dużą gęstością upakowania pikseli. Po prostu wszystkie przyciski stałyby się raptem zbyt małe do tego, by dało się z nich wygodnie korzystać za pomocą palców. Może nie będziemy dyskutować tutaj o tym, czy Full HD lub Retina są potrzebne w tabletach i czy 1366 × 768 to po prostu wystarczająco dużo dla większości czy nie, ale trudno będzie producentom przekonać użytkowników, żeby wydali więcej pieniędzy na sprzęt z ekranem o dużo niższej rozdzielczości.
Akumulator
Początkowo mieliśmy obawy, że Microsoft nie poradzi sobie z dostosowaniem Windows 8 do procesorów ARM i w związku z tym tablety takie jak VivoTab RT będą miały problemy z czasem działania. Okazały się bezpodstawne. Asus VivoTab RT jest bardzo zbliżony konstrukcyjnie do Transformera Prime, bo ma identyczny akumulator i podobne parametry, a przy tym wytrzymuje bez ładowania równie długo. Także w czasie spoczynku, gdy ekran jest wyłączony, nie zauważyliśmy, aby tablet Asusa z systemem Microsoftu rozładowywał się szybciej od konkurencji. Gdy do zestawu dochodzi stacja dokująca, można pracować bez problemu przez kilkanaście godzin i naprawdę bardzo trudno rozładować ten sprzęt w ciągu całego dnia. To jedna z kluczowych przewag urządzeń tego typu nad odpowiednikami z procesorami x86 (przynajmniej na razie).
Wydajność i szybkość działania
Niestety, nie ma jeszcze żadnych narzędzi diagnostycznych pozwalających na porównanie ze sobą urządzeń z różnymi systemami operacyjnymi, oprócz testów przeglądarkowych, które w bardzo dużej mierze zależą od silnika przeglądarki internetowej, a nie od wydajności sprzętu. Dlatego w tym miejscu powiemy nie o wynikach testów, a o wrażeniach użytkowych. Choć Microsoft odwalił kawał dobrej roboty przy dostosowywaniu Windows 8 do wydajności procesorów ARM, mimo wszystko system ten wymaga całkiem niezłego sprzętu. VivoTab RT jest oparty na czterordzeniowej Tegrze 3, której towarzyszą 2 GB pamięci operacyjnej. Naszym zdaniem jest to absolutne minimum, aby ten system działał w miarę sensownie.
Ogólnie pierwsze wrażenia są całkiem pozytywne i nie spodziewaliśmy się tak krótkiego czasu reakcji i tak żwawego działania systemu. Animacje są płynne, okienka pojawiają się szybko, nie widzieliśmy żadnych dziwnych zacięć. Jednak z biegiem czasu staje się oczywiste, że łatwo przyprawić ten sprzęt o lekką zadyszkę. Pierwszym objawem jest brak animacji. Jeśli system nie jest w stanie zapewnić idealnej płynności jakiegoś efektu graficznego, to... po prostu go wyłącza. Dzięki temu uniknięto szarpania animacji i zgubionych klatek, ale okienka po prostu wyskakują, zamiast płynnie się pojawiać. Drobny szczegół – i ogólnie niezły pomysł, ale pokazuje, że coś jest nie tak.
Jednak okazuje się również, że program pocztowy niezbyt sobie radzi z dużą liczbą mejli. Jeśli podepnie się pod system jakąś mocno używaną skrzynkę, to program zaczyna działać wolniej i często odświeżenie listy wiadomości lub wyświetlenie treści jednej z nich zajmuje dłuższą chwilę.
Poza tym programy uruchamiają się dość długo. Proste narzędzia dla iOS czy Androida na porządnym sprzęcie są dostępne właściwie natychmiast, a tutaj zawsze trzeba poczekać kilka sekund.
Krótko mówiąc, urządzenie aż się prosi o coś wydajniejszego i nowocześniejszego od już dość leciwej Tegry 3. Co prawda układ ten jako tako sobie radzi i w większości sytuacji jest wystarczająco wydajny (na przykład bez problemu obsługuje pliki filmowe i strumienie Flash 1080p), ale do bardziej intensywnego użytkowania i trochę bardziej zaawansowanych zastosowań (duże skrzynki pocztowe, edycja rozbudowanych dokumentów, wielozadaniowość) przydałoby się pod maską coś lepiej pasującego do sprzętu sprzedawanego u schyłku 2012 roku.
Podsumowanie
Seria androidowych Transformerów Asusa zdobyła naszą sympatię i gdy usłyszeliśmy pierwszy raz o podobnym sprzęcie, który miał mieć Windows RT i pakiet Office w zestawie, to pomyśleliśmy, że to się nie może nie udać. W końcu miał to być tablet, którym spokojnie można by zastąpić netbooka w prawie wszystkich zastosowaniach. Rzeczywistość budzi mieszane uczucia i trochę chłodzi nasz początkowy zapał, ale pozostawia nadzieję.
Windows RT – jak sobie radzi?
Windows RT spisuje się na tablecie bardzo dobrze. Obsługa gestami wymaga odrobiny nauki i przyzwyczajenia, ale po pokonaniu początkowych przeszkód okazuje się, że jest zdecydowanie wygodna i intuicyjna. Bardzo mocną stroną tego sytemu jest też obsługa wielozadaniowości – możliwość szybkiego przełączania się między aplikacjami i uruchamiania programów w wąskiej kolumnie to strzał w dziesiątkę i pokazuje, jak wiele mają jeszcze do zrobienia pod tym względem twórcy Androida i iOS. Pakiet Office, czyli tak naprawdę główny gracz w Windows RT, spisuje się dokładnie tak, jak powinien, i właściwie niczym nie różni się od swojego większego krewniaka oraz pokazuje, że zostawienie standardowego widoku pulpitu miało głębszy sens. Na dodatek system działa w miarę sprawnie i zapewnia czas działania porównywalny z osiągami Androida. Teoretycznie jest to więc idealny sprzęt, który bez klawiatury może służyć do zabawy i konsumpcji multimediów, a po podłączeniu stacji dokującej umożliwi poważniejszą pracę.
Jednak szybko zaczyna coś zgrzytać, bo system ma trochę niedociągnięć. Na przykład nadal ma lekkie problemy ze stabilnością. Kilka razy po tym, jak zostawiliśmy sprzęt na noc z prawie w pełni naładowanym akumulatorem, rano powitał nas on informacją o braku energii, a po podładowaniu i uruchomieniu Windows pojawiała się informacja o nieoczekiwanym błędzie i zamknięciu systemu. Poza tym brakuje oprogramowania. Oczywiście, każdy mobilny system przez to przechodził i zaczynał ze skromną biblioteką narzędzi, ale to od szybkości jej rozbudowy będzie zależało to, jak wiele osób zdecyduje się na tablet z Windows RT. Problemem jest też niepełna baza sterowników i brak popularnych kodeków multimedialnych, co mocno ogranicza użyteczność tego sprzętu w codziennych zastosowaniach i utrudnia mu zastąpienie w pełni laptopa. Jednak większość z tych bolączek powinna zniknąć z biegiem czasu i mamy nadzieję, że się tak stanie, dzięki czemu otrzymamy ciekawy i w pełni funkcjonalny system operacyjny. Przydałaby się też w stu procentach polska wersja językowa, bo w tym momencie połowa interfejsu zawiera napisy po angielsku, a połowa – po polsku...
Asus VivoTab RT – Transformer z Windows RT, ale jeszcze trochę niedopracowany i mocno opóźniony sprzętowo
VivoTab RT to ciekawe urządzenie, które – jak większość tabletów tego producenta – odznacza się przyzwoitym, metalowym wykończeniem i pokazuje duże przywiązanie zespołu projektowego do szczegółów. Przypadła nam do gustu lekkość tego urządzenia, ale bardzo nie podoba nam się nowy sposób łączenia tabletu z jego dokiem. Jest on dużo mniej stabilny, a do tego w naszym egzemplarzu występował problem ze stykami. Również nowy kształt klawiszy, wymuszony przez specyficzne proporcje boków, jest niezbyt wygodny w porównaniu z Transformerami. Jest to zatem mieszanka elementów bardzo fajnych i budzących wątpliwości, a od Asusa oczekiwaliśmy czegoś więcej, bo to właśnie on upowszechnił sprzęt tego typu i ma największe doświadczenie w projektowaniu go. Wiemy, że potraficie.
Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia: finansowa. Android zaczął na poważnie rywalizować z iPadami dopiero w momencie, gdy na rynku pojawiły się tańsze urządzenia z tym systemem, takie jak pierwszy Kindle Fire i w miarę świeży Nexus 7. Tablety z Windows RT nie mają szans walczyć ceną ze względu na ograniczenia techniczne i dość wysokie minimalne wymagania sprzętowe. Android 4.0 jako tako działa na tablecie z jednym rdzeniem i 512 MB pamięci. Trudno nam sobie wyobrazić „okienka” na czymś takim i wydaje nam się, że Tegra 3 i 2 GB RAM-u to absolutne minimum, a by dało się w pełni wykorzystać potencjał systemu, a i tak w praktyce przydałoby się mieć coś lepszego.
Poza tym nie ma szans na to, aby powstał tablet z tym systemem, który miałby mniej niż 32 GB wbudowanej pamięci. W testowanym przez nas urządzeniu Asusa, które jest sprzedawane jako model 32-gigabajtowy, użytkownikowi pozostaje do wykorzystania na dane niecałe 14 GB, czyli trochę więcej niż w androidowym tablecie 16-gigabajtowym.
Do tego dochodzi koszt licencji, który musi zapłacić każdy producent sprzętu z systemem Microsoftu, i okazuje się, że tablety z Windows RT muszą być drogie i będą miały bardzo duży problem z utrzymaniem konkurencyjności. Jak drogie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo Asus VivoTab RT nie jest jeszcze oficjalnie dostępny w Polsce, a za oceanem można go kupić w mocno promocyjnej cenie. Początkowo na metce miał 599 dol., a na dok trzeba było wyłożyć dalszych dwieście, co po przeliczeniu na złotówki i doliczeniu podatków daje jakieś 3200–3500 zł, czyli sporo więcej, niż kosztuje zestaw Transformer Infinity + dok. Teraz cena ta została obniżona do 549 dol., a stację dokującą do końca grudnia można dostać za darmo. Oznacza to dużo rozsądniejszą kwotę: 2200–2400 zł, ale to i tak drogo. Tym bardziej że sprzęt nie zachwyca parametrami (bliźniaczy Transformer Prime pojawił się na rynku prawie rok temu!), zapewnia mało dostępnej dla użytkownika pamięci wbudowanej, ma bardzo małą na tle Retiny rozdzielczość ekranu i sporo niedoróbek.
Czy moc pakietu Office zdoła zachęcić do tabletów z Windows RT? Czy ludzie będą woleli kupić jedno urządzenie hybrydowe zamiast dwóch oddzielnych? Czas pokaże, ale nie będzie łatwo.
Do testów dostarczył: Asus
Cena w dniu publikacji (z VAT): bd.