Na pierwszy rzut oka taki tablet jest idealnym towarzyszem podróży: można na nim pograć, obejrzeć film skopiowany do jego pamięci (bez problemu radzi on sobie z Full HD) lub transmitowany w telewizji, posłuchać muzyki, a w razie potrzeby pomoże w odnalezieniu właściwej drogi. Właściwie jedyne, czego brakuje tu do pełni szczęścia, to modem 3G, którego nadal próżno szukać w sprzęcie za kilkaset złotych. Jednak czy w praktyce jest równie ciekawie jak w teorii?
Niestety, jakość wykonania nie jest najmocniejszą stroną tego urządzenia. Jest ono zbudowane z czarnego plastiku, którego tył trochę przypomina fakturę szczotkowanego aluminium, co wygląda nieźle i zapobiega ślizganiu się dłoni. Ale bliższe spojrzenie na różne elementy ujawnia wiele niedoróbek. Widoczne jest kiepskie spasowanie, szpary, obudowa raczej łatwo się wygina, a przy tym dość wyraźnie trzeszczy, bo zatrzaski nie spełniają zbyt dobrze swojej funkcji. Na dodatek wiąże się to z bardzo widocznym „falowaniem” wyświetlacza. W naszym egzemplarzu nawet nie trzeba było specjalnie dociskać obudowy, aby zaobserwować ten efekt, wystarczyło... po prostu normalnie korzystać ze sprzętu: przy prawej krawędzi matrycy ciągle coś „falowało”. Ekran jest przykryty przezroczystym tworzywem sztucznym, a nie szkłem (które można już czasem spotkać w modelach z tej półki), dlatego producent nakleja na niego folię ochronną. Szkoda tylko, że w naszym egzemplarzu zrobiono to krzywo i widoczne są pęcherzyki powietrza... Kiano jest wykonany po prostu kiepsko i dużo tańsze tablety (takie jak niezwykle popularny GoClever A73) potrafią być o niebo solidniejsze i trwalsze.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 186 mm × 126 mm × 10 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 335 g | GPS | Tak |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Telechips 8923 1,2 GHz Cortex-A5 Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 1 GB (859 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (2,26 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | tył: 2 MP, nagrywanie wideo w rozdzielczości HD przód: 0,3 MP, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3600 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, słuchawki, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB |
Najważniejszym elementem Kiano Blade Core II jest niespełna 30-centymetrowa antenka, którą wysuwa się z lewego górnego rogu obudowy. Można ją swobodnie obracać, więc nie ma problemu z ustawieniem jej w pozycji, w której nie będzie przeszkadzała na przykład współpasażerom w tramwaju. Trzeba jednak na nią uważać i nie stosować zbyt dużej siły (szczególnie w czasie wysuwania), bo nie wygląda na zbyt solidną.
Pozostałe istotne elementy umieszczono blisko prawej krawędzi. Przede wszystkim znajduje się tam bogaty zestaw złączy, w którego skład wchodzi wyjście HDMI, port mikro-USB z funkcją hosta, złącze ładowarki, slot na kartę mikro-SD i wyjście słuchawkowe. Tradycyjnie jest to związane z problemami ergonomicznymi, bo podłączenie czegoś do portu USB albo HDMI powoduje, że tabletu nie da się wygodnie trzymać prawą dłonią. Wyjście słuchawkowe na szczęście jest w trochę mniej „kolizyjnym” miejscu. Po prawej stronie ekranu wstawiono cztery płytki dotykowe, pełniące funkcje różnych przycisków systemowych. Bardzo mocno ograniczają one powierzchnię, na której można wygodnie położyć kciuk prawej ręki, a przy tym nie przydają się zbyt często. Z prawej strony górnej krawędzi zamontowano trzy dodatkowe, mechaniczne przyciski, które odpowiadają za uruchamianie/wyłączanie systemu i regulację głośności. Wydały nam się one trochę zbyt „gumowate” w sposobie działania (nie czuć ani nie słychać żadnego kliknięcia informującego o tym, że już nie trzeba mocniej naciskać), ale dobrze spełniają swoje zadanie. Wbudowany głośnik na szczęście znajduje się w takim miejscu, że nie zasłania się go dłonią, dzięki czemu natężenie dźwięku jest przyzwoite.
Tego tabletu raczej nikt nie kupi ze względu na jego wygląd i jakość wykonania, ale w sumie jakoś specjalnie to nie przeszkadza, bo otrzymuje się w zamian GPS i DVB-T. Jak działają te dodatki?
Producent nie dostarcza w zestawie żadnego narzędzia pozwalającego korzystać z nawigacji bez połączenia z internetem, więc trzeba się w nie zaopatrzyć samemu albo użyć standardowej nawigacji Google, która jednak wymaga łączności z siecią. Niestety, tablet nie jest wyposażony w modem 3G, więc z internetem można się połączyć jedynie za pośrednictwem Wi-Fi albo modemu USB. Jeśli już uda się jakoś wejść do sieci lub w pamięci urządzenia znajdzie się system nawigacji, połączenie z satelitami następuje dość szybko i jest stabilne. Nie natknęliśmy się na żadne większe problemy z działaniem tego modułu.
A co z DVB-T? Coraz większa powierzchnia naszego kraju jest w zasięgu naziemnej telewizji cyfrowej, co zdaje się zapewniać idealne środowisko dla rozwoju tabletów umiejących z tego korzystać. Wystarczy wysunąć antenkę, uruchomić odpowiednie narzędzie w tablecie, wcisnąć przycisk skanowania kanałów i... mieć nadzieję, że sygnał jest wystarczająco silny. A to nie jest takie oczywiste. To, że telewizory sąsiadów odbierają sygnał naziemnej telewizji cyfrowej, nie oznacza, że odbierze go Kiano Core II. Trzeba być blisko nadajnika, aby prosta antenka tabletu potrafiła zrobić to, co do niej należy. Jak blisko? Już na obrzeżach Warszawy z zasięgiem bywało różnie, więc z tego dodatku skorzystają raczej tylko mieszkańcy większych miast. Ale nawet tam można się spodziewać problemów z oglądaniem telewizji w środkach komunikacji miejskiej i takiego oto widoku:
No dobrze, jeśli już uda się znaleźć miejsce, w którym zasięg jest przyzwoity, to wszystko nabiera rumieńców. Tablet wyłapuje wszelkie dostępne kanały (łącznie z tymi w jakości HD i... kodowanymi, ale tych drugich nie da się, oczywiście, odtworzyć). Przełączanie się między nimi jest szybkie, obraz jest płynny i dobrej jakości. Urządzenie nie ma też problemów z odtwarzaniem kanałów HD. Oprogramowanie obsługuje też funkcję wyświetlania programu telewizyjnego i nagrywania go w jakości Full HD (tylko trzeba uważać na bardzo szybko ubywające miejsce w pamięci). Ogólnie działa to naprawdę dobrze i nie natknęliśmy się na większe trudności w użytkowaniu, poza tym, że... narzędzie do odbioru telewizji lubi się od czasu do czasu wyłączyć, wyświetlając przy tym informację o błędzie.
System operacyjny ma kilka irytujących bolączek. Najbardziej przeszkadza problem z działaniem Wi-Fi. Gdy tablet działa nieco dłużej i w tym czasie aktywne jest połączenie z Wi-Fi, w pewnym momencie zostaje ono zerwane i nie da się go wznowić bez ponownego uruchomienia sprzętu. Przestawianie opcji wymuszającej ciągłe połączenie z siecią Wi-Fi nic nie zmienia pod tym względem.
Ekran
Wśród tabletów kosztujących 500 zł można już znaleźć urządzenia o trochę lepszych niż dotąd wyświetlaczach. Niektóre mają szklany front, część zapewnia trochę większą rozdzielczość, inne zaś – przyzwoitą maksymalną jasność. Kiano Blade Core II nie może się pochwalić na tym polu niczym wyjątkowym. Ma on standardową przekątną (7 cali) i rozdzielczość 800 × 480, średnią maksymalną jakość, średnią czułość na dotyk, kiepskie kąty widzenia i naprawdę bardzo słaby kontrast i nie lepszą kolorystykę. Zapewnia absolutne minimum użyteczności i nic ponad to.
Akumulator
Akumulator również nie należy do najmocniejszych stron tego urządzenia. Przeważnie rozładowuje się po 5–6 godzinach używania, co nie jest zbyt dobrym wynikiem nawet w tej klasie sprzętu. Oglądanie telewizji wyczerpuje energię ogniw trochę szybciej, ale powinno jej starczyć z niewielkim zapasem na dłuższy seans z reklamami w trakcie.
Wydajność
Kiano Blade Core II jest oparty na jednordzeniowym procesorze taktowanym zegarem o częstotliwości 1,2 GHz, współpracującym z dość popularnym układem graficznym ARM Mali 400. Jest to dość częste połączenie, które zapewnia w miarę przyzwoite osiągi. Wydajność jest wystarczająca do tego, aby system operacyjny działał w miarę żwawo (to po części zasługa 1 GB pamięci operacyjnej) i żeby dało się pograć w większość popularnych gier, choć trzeba się liczyć z tym, że nie wszystkie będą działały bezbłędnie lub w ogóle zechcą się zainstalować, co nie jest rzadkim zjawiskiem w tanich tabletach.
Podsumowanie
Warto czy nie? To zagadnienie zdecydowanie zero-jedynkowe. Jakość wykonania jest naprawdę słaba, wyświetlacz mógłby rywalizować jedynie z urządzeniami kosztującymi mniej niż 300 zł, czas działania jest poniżej przeciętnej, a wydajność – zaledwie średnia. Dlatego wszystko się rozbija o możliwość odbioru telewizji na ekranie tabletu. Jeśli to istotne – warto się zainteresować tym sprzętem, ale najpierw trzeba się upewnić co do zasięgu. W przeciwnym razie lepiej przyjrzeć się ofercie konkurencji (na przykład firmy Ainol). A jeśli najważniejszą funkcją tabletu jest nawigacja, to warto zwrócić uwagę na przykład na niedawno przedstawiony przez nas sprzęt Modecoma, który wprawdzie nie korzysta z możliwości naziemnej telewizji cyfrowej, ale zapewnia w zestawie licencję na nawigację off-line, ładowarkę samochodową i uchwyt. Ogólnie rzecz biorąc, lista niedociągnięć i „przeciętności” jest zbyt długa, a pozycje na niej – zbyt istotne, abyśmy mogli polecić ten sprzęt wszystkim tym, którzy szukają czegoś za mniej więcej 500 zł. Naszym zdaniem powinni się mu przyjrzeć jedynie miłośnicy przenośnej telewizji, bo... właściwie nie mają innego wyboru.
Do testów dostarczył: Kiano
Cena w dniu publikacji (z VAT): 500 zł