No dobrze, ale... i tak na co komu tablet?
Pomimo rosnącej popularności i spadających cen tabletów zdaniem niektórych taki zakup kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. W końcu tablet nie pozwala zrobić niczego, czego nie potrafiłby smartfon czy netbook. Faktycznie tak jest, ale nikt tu nie próbuje (przynajmniej na razie) zastąpić smartfonów ani laptopów/netbooków. Tablety chcą się wpasować gdzieś pomiędzy te dwie grupy urządzeń i być trzecim sprzętem w kolekcji, który umie odtwarzać filmy, muzykę, sprawdzić pocztę lub wyświetlić stronę internetową. Sekret popularności tych gadżetów kryje się nie w ich rewolucyjnej funkcjonalności, a w sposobie interakcji. Przypomina to trochę sytuację z nożami kuchennymi: teoretycznie wszystko da się pokroić jednym, tradycyjnym, dobrze naostrzonym i wszystkie wymyślne dziwactwa wyspecjalizowane w krojeniu mięs, warzyw czy pieczywa wydają się zbędne, ale wystarczy je kilka razy przetestować, aby zauważyć, o ile potrafią być wygodniejsze.
Tak samo tutaj chodzi głównie o wygodę. Film w podróży ogląda się wygodniej na ekranie tabletu niż na małym wyświetlaczu smartfona, a wyciąganie laptopa z torby może być kłopotliwe, zresztą trzymanie ciepłego „klocka” na kolanach w upalny dzień nie jest zbyt przyjemne. Łatwiej na tablecie sprawdzić szybko pocztę, bo komputer długo się uruchamia, a do tego hałasuje, a smartfon ma ekran, na którym trudno napisać dłuższą wiadomość. Także poranne sprawdzenie wiadomości przy kawie okazuje się przyjemniejsze, bo jest poręczniejszy i lżejszy od laptopa, nie trzeba go uruchamiać, a na większym wyświetlaczu mieści się więcej, dzięki czemu nie trzeba ciągle „szczypać” i przesuwać ekranów. Przykłady można by mnożyć. Owszem, można się bez niego obyć, ale praktyka ostatnich lat pokazuje, że mimo wszystko sporo osób ceni sobie wygodę swojego wirtualnego życia i konsumpcji multimediów.
Ale nie za te pieniądze
Słowo tablet najczęściej kojarzy się ludziom z iPadem. Ceny urządzeń Apple'a zaczynają się od 2 tys. zł, a ich androidowa konkurencja też nie jest tania. To sporo, jak na lekko umilający życie gadżet, ale na rynku są też znacznie mniej kosztowne konstrukcje. Jeszcze nie tak dawno temu te najtańsze tablety były wręcz... fatalne. Jakość wykonania i szybkość działania pozostawiały wiele do życzenia, często miały ekrany rezystancyjne wymagające hodowania paznokci, a ich system operacyjny miał niewiele wspólnego z wygodą obsługi, bo starsze wersje Androida powstawały z myślą o smartfonach, a nie o tabletach.
Co się zmieniło w tym roku? Przede wszystkim powstał Android 4.0. Pierwszą wersją Androida stworzoną z myślą o tabletach był Android 3.0, znany także jako Honeycomb. Niestety, początkowo miał narzucone bardzo wysokie wymagania sprzętowe, które uniemożliwiały wykorzystanie go w tańszych produktach. Najnowsze odmiany tego systemu (4.0, znana jako Ice Cream Sandwich, i 4.1, inaczej Jelly Bean) nie mają takich ograniczeń i da się je uruchomić na znacznie większej liczbie urządzeń. Dało to natychmiastowe efekty: jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać tanie modele z Androidem 4.0.
Dlaczego jest on taki ważny? Po pierwsze, ma on interfejs przygotowany z myślą o większych ekranach. Różnica w wygodzie posługiwania się sprzętem w porównaniu z dotychczas wykorzystywanym Androidem 2.x jest naprawdę bardzo duża, funkcjonalność została rozbudowana, a ogólne wrażenia użytkowe bardzo się poprawiły (oczywiście, cały czas mówimy wyłącznie o tanich produktach). Oprócz tego nowy „robocik” ma sporo zmian pod maską, to m.in. pełna akceleracja sprzętowa interfejsu i lepszy silnik przeglądarki internetowej. Poza tym system nauczył się bezproblemowo rozpoznawać bez żadnych dodatków popularne kodeki i formaty wideo (na przykład w standardowej konfiguracji otwiera pliki MKV) oraz audio (na przykład FLAC). Android 4.0 gwarantuje użytkownikowi, że dostanie system w miarę dopracowany (owszem, zdarzają się różne problemy), intuicyjny w obsłudze i z dostępem do sklepu z aplikacjami Google, którego to bardzo często brakowało w starszych tanich tabletach z Androidem 2.x, co mocno ograniczało funkcjonalność takiego urządzenia. Wniosek: zdecydowanie należy unikać pozostałości magazynowych ze starszymi wersjami Androida, nawet jeśli cena wydaje się atrakcyjna. Kupując tani tablet, trzeba sprawdzić, czy od razu po wyjęciu z pudełka ma Androida 4.0 albo czy zainstalowany na nim system da się zaktualizować do wersji 4.0. Jeśli nie, to lepiej rozejrzeć się za czymś innym.
Android 4.0 jest ważny z jeszcze jednego powodu. W przypadku sprzętu z tej półki bardzo popularne jest montowanie portu USB z funkcją hosta i dodawanie do pudełka odpowiedniej przejściówki. Dzięki temu do takiego tabletu można podłączać urządzenia ze zwykłym portem USB: pendrive'y, dyski zewnętrzne (choć niektóre mogą wymagać do działania trochę większej ilości prądu, niż zdoła im dostarczyć tablet), aparaty fotograficzne, myszki, klawiatury, pady itp. Android 4.0 ma całkiem pokaźną bazę sterowników (do każdego z modeli w dzisiejszym teście podłączaliśmy prawie wszystkie urządzenia z USB, które mieliśmy pod ręką, i większość z nich działała), co świetnie zgrywa się z tym dodatkiem. Ma on jeszcze jedną ważną funkcję: w tej cenie próżno szukać tabletu z modemem 3G, a dzięki niemu można użyć modemu USB. Może nie jest to najbardziej eleganckie rozwiązanie i nie wszystkie modemy będą działały, ale wiele popularnych produktów uruchamia się bez problemu, zatem wielbiciele Aero2 powinni być zadowoleni.
Inną zmianą jest znaczne zwiększenie wydajności tanich procesorów. Coraz częściej są one taktowane zegarem o częstotliwości 1 GHz lub szybszym i mają w miarę przyzwoity układ graficzny. To ważne, ponieważ kupując tablet z procesorem przynajmniej gigahercowym, można być praktycznie pewnym, że ma on Androida 4.0 (bo żaden producent nie chce pozostać w tyle z wersją systemu i aktualizuje oprogramowanie wszędzie tam, gdzie tylko może), a kupując tablet z Androidem 4.0, można być praktycznie pewnym, że jest on wyposażony w przyzwoity procesor i porządny układ graficzny (ponieważ są one wymagane, aby system funkcjonował właściwie). Po prostu w tym momencie wszystkie tanie tablety z Androidem 4.0 mają parametry, które zapewniają mu w miarę sprawne i płynne działanie.
Ale mobilny procesor to nie tylko obliczenia związane z systemem i grafiką, ale także dekoder wideo, który często jest nawet ważniejszy od tych wszystkich megaherców. W naszych testach okazało się, że wszystkie tablety, które do nas trafiły, mają dekoder wideo radzący sobie bezproblemowo ze strumieniem obrazu o rozdzielczości 1080p, i to niezależnie od wykorzystanego profilu kodeka czy też przepływności. Co to oznacza? Że tanie tablety po zainstalowaniu odpowiedniego oprogramowania (na przykład popularnego MX Playera) mogą obecnie odtworzyć prawie dowolny popularny plik wideo. Oczywiście, zapewne da się znaleźć coś, co nie zechce działać tak, jak powinno, bo niektóre filmy są kompresowane na wiele egzotycznych sposobów, ale obecny stan rzeczy pozwala oczekiwać, że po umieszczeniu wybranego klipu w pamięci urządzenia zostanie on odtworzony bez żadnych dodatkowych zabiegów.
Krótko mówiąc, w tym momencie da się kupić w miarę funkcjonalny tablet za niewielkie pieniądze, pod warunkiem że ma on Androida 4.0 i procesor przynajmniej 1 GHz (co jest praktycznie pewne, jeśli zainstalowano w nim Androida 4.0), trzeba też jak ognia unikać urządzeń z ekranem rezystancyjnym (niestety, wciąż można czasem takie znaleźć).
Typowe problemy tanich tabletów
Trzeba przyznać, że najtańsze tablety zaczęły być bardzo funkcjonalne (zgryźliwi twierdzą, że skoro mają host USB, slot na kartę mikro-SD i wyjście HDMI, to znaczy, że są lepsze od iPada ;)) i... używalne, ale gdzieś musiały zostać poczynione odpowiednie cięcia. Co tracimy, kupując taki tablet?
Najłatwiej zauważalnym cięciem jest... ekran. Przeważnie ma on niską rozdzielczość, niewielką maksymalną jasność, zapewnia kiepskie kąty widzenia i właściwie trudno mówić o odwzorowaniu kolorów. Trzeba się też liczyć z tym, że warstwa ochronna wyświetlacza nie jest wykonana ze wzmacnianego szkła pokrytego różnymi warstwami ochronnymi, antyodblaskowymi i poprawiającymi „ślizg” palca, co w praktyce ma spory wpływ na wygodę użytkowania (dużo większy, niżby się mogło wydawać na podstawie samej lektury testu) i długowieczność urządzenia.
Innym problemem jest brak modułów GPS (choć w naszym zestawieniu znalazł się jeden rodzynek) i 3G. Są to funkcje „premium”, zarezerwowane dla droższego sprzętu, choć można się ratować dodatkami podłączanymi przez USB. Zauważalnie skraca się czas działania; pojemność ogniw rośnie prawie liniowo z ceną tabletu, więc kupując jeden z najtańszych modeli, nie można liczyć na więcej niż 3–4 godziny oglądania filmów, podczas gdy najdroższe pozwalają na kilkunastogodzinne seanse.
Jednak najbardziej problematyczne jest co innego, coś, z czym trudno się pogodzić: kontrola jakości, a raczej jej brak. Rozrzut jakościowy w tym segmencie potrafi być ogromny, często sprzęt jest po prostu niedbale zmontowany. Najczęściej spotykane zjawiska to:
- „pływający” (lub też „falujący”) ekran, znany także jako efekt jacuzzi. Każdy wie, co się dzieje, gdy się mocno przyciśnie powierzchnię wyświetlacza ciekłokrystalicznego, i jest to zjawisko, którego nie da się uniknąć i które nikogo nie dziwi. W niektórych tabletach można je zauważyć, gdy dociska się tył obudowy, lekko ją skręca, a w skrajnych przypadkach – nawet w czasie zwykłego korzystania ze sprzętu.
- wariująca w czasie ładowania warstwa dotykowa ekranu. Po podłączeniu ładowarki zaczyna się ze sprzętem dziać coś bardzo niedobrego i właściwie nie da się z niego korzystać, bo jeśli wciśnie się coś na klawiaturze ekranowej, system bardzo często odczytuje z niej kilka losowych znaków i na przykład przycisk do kasowania ostatniej litery powoduje, że... pojawia się pięć nowych.
- problemy ze stabilnością oprogramowania. Producent często nie ma czasu na to, żeby w pełni przetestować system operacyjny, i raczej nie ma czasu i pieniędzy na wydawanie poprawek. W niektórych urządzeniach wszystko działa w miarę pewnie, w innych niekiedy coś się zrestartuje, czasem nieoczekiwanie wyłączy się przeglądarka itd. Przeważnie da się z tym żyć, ale trzeba się z tym jakoś pogodzić.
- różne wady wyświetlacza, takie jak: wycieki podświetlenia, martwe piksele, obszary niereagujące na dotyk.
Kto ma szczęście, ten kupi egzemplarz wolny od wymienionych problemów, ale nasze testy pokazały, że znaczna część urządzeń nie jest od nich wolna i że często jest to właśnie kwestia szczęścia. Dlatego przed udaniem się do kasy warto sprawdzić tablet pod kątem takich wad.
Poradnik początkującego tabletowego zakupowicza
Chcesz kupić tablet, ale nie wiesz, na co zwrócić uwagę i co można na nim zrobić? Oto co powinieneś wiedzieć, zanim wybierzesz się do sklepu.
Czym jest tablet i do czego on służy?
O tablecie można myśleć jak o przerośniętym smartfonie, który jest wyspecjalizowany w odtwarzaniu multimediów i surfowaniu po internecie. Smartfonowe korzenie widoczne są w systemach operacyjnych: iOS (znanym z iPhone'ów) oraz Androidzie. W tym artykule skupiamy się na urządzeniach z Androidem, ponieważ tylko ten system jest stosowany w tanim sprzęcie.
Co można z tym zrobić?
Praktyka i różne statystyki pokazują, że najczęstsze sposoby użytkowania tabletów to przeglądanie stron internetowych, korzystanie z portali społecznościowych, sprawdzanie poczty elektronicznej i granie. W drugiej kolejności należy wymienić multimedia (czyli oglądanie filmów i słuchanie muzyki) i czytanie e-książek.
Jak to działa w praktyce?
Czas potrzebny do nauczenia się obsługi tabletu jest znacznie krótszy niż w przypadku typowo biurkowych systemów operacyjnych, takich jak MS Windows. Od razu po wyjęciu urządzenia z pudełka jest dostępna bardzo funkcjonalna przeglądarka internetowa, która wyświetla strony prawie tak samo jak zwykły komputer. Poza tym można zainstalować mobilną odmianę Chrome, Firefoksa lub Opery. Wiele witryn umie już rozpoznać, że są wyświetlane na ekranie tabletu, i wtedy ładuje się wersja, która jest lepiej przystosowana do obsługi dotykiem.
Jak uzyskać połączenie z internetem?
Każdy tablet ma zintegrowany moduł Wi-Fi, dzięki czemu możliwe jest łączenie się z bezprzewodowymi sieciami domowymi (wymagany jest router) lub też publicznymi hotspotami. Inną opcją jest użycie wbudowanego modemu 3G (niestety, mają go raczej tylko droższe tablety). Wówczas dostawcą internetu jest jeden z operatorów sieci komórkowych. Oczywiście, jest możliwe podłączenie zewnętrznego modemu 3G typu USB, trzeba jednak pamiętać o tym, że poszczególne tablety współpracują z wybranymi urządzeniami. Warto więc wcześniej to sprawdzić.
A co z pocztą?
Obsługa poczty również jest bardzo wygodna. Zapewnia ją wbudowany klient wiadomości elektronicznych, który potrafi obsłużyć dowolną skrzynkę, nawet korporacyjne konta Exchange. Użytkownicy usługi Gmail są trochę uprzywilejowani: dostają oddzielną, dużo bardziej rozbudowaną aplikację obsługującą związane z nią skrzynki.
Tablety świetnie nadają się do oglądania filmów, zdjęć i słuchania muzyki
Nawet najtańsze urządzenia radzą sobie z wszystkimi popularnymi formatami plików wideo (nawet tymi w jakości Full HD 1080p), zdjęć w wysokiej rozdzielczości i audio. Film odtwarzany jest płynnie, a po zainstalowaniu bardziej zaawansowanego programu można wczytać napisy, jak również wybrać ścieżkę dźwiękową. Trzeba pamiętać, że wbudowane głośniki z reguły są mizernej jakości, ale nie ma żadnych przeszkód, by podłączyć słuchawki do wyjścia audio i cieszyć się jakością porównywalną z tą, którą zapewnia większość wbudowanych kart dźwiękowych w laptopach czy komputerach stacjonarnych. Przeglądanie zdjęć na tablecie jest nawet wygodniejsze!
Film z tabletu można również odtworzyć na dużym TV – nawet takim o przekątnej ekranu 60 cali lub większym – bez strat w jakości obrazu. Jest to możliwe, gdyż większość tabletów wyposażona jest w port HDMI, za pomocą którego łączą się z ekranem. Jednak konieczne jest dokupienie specjalnego kabla (w tabletach występuje gniazdo mini-HDMI) lub przejściówki do posiadanego już przewodu.
Rozmowy i wideorozmowy, na przykład przez Skype'a
Niemal wszystkie tablety, nawet te najtańsze, są wyposażone w aparat fotograficzny oraz kamerkę, która pozwala robić zdjęcia oraz nagrywać filmy. Zestaw w postaci mikrofonu, głośników oraz kamerki umożliwia więc prowadzenie rozmów i wideorozmów, dokładnie tak samo jak typowy komputer. Co ważne, wymaga to jedynie połączenia z internetem i nie oznacza dodatkowych kosztów. W przypadku każdego tabletu opisaliśmy jakość nagrywania wideo; stosowne informacje znajdziecie na poszczególnych stronach.
Bateria – ile czasu można pracować bez ładowania?
Najtańsze urządzenia są zdolne do nieprzerwanego działania podczas przeglądaniu internetu przez trzy–cztery godziny, a te nieco droższe mogą to robić nawet sześć godzin. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że tablet, gdy tylko zostaje odłożony (nie jest używany), przechodzi w tryb czuwania, w którym to może działać nawet dwa lub trzy dni! Co ważne, w przeciwieństwie do uśpionego laptopa poinformuje on na przykład o nadejściu nowej poczty czy nowej wiadomości na Facebooku. Innymi słowy, można go używać po dwie–trzy godziny dziennie przez, powiedzmy, dwa dni, ale cały czas być „online”.
Jak skopiować pliki do pamięci tabletu?
Aby móc przenosić dane do tabletu, wystarczy go podłączyć kablem USB do komputera. Jest on wtedy wykrywany jako pendrive, więc kopiowanie plików jest dziecinnie proste. Większość tabletów wyposażona jest też w czytnik kart pamięci mikro-SD. W takim przypadku wystarczy umieścić dane właśnie na tej karcie i później umieścić ją w tablecie.
Ile danych zmieści się w tablecie?
Każdy tablet ma w standardzie jakąś ilość pamięci wbudowanej. W modelach kosztujących 300–500 zł zwykle wynosi ona 4 GB lub 8 GB. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w praktyce dostaje się tego miejsca mniej, bo część jest zarezerwowana dla aplikacji i systemu operacyjnego. Informacje o dostępnej ilości pamięci zamieszczamy na stronach poświęconych poszczególnym urządzeniom. Co ważne, możliwe jest bardzo proste i dość tanie powiększenie tej pamięci. Praktycznie wszystkie są wyposażone w czytnik kart mikro-SD. Stosowne nośniki o pojemności 16 GB można kupić już za mniej więcej 30 zł, a 32 GB – za mniej więcej 75 zł. Natychmiast po włożeniu takiej karty do tabletu można wykorzystać całą jej pojemność.
Facebook, Google+ oraz Twitter
Serwisy społecznościowe są obsługiwane przez wyspecjalizowane aplikacje, które trzeba doinstalować. Wówczas pojawia się stały dostęp do wszystkich informacji wyświetlających się na tablicy.
Gry – w wersji na tablety powstają setki gier
Któż nie słyszał o Angry Birds? Na tablet można pobrać dosłownie tysiące różnych gier. Coraz częściej w wersji przeznaczonej do takich urządzeń wydaje się stare hity z pecetów, takie jak Grand Theft Auto 3, Baldur's Gate czy Max Payne. Trzeba jednak pamiętać, że część z nich ma wysokie wymagania sprzętowe. Który tablet lepiej sobie poradzi z nowymi grami? Niestety, tych informacji nie wyczytamy w danych technicznych. Wydajność zależy bowiem przede wszystkim od szybkości układu graficznego. Testy tabletów wykonane pod kątem gier zamieściliśmy na osobnej stronie.
Aplikacje – skąd je wziąć?
Głównym źródłem oprogramowania dla tabletów z Androidem jest Google Play Store. Wystarczy wybrać odpowiednią ikonkę, i uruchamia się aplikacja pozwalająca wybierać programy, które są wygodnie podzielone na kategorie. Właśnie tutaj można znaleźć te wszystkie Facebooki, pakiety biurowe, odtwarzacze multimediów, gry itp. Najpierw jednak trzeba utworzyć konto Google albo zalogować się na już istniejące konto Gmail. Instalowanie programów jest dziecinnie proste i nikt nie powinien mieć z tym problemów.
Część pozycji jest płatna. Aby którąś kupić, wystarczy podpiąć swoją kartę kredytową lub debetową. Polecamy jednak ustawić dzienny limit transakcji na coś innego niż zero ;)
Tablet jako nawigacja satelitarna
Żeby można było w ten sposób użyć tabletu, musi mieć on zintegrowany moduł GPS. Niestety, w najtańszym sprzęcie występuje on bardzo rzadko; w dzisiejszej stawce znalazł się tylko jeden taki model. Oprócz tego potrzebne jest dodatkowe oprogramowanie z mapami. W standardzie wszystkie tablety mają mapy i system nawigacji Google Maps. Ten drugi, choć jest darmowy, wymaga do działania połączenia z internetem, za pomocą którego dostarczane są mapy, a to już oznacza koszt zależny od cennika operatora. Można jednak kupić lub pobrać darmowe wersje programów, którym nie jest to potrzebne i które mają dość znajomo brzmiące nazwy, takie jak Automapa, Mapa Map czy TomTom.
Poradnik początkującego tabletowego zakupowicza – na co zwrócić uwagę?
W przypadku najtańszych konstrukcji jest bardzo ważne, aby tablet miał Androida 4.0. Jest to swoista gwarancja w miarę dopracowanego systemu i przyzwoitych parametrów. Wszystkie tablety wyposażone w nowy system operacyjny zapewniają płynne odtwarzanie filmów, przeglądanie zdjęć, internetu, jak i płynną animację w większości popularnych gier. Oczywiście, występują różnice w wydajności – o tych możecie przeczytać na stronie z testami w aplikacjach użytkowych i grach.
Ekran – koniecznie pojemnościowy
Drugą ważną rzeczą jest wyświetlacz. Należy pamiętać, by był to ekran pojemnościowy, a nie rezystancyjny. Ten pierwszy nie wymaga już rysika ani długich paznokci, jest dużo wygodniejszy i łatwiejszy w obsłudze – dokładnie tak jak w nowoczesnych smartfonach. Warto zwrócić uwagę także na rozdzielczość ekranu. Większość tabletów z przedziału cenowego 300–500 zł wyposażona jest w ekrany 7-calowe o rozdzielczości 800 × 480. Zdarzają się jednak rodzynki o większej rozdzielczości. Trudno jednak oczekiwać cudów – taki ekran zapewni słabszą jakość obrazu: gorsze kolory, mniejsze kąty widzenia, mniejszą jasność. Niestety, pozostałe cechy ekranu nie są z reguły ujęte w podstawowych danych technicznych, a właśnie na nich czynione są duże oszczędności. Mowa o kątach widzenia, które im są większe, tym są lepsze, bo łatwiej pokazać komuś film czy zdjęcia.
Istotnym parametrem ekranu jest jego maksymalna jasność. Ogólnie rzecz biorąc, duża maksymalna jasność oznacza dobrą widoczność, gdy na wyświetlacz pada sporo światła, czyli na przykład w słoneczną pogodę poza budynkiem. Pod koniec opisu każdego tabletu zawsze podajemy wynik pomiaru maksymalnej jasności, wyrażany w nitach. Wartości poniżej 200 nt trzeba traktować jako bardzo słabe: na takim ekranie w słoneczny dzień praktycznie nic nie widać. Wartości między 200 nt a 300 nt również nie są najlepsze, ale nawet w niesprzyjających warunkach już da się coś zobaczyć. Dopiero powyżej 350 nt można liczyć na przyzwoitą widoczność niezależnie od oświetlenia.
HDMI, USB i inne
Jeśli tablet ma być podłączany do zewnętrznego ekranu (na przykład telewizora), musi być wyposażony w złącze HDMI. Warto przy tym sprawdzić, czy do zestawu jest dołączona przejściówka z mini-HDMI na typowe, duże złącze. W przeciwnym razie trzeba będzie stosowną przejściówkę dokupić, ewentualnie wyposażyć się w odpowiedni przewód z końcówką mini-HDMI. To samo dotyczy portu USB – bez niego nie da się podłączyć tabletu do komputera ani użyć pendrive'a czy modemu 3G.
Ilość wbudowanej pamięci
Jest to ważny parametr, gdyż mówi o ilości dostępnego miejsca na pliki oraz programy. Na szczęście można go bardzo łatwo poprawić, kupując kartę SD (około 35 złotych za 16 GB oraz od około 75 złotych za 32 GB).
Akumulator
Jeśli tablet ma możliwie długo działać bez ładowania, to jest to parametr, o który warto zapytać sprzedawcę. W najtańszych modelach pojemność ogniw to 3–4 tys. miliamperogodzin. Te mniej pojemne zapewniają około czterech godzin bez ładowania, a te drugie – około sześciu.
Jakość wykonania – sprawdź ją w sklepie
Jeśli istnieje taka możliwość, należy sprawdzić, czy kupowany tablet jest w pełni sprawny. Niestety, w przypadku najtańszego sprzętu rozrzut jakościowy jest bardzo duży i można dostać bubel, a niektóre modele są po prostu niedbale zaprojektowane. Warto zwrócić uwagę na to, czy czujniki dotyku nie wariują w czasie ładowania urządzenia, czy pukanie w obudowę i wyginanie jej nie powoduje pojawiania się „fal” na ekranie, czy podświetlenie jest w miarę równomierne i czy cała powierzchnia wyświetlacza odczytuje dotyk. Warto przy tym pamiętać, że kupując za pośrednictwem internetu, mamy możliwość oddania nieużywanego sprzętu w terminie 10 dni od chwili zakupu!
Który tablet jest wart uwagi?
Na kolejnych stronach znajdują się opisy wszystkich 21 tabletów. Zainteresowanych wydajnością urządzeń odsyłamy na osobną. Możecie też obejrzeć test jakości ekranów oraz pomiary czasu działania. W podsumowaniu zamieściliśmy polecane przez siebie modele.
Ainol Novo 7 Elf II
Przypadek i alfabet spowodowały, że pierwszym tabletem na liście przetestowanych przez nas urządzeń jest jeden z ciekawszych modeli, który mocno wyróżnia się na tle bezpośrednich rywali.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 190 × 120 × 12 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 340 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 1024 × 600 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Amlogic 8726-M6 2 × 1,3 GHz Cortex-A9 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 1 GB (885 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 8 GB (5,73 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 2 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3700 mAh | Dodatki | Ładowarka, kabel USB, słuchawki |
Chińska firma Ainol jest już dość rozpoznawalna na naszym rodzimym rynku, głównie ze względu na produkty, które zdają się zapewniać wyjątkowo dobry stosunek jakości do ceny, przynajmniej na papierze. Tak też jest w przypadku Ainola Novo 7 Elf 2, który za niecałe 500 zł oferuje dwurdzeniowy procesor, wydajny GPU, wyższą niż u konkurencji rozdzielczość, dwa razy więcej RAM-u (a w praktyce prawie trzy razy więcej; wystarczy porównać, ile mają do dyspozycji programy) i dwa razy więcej pamięci wbudowanej. Specyfikacja specyfikacją, jednak często nie przekłada się ona na wrażenia użytkowe.
Pierwszy kontakt wzrokowy i dotykowy z Elfem II przenosi z powrotem do rzeczywistości. Tył obudowy to jeden kawałek plastiku o średniej grubości i sztywności, który na szczęście nie błyszczy i nie ślizga się, co ma pozytywny wpływ na wygodę użytkowania. Niestety, wspomniana średnia sztywność i grubość przyczyniają się do widocznego i dokuczliwego efektu „pływania” ekranu nawet przy nieszczególnie dużym nacisku, także siła skręcenia obudowy nie musi być nadmierna, aby wystąpił. Front został pokryty nie tylko standardową przezroczystą warstwą tworzywa sztucznego, ale też folią ochronną... która jest znacznie bardziej podatna na zarysowania i wyraźnie mocniej odblaskowa, niż powierzchnia, którą ma osłaniać, jednak niewątpliwą jej zaletą jest to, że można ją bezproblemowo odkleić i wymienić na inną (co raczej powinno nastąpić dość szybko, bo pajęczyna zarysowań powiększa się w ekspresowym tempie). Nie jest to urządzenie filigranowe ani lekkie, ale jego wymiary i masa są do przyjęcia, co w połączeniu z wprawdzie nie najlepszą, ale też nie najgorszą jakością wykonania daje w miarę przyzwoity sprzęt, który swoją budową raczej nie przysporzy szczególnie silnych i częstych bólów głowy (pomijając „pływający” ekran i klawiaturę, która wariuje w czasie ładowania).
Początkowo trzeba się przyzwyczaić do rzadko spotykanego umiejscowienia standardowych przycisków systemowych (regulacja głośności, powrót do ekranu domowego, blokada urządzenia). Przeważnie można je spotkać po prawej stronie górnej krawędzi obudowy, ale tutaj jest na odwrót. (Ale ktoś, dla kogo będzie to pierwszy tablet, nie zwróci na to uwagi). Tak samo jest w przypadku wszystkich złączy: konkurencyjne urządzenia przyzwyczajają użytkowników do tego, że kabel HDMI, USB, słuchawki czy też ładowarkę podłącza się z prawej strony, a w Ainolach trzeba to robić z lewej. Wbudowany głośnik przez większość czasu jest częściowo zasłonięty, ale w praktyce przeszkadza mu to znacznie mniej, niżby się początkowo wydawało, i natężenie dźwięku jest wystarczające, gdy otoczenie nie jest głośne.
Nie trzeba dużo czasu, aby zauważyć, o ile szybciej i sprawniej od innych działa system Elfa II. Dwa szybkie rdzenie i dodatkowa pamięć operacyjna mają naprawdę spory wpływ na wygodę użytkowania, szczególnie gdy trzeba się szybko przełączyć między kilkoma aplikacjami lub w trakcie przeglądania bardziej rozbudowanych stron internetowych. Bardzo szybko zauważa się też większą rozdzielczość ekranu, która daje w tym przypadku naprawdę bardzo wiele: obraz jest dużo ostrzejszy i czytelniejszy (szczególnie czcionki). Ogólnie rzecz biorąc, rewelacyjna (jak na tę cenę) specyfikacja Elfa II zapewnia wymierne (a nie tylko na papierze) korzyści i jest to bardzo mocna strona tego sprzętu, który na dodatek osiąga bardzo dobre rezultaty w testach czasu działania.
Wady? Niewątpliwie „pływający” ekran i wariująca klawiatura. Zdarzały się też problemy ze stabilnością systemu, można by także pomarudzić na dość przeciętną solidność obudowy, ale nie da się ukryć, że jest to swego rodzaju niechlubny standard. Najbardziej gorzką pigułką jest tu jednak wyświetlacz o bardzo małej maksymalnej jasności, przez co sprzęt jest prawie bezużyteczny na zewnątrz w słoneczną pogodę. Mimo wszystko zalety w dużej mierze równoważą niedociągnięcia i warto wziąć to urządzenie pod uwagę, rozglądając się za tabletem w cenie do 500 zł.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 1 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 6 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 168 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: Ainol.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 500 zł
Ainol Novo 7 Tornados
Drugi tablet firmy Ainol w naszym teście jest trochę tańszy, kosztuje około 370 zł (choć da się go kupić taniej), ale na pierwszy rzut oka wygląda, jakby to on był tym droższym.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 190 × 120 × 12 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 340 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | AMLogic AML8726-M3 1 GHz Cortex-A9 + Mali 400-MP | HDMI | Nie |
RAM | 1 GB (907 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 8 GB (6,06 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3700 mAh | Dodatki | kabel USB, przejściówka ładowarki, słuchawki |
Wymiary, masa, kształt obudowy i rozmieszczenie elementów Tornadosa są bardzo podobne jak w modelu Elf II, jednak różnic między nimi jest sporo. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to aluminiowa ramka wokół wyświetlacza. Wygląda ona stylowo i „ekskluzywnie”, przez co w pierwszej chwili może się wydawać, że sprzęt jest droższy niż w rzeczywistości. Na szczęście ten ozdobny element dobrze przylega do powierzchni ekranu, dzięki czemu podczas dociskania wyświetlacza czy obudowy nie powstają niepożądane szpary, przez które kurz mógłby się wciskać do środka. Tył jest wykonany z błyszczącego i śliskiego plastiku, który jest pomalowany w sposób przypominający perłowe lakiery samochodowe. Wygląda to nieźle, ale taka powierzchnia szybko przyciąga odciski palców i rysy, co powoduje, że początkowy czar dość szybko pryska pod naporem upływającego czasu. Tak samo zresztą jest z aluminiową wstawką na froncie, którą trzeba ciągle pucować, żeby jakoś wyglądała. Podobnie jak Elf II Tornados ma problemy z falowaniem ekranu, gdy zacznie się pukać w tył obudowy albo po prostu mocniej naciśnie ekran.
Tak samo jak w Elfie wszystkie przyciski i złącza są z lewej strony obudowy. Zestaw czterech przycisków systemowych znajduje się na górnej krawędzi, gdzie łatwo ich dosięgnąć palcem wskazującym. Na lewej krawędzi zamontowano wyjście słuchawkowe, slot na karty mikro-SD i port USB. W wyniku cięcia kosztów zabrano więc wyjście HDMI. Ponadto jest to jedyny tablet w tym zestawieniu, który nie ma dodatkowego otworu do podłączenia ładowarki, bo uzupełnianie energii ogniw odbywa się przez port USB. W pudełku z urządzeniem można znaleźć odpowiednią wtyczkę do gniazdka, do której podłącza się kabel USB. Niestety, jest on bardzo krótki, dlatego można zapomnieć o korzystaniu z tabletu w czasie ładowania. Mile widzianym efektem ubocznym jest to, że Tornados jest całkowicie wolny od problemów z wariowaniem warstwy dotykowej.
Tornados nie zaskakuje parametrami aż tak bardzo jak Elf II, ale nadal produkt Ainola zdaje się dawać na papierze więcej niż konkurencja. Przede wszystkim jest 8 GB wbudowanej pamięci, podczas gdy standardem w tym segmencie są 4 GB. Towarzyszy im 1 GB RAM-u. Najczęściej docenia się to po otworzeniu kilku stron internetowych w oddzielnych kartach. Otóż Android umie „wyłączać” nieaktywne karty, gdy tylko zaczyna brakować pamięci operacyjnej, przez co po wejściu na jakąś stronę i otworzeniu następnej w nowej karcie, aby wrócić do tej pierwszej, trzeba poczekać, aż załaduje się ona na nowo. Gdy RAM-u jest więcej, można sprawniej przełączać się między witrynami a uruchomionymi aplikacjami, bo nie trzeba czekać, aż zostaną uaktywnione albo uruchomione na nowo. System operacyjny działa sprawnie i w miarę płynnie, ale jest w nim kilka specyficznych osobliwości. Zauważyliśmy, że przeglądarce internetowej brakuje stabilności, a odtwarzanie filmów potrafi być frustrujące, bo z jakiegoś powodu czasem płynność zaczyna mocno szwankować. Ponadto po pierwszym uruchomieniu użytkownik jest atakowany... dużą liczbą chińskich znaczków i ikonek. Jest też kilka drobiazgów w systemie, które wyglądają trochę inaczej niż w standardowym Androidzie 4.0. Ogólnie mieliśmy wrażenie, że brakuje tu kilku szlifów, bo zachowanie tabletu bywa dziwne i zawartość ekranu potrafi zaskoczyć.
Atrakcyjny wygląd, dodatkowy zastrzyk pamięci i solidny czas działania to niewątpliwe zalety, jednak trzeba się liczyć z kapryśnym i niedopracowanym systemem operacyjnym oraz tym, że obudowę trzeba ciągle czyścić z odcisków palców.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 2 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 5 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 228 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: Ainol.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 370 zł
Apollo Quicki 731
Apollo Quicki 731 jest w pewnym sensie statystycznym Janem Nowakiem tabletów – najbardziej standardowym z tanich standardowych, także jego problemy są typowe.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 200 × 122 × 11 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 340 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Boxchip A13 1,2 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Nie |
RAM | 512 MB (354 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (1,95 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 1,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | ok. 3000 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB |
Z zewnątrz sprzęt ten nie wyróżnia się niczym szczególnym: front jest czarny, a większość jego powierzchni zajmuje warstwa chroniąca wyświetlacz, otoczona plastikową obwódką. Tył został wykonany z białego, błyszczącego tworzywa, które też jest trochę śliskie, co gdy dłonie są spocone, sprawia, że trzeba uważać, jak się trzyma tablet. Na szczęście obudowa ma zaokrąglone rogi i krawędzie, dzięki czemu nic nie uwiera, i w gruncie rzeczy leży ona w ręce całkiem wygodnie. Początkowo może się wydawać, że jest to nieźle wykonany sprzęt, bo nie za bardzo jest tutaj co popsuć, ale w bliższym kontakcie szybko zaczyna się zauważać różne niedoróbki: wyginanie obudowy ujawnia jej przeciętną sztywność, ściśnięcie lewej krawędzi powoduje, że coś zaczyna głośno pstrykać, rzut oka na powierzchnię ekranu pozwala zauważyć, że w niektórych miejscach wystaje ona lekko ponad obrys obudowy, a w innych nie. Takich drobiazgów jest sporo i o ile nie przeszkadzają one zbyt mocno w użytkowaniu, to przypominają, że zwykle dostaje się to, za co się płaci.
Niedogodności na tym się nie kończą. Jednym z najczęstszych problemów tanich 7-calowców jest kolumna dotykowych przycisków funkcyjnych na prawo od wyświetlacza. W przypadku Androida 4.0 nie są one niezbędne do obsługi systemu i takie ich umiejscowienie przeszkadza w wygodnym ułożeniu kciuka na ramce ekranu w czasie, gdy nie wykorzystuje się go do wybierania opcji czy przewijania. Wszystkie porty wmontowano w prawą krawędź obudowy, co trochę utrudnia wygodne korzystanie z nich. Przyciski regulacji głośności i blokady systemu znajdują się z prawej strony górnego brzegu obudowy. Łatwo ich tam dosięgnąć palcem wskazującym, ale prawie nie wystają ponad obudowę i są trochę za małe, przez co czasem trzeba wspomóc się wzrokiem, żeby pewnie użyć któregoś z nich. Takie utrudnienia są dość typowe dla sprzętu z tej półki, więc raczej trzeba się do nich przyzwyczaić, na szczęście nie jest to specjalnie trudne. O wiele trudniej przywyknąć do innych typowych problemów, które nękają także ten model: do „falowania” ekranu i klawiatury wariującej w czasie ładowania.
Nie oznacza to, że wszystko tutaj jest złe. Udało się uniknąć problemów z czułością na dotyk i precyzją. Wbudowany głośnik jest przyzwoity i wystarcza do tego, żeby obejrzeć jakiś film czy pokazać znajomym nagranie ze śmiesznym kotem ;) Niestety, nasz tabletowy Jan Nowak nie ma siły przebicia, głównie przez to, że dręczy go wiele problemów typowych dla sprzętu tej klasy.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 17 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 9 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 230 |
Sprzętowa obsługa multimediów | 1080p H.264 Main Profile, lekkie problemy z bardziej zaawansowaną kompresją |
Do testów dostarczył: Apollo
Cena w dniu publikacji (z VAT): 280 zł
o`Lofer JustTab C740
Tworzenie tanich tabletów przypomina trochę składanie klocków Lego. Producent zgłasza się do chińskiej firmy, otrzymuje katalog i wybiera obudowę, podzespoły, złącza itp. Dlatego często można spotkać „klony”, czyli urządzenia wyglądające identycznie, mające takie same podzespoły, ale różniące się logo (i nikt nikogo z tego powodu nie pozywa ;)). Pierwszym takim urządzeniem w naszym zestawieniu jest o`Lofer JustTab C740, który jest bliźniaczo podobny do tabletu Apollo opisanego na poprzedniej stronie. Za 50 zł więcej dostajemy wyjście HDMI, natomiast tracimy przejściówkę umożliwiającą podłączenie sprzętu z portem USB – i to w sumie tyle. Co ciekawe, nie zauważyliśmy problemu wariujących w czasie ładowania czujników dotyku, co pokazuje, jak duży jest rozrzut jakościowy w sprzęcie tego typu.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 200 × 122 × 11 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 340 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Boxchip A13 1,2 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (1,93 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 1,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3000 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB |
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 8 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 15 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 260 |
Sprzętowa obsługa multimediów | 1080p H.264 Main Profile, lekkie problemy z bardziej zaawansowaną kompresją |
Do testów dostarczył: o`Lofer
Cena w dniu publikacji (z VAT): 340 zł
GoClever Tab A73
GoClever Tab A73 wyróżnia się na tle innych tabletów z tego zastawienia tym, że tył jest wykonany głównie z aluminium, co nie jest oczywiste nawet w dużo droższym sprzęcie. Zapewnia mu to sporą wytrzymałość i sztywność, a przy tym dość łatwo utrzymać go w czystości.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 194 × 122 × 13 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 371 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Allwinner A10 1 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB (307 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (1,87 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | Z przodu (błąd oprogramowania uniemożliwia skorzystanie z niego) |
Pojemność akumulatora | 3200 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB |
Niestety, nie udało się uniknąć typowych wpadek w dziedzinie ergonomii: większość złączy znajduje się na prawej krawędzi, przez co umieszczenie jakiegokolwiek wtyku w jednym z nich utrudnia obsługę urządzenia, bo da się go wygodnie złapać prawą dłonią (która i tak zawsze zasłania wbudowany głośnik). Na dodatek w prawej części ramki ekranu umieszczono trzy przyciski dotykowe, które bardziej przeszkadzają, niż pomagają. Android 4.0 został przygotowany w ten sposób, że może się obyć bez dodatkowych przycisków na obudowie (oczywiście poza wyłącznikiem), więc ich jedyną funkcją jest denerwowanie użytkownika tym, że nie ma gdzie położyć kciuka (ich obecność wynika z tego, że początkowo tablet ten trafił na rynek z Androidem 2.3). Z drugiej strony lewa dłoń zasłania plastikowy element, za którym schowano antenę Wi-Fi, więc komuś, kto ma duży dom i tylko jeden router, któremu nie zawsze starcza mocy, żeby udostępnić internet we wszystkich zakamarkach budynku, testowany sprzęt może jeszcze przysporzyć zmartwień.
Użytkowanie pozostawia trochę mieszane uczucia. Jakość wykonania pozwala na chwilę zapomnieć, że ma się do czynienia z tak tanim urządzeniem. Aluminiowa obudowa spisuje się tu świetnie i szkoda, że większa liczba producentów nie korzysta z tego materiału, bo widać, że jest to możliwe w tym przedziale cenowym. Niestety, kilka chwil spędzonych z systemem operacyjnym psuje wrażenie: precyzja panelu dotykowego przy brzegu ekranu jest daleka od ideału (choć nie aż tak zła jak w przypadku niektórych innych tabletów), aplikacja aparatu nie działa, przez co nie da się skorzystać z wbudowanej kamery, głośnik jest bardzo cichy i ciągle trzeba się gimnastykować, aby go nie zasłonić.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 16 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 14 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 206 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: GoClever
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 350 zł
Vedia X7
Vedia X7 wygląda dokładnie tak samo jak GoClever A73, co oczywiście jest zaletą. Dodatkowo zachęca do siebie ładnym opakowaniem i dodatkami w postaci ściereczki i słuchawek. Niestety, okazało się, że nasz egzemplarz testowy cierpiał na sporo niedoróbek. Pierwszą z nich były odpryski lakieru na plastikowej obwódce ekranu, drugi – po prostu gigantyczne „falowanie” ekranu. Właściwie jakiekolwiek działanie powoduje, że na wyświetlaczu pojawiają się przebarwienia (nawet podczas zwykłego wciskania ikonek). Nie wiemy, jak to możliwe, że GoClever cieszył świetną sztywnością obudowy, a tutaj zewsząd atakują problemy... Może to kwestia egzemplarza, w każdym razie jest to dobry moment, aby przypomnieć, że zawsze warto sprawdzić sprzęt przed zakupem.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 194 × 122 × 13 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 371 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Allwinner A10 1 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB (307 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (1,74 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3200 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB, ściereczka, słuchawki |
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 6 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 7 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 321 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: Vedia
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 370 zł
GoClever Tab A103
Za mniej więcej 500 zł można kupić nie tylko tablet z ekranem o 7-calowej przekątnej, ale też coś sporo większego. Jeden z najtańszych 10-calowców ma logo GoClevera.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 268 × 165 × 16 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | 692 g | GPS | Nie |
Ekran | 10 cali, 1024 × 600 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Allwinner A10 1 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB (307 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (2,07 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 5000 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB |
Tablet wyposażony w ekran o przekątnej 10 cali jest około dwóch razy większy od swoich 7-calowych krewnych, więc różnica – także w sposobie użytkowania – jest naprawdę spora. Na dodatek A103 jest wyraźnie większy, cięższy i grubszy od większości 10-calowców, przez co nam od samego początku wydał się nieporęczny, choć niektórym może to jeszcze nie przeszkadzać. Obudowa A103 może nie jest idealnie spasowana, ale sprawia wrażenie całkiem solidnej. Trzeba tylko uważać na przód, wykonany ze szkła. Palce poruszają się po nim o wiele swobodniej niż po przezroczystym plastiku i w dotyku jest bardziej przyjemne, ale o wiele łatwiej je stłuc. Warto wspomnieć o tym, że w lewym górnym rogu ekranu bardzo często można zauważyć, jak faluje, i to w czasie zwykłego użytkowania, a nie tylko podczas sprawdzania sztywności obudowy. Na szczęście obyło się bez innych typowych przypadłości tanich tabletów i ze sprzętu da się normalnie korzystać w czasie ładowania, a czułość i precyzja ekranu zasadniczo są bardzo dobre, nawet przy krawędziach i w rogach.
Wszystkie złącza umieszczono w standardowym miejscu, czyli na prawej krawędzi obudowy. Oprócz dość typowego w tej klasie sprzętu wyjścia HDMI, portu mini-USB, wyjścia słuchawkowego i slotu na kartę mikro-SD GoClever A103 ma pełny port USB z funkcją hosta, więc można do niego podłączyć pendrive'a lub modem bez dodatkowych przejściówek. Najczęściej wykorzystywany przycisk znajduje się na środku prawej części ramki ekranu: to duży, zaokrąglony „Wstecz”, bardzo wygodny w użyciu, głównie ze względu na umiejscowienie i wyraźny skok. Trochę mniej wygodne, bo lekko „przekombinowane”, są przyciski z prawej strony górnej krawędzi. Na pierwszy rzut oka wyglądają dość standardowo: ot tradycyjna regulacja głośności i „wyłącznik”, ale te do przyciszania i pogłaśniania dźwięku mają alternatywne funkcje, aktywowane po dłuższym wciśnięciu (wywoływanie menu kontekstowego i powrót do ekranu domowego), z których właściwie nigdy się nie korzysta, bo łatwiej użyć ekranowych o takim samym działaniu. Pozytywnie zaskoczył nas wbudowany głośnik, który umieszczono tak, że nie grozi mu zasłonięcie dłonią, a przy tym gra mocno i wyraźnie, więc świetnie spisuje się w czasie oglądania filmików z YouTube'a oraz w innych multimedialnych zastosowaniach.
Kosztem wyposażenia i parametrów, które odstają od 7-calowców kosztujących około 500 zł, dostajemy sporo większy ekran i dużo pojemniejszy akumulator. Czy warto? Dużo zależy od upodobań. Dziesięciocalowce są znacznie mniej mobilne, a A103 jest większy i cięższy od przeciętnego rywala w tym rozmiarze, przez co jest mało poręczny. Mimo to większa rozdzielczość i większy rozmiar ekranu, dłuższy czas działania i inne zalety takiego sprzętu mogą niejednego przekonać.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 13 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 2 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 126 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: GoClever
Cena w dniu publikacji (z VAT): 520 zł
GoClever Tab R74
GoClever Tab R74 to jeden z nowszych tabletów, który od samego początku był projektowany z myślą o Androidzie 4.0.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 191 × 116 × 11 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | ok. 350 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Rockchip 2918 1 GHz Cortex-A8 + Vivante 800GC | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB (276 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (2,14 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3000 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB, słuchawki |
Dlatego na froncie próżno szukać jakichkolwiek przycisków systemowych. Obudowa cała jest wykonana z czarnego, błyszczącego plastiku. Dzięki temu jest bardzo prosta, co może się podobać; brak tu jakichkolwiek ekstrawagancji, które mogłyby zniechęcić bardziej konserwatywne osoby. Niestety, tworzywo to jest trochę śliskie i bardzo, bardzo szybko się rysuje, przez co urządzenie po niedługim czasie użytkowania traci swój początkowy blask (dosłownie i w przenośni). Jakość wykonania również nie zachwyca. Co prawda nie jest to sprzęt tandetny, ale trudno go też nazwać solidnym. Wystarczy się trochę przyjrzeć, aby zauważyć różnego rodzaju niedoskonałości: niezbyt dobre spasowanie elementów, średnia sztywność, „falowanie” ekranu po lekkim dociśnięciu tyłu obudowy itp.
Bolączki z punktu widzenia ergonomii są dość typowe: na prawej krawędzi umieszczono wszystkie ważniejsze złącza (USB, HDMI i zasilanie), w miejscu, które ciągle jest zasłonięte dłonią. Wbudowany głośnik znajduje się w dolnej części lewej krawędzi i także jest wiecznie zakryty (choć to w sumie niewielka strata, bo nawet gdy nic nie stoi dźwiękowi na przeszkodzie, jest on bardzo cichy). Regulacja głośności, blokada ekranu i slot na kartę mikro-SD zamontowano po prawej stronie górnego brzegu urządzenia. Przyciski służące do przyciszania i pogłaśniania obsługuje się, niestety, trochę topornie, bo o ile łatwo ich dosięgnąć, to ich obsługa wymaga trochę zbyt dużo siły.
Ogólnie tablet ten nie przypadł nam zbytnio do gustu. Wprawdzie z większością jego problemów da się żyć, ale... po co, skoro konkurencja zapewnia więcej? Na dodatek jest to jedno z najmniej wydajnych urządzeń i widać to gołym okiem po pierwszych kilkunastu sekundach poruszania się po systemie, bo działa on po prostu ślamazarnie.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 20 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 12 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 360 |
Sprzętowa obsługa multimediów | 1080p H.264 Main Profile, lekkie problemy z bardziej zaawansowaną kompresją |
Do testów dostarczył: GoClever
Cena w dniu publikacji (z VAT): 340 zł
Kruger & Matz KM0711
Firma Kruger & Matz jest znana głównie ze sprzętu audio, ale teraz próbuje swoich sił w tworzeniu tabletów. To pierwsze podejście.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 198 × 113 × 13 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | ~360 g | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Rockchip 2918 1,2 GHz Cortex-A8 + Vivante GC800 | HDMI | Tak |
RAM | 1 GB (800 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak |
Pamięć wbudowana | 4 GB (1,64 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | ~3200 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB, przejściówka pozwalająca podłączać urządzenia USB, słuchawki |
Wyglądem sprzęt nie przypomina żadnego innego tabletu. Jego czarna obudowa jest wizualnie dość toporna (choć niektórym mogą się podobać takie surowe kształty), ale nie można jej odmówić solidności. Trzeba się nieźle wysilić, żeby coś się w niej ugięło, ale wcale nie trzeba się wysilać, żeby ujawniło się „falowanie”, co trochę nas zaskoczyło. Wykorzystane tworzywa może nie wyglądają najpiękniej, ale są praktyczne, bo grube, w miarę odporne na zarysowanie i nieśliskie. Spasowanie elementów również jest niezłe: nigdzie nie widać zbędnych szpar, a zatrzaski mocno trzymają obudowę. W czasie użytkowania tabletu po prostu ma się wrażenie solidności.
Rozmieszczenie elementów jest mocno nietypowe. Zaskakują głównie dwie rzeczy. Po pierwsze, pionowy pasek pięciu mechanicznych przycisków na prawo od wyświetlacza (wywoływanie menu kontekstowego, cofanie, regulacja głośności i blokada systemu). Aż dziwne, że więcej urządzeń nie ma czegoś takiego, bo w praktyce okazuje się ono bardzo wygodne. Po drugie, głośnik umieszczono z przodu obudowy. Jakkolwiek oczywiste się to wydaje w teorii, bo dzięki temu dźwięk ma „trochę” ułatwioną drogę do ucha, to w praktyce nikt inny tego nie robi. Niestety, ten dobry pomysł został zaprzepaszczony za sprawą wyjątkowo słabej jakości głośnika, który jest bardzo cichy, do tego w maksymalnym ustawieniu i tak bardziej trzeszczy, niż gra. Ciekawostką jest też to, że na prawej krawędzi obudowy znajdują się dwa wyjścia mini-USB (jedno z funkcją hosta), co dodatkowo podkreśla wyjątkowość (dziwność?) produktu.
Trudno jakoś sensownie podsumować ten sprzęt. Jest w nim kilka ciekawych pomysłów, jest dość solidny, ale ostatecznie nie zapada specjalnie w pamięci. Wynika to głównie z tego, że te ciekawe pomysły nie dotyczą tego, co najważniejsze, czyli czasu działania (który jest przeciętny) ani parametrów (wydajność 3D mocno kuleje). Nie jest też wolny od problemów, bo ekran czasem trochę „pływa” i dość topornie reaguje na dotyk.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 19 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 11 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 273 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: Kruger & Matz
Cena w dniu publikacji (z VAT): 430 zł
Lark FreeMe 70.2S
Lark to jeden z bardziej rozpoznawalnych producentów tanich tabletów, w którego ofercie można również znaleźć kilka urządzeń z Androidem 4.0. Sprzęt, niestety, nie zrobił na nas zbyt dobrego wrażenia.
Budowa | Wyposażenie | ||
---|---|---|---|
Wymiary | 200,5 × 125 × 13 mm | Modem 3G | Nie |
Masa | bd. | GPS | Nie |
Ekran | 7 cali, 800 × 480 | Bluetooth | Nie |
SoC (CPU + GPU) | Boxchip A10 1 GHz Cortex-A8 + Mali 400-MP | HDMI | Tak |
RAM | 512 MB (306 MB dla aplikacji) | Host USB | Tak (pełnowymiarowy port USB) |
Pamięć wbudowana | 4 GB (2,04 GB na dane) możliwość rozszerzenia kartą mikro-SD | Aparat | 0,3 MP z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości VGA |
Pojemność akumulatora | 3500 mAh | Dodatki | ładowarka, kabel USB |
Jednym z większych problemów jest jakość wykonania, która jest po prostu kiepska. Jest to jedno z grubszych urządzeń, wykonane głównie z błyszczącego czarnego plastiku. Kilka chwil spędzonych na oględzinach i opukiwaniu obudowy ujawnia sporo niedoróbek: kiepskie spasowanie elementów, nierówne krawędzie, szpary, uginający się ekran (po wciśnięciu go przy górnej krawędzi pojawia się spory prześwit, przez który można oglądać wnętrze urządzenia) i kilka innych grzeszków konstrukcyjnych.
Część z nich jest związana z ergonomią. Wszystkie złącza zostały umieszczone na prawej krawędzi urządzenia, co jest dość typowym problemem, ale w większości przypadków wyjście audio zostaje zamontowane na tyle wysoko, że podłączenie słuchawek nie przeszkadza w wygodnym trzymaniu tabletu. Tym razem jest inaczej. Wbudowany głośnik jest prawie cały czas zasłonięty dłonią, co niezbyt pomaga mu w wydawaniu z siebie czystego i głośnego dźwięku. Trochę topornie działające przyciski systemowe trafiły na prawą stronę górnej krawędzi. Dwa z nich wyglądają jak regulacja głośności, ale... służą do czegoś zupełnie innego: cofania i wywoływania menu kontekstowego. Jest to osobliwe i całkowicie nieintuicyjne rozwiązanie, choć można się z czasem przyzwyczaić. Listę niedostatków zamyka to, że nasz egzemplarz miał zauważalne problemy z precyzją odczytywania dotyku, i to, że sprzęt uzyskał jeden z najgorszych wyników w testach akumulatora. Właściwie na plus zapisał się jedynie brak zjawiska „pływania” wyświetlacza i użycie pełnowymiarowego portu USB.
Testy | |
---|---|
Miejsce w rankingu wydajności | 9 |
Miejsce w rankingu akumulatora | 19 |
Maksymalna jasność wyświetlacza | 215 |
Sprzętowa obsługa multimediów | bezproblemowa do 1080p H.264 High Profile |
Do testów dostarczył: Lark
Cena w dniu publikacji (z VAT): 320 zł