Oczywisty temat?

Tylko z pozoru. A to dlatego, że ci, którzy kupili czterordzeniowy procesor z Core i5, doskonale wiedzieli, na co się decydują, i liczyli się z mniejszą lub większą stratą w stosunku do dużo droższych jednostek Core i7. Od czasu pojawienia się rodziny Sandy Bridge nie można też zestawiać ze sobą bezpośrednio układów Core i5 i Core i7, gdyż wyposażone są one w różną ilość pamięci podręcznej trzeciego poziomu. Dla przypomnienia: pierwszy Core i5-750 różnił się od Core i7-860 jedynie taktowaniem i funkcją Hyper-Threading. W przypadku rodzin Sandy Bridge i Ivy Bridge dochodzi kwestia wspomnianej pamięci podręcznej. Pozostaje więc zestawienie Core i7 z włączonym HT i z wyłączonym.

Cel artykułu

Ta publikacja nie tylko ma oczywistą wartość poznawczą: ma też pokazać, ile można zyskać lub stracić, podkręcając procesor z wyłączoną funkcją Hyper-Threading. Podeszliśmy do tego w dość nietypowy sposób. Za podstawę wzięliśmy bardzo popularny i wciąż dostępny w sklepach procesor Sandy Bridge: Core i7-2600K. Praktycznie wszystkie egzemplarze bez większych problemów podkręcają się do 4500 MHz, a wszystko powyżej to już kwestia szczęścia. Nasz pozwalał osiągnąć wartości rzędu 4800 MHz, ale wiązało się to już z mocnym, naszym zdaniem nadmiernym, „woltowaniem”. A takie katowanie procesora dla raptem 6-procentowego wzrostu wydajności (53 kl./sek. zamiast 50 kl./sek.) dla większości nie ma sensu. Co innego, gdy dzięki zastosowaniu małego triku i po stosunkowo niewielkim podniesieniu napięcia zasilającego można osiągnąć magiczną barierę… 5000 MHz. To daje nam już teoretyczny wzrost wydajności o 11% (55,5 kl./sek. zamiast 50 kl./sek.), pytanie tylko, jak kosztowny jest ten „mały trik”, czyli wyłączenie funkcji Hyper-Threading – komu się on opłaca, a komu nie.