Apple iPad 2 – smuklejszy i lżejszy od poprzednika
Koncepcja Apple'a nie zmieniła się szczególnie. Jeśli chodzi o projekt i zastosowane rozwiązania, nastąpiła raczej ewolucja, niż rewolucja. Widocznie na razie firma uznała, że trzeba przyzwyczaić ludzi do tego wciąż dość nowego rodzaju urządzeń i lepiej nie wprowadzać zbyt drastycznych zmian. Chociaż co bardziej zgryźliwi zapewne stwierdzą, że jest to zwykłe odcinanie kuponów.
Wygląd pudełek od produktów Apple'a jest niezmienny od dawna, także tym razem obyło się bez odstępstw: to całkowicie białe opakowanie, bez żadnych zdobień i krzykliwych znaczków przekazujących „najważniejsze” informacje. Jedyne ozdoby to napis iPad na boku i grafika przedstawiająca sprzęt. A w środku tak samo pusto jak zwykle. Oprócz tabletu znajdziecie tam tylko ładowarkę i kabel umożliwiający podłączenie iPada do komputera. Także pod tym względem Apple nie zmienia swojej koncepcji.
Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec różnice między poprzednią generacją iPadów a obecną. Od przodu wyglądają praktycznie tak samo, chociaż po przyjrzeniu się można zauważyć, że zniknęła metalowa obwódka wokół ekranu. Z tyłu też nie ma zbyt dużo różnic: to nadal jeden kawałek aluminium z czarnym jabłkiem w centrum. Zmienił się trochę kształt tyłu, co dobrze widać, gdy patrzy się na urządzenie z profilu: teraz jest płaski, a nie zaokrąglony. Dzięki temu iPad 2 jest trochę cieńszy od poprzednika. Poza tym brzegi urządzenia są teraz skośne, a nie ustawione pod kątem prostym. Można też wyczuć odrobinę mniejszą masę, dzięki czemu ręka trzymająca tablet w powietrzu męczy się trochę wolniej niż poprzednio. Proporcje ekranu i całego urządzenia pozostały niezmienione. Jakość wykonania jest wzorcowa, a całość wygląda bardzo elegancko. W końcu mamy tutaj do czynienia z kawałkiem aluminium sklejonym z kawałkiem pancernego szkła, więc trudno o brak solidności ;)
„Guzikologia” pozostała praktycznie niezmieniona. W górnej części prawej krawędzi „wtopiono” plastikowy przełącznik, który można skonfigurować, aby działał jako wyciszacz dźwięków lub jako blokada obracania ekranu, oraz przyciski do zmiany głośności. Wyłącznik znalazł się tradycyjnie po prawej stronie górnej krawędzi. Na lewej krawędzi umieszczono tradycyjną szufladkę na kartę mikro-SIM. Na dolną krawędź trafiło charakterystyczne złącze wielozadaniowe Apple'a oraz otwory, za którymi znajduje się głośnik. Pod ekranem, jak zawsze, znajdziecie kółko z kwadratem w środku, które jest głównym przyciskiem funkcyjnym urządzenia. Nowymi gośćmi są dwa obiektywy: jeden – z tyłu, w lewym górnym rogu, drugi – z przodu, centralnie nad ekranem. Jak widać, postawiono na sprawdzone rozwiązania i wszyscy fani marki powinni czuć się jak w domu. Bez rewolucji, ale solidnie i ładnie.
Ipadododatki
Wraz z tabletem przyjechały do nas dwa bardzo istotne dodatki do iPada. Pierwszym z nich jest Smart Cover, czyli okładka zasłaniająca ekran urządzenia z zawiasem i magnesami.
Smart covera przyczepia się do lewej krawędzi tabletu. Trzyma się on dzięki magnesom. Okładka z jednej strony jest wykonana z kolorowego poliuretanu, a z drugiej – z szarej mikrofibry. Całość jest podzielona na cztery usztywnione części. Zasłonięcie wyświetlacza powoduje zablokowanie i wyłączenie go, a otworzenie smart covera odblokowuje urządzenie, co jest bardzo wygodne.
Dzięki elastycznym materiałom i podziałowi na cztery części okładkę można zawijać i wykorzystywać jako podstawkę dla tabletu, np. w trakcie oglądania filmu albo tak, aby ułatwić sobie pisanie na klawiaturze ekranowej. W praktyce ten dodatek spisuje się bardzo dobrze i rzadko go odłączaliśmy. Aż dziw bierze, że dopiero teraz ktoś wpadł na takie rozwiązanie. Poza tym „spłaszczenie” spodu iPada powoduje, że o wiele łatwiej go zarysować, bo kurz i różne drobinki na blacie tylko czekają na ładne, gładkie aluminiowe powierzchnie. Zauważyliśmy, że z tego powodu odruchowo kładliśmy tablet ze smart coverem ekranem do dołu.
Mamy tylko dwa zastrzeżenia. Pierwszym z nich jest to, że brakuje magnesów, które przytrzymywałyby okładkę po otworzeniu jej i przełożeniu na tył iPada. Przez to ciągle się od niego odczepia i „dynda” w powietrzu. Druga kwestia to cena: za ten dodatek trzeba zapłacić około 200 zł, przy czym wersja skórzana kosztuje jeszcze więcej. My tyle byśmy nie zapłacili.
Drugim przydatnym dodatkiem jest przejściówka dodająca do iPada wyjście HDMI, którego brakuje w standardzie.
W tym kawałku kabla nie ma żadnej magii. Po prostu po jednej stronie mamy typowo apple'owe złącze, a po drugiej – wyjście HDMI i... znowu apple'owe złącze, dzięki czemu można podłączyć iPada do ładowarki w czasie korzystania z dodatkowego wyjścia obrazu. Do podłączonego ekranu jest przesyłana powiększona do jego rozdzielczości kopia tego, co jest wyświetlane na tablecie. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, gdy rozpocznie się odtwarzanie jakiegoś filmu. Wtedy na zewnątrz jest wysyłany tylko strumień wideo, a na iPadzie wyświetlają się kontrolki odtwarzacza. Szkoda, że nie jest tak podczas pisania tekstu. Byłoby dobrze móc wyświetlić na ekranie tabletu samą klawiaturę, a na podłączonym monitorze – samo okno edytora. Może w następnym iPadzie...
Zastrzeżenia? Po pierwsze, dlaczego nie ma w standardzie wyjścia HDMI i dlaczego w ogóle potrzebujemy takiej przejściówki? Po drugie, dlaczego tę przejściówkę trzeba dokupić, i to za prawie 200 zł?
iOS 4 w tablecie – blaski i cienie
O iOS 4 pisaliśmy już w recenzji iPhone'a 4, a o tabletowych modyfikacjach systemu Apple'a – w artykule o poprzednim iPadzie. Jeśli połączycie te informacje ze sobą, to dostaniecie wyraźny obraz tego, czego można się spodziewać w iPadzie 2. Poniżej znajdziecie tylko krótkie podsumowanie i luźne spostrzeżenia związane z użytkowaniem systemu.
Po pierwsze, iOS 4 nadal zachwyca płynnością i szybkością działania, zarówno w trakcie przeskakiwania między oknami programów, jak i podczas przeglądania stron internetowych. Oczywiście, byłoby dziwne, gdyby nowe urządzenie działało wolniej od poprzednika opartego na znacznie mniej wydajnych podzespołach, który skądinąd sprawował się pod tym względem bez zarzutu. Tak czy inaczej, warto o tym wspomnieć, bo Google, tworząc Androida 3.0, jakby zapomniało, że jest to jeden z ważniejszych aspektów interfejsu użytkownika. Kolejne wersje systemu operacyjnego Apple'a są coraz przyjemniejsze w użytkowaniu, nic niepotrzebnie nie rozprasza uwagi. Po prostu korzystanie z iPada 2 to czysta przyjemność, na nic nie trzeba czekać i wszystko znajduje się tam, gdzie można się tego spodziewać. Niezmiennie w iPadzie mamy do czynienia z jednym z najbardziej ergonomicznych interfejsów na rynku, chociaż widać już pewne elementy, które wymagają aktualizacji, ale o tym za chwilę.
iOS 4 przyniósł iPadowi polski język systemu, słownik oraz autokorektę. W końcu można wpisywać wszystkie polskie znaki narodowe albo z premedytacją rezygnować z diakrytycznych, licząc na automatyczne ich wstawienie. Mechanizmy autokorekty są wyraźnie mniej agresywne niż w przypadku iPhone'a, co wydaje się logiczne ze względu na większy rozmiar klawiszy i to, że nawet bez korekty popełnia się bardzo mało błędów w czasie pisania. Wygoda korzystania z klawiatury ekranowej i towarzyszącej jej autokorekty jest po prostu wzorcowa.
Inną wyczekiwaną przez nas zmianą związaną z iOS 4 jest możliwość korzystania z większej liczby kont Exchange we wbudowanym programie pocztowym. W końcu...
Nowy iPad, nowy system, stary problem z Flashem. Apple nadal jest „obrażone” na Adobe'a i niewiele wskazuje na to, aby coś się tu zmieniło. Ale jeśli chodzi o oglądanie filmów wstawionych w strony internetowe – jest lepiej niż poprzednio. Nie ze względu na jakieś rewolucyjne kroki Apple'a, a przez to, że coraz więcej witryn udostępnia wideo nie tylko w wersji Flash, ale także np. w technice HTML5. Prawidłowo działają materiały na sporej liczbie stron korzystających z własnych odtwarzaczy wideo oraz znaczna część filmów w YouTubie. Oczywiście, nadal nie jest to ten sam stopień kompatybilności jak w urządzeniach z Androidem i układem Tegra 2, ale wygląda na to, że czas gra na korzyść Apple'a, a brak Flasha staje się coraz mniejszym problemem. Trudno nie odnieść wrażenia, że rozwój technik alternatywnych do Flasha jest po części napędzany popularnością iPhone'ów i iPadów. Wystarczy, że prezes jakiejś firmy lubuje się w nadgryzionych jabłkach i zada pytanie, dlaczego na jego nowym, pozłacanym iPhonie nie działają filmiki. I nie ma tłumaczenia, że to wina Steve'a Jobsa ;)
Na koniec kilka słów o wielozadaniowości i tym, jak się ona spisuje w iPadzie 2. Ten mechanizm był jedną z największych zmian wprowadzonych w czwartej wersji mobilnego systemu Apple'a. Niestety, o ile całkiem nieźle sprawuje się w smartfonie, o tyle w tablecie działa dość topornie. Chodzi tu nam głównie o dość utrudnione przełączanie się między aplikacjami oraz system powiadomień wyskakujących na środku ekranu (albo w ogóle niewyskakujących). W praktyce problem uświadamiamy sobie dopiero po chwili obcowania z Androidem 3.0 albo tabletem BlackBerry PlayBook. Wielozadaniowość i powiadomienia są tam rozwiązane o tyle lepiej, że po powrocie do iPada ma się wrażenie, że to jakiś archaizm i szczyt niewygody. Mamy nadzieję, że w następnej wersji tego systemu dostaniemy coś przyjemniejszego w obsłudze. Poza tym wydaje nam się, że koncepcja jednego guzika i jak „najczystszego” interfejsu powoli przestaje zdawać egzamin w niektórych zastosowaniach i zamiast ułatwiać życie, tylko je utrudnia.
Dane techniczne
„Karoseria” nowego iPada to bardziej likwidowanie zmarszczek niż nowa generacja, ale pod maską nastąpiły bardzo duże zmiany. Sercem pierwszego iPada był czip Apple A4, który składał się z jednego rdzenia Cortex A8 i układu graficznego PowerVR SGX 540. Apple A5 w obecnej wersji tabletów tej firmy to dwa rdzenie Cortex A9 i układ graficzny PowerVR SGX 543MP2. O bardziej zaawansowanych różnicach między Corteksami A8 i A9 wspominaliśmy już w artykule o Tegrze 2, a tego, że podwojenie liczby rdzeni to podwojenie teoretycznej maksymalnej mocy obliczeniowej, chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć ;) Widzimy więc, że pod względem mocy procesora nastąpił duży krok do przodu.
Jeśli chodzi o wydajność graficzną, jest on jeszcze większy. Imagination Technologies, twórca układów PowerVR, już od jakiegoś czasu wykorzystuje w swoich GPU wektorowe jednostki zunifikowane, znane jako USSE (w przeciwieństwie do Tegry 2, w której informacje o wierzchołkach i kolorze pikseli są liczone w oddzielnych „rdzeniach”). W PowerVR SGX 543 mamy taką samą liczbę jednostek USSE jak w SGX 540, ale teraz nazywają się one USSE2. Wynika to ze sporych zmian, które zaszły w ich wnętrzu. Każda USSE2 ma teoretycznie dwa razy większą wydajność zmiennoprzecinkową od poprzednika, czyli teraz każda może wykonać cztery operacje zmiennoprzecinkowe w cyklu zegara zamiast dwóch (dla porównania, każda jednostka Tegry 2 może wykonać jedną taką operację w cyklu zegara). Imagination Technologies mówi, że w praktyce przekłada się to na 40-procentowy wzrost wydajności w aplikacjach wymagających wysokiej wydajności cieniowania (i niegenerujących wąskiego gardła, na przykład przy pobieraniu tekstur). Łatwo policzyć, że SGX 543 przy tej samej liczbie jednostek jak w SGX 540 ma dwa razy większą teoretyczną wydajność zmiennoprzecinkową. Przyrostek MP2 w nazwie oznacza, że mamy do czynienia z dwoma takimi układami współpracującymi ze sobą, co oznacza cztery razy lepszą wydajność od SGX 540, i to nie biorąc pod uwagę szybszych zegarów taktujących. Robi wrażenie? Na tyle duże, że prawie nie zauważa się podwojonej ilości RAM-u w stosunku do pierwszego iPada ;)
Apple iPad 2 | Apple iPad | |
---|---|---|
Wymiary | 185×241×8,8 mm | 190×243×13,5 mm |
Masa | 613 g | 730 g |
Przekątna ekranu | 9,7 cala, IPS | 9,7 cala, IPS |
Rozdzielczość ekranu | 1024×768 | 1024×768 |
Pojemność akumulatora | ok. 7100 mAh | ok. 7100 mAh |
SoC | Apple A5, 2 × 1 GHz | Apple A4, 1 GHz |
GPU | PowerVR SGX 543 MP2 | PowerVR SGX 540 |
RAM | 512 MB | 256 MB |
Pamięć wbudowana | 16/32/64 GB | 16/32/64 GB |
Dodatkowe karty pamięci | brak | brak |
Wi-Fi | b/g/n | b/g/n |
Aparat | 0,7 MP z tyłu, brak autofokusu, brak flesza, 0,3 MP z przodu | brak |
Wyświetlacz
Wyświetlacz iPada 2 to w praktyce taki sam panel jak ten, który był wykorzystywany w pierwszej generacji, i nie możemy powiedzieć, że nam to przeszkadza ;) Charakterystyczne proporcje 4:3 i rozdzielczość 1024×768 to już cechy rozpoznawcze tabletu Apple'a – i sprawdzają się tak samo dobrze jak poprzednio. W dużej części jest to kwestia gustu, ale nadal mamy wrażenie, że taka rozdzielczość i takie proporcje są w tablecie lepsze do wszystkiego oprócz oglądania filmów. Kontrast, jasność, czułość na dotyk, kąty widzenia i odwzorowanie kolorów – wszystko pozostaje wzorowe, nadal mamy do czynienia z jednym z najlepszych wyświetlaczy stosowanych w urządzeniach przenośnych. Co prawda niektórzy mogą narzekać, że gęstość upakowania pikseli jest mało nowoczesna i że konstrukcje smartfonowe wypadają pod tym względem sporo lepiej, inni zaś dorzucą, że ekran wygląda kiepsko na tle techniki Super AMOLED Plus Samsunga, ale nam nie przeszkadzało to ani trochę. To nadal jedna z mocniejszych stron nowej generacji iPadów.
Akumulator
Pierwszy iPad deklasował inne tablety pod względem czasu działania po naładowaniu. W drugiej generacji znacznie zwiększono wydajność i rozmiar procesora. Jak wpłynęło to na pobór prądu i czas działania na akumulatorze? Okazuje się, że... jeszcze się wydłużył, co początkowo wydawało się nam niemożliwe. Ponad 13 godzin oglądania filmów – przy tak niewielkich rozmiarach sprzętu to robi wrażenie.
Aparat, kamera, multimedia
Aparat w iPadzie sprawia wrażenie dodanego na siłę. Po części ze względu na jego umiejscowienie: regularnie przypadkowo zasłanialiśmy obiektyw palcami. Po drugie, jakość wykonywanych przez niego zdjęć pozostawia wiele do życzenia. Rozdzielczość nie zachwyca (960×720), brakuje autofokusu, brakuje lampy błyskowej, efektywność w gorszych warunkach oświetleniowych jest bardzo słaba, nie ma jakiejkolwiek możliwości zmiany ustawień. Cóż, ludzie chcieli aparatu w iPadzie, to go mają...
Na deser mała zagadka: co jest nie tak na poniższym zrzucie ekranu?
Bardzo łatwo to zrozumieć, gdy chociaż raz spróbuje się zrobić zdjęcie tabletem ustawionym poziomo. Wciśnięcie przycisku znajdującego się na środku dolnej części 10-calowego ekranu wymaga zręczności chińskiego lekkoatlety i stabilności ręki strzelca wyborowego. Prosimy, aby następnym razem ten przycisk znalazł się przy prawej lub lewej krawędzi ekranu.
Paradoksalnie, filmy są rejestrowane sporo lepiej niż zdjęcia, czasem nawet mają wyższą rozdzielczość, 1280×720... Przepływność to około 10 Mb/s przy 30 kl./s. Także w porównaniu z innymi urządzeniami jakość wideo jest bardzo dobra. Wskazuje to chyba ostatecznie, po co tak naprawdę dodano kamery do iPada. Chodzi o wideorozmowy, głównie prowadzone przez aplikację FaceTime. I faktycznie, w tych zastosowaniach spisują się przyzwoicie. Ale nie poczujemy się zaskoczeni, gdy okaże się, że iPad 3 radzi sobie już także ze zdjęciami, w końcu trzeba mieć co poprawiać w następnej generacji produktów ;)
Multimedia
Multimedia w przypadku Apple'a zawsze łączą się z kontrowersjami wokół iTunes. Jedni kochają ten program i zawsze używają go do zarządzania swoimi bibliotekami filmów i muzyki, pozwalając mu na automatyczną synchronizację. Inni go nie cierpią i sama nazwa powoduje, że moczą się po nocach. Jeśli już ktoś ma iPoda lub iPhone'a, to gdy kupi iPada, nie będzie miał problemu. Jeśli jednak iPad to jego pierwsze urządzenie spod znaku Apple'a, to przeniesienie danych do iTunes może być dla niego bolesne, gdyż może się okazać, że raptem zniknęło mu kilka gigabajtów miejsca na dysku, bo iTunes lubi tworzyć dodatkowe miniaturki i różnego rodzaju pliki pomocnicze. Sami nic do iTunes nie mamy, ale mimo wszystko lubimy mieć wybór.
Pozostawiając ten program w spokoju, dochodzimy do punktu, w którym musimy stwierdzić, że w dziedzinie zdolności multimedialnych nic się nie zmieniło w stosunku do poprzedniej generacji. Nadal można odtwarzać filmy o jakości maksymalnie 720p H.264, koniecznie w kontenerze .mp4. Dlaczego nie 1080p? Teoretycznie układ Apple A5 nie powinien mieć z tym problemu, więc powód jest gdzie indziej. Na dodatek iTunes potrafi być bardzo wybredny i zablokować możliwość synchronizacji filmu z bliżej nieokreślonego powodu, bo nie spodobało mu się jakieś ustawienie wykorzystane podczas kompresowania klipu. Nam zdarzało się to dość często, nawet wtedy, gdy teoretycznie wszystko było w porządku (rozdzielczość, przepływność, kontener, profil). Generalnie całą bibliotekę wideo trzeba budować z myślą o iPadzie, wykorzystując przy kompresji sprawdzone ustawienia. O wolności takiej, jaką zapewnia Samsung Galaxy S II, możemy tylko pomarzyć i jeśli kolekcja filmów była tworzona przed kupieniem „iUrządzenia”, to najprawdopodobniej będzie konieczna rekompresja, co potrafi skutecznie zniechęcić do wykorzystywania iPada jako odtwarzacza filmów w podróży. I prosimy nie wspominać o VLC i podobnych rozwiązaniach, bo i tak nie da się za ich pomocą odtworzyć płynnie filmów 720p ;)
Testy wydajności
Niestety, dość trudno jest porównać wydajność urządzeń z różnymi systemami operacyjnymi. Z ratunkiem przychodzi GLBenchmark i testy przeglądarkowe, które są wieloplatformowe. Nie da się na podstawie tak wąskiej grupy testów dokładnie określić szybkości urządzeń, ale dają one ogólny wgląd w sytuację.
Pierwszy GLBenchmark powoli staje się mało reprezentatywny, głównie ze względu na wykorzystanie dość starego API, pod które nowe urządzenia już nie są optymalizowane. Dlatego bardziej od testu graficznego interesuje nas wynik testu wypełniania teksturami, który jest... oszałamiająco dobry. Zależy on od szybkości pobierania tekstur, od przepustowości pamięci i od wydajności jednostek cieniowania. Widać, że pod tymi względami Apple A5 wypada bardzo dobrze.
GLBenchmark 2 po prostu przynosi pogrom tabletów z Tegrą. Oczywiście, na podstawie tylko jednego testu nie da się dokładnie określić wydajności układu Apple A5, ale wszystko (tj. testy syntetyczne i parametry na papierze) wskazuje na to, że Tegra 2 nie ma szans z tym „potworem”. Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że Pro w GLBenchmarku 2 to ten sam test co pierwszy graficzny w GLBenchmarku 1.1, tyle że wykorzystuje OpenGL ES 2.0. Widzimy więc, jak duże znaczenie ma użyte API.
Testy przeglądarkowe mówią nam trochę o wydajności obliczeniowej procesorów w tabletach, chociaż należy pamiętać, że w dużej mierze zależą od samej przeglądarki. Akurat w tym przypadku nietrudno się domyślić, jakie są te wyniki, bo w iPadzie 2 mamy do czynienia z dwoma corteksami A9 taktowanymi zegarem 1 GHz. I faktycznie, jest bardzo blisko urządzeń z Tegrą 2.
Śmiało można powiedzieć, że iPad 2 jest w tym momencie najwydajniejszym tabletem na rynku. O ile w przypadku urządzeń z Androidem można mieć wątpliwości, czy taki potencjał zostanie wykorzystany w odpowiedni sposób, o tyle tu nie ma żadnych. Równolegle z nowym iPadem pojawiła się przeznaczona dla niego wersja gry Infinity Blade, która ma znacznie poprawioną grafikę. Można się spodziewać, że spora część twórców gier pójdzie tą samą drogą. Jeśli tablet ma być w dużej mierze urządzeniem do grania, to iPad 2 wydaje się jedną z lepszych opcji.
Podsumowanie
Pierwszy iPad był niewątpliwie udany. Jego sukces zaskoczył wszystkich, rywale dali się przyłapać z opuszczonymi spodniami. Druga generacja to wynik ewolucji, nie rewolucji. Zmniejszono wymiary i masę, na które narzekała część użytkowników. Nowe podzespoły wydajnością deklasują konkurencję. Wyświetlacz jest taki sam, ale stanowczo nie jest wadą, bo to nadal jedna z najlepszych konstrukcji. Na dodatek poprawiono i tak już rewelacyjny czas działania na akumulatorze. Oprócz tego dorzucono kamery z przodu i z tyłu, które co prawda nie grzeszą jakością, ale umożliwiają prowadzenie wideorozmów.
Umarł król, niech żyje król? I tak, i nie. W międzyczasie konkurencja zdążyła już podciągnąć spodnie i je zapiąć, a na rynku pojawiły się rozwiązania, które nie mają się czego wstydzić na tle iPada, np. ASUS Eee Pad Transformer (w końcu może uda nam się dokończyć i opublikować jego recenzję ;)). Za rogiem guziki dopina Samsung ze swoimi trzema nowymi urządzeniami, a Galaxy S II pokazał, że Koreańczycy są w formie. Poza tym Androidowi 3.0 udało się – pomijając brak płynności w jego działaniu – pokazać pewne słabości obecnej generacji iOS, takie jak niezbyt dobrze rozwiązana wielozadaniowość, brak kart w przeglądarce i kiepsko zrobione powiadomienia. Dodajmy do tego przeciętną obsługę multimediów – i okazuje się, że wizerunek ideału zaczyna dość mocno pękać, a gra do jednej bramki zamieniła się w zaciętą potyczkę z alternatywnymi opcjami.
Wybór w tym momencie w dużej mierze zależy więc od upodobań, w tym stosunku do iTunes i w ogóle „ekosystemu” Apple'a. Od strony technicznej, a także pod względem łatwości obsługi i szybkości działania interfejsu nowy iPad jako całość nadal jest lekko przed konkurencją, ale pewne ograniczenia i naleciałości wymagają nieco uwagi. Ponadto cena urządzenia, jak i dodatków do niego może przyprawić o zawrót głowy. Najtańsza wersja bez 3G i z 16 GB pamięci to wydatek ok. 2400 zł, najdroższa zaś kosztuje o 50% więcej.
Cena powoduje też, że można się zastanawiać, czy lepiej kupić drugą generację iPada czy pierwszą. Pod względem możliwości i przyjemności obsługi są bardzo zbliżone. Poprzedni iPad ma ten sam system, który działa tak samo szybko. Jeśli więc nie przeszkadzają Ci wymiary i masa poprzednika, nie będziesz korzystał z FaceTime'a (bo do robienia zdjęć nowy iPad i tak się nie nadaje) i nie będzie problemem trochę dłuższe otwieranie stron, to możesz sporo zaoszczędzić bez większych poświęceń. Jeśli jednak zdecydujesz się na nową generację tabletu Apple'a, na pewno się nie zawiedziesz, bo to naprawdę znakomity sprzęt, z którym świetnie spędza się czas, siedząc w wygodnym fotelu lub leżąc na kanapie.
Do testów dostarczył: Apple
Cena w dniu publikacji (z VAT): 3600 zł