HTC Desire HD – budowa i wygląd
W zamyśle Desire HD jest przeznaczony dla osób, które lubią wykorzystywać telefon jako odtwarzacz multimedialny, na przykład w czasie podróży. Wskazuje na to spory wyświetlacz oraz chwytliwe znaczki Dolby Mobile i SRS WoW HD na obudowie.
Desire HD przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie sporo większego, niż faktycznie jest. Głównie jest to zasługa wyświetlacza, który zajmuje prawie cały front urządzenia i jest otoczony cienkimi ramkami. Jednak gdy porównujemy go z bardziej standardowym smartfonem, okazuje się, że jest od niego większy zaledwie o kilka milimetrów. Pod względem grubości i wagi Desire HD nie wyróżnia się specjalnie na tle konkurencji, dzięki czemu etykietka cegłofonu zaczepno-obronnego raczej mu nie grozi.
Obudowa jest w całości wykonana z matowego aluminium, dzięki czemu nie pozostają na niej ślady palców i nie trzeba jej ciągle czyścić. Wszystko jest spasowane całkiem nieźle i sztywne, nic nie skrzypi, a pierwsze wrażenie jest całkiem przyjemne, chociaż od razu widzimy, że ten smartfon nie należy do „pancerników”.
Nad wyświetlaczem znajduje się siatka zasłaniająca słuchawkę i diodę sygnalizacyjną. Na prawo od niej znajduje się czujnik zbliżeniowy dbający o to, by wyświetlacz był automatycznie wyłączany, gdy przykłada się telefon do ucha.
Niestety, Desire HD nie odziedziczył po swoim poprzedniku tradycyjnych przycisków funkcyjnych pod wyświetlaczem. Te dotykowe działają bardzo przyzwoicie i dzięki lekkiemu odsunięciu od dolnej krawędzi urządzenia wcale nie jest łatwo przypadkowo je wcisnąć, ale mimo wszystko wolimy takie jak w pierwszym Desire. Na lewym boku znalazły się przyciski do zmiany głośności, a na górnym – wyłącznik, umieszczony w niewielkim zagłębieniu, przez co często mieliśmy problemy z „wymacaniem” jego pozycji. Z tyłu zlokalizowano oko obiektywu, dumnie informującego o tym, że pod nim znajduje się 8-megapikselowa matryca światłoczuła. W robieniu zdjęć aparat wspomagają dwie diody LED. Obok obiektywu widnieje głośnik.
Dostęp do karty SIM i karty microSD uzyskujemy po zsunięciu dolnej części obudowy, a do baterii – po „oderwaniu” plastikowej zaślepki umieszczonej obok przycisków regulacji głośności. Przy czym okazuje się, że w tych plastikowych zaślepkach znajdują się anteny: telefoniczna zagościła na elemencie zakrywającym karty, a GPS – na „drzwiczkach” od baterii. Są to chyba najsłabsze fragmenty konstrukcji Desire HD. Szczególnie niepewnie wygląda dolna pokrywka. Trzyma się ona pozostałej części na dwóch małych, plastikowych zatrzaskach, które sprawiają wrażenie, jak gdyby miały ochotę „wyrwać” się z obudowy telefonu i pójść własną drogą. A skoro podtrzymują one antenę, przez co mają bezpośredni wpływ na siłę sygnału telefonicznego, to nietrudno o czarne wizje. Nie lepiej jest z zaślepką baterii. Aby ją zdjąć, trzeba użyć paznokcia i odrobiny siły. Po udanej operacji widzimy, że całość trzyma się na trzech malutkich wypustkach, które prawdopodobnie mają wytrzymałość liczoną w dziesiątkach otwarć.
Inną niezbyt trafioną decyzją projektową jest bateria. Ma ona pojemność 1230 mAh (dla porównania: HTC Desire ma 1400 mAh, a Samsung Galaxy S – 1500 mAh). To mało, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę rozmiar wyświetlacza i to, że w teorii ma to być urządzenie multimedialne. Bateria jest odrobinę mniejsza od tej montowanej w podstawowym Desire (o około 2 mm niższa i 1 mm węższa), co powoduje, że do głowy przychodzi kojarzące się z pewną reklamą pytanie: „HTC, why?”.
HTC Desire Z – budowa i wygląd
Desire Z to konstrukcja dużo bardziej „poważna”, która celuje w specyficzną grupę przeciwników wszelkich klawiatur ekranowych.
„Zetka” jest zbudowana bardzo solidnie. Obudowę stworzono z matowego i miłego w dotyku plastiku oraz z aluminium. Do jakości plastikowych części nie można się przyczepić, a spasowanie wszystkiego jest idealne. Aluminiowa obwódka ekranu przydaje urządzeniu uroku, a wykonana z tego samego metalu pokrywka baterii to coś, co chcielibyśmy widzieć w jak największej liczbie urządzeń. Sprzętowa klawiatura wymusza zwiększoną grubość smartfona, ale jest ona utrzymana w akceptowalnych granicach.
Oprócz standardowego wyłącznika (który w przeciwieństwie do Desire HD znajduje się po prawej stronie górnego brzegu obudowy) i przycisków zmiany głośności jest jeszcze przycisk aparatu oraz suwak zwalniający uchwyty przytrzymujące pokrywkę baterii. Pod ekranem znajdziecie szereg dotykowych przycisków funkcyjnych, które mogłyby być trochę wyższe, a pod nimi umieszczono „guzikogładzik”. Przesuwając po nim palcem, można się poruszać po menu telefonu, a wciśnięcie zatwierdza wybór. To rozwiązanie jest szczególnie przydatne zimą, gdy rękawiczki uniemożliwiają normalną obsługę smartfona. Poza tym panel dotykowy jest otoczony poświatą, która zastępuje diodę sygnalizującą stan urządzenia. Oczywiście, nie mogło zabraknąć aparatu. Tym razem matryca ma „tylko” 5 megapikseli i towarzyszy jej „tylko” jedna dioda.
Gwoździem programu jest, a jakże, klawiatura. Jej układ jest praktycznie perfekcyjny. Cztery rzędy klawiszy to optymalne rozwiązanie. Są duże, wciskają się pewnie, a odstępy między nimi powodują, że pisze się bardzo pewnie. Nie ma problemu z wciskaniem tych z górnego rzędu, a to dzięki sporemu odstępowi między nimi a krawędzią obudowy ekranu. Wszystkie są, rzecz jasna, podświetlane. Poza tym wygospodarowano miejsce na dwa dodatkowe, do których można przypisać prawie że dowolny skrót czy działanie. Dzięki świetnemu rozplanowaniu i bardzo dobremu mechanizmowi korekcji błędów pisanie na Desire Z to prawdziwa przyjemność i trudno o coś lepszego pod tym względem.
Jest tylko jedno ale: mechanizm otwierania klawiatury jest... po prostu straszny. Ekran nie odsuwa się po szynie, lecz jest umieszczony na plastikowych nóżkach i unosi się nad resztę urządzenia. Całość sprawia wrażenie bardzo delikatnej konstrukcji. Na dodatek nóżki w żaden sposób nie dociskają do siebie obu części smartfona, przez co ekran lata, gdy jedzie się po wybojach lub po prostu potrząsa nim. Szkoda, bo mielibyśmy do czynienia z urządzeniem prawie że perfekcyjnym.
Pod aluminiową pokrywką umieszczono baterię, którą trzeba wyjąć, aby uzyskać dostęp do kart microSD i SIM. Bateria ma „imponującą” pojemność 1300 mAh i jest sporo większa od tej w HTC Desire. I znowu pytanie: dlaczego taka (stosunkowo) mała pojemność?
HTC Sense – nakładka z „sensem”
Integralną częścią smartfonów HTC z Androidem jest nakładka Sense UI, o ile można to jeszcze nazwać nakładką, bo zmiany sięgają bardzo głęboko. Przebudowano praktycznie każdy możliwy program: HTC przygotowało własną wersję programu pocztowego, programu do wysyłania wiadomości, przerobiło po swojemu przeglądarkę, własną galerię, odtwarzacz muzyki, odtwarzacz filmów, aplikację do dzwonienia (ze słownikiem T9), oprogramowanie aparatu, klawiaturę ekranową, mechanizm kopiowania i wklejania, książkę kontaktów integrującą się z Facebookiem i Twitterem itp., itd. Jest tego naprawdę sporo, a jeśli pogrzebie się głębiej, to widać, że nawet niektóre elementy menu z ustawieniami telefonu znajdują się w innych niż zwykle miejscach. Ponieważ HTC Sense UI nie jest niczym nowym, powiemy trochę o ogólnym działaniu tej nakładki i o tym, dla kogo jest przeznaczona.
Jedną z większych zalet Sense UI jest charakterystyczny, miły dla oka styl graficzny wszystkich aplikacji i widżetów. Może się on wydawać lekko cukierkowy, ale mimo wszystko większości osób się to podoba, szczególnie na tle surowości czystego Androida. Świetnym dowodem na to jest liczba widżetów próbujących naśladować te stworzone dla Sense UI. Wystarczy spojrzeć na najpopularniejsze dostępne widżety zegara, pogody czy kalendarza. Co ciekawe, mimo tych licznych zmian, animacji i dodatkowych bajerów system działa bardzo sprawnie i płynnie. Widać, że komuś zależało na jego optymalizacji, dzięki czemu przyjemność użytkowania smartfonów HTC jest bardzo duża.
Bardzo fajne jest też to, że urządzenia tej tajwańskiej firmy mają od pierwszego uruchomienia większość oprogramowania, z którego korzysta przeciętny użytkownik. Wystarczy szybka konfiguracja, i już jesteśmy połączeni z kontami na Facebooku, Twitterze i Flickrze. Na ekranie od razu mamy przydatne widżety, takie jak: prognoza pogody, podgląd kursu akcji, widok harmonogramu kalendarza (no i oczywiście facebookowa ściana ;)). Całkiem fajnym dodatkiem jest program wykorzystujący diody aparatu jako latarkę. Niby drobiazg, ale chyba każdy ma coś takiego. Dzięki takim dodatkom osoby mniej zaawansowane lub te, którym szkoda czasu na szukanie i wypróbowywanie oprogramowania, od razu mogą zająć się tym, co lubią.
Wraz z Androidem 2.2 i przeznaczoną dla niego wersją Sense UI pojawiło się kilka ciekawych dodatków. Pierwszym z nich jest HTC Hub. Po założeniu konta HTC można się do niego zalogować i pobierać na swoje urządzenie skórki, tapety, widżety i dźwięki. Na razie nie ma tego zbyt dużo, ale widać w tym potencjał. Z kontem HTC wiąże się też możliwość zdalnego zablokowania telefonu czy usunięcia z niego danych w razie kradzieży. Można to zrobić dzięki witrynie HTCSense.com. Poza tym z tej witryny można do siebie zadzwonić w razie trudności ze znalezieniem telefonu.
Generalnie wrażenia związane z HTC Sense UI są bardzo pozytywne. Całość zdecydowanie jest przemyślana, działa bardzo sprawnie i pozwala zminimalizować czas potrzebny na przystosowanie urządzenia do swoich potrzeb, bo wszystko jest na miejscu. Żadna z modyfikacji HTC nie powoduje niestabilności ani nie zmniejsza funkcjonalności Androida. Niezadowoleni będą jedynie ci, którzy lubią wszystko robić sami i którym nie podoba się lekko cukierkowy styl Sense UI.
Dane techniczne
HTC Desire | HTC Desire Z | HTC Desire HD | |
---|---|---|---|
System operacyjny | Android 2.1/2.2 + Sense UI | Android 2.2 + Sense UI | Android 2.2 + Sense UI |
Wymiary | 60×119×12 mm | 61×119×14 mm | 68×123×12 mm |
Masa | 135 g | 180 g | 164 g |
Przekątna ekranu | 3,7 cala, AMOLED | 3,7 cala, Super LCD (PVA) | 4,3 cala, TFT LCD |
Rozdzielczość ekranu | 800×480 (Pentile) | 800×480 | 800×480 |
Pojemność akumulatora | 1400 mAh | 1300 mAh | 1230 mAh |
SoC | Qualcomm Snapdragon QSD8250, 1 GHz, 65 nm | Qualcomm Snapdragon, MSM7230, 800 MHz, 45 nm | Qualcomm Snapdragon MSM8255, 1 GHz, 45 nm |
GPU | Adreno 200 | Adreno 205 | Adreno 205 |
RAM | 576 MB | 512 MB | 768 MB |
Pamięć wbudowana | 512 MB | 1,5 GB | 1,5 GB |
Dodatkowe karty pamięci | microSDHC | microSDHC | microSDHC |
Wi-Fi | a/b/g/n | a/b/g/n | a/b/g/n |
Aparat | 5 MP z tyłu, autofocus, dioda LED | 5 MP z tyłu, autofocus, dioda LED | 8 MP z tyłu, autofocus, dwie diody LED |
Jeśli patrzy się na nowe dzieci HTC przez pryzmat liczb, to przede wszystkim zauważa się modyfikacje, które zaszły „pod maską”. Desire Z i Desire HD zostały wyposażone w nową generację układów Snapdragon Qualcomma. Najbardziej oczywistą zmianą jest bardziej energooszczędny proces technologiczny (45 nm w miejsce 65 nm). Drugą istotną nowością jest nowy układ graficzny. Nazwa nie zmieniła się zbyt mocno, ale Qualcomm chwalił się, że udało się osiągnąć kilkukrotny wzrost wydajności w porównaniu z poprzednikiem. Próby znalezienia jakichkolwiek dokładniejszych informacji na temat tego układu zakończyły się fiaskiem (niestety, to nie rynek komputerowych kart graficznych), więc nic nie wiemy o różnicach. Jedyne dostępne dane mówią o zmianach w funkcjonalności, takich jak sprzętowa akceleracja Flasha. Warta odnotowania jest też zmiana techniki wyświetlania, ale o tym piszemy kilka stron dalej.
Testy wydajności
Pierwsza generacja Snapdragona niedomagała pod względem wydajności 3D. Wszystko to miało się zmienić w jego odświeżonej wersji, obecnej w opisywanych urządzeniach. Poza tym lekko zwiększono wydajność samego procesora, dzięki czemu miało być możliwe nawiązanie walki z produktami Texas Instruments oraz Samsunga. Jak to wyszło w praktyce?
Test procesora w Quadrancie pokazuje, że nowy Snapdragon taktowany zegarem 800 MHz prawie dogania starszy układ taktowany zegarem 1 GHz. W testach grafiki Adreno 205 wypada o około 75% lepiej od swojego poprzednika, co jednak nie jest wystarczająco dobrym wynikiem, aby nawiązać walkę z SGX-em 540 Samsunga Galaxy S.
W teście PRO GLBenchmarku nowy GPU jest ponad cztery razy szybszy od starego, jednak i tak prawie dwa razy gorszy od smartfonów z Hummingbirdem. W drugim teście sytuacja wygląda sporo lepiej, ale najwyraźniej ograniczeniem jest w nim limit klatek wyświetlanych w ciągu sekundy.
Ciekawy jest wynik testu wydajności obliczeń na liczbach zmiennoprzecinkowych. Warto się na chwilę przy nim zatrzymać, ponieważ wychodzi tu na jaw jedna z różnic w architekturze różnych procesorów ARM. Projektanci tych układów mają swobodę przy tworzeniu niektórych elementów. Obejmuje ona m.in. sposób wykonywania obliczeń na liczbach zmiennoprzecinkowych. Mogą oni wybrać, czy procesor będzie miał jednostki SIMD (znane jako NEON), które mogą znacznie przyspieszyć wykonywanie obliczeń, czy jedynie zwykłe, niewektorowe jednostki zmiennoprzecinkowe. Qualcomm poszedł o krok dalej: w procesorach tej firmy jednostka SIMD jest dwa razy szersza (128-bitowa zamiast 64-bitowej), co teoretycznie umożliwia wykonywanie niektórych obliczeń dwa razy szybciej od konkurencji. Dobrze widać to w tym teście. W praktyce różnice nie są takie duże, ale w specyficznych przypadkach rozwiązanie zastosowane w Snapdragonach może być przydatne.
W BaseMarku różnice nie są duże i w zależności od testu raz prowadzą smartfony z układami Qualcomma, a innym razem te z układami Samsunga. Nowy czip graficzny regularnie okazuje się dwa–trzy razy wydajniejszy od swojego poprzednika.
Testy przeglądarkowe obciążają tylko procesor. Widzimy, że wszystkie 1-gigahercowe układy radzą sobie w tych testach bardzo podobnie, więc nie ma większego zaskoczenia.
W legendarnym Quake'u 3 nowe smartfony HTC po raz kolejny okazują się ponad dwa razy wydajniejsze od poprzednika, dzięki czemu depczą po piętach wydajnościowemu liderowi firmy Samsung. Linpack, podobnie jak test procesora w GLBenchmarku, lubi qualcommową implementację NEON-a, dzięki czemu Desire Z i Desire HD zyskują sporą przewagę nad urządzeniami Samsunga.
Reasumując, nowe smartfony HTC są nawet kilka razy wydajniejsze w aplikacjach 3D od pierwszego HTC Desire. Dzięki temu mogą rywalizować z Samsungiem Galaxy S, ale w ostatecznym rozrachunku pod względem wydajności 3D nieco mu ustępują.
Wyświetlacz, akumulator, antena
Oryginalny HTC Desire jest kojarzony jako jeden z pierwszych telefonów z ekranem AMOLED. Niestety, ze względu na problemy związane z mocami przerobowymi Samsunga (i po części z popularnością linii telefonów Galaxy S, których sprzedało się ponad 10 mln) nowe urządzenia tej tajwańskiej firmy nie dostały Super AMOLED-ów. W przypadku Desire Z, z pomocą przyszło Sony ze swoimi wyświetlaczami Super LCD, które są odmianą wyświetlaczy typu IPS. Oba modele mają ekrany o rozdzielczości 800×480 pikseli, ale różnią się, oczywiście, przekątną. HTC Desire ma wyświetlacz o przekątnej 3,7 cala, a ekran Desire HD jest o 0,6 cala większy. W obu przypadkach kolory są odwzorowane bardzo dobrze (z lekką przewagą Desire Z; w Desire HD barwy są minimalnie „zażółcone”), tekst jest ostry, a kąty widzenia są bardzo dobre, z oczywistą przewagą wyświetlacza Desire Z. Duży ekran Desire HD znakomicie spisuje się w trakcie oglądania filmów, czytania, przeglądania internetu czy po prostu pisania na klawiaturze ekranowej. Dodatkowe cale okazują się w tych zastosowaniach bardzo przydatne. Pod względem czułości i precyzji wyświetlacze są niezłe. Czasem mieliśmy kłopot z trafieniem w odpowiedni odnośnik w przeglądarce lub odczytaniem niektórych liter na klawiaturze, jednak nie było to wielkim problemem. Po prostu niektóre urządzenia robią to lepiej.
A oto wyniki pomiarów parametrów wyświetlaczy przeprowadzonych za pomocą kolorymetru. W przyszłości baza wyników na pewno będzie bogatsza.
Akumulator
Informacje o pojemności baterii w obu odmianach Desire nie napawały optymizmem. Praktyka pokazała, że były to obawy jak najbardziej uzasadnione. Połączenie małej baterii i dużego wyświetlacza w Desire HD powoduje, że nie mieliśmy problemu ze sprowadzeniem go „do parteru” w ciągu jednego dnia. Wystarczy trochę podzwonić, do tego odrobina surfowania po internecie, nieco multimediów i sprawdzana w tle poczta. Desire Z wypada pod tym względem trochę lepiej, ale i tak należy się nastawić na cowieczorne podłączanie urządzenia do ładowarki.
Szczegółowe testy pokazują, jak dużo kosztuje Desire HD jego mała bateria: przez Desire HD porozmawiacie o godzinę krócej niż przez Desire Z. Czas surfowania po internecie jest bardzo podobny, do czego zapewne przyczynia się podświetlenie klawiatury w Desire Z, ale trochę ponad 6 godzin działania na jednym ładowaniu to nie jest wynik, którym można się chwalić.
Rozmowy i zasięg
Smartfony HTC w roli telefonów spisują się całkiem nieźle, chociaż nie bez potknięć. Nie można się przyczepić do jakości dźwięku. Nie ma problemów z przegłosami, echem czy efektem studni. W obu urządzeniach zabrakło systemów redukcji szumów otoczenia, ale mimo to nasi rozmówcy nie mieli problemów ze zrozumieniem tego, co mówimy. Także anteny obu urządzeń wypadły w naszych testach dość dobrze; nie natknęliśmy się na problemy z zasięgiem czy zrywaniem połączeń. To samo tyczy się modułu GPS, który ustala lokalizację bardzo szybko.
Trochę problematyczny okazał się Desire HD. Ze względu na wąską szczelinę słuchawki trudno nią „trafić” w ucho, co w połączeniu z niezbyt dużym natężeniem dźwięku powoduje, że gdy dookoła jest trochę głośniej, można mieć trudności z usłyszeniem rozmówcy.
Aparat, kamera, multimedia
HTC Desire HD chwali się 8-megapikselową matrycą aparatu wspomaganą dwoma diodami. Programiści HTC zapewnili sporo ustawień, takich jak: balans bieli (auto, światło żarowe, światło fluorescencyjne, światło dzienne, pochmurno), czułość ISO w zakresie 100–800, korekcja ekspozycji (+/– 2 EV), kontrastu, nasycenia i ostrości, wykrywanie twarzy, samowyzwalacz (2 sek. lub 10 sek.). Poza tym można użyć na zdjęciach kilku ciekawych efektów specjalnych, takich jak: zniekształcenie, winieta, sepia, pseudogłębia ostrości. Ostatnim szczególnie wartym wspomnienia dodatkiem jest cyfrowy zoom, którego jednak lepiej zbyt często nie używać ze względu na duży spadek jakości.
Jak aparat wypada w praktyce? Raz lepiej, raz gorzej. Przy dobrym oświetleniu zdjęcia wychodzą bardzo dobrze, mają przyzwoitą szczegółowość, ale aparat lubi dodać od siebie trochę czerwieni. Dzięki wysokiej rozdzielczości fotografie po zmniejszeniu i wyostrzeniu wyglądają nieźle. W ciemności przychodzi z pomocą bardzo mocny flesz, który z bliska może nawet prześwietlić zdjęcie (tu przydaje się korekcja ekspozycji), jednak sprzęt średnio sobie radzi z doświetlaniem i mierzeniem odległości przy słabym oświetleniu. Gdy trzeba użyć go przy większej czułości matrycy, robi się nieciekawie. Nic dziwnego, w końcu na bardzo małą powierzchnię sensora przypada bardzo duża liczba pikseli. Rezultat nie jest trudny do przewidzenia: szumy są ogromne i efekt jest praktycznie nie do zaakceptowania. Pozostaje pstrykać w lepszych warunkach oświetleniowych.
Aparat Desire Z nie jest jego najmocniejszą stroną i nie ratuje go nawet przyjemne w użyciu oprogramowanie (o takim samym zestawie opcji jak w Desire HD), 5 megapikseli rozdzielczości matrycy ani przyporządkowany mu dwustopniowy przycisk. Zdjęcia wychodzą wyblakłe i brakuje im szczegółów. Szumy nie są tak straszne jak w Desire HD, ale niestety przy większych czułościach tracimy jeszcze więcej szczegółów i kolorów, więc nie można powiedzieć, że aparat Desire Z wypada pod tym względem lepiej. Jedynie flesz sprawuje się całkiem przyzwoicie i jest „akurat” – nie za mocny, nie za słaby.
Jeśli chodzi o nagrywanie filmów, oba urządzenia mają bardzo zbliżoną funkcjonalność. Oba mogą rejestrować obraz w rozdzielczości 720p i 30 kl./s. Filmy są pakowane do pliku .3gp. Obraz jest kodowany w strumieniu H.264 z profilem Baseline i bez CABAC, a średnia przepływność to około 7 Mb/s.
Multimedia
Omawianie funkcji multimedialnych zaczniemy od Desire HD, ponieważ teoretycznie jest to urządzenie dla tych, którzy chcieliby móc pooglądać coś lub posłuchać „w biegu”. Odtwarzacze muzyki i filmów zostały mocno rozbudowane w porównaniu z tym, co zapewnia standardowy Android i co proponuje konkurencja. Jako pierwsza w oczy rzuca się zmiana w ich wyglądzie. Ciekawym dodatkiem jest bezpośrednia obsługa DLNA, dzięki czemu można odtwarzać multimedia przesyłane przez Wi-Fi z komputera. Oprócz tego są trzy opcje mające na celu „upiększenie” słuchanej muzyki. Opcja Dolby Mobile jest raczej przeznaczona do oglądania filmów – dodaje efekty przestrzenne do dźwięku. Opcja Wzbogacenie SRS ma na celu ogólne urozmaicenie i poprawienie brzmienia. Ponadto można skorzystać z korektora z predefiniowanymi ustawieniami do wyboru. W praktyce te upiększacze działały jako tako, gdy chcieliśmy obejrzeć jakiś film, ale bardziej przeszkadzały, niż coś poprawiały, gdy słuchaliśmy muzyki. Bez dodatkowych efektów Desire HD radzi sobie z muzyką całkiem przyzwoicie: utwory brzmią dynamicznie i czysto, chociaż niektórym może brakować trochę basu i lepszej separacji instrumentów. Generalnie wrażenia są pozytywne. Oglądanie filmów na Desire HD to przyjemność, a to za sprawą sporego wyświetlacza i dodatkowych efektów dźwiękowych, ale trochę zaskoczyła nas wybredność urządzenia co do plików wideo. Co prawda sprzęt umie odtwarzać pliki ze strumieniem wideo H.264 o rozdzielczości 720p, ale mogą one być co najwyżej skonwertowane w profilu Baseline i bez aktywnego CABAC. O elastyczności Galaxy S można zapomnieć.
Desire Z z multimediami radzi sobie poprawnie i trudno powiedzieć na ten temat coś więcej. Wyświetlacz nie zachęca tak bardzo do oglądania filmów lub zdjęć jak większy brat, ale też nie przeszkadza. W końcu to nadal ten sam Super LCD, tyle że trochę mniejszy. Odtwarzacz muzyki został pozbawiony wszystkich upiększaczy. Poza tym odnieśliśmy wrażenie, że muzyka płynąca z Desire Z brzmi trochę bardziej płasko niż w przypadku Desire HD. Ograniczenia dotyczące formatów i rozmiarów plików wideo są takie same jak w Desire HD, czyli jest nie najlepiej. Nawet iPhone nie kręci nosem na strumień H.264 High...
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że oba modele HTC mają wbudowane radio FM.
Podsumowanie
Spadkobiercy pierwszego HTC Desire to niewątpliwie udane i ciekawe propozycje, choć niepozbawione wad.
Łatwiej jest nam ocenić Desire Z, ponieważ jest to produkt dość niszowy. Nie ma wątpliwości, że wśród smartfonów ze sprzętową klawiaturą najważniejsza jest... klawiatura, a trzeba przyznać, że ta w Desire Z jest praktycznie idealna, co dla wielu osób może się okazać wystarczającą rekomendacją, tym bardziej że w tym momencie zwolennicy prawdziwych przycisków nie mają zbyt dużego wyboru. Na szczęście smartfon ma też inne zalety, takie jak: wydajne podzespoły, bardzo dobry wyświetlacz, sprawne działanie, solidne wykonanie. Do wad można zaliczyć przeciętny aparat i baterię, wątpliwy mechanizm otwierania klawiatury oraz przeciętną obsługę multimediów. Od razu widać, że z punktu widzenia docelowego odbiorcy bilans jest pozytywny.
W przypadku Desire HD wszystko rozbija się o rozmiar: wprawdzie ten model nie jest wyraźnie większy od bardziej standardowych smartfonów, ale dla niektórych będzie za duży. Naszym zdaniem większy ekran sprawia, że znacznie przyjemniej ogląda się filmy lub przegląda internet. Jednak duży, dobry wyświetlacz to nie wszystko: trudno pominąć milczeniem system klapek (a dokładnie: ich delikatne zatrzaski) i bardzo małą baterię. Wszystko więc zależy od tego, czy kogoś oczaruje 4,3-calowy ekran.
Na oddzielny akapit zasługuje wspólny element telefonów HTC z Androidem, czyli Sense UI. Widać, że firma włożyła sporo wysiłku w dopracowanie tej nakładki, przez co rezultat jest bardzo ciekawy. Pomocne widżety, kilka przydatnych programów, przemyślane zmiany, intuicyjność i ładny wygląd powodują, że osoby szukające smartfona gotowego do akcji od razu po wyjęciu z pudełka powinny być bardzo zadowolone. Ze szczególnym wskazaniem na uzależnionych od Facebooka ;)
Do testów dostarczył: HTC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1950 zł
Do testów dostarczył: HTC
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1900 zł