Wstęp
Już się przyzwyczailiśmy do tego, że większość producentów laptopów oferuje swoje komputery z preinstalowanym systemem operacyjnym. O ile jednak preinstalowany Windows 7 na współczesnym komputerze nie jest dla nikogo zaskoczeniem, to zwykle w informacji handlowej dotyczącej komputera nie ma najmniejszej wzmianki o dodatkowym oprogramowaniu. Nawet jeżeli się pojawi, to zwykle w formie marketingowego przekazu o „niezwykle przydatnych aplikacjach”, „preinstalowanym oprogramowaniu zabezpieczającym” albo „pakiecie biurowym w pełnej wersji” (i próżno szukać informacji, że w istocie jest to np. 60-dniowa wersja próbna).
Nadmiar aplikacji dodawanych do systemu operacyjnego na nowych komputerach zyskał sobie niezbyt chlubne miano: crapware lub (zamiennie) bloatware. Wśród nich niezwykle rzadko można trafić na faktycznie użyteczny program. Niemal zawsze wraz z nowym komputerem dostajemy zestaw nikomu niepotrzebnych „przeszkadzajek” w postaci multimedialnych „kombajnów” (najczęściej dublujących systemowe funkcje), programów antywirusowych, aplikacji biurowych, pasków narzędziowych, dodatkowych monitorów funkcji i tak już monitorowanych przez system operacyjny (jak dodatkowe menedżery sieci bezprzewodowych) itp. Większość takiego oprogramowania to ograniczone czasowo i funkcjonalnie wersje próbne. Całość uzupełniają licznie wyskakujące okienka z informacjami o promocjach, zachętach do kupienia pełnej wersji danego programu, mało ciekawe gry itp. Niektóre modele sprawiają wrażenie bardzo drogiego… katalogu reklamowego oprogramowania.
Użytkownik, który chce uzyskać optymalną wydajność swojego nowego komputera, najpierw musi go posprzątać. Niestety, jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało, nie ma innej drogi. Nawet przywrócenie stanu fabrycznego z partycji odzyskiwania, która często znajduje się na dysku nowego komputera, bądź za pomocą dołączonych do zestawu nośników przywracania niewiele da – stan fabryczny to właśnie stan zaśmiecony! W celu podniesienia wydajności nie warto także bawić się w triki optymalizacyjne, jak również podkręcanie, które zwłaszcza w komputerach przenośnych jest mocno ograniczone konstrukcyjnie i ryzykowne, a uzyskany przyrost wydajności i tak będzie mniejszy niż to, co da się osiągnąć wyłącznie przez usunięcie zbędnego oprogramowania.
Porządkowanie komputera wydaje się proste. Wystarczy przecież skorzystać z apletu Panelu sterowania przeznaczonego do zarządzania bazą aplikacji zainstalowanych w systemie i kolejno usuwać niepotrzebne. Dla większości użytkowników Windows usunięcie programu z systemu nie jest problemem, jednak gdy w grę wchodzi kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt aplikacji, ich dezinstalacja za pomocą wspomnianego apletu jest po prostu uciążliwa. Na szczęście można się w takich przypadkach posłużyć oprogramowaniem wspomagającym czyszczenie.
Platforma testowa
Usunięcie crapware’u z nowego komputera zwiększy jego wydajność. Powstaje jednak pytanie, o ile szybciej będzie się uruchamiał system operacyjny i o ile mniej obciążony będzie komputer. Chcąc uzyskać empiryczne wyniki, przeprowadziliśmy testy konkretnego urządzenia. Poniżej kilka informacji dotyczących skądinąd ciekawego komputera przenośnego opartego na platformie AMD Danube – właśnie taki sprzęt oczyściliśmy ze zbędnego oprogramowania.
Komputer, który otrzymaliśmy, nieco różni się od wersji handlowej. Przede wszystkim miał preinstalowany system operacyjny Windows 7 Ultimate w wersji 64-bitowej. Oficjalnie dostępne wersje handlowe oferowane są z systemem Windows 7 Home Premium. Jest to „stonowana” maszyna, przeznaczona głównie do pracy. Ma wydzielone klawisze o wyraźnym skoku i blok numeryczny, ale żadnych nietypowych przycisków multimedialnych, sterujących odtwarzaniem muzyki czy filmów. Żadnych dodatkowych diod sygnalizacyjnych. W naszym przypadku oznaczało to, że nie musieliśmy usuwać nietypowych sterowników klawiatury.
Oto parametry komputera:
Procesor | AMD Athlon II P320 Dual-Core 2,10 GHz |
Chipset | RS880M+SB820M |
Układ graficzny | ATI Mobility Radeon HD 4270 (pamięć 256 MB współdzielona z operacyjną) |
Matryca LCD | 15,6 cali, 1366×768 |
RAM | 4 GB DDR3 1066 MHz |
Dysk twardy / SSD | w użytej wersji: dysk SATA 320 GB, model WD32 00BEVT-22A23T0 firmy Western Digital |
Napęd optyczny | nagrywarka DVD Slim |
Głośniki | dwa stereo |
Komunikacja | LAN 100/1000 Mb/s Wi-Fi 802.11 b/g/n |
Akumulator | 4400 mAh, sześć komór |
Zasilacz sieciowy | 65 W, 19 V, 3,42 A |
Wymiary i waga | 374×247,5×35 mm, 2,5 kg |
Wejścia-wyjścia | dwa porty USB 2.0, czytnik kart pamięci (SD, MMC, MS, XD), LAN (RJ-45), HDMI, eSATA/USB Combo, D-sub, wejście zewnętrznego mikrofonu, wyjście słuchawek/głośników |
System operacyjny | Windows 7 Ultimate w wersji 64-bitowej (w wersji handlowej oferowany jest system Windows 7 Home Premium) |
Dołączone oprogramowanie | Norton Internet Security 2010 (próbny), zestaw aplikacji firmy ArcSoft (próbny), zestaw aplikacji firmy Magix (próbny), Burn Recovery, Microsoft Works 9 SE, Microsoft Office 2007 for Students (próbny), AMD Fusion Media Explorer, AMD Fusion Utility for Mobility, AdobeReader 9.0, Windows Live 3.0 |
Inne | kamera o rozdzielczości 1,3 megapiksela |
Nie zamierzaliśmy testować wydajności tego komputera, naszym celem było przedstawienie procesu jego czyszczenia z niepotrzebnego oprogramowania. Użyty model jest pod tym względem szczególnie interesujący: liczba preinstalowanych na nim aplikacji jest większa od przeciętnej.
Czas na porządki
Wspomnieliśmy o dodatkowym oprogramowaniu pomocnym w czyszczeniu komputera ze zbędnych aplikacji. Popularnym, a zarazem prostym w obsłudze programem tego typu jest PC Decrapifier. Narzędzie to pomaga w automatycznym usuwaniu wielu aplikacji często dodawanych do nowych komputerów. Listę „obsługiwanych” programów można obejrzeć w witrynie domowej programu. Najnowszą wersję, oznaczoną numerem 2.2.5, umieściliśmy w swojej bazie plików. Program jest udostępniany bezpłatnie, ale z zastrzeżeniem, że nie może być wykorzystywany komercyjnie. Należy mieć na uwadze to, że ma on charakter skryptowy, co oznacza, że może być fałszywie określany przez niektóre programy zabezpieczające jako potencjalne zagrożenie. Niestety, wiele mechanizmów heurystycznych nie umie odróżnić, czy dany skrypt istotnie jest zagrożeniem czy przydatnym narzędziem. Dlatego aby uniknąć ewentualnych komplikacji ze strony programu antywirusowego (najczęściej wersji testowej, skoro mówimy o czyszczeniu nowego komputera), należy na czas działania programu czyszczącego wyłączyć ochronę.
PC Decrapifier nie wymaga instalacji, aplikację uruchamia się bezpośrednio z pobranego pliku. Do działania program wymaga przywilejów administratora, zatem w systemie Windows 7 na ekranie pojawi się odpowiedni monit modułu Kontroli Konta Użytkownika (UAC, ang. User Account Control), żądający zgody na zwiększenie uprawnień dla uruchamianego kodu. Interfejs programu ma postać standardowego kreatora, co tylko upraszcza całą procedurę.
Teoretycznie z PC Decrapifiera można korzystać także na komputerach użytkowanych już przez dłuższy czas. Skoro program jest narzędziem automatycznie usuwającym oprogramowanie według listy, to w praktyce nie ma znaczenia, czy z aplikacji korzysta się na nowym czy na starym komputerze. Jednak w tym drugim przypadku istnieje pewne ryzyko usunięcia nie tylko wersji próbnych komercyjnego oprogramowania, ale także pełnych kopii. Zgodnie z komunikatem wyświetlanym w następnym etapie kreatora PC Decrapifier nie umie odróżnić, czy rozpoznana w systemie aplikacja z listy jest wersją próbną czy pełną, stąd widoczne ostrzeżenie i sugestia, by w przypadku oprogramowania kupionego usunąć zaznaczenie odpowiedniego pola wyboru w dalszych etapach działania PC Decrapifiera.
Jeżeli jednak jest to sprzęt dopiero co wyjęty z pudełka, należy to wyraźnie zaznaczyć.
W następnym etapie program proponuje utworzenie punktu przywracania systemu. Ze względu na nieprzewidywalność zachowania komputera po automatycznym czyszczeniu warto skorzystać z tej sugestii.
Program wyświetli listę znalezionych aplikacji, skrótów oraz wpisów w rejestrze systemowym, które można usunąć w trybie pełnej automatyzacji (żadne potwierdzenia ze strony użytkownika nie będą wymagane).
Po usunięciu wcześniej znalezionych elementów PC Decrapifier wyświetli następną listę: zestawienie wszystkich aplikacji zainstalowanych w programie. Jest ona identyczna z tą, którą można zobaczyć, korzystając z apletu dodawania/usuwania programów z Panelu sterowania Windows. Ułatwienie polega na tym, że PC Decrapifier będzie automatycznie uruchamiał kolejne dezinstalatory zaznaczonych aplikacji. Ich usuwanie tym razem nie będzie w pełni zautomatyzowane (będzie wymagane zatwierdzanie poszczególnych etapów działania dezinstalatorów), ale i tak będzie łatwiejsze niż korzystanie bezpośrednio ze wspomnianego apletu Panelu sterowania. Ręczne usuwanie 55 programów – bo tyle przeznaczyliśmy do usunięcia z platformy testowej – byłoby nużące. PC Decrapifier znacznie to ułatwia.
Po zakończeniu usuwania programów ponownie uruchomiliśmy komputer (z oczywistych względów nie należy tego robić wcześniej, nawet jeżeli się tego domaga dezinstalator któregokolwiek z usuwanych programów).
Optymalizacja startu
Już samo usunięcie kilkudziesięciu zbędnych programów z nowego komputera powinno przynieść zauważalny przyrost wydajności. System uruchamia się szybciej i do dyspozycji użytkownika jest znacznie więcej zasobów. Warto jednak pokusić się o sprawdzenie, co dokładnie jest włączane podczas uruchamiania systemu operacyjnego. Za pomocą PC Decrapifiera można skutecznie usunąć zbędne programy, jednak bezsensem byłoby usuwanie absolutnie wszystkiego, w co komputer został wyposażony przez producenta. Oczywiście, przyniesie to największy wzrost wydajności, tyle że system, choć szybki, będzie mało użyteczny, bo pozbawiony potrzebnego oprogramowania.
Nie każda aplikacja dodawana przez producenta zalicza się do crapware'u. Na przykład wykorzystywany przez nas komputer był standardowo wyposażony w pakiet oprogramowania przeznaczonego do obsługi zintegrowanego układu graficznego (AMD Mobility Radeon HD 4270). Teoretycznie można zrezygnować np. z aplikacji Catalyst Control Center, ale daje ona znacznie więcej możliwości zmiany parametrów układu graficznego niż wbudowane w system funkcje. Na testowej maszynie znaleźliśmy także inne programy, które uznaliśmy za warte pozostawienia. Jednak wiele z nich niepotrzebnie wprowadza do pamięci swój kod już w czasie uruchamiania systemu. Warto to zmienić – zyskiem jest wcześniejsza gotowość systemu, a i tak z danego programu w razie potrzeby można skorzystać, co najwyżej będzie się on włączał minimalnie dłużej. Wraz z systemem operacyjnym powinny być uruchamiane jedynie te aplikacje, z których faktycznie korzysta się za każdym razem.
Doskonałym programem do konfiguracji elementów uruchamianych wraz z systemem Windows jest narzędzie Autoruns. Program ten również zamieściliśmy w swoim dziale z plikami.
Autoruns nie wymaga instalacji, działa we wszystkich współczesnych systemach Microsoftu, od Windows 2000 po najnowszy Windows 7. Korzystanie z niego sprowadza się w zasadzie do usuwania zaznaczenia pól wyboru widocznych obok elementów systemu odczytywanych i wyświetlanych w oknie aplikacji lub ich zaznaczania. Operacja prosta, jednak usunięcie zaznaczenia niewłaściwych elementów przyniesie więcej szkody niż pożytku. Program wymaga pewnego obycia z konfiguracją Windows. Przeprowadzenie zmian w systemie wymaga uruchomienia aplikacji z uprawnieniami administracyjnymi. Standardowo program jest włączany w „kontekście” konta zalogowanego użytkownika, co uniemożliwia wprowadzenie niektórych zmian.
Interfejs programu to zestaw podzielonych na kategorie list elementów. Elementy te uruchamiają się razem z systemem operacyjnym. Każda z list jest wyświetlana na odrębnej karcie. Standardowo po włączeniu programu aktywna jest karta Everything, zawierająca – zgodnie z nazwą – listę wszystkich elementów przypisanych do procedury uruchamiania systemu. Można rozpocząć optymalizację, usuwając zaznaczenie poszczególnych elementów na tej karcie, ale bezpieczniej jest skorzystać z pozostałych kart-kategorii.
Na ilustracji jest widoczna zawartość karty Logon. Na liście znajdują się elementy uruchamiane w systemie w momencie zalogowania się użytkownika. Wyświetlane są tu programy umieszczone w folderze Autostart (zarówno zalogowanego użytkownika, jak i wszystkich pozostałych), a także wpisy zadeklarowane za pomocą kluczy rejestru Run i RunOnce (to, że na ilustracji nie widać żadnych elementów zadeklarowanych w kluczu RunOnce, wynika z tego, że w testowanym systemie po prostu ich nie było). Warto zwrócić uwagę, że w systemach 64-bitowych elementy powiązane z aplikacjami 64-bitowymi grupowane są niezależnie od składników 32-bitowych. Identyfikacja poszczególnych składników nie powinna być problemem: każdy wpis jest opisany wewnętrzną nazwą, nazwą producenta/wydawcy oraz ścieżką dostępu do pliku uruchomieniowego. Dodatkowe informacje można uzyskać, zaznaczając wybrany wpis – Autoruns wyświetli więcej danych na pasku widocznym pod listą elementów.
Łatwo zauważyć, że na użytym komputerze usunęliśmy zaznaczenie wszystkich elementów widocznych na liście pod kartą Logon. Pierwszy z widocznych elementów to agent sterownika interfejsu Bluetooth. Ponieważ z komunikacji via Bluetooth nie korzystaliśmy (i na ogół jest to rzadko wykorzystywany interfejs), uznanie tego elementu za niepotrzebny podczas każdego uruchomienia jest zrozumiałe. Z drugiej strony, skoro mamy do czynienia z komputerem przenośnym, Bluetooth niekiedy może się przydać, dlatego nie usuwaliśmy oprogramowania zarządzającego komunikacją tego typu, lecz ograniczyliśmy się do wyłączenia autostartu elementu BTMTrayAgent. Z tego samego powodu dezaktywowaliśmy pozostałe widoczne elementy. Mysz podłączona do platformy testowej działa także bez programu IntelliPoint, dźwięk wydobywa się z głośników mimo braku w pamięci Menedżera Realtek HD Audio, a panel dotykowy działa mimo braku w pamięci elementu o nazwie Synaptics TouchPad Enhancement. Oczywiście, każdy z dezaktywowanych elementów zapewnia nieco większe możliwości niż sam system operacyjny, tylko czy korzysta się z nich po każdym uruchomieniu laptopa? Kto ma komputer przenośny, ten sam potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
Następna karta programu Autoruns nosi nazwę Explorer. Jak łatwo się domyślić, zawiera elementy powiązane z Eksploratorem Windows, który pełni rolę nie tylko systemowego menedżera plików, ale także powłoki odpowiedzialnej za warstwę prezentacji elementów systemu na pulpicie, pasku zadań, w obszarze powiadomień, menu Start itp. W czyszczonym przez nas komputerze już po usunięciu aplikacji za pomocą PC Decrapifiera pozostało na tej karcie kilka elementów. Klucze Installed Components zawierają wpis dotyczący programu Poczta systemu Windows. Jeżeli aplikacja ta nie jest wykorzystywana na danym sprzęcie, bez najmniejszego ryzyka można usunąć zaznaczenie pozycji powiązanych z tym programem. Dalsze wpisy dotyczą rozszerzeń powłoki, a ściślej: dodatków do menu kontekstowego Exploratora Windows (klucze ContextMenuHandlers). W opisywanym przykładzie menu kontekstowe zawiera pozycje związane ze wspomnianym modułem Bluetooth i panelem kontrolnym układu graficznego. Moduł Bluetooth oraz oprogramowanie dla GPU wykluczyliśmy z autostartu wcześniej, więc i uruchamianie tych rozszerzeń razem z Windows nie ma sensu.
Następna karta, Internet Explorer, dotyczy rozszerzeń przeglądarki internetowej Microsoftu. Ponieważ w systemie Windows 7 standardowo obecna jest wersja ósma Internet Explorera, z miejsca wyłączyliśmy wszystkie elementy powiązane z tym produktem. Trudno polecić korzystanie z tej wersji przeglądarki, zwłaszcza w domowych zastosowaniach (w firmach ze względu na stosowaną politykę zabezpieczeń IE8 jest niekiedy obowiązkowy). Jeżeli ktokolwiek zadaje sobie pytanie dlaczego, możemy go odesłać do tekstu Eryka Napierały, aby przyjrzał się rezultatom uzyskanym przez ósmą generację przeglądarki.
Wróćmy do Autoruns. Kartą wartą zainteresowania w kontekście „decrapifyingu” jest Scheduler Tasks. Widoczne tu elementy to zadania wpisane w systemowy harmonogram zadań i skonfigurowane do uruchomienia wraz z Windows. Na porządkowanym komputerze widoczne były dwa wpisy harmonogramu powiązane z programem Windows Defender. Jeżeli planuje się w najbliższym czasie instalację oprogramowania zabezpieczającego, można usunąć zaznaczenie tych elementów, ale z drugiej strony i tak zostaną one dezaktywowane przez instalator pakietu ochronnego. Następne cztery elementy dotyczyły programu Windows Media Center. Były to m.in. składniki odpowiedzialne choćby za aktualizację programów telewizyjnych. W komputerze pozbawionym tunera TV – a tak było w opisywanym przypadku – ich obecność nie ma sensu. Jeżeli program ten nie będzie wykorzystywany, można wyłączyć wszystkie cztery elementy powiązane z Windows Media Center. Innym widocznym elementem był skrypt VBS będący częścią podsystemu zajmującego się współdzieleniem danych w sieci. Ten element lepiej pozostawić aktywny, zwłaszcza że jest on wykorzystywany przez graficzną konsolę Centrum sieci i udostępniania. Generalnie warto stosować następującą zasadę: jeżeli nie wiadomo, do czego dany element służy, albo nie ma pewności, czy dany składnik systemu bądź oprogramowanie nie będą regularnie używane, lepiej pozostawić zaznaczone pole wyboru.
Nie warto także ingerować w elementy wyświetlane na liście Drivers. Zamiast dezaktywować sterowniki, lepiej po prostu odinstalować niepotrzebny sprzęt.
Podczas przeglądania zawartości poszczególnych list zaobserwowaliśmy elementy, które choć były widoczne w programie Autoruns, to odwoływały się do nieistniejących już plików. Przykład takiej sytuacji przedstawia powyższa ilustracja. Dwa ostatnie elementy widoczne na karcie Codecs wyróżnione są w kolumnie Image Path komunikatem File not found. Akurat w tym przypadku jeden z elementów dotyczył usuniętego przez PC Decrapifiera programu Magix Photo Manager (oczywiście w wersji próbnej), a drugi – również odinstalowanego produktu firmy ArcSoft. Usuwanie zaznaczenia tych elementów nie ma sensu, lepiej w ogóle usunąć oba z rejestru poleceniem dostępnym w menu kontekstowym programu Autoruns. Podobnie postąpiliśmy w przypadku innych elementów odwołujących się do nieistniejących już plików.
Testy – wykorzystywane narzędzia
Czy usunięcie z nowego komputera istotnie wpływa na wydajność systemu? Odpowiedzią na to pytanie są pomiary przed wykonaniem opisywanych działań i po nich. Aby ocenić, na ile zmieniło się zachowanie systemu operacyjnego, wykorzystaliśmy wbudowane w niego narzędzia. Korzystaliśmy również ze stopera, niezastąpionego w wielu testach.
Windows 7 jest wyposażony w bardzo dobre, ale przez wielu użytkowników niedoceniane narzędzie do oceny wydajności systemu operacyjnego. Monitor wydajności był podstawowym programem, dzięki któremu mogliśmy oszacować, o ile zmieni się obciążenie systemu wykonywanymi zadaniami. Monitor wydajności jest wyposażony w bardzo wiele liczników o dużych możliwościach konfiguracji. W program wbudowane są także predefiniowane zestawy modułów zbierających dane. Jednym z nich jest System Performance, pozwalający uruchomić zadanie monitorowania systemu przez kilkadziesiąt liczników wydajności przez ściśle określony czas (standardowo System Performance gromadzi dane z liczników przez 60 sekund). Za pomocą Monitora wydajności przeprowadzaliśmy wielokrotne testy zarówno przed usunięciem crapware’u, jak i po wykonaniu opisywanych w artykule działań. Uśrednione wyniki prezentujemy na dalszych stronach.
Następnym narzędziem wykorzystywanym w naszych pomiarach był inny program wbudowany w Windows 7: Monitor zasobów. W przeciwieństwie do Monitora wydajności nie prezentuje gromadzonych danych w formie raportu, lecz wyświetla bieżące informacje o użyciu zasobów sprzętowych (CPU, pamięci, sieci, dysku itp.) oraz programowych (modułów, dojść do plików itp.). Wszystkie dane są przedstawiane przez ten program w czasie rzeczywistym. W tym przypadku pomiar wykonywaliśmy wielokrotnie, a następnie uzyskane rezultaty uśredniliśmy.
Uruchamianie systemu i wykorzystanie przestrzeni dysku
Na początek testy szczególnie oddziałujące na wyobraźnię. Czas uruchamiania się systemu operacyjnego jest często eksponowanym wskaźnikiem wydajności. W istocie o samej wydajności systemu mówi on niewiele, jednak jest dobrym wskaźnikiem uporządkowania danych w systemie. Można przyjąć, że jeżeli system uruchamia się bardzo długo, to problem leży raczej w nadmiarze zainstalowanych i uruchamianych razem z systemem aplikacji niż w niedoborach mocy zapewnianej przez sprzęt.
Czas uruchamiania się systemu często jest jednym z parametrów badanych podczas testów porównawczych komputerów przenośnych. Warto pamiętać, że przy podobnych konfiguracjach sprzętowych testowanych modeli uzyskane różnice w pomiarach najczęściej nie wynikają ze złych sterowników czy np. gorszego wykonania danego komputera, lecz właśnie ze stopnia zaśmiecenia danej maszyny. Wystarczy porównać widoczne na wykresie rezultaty uzyskane na tym samym komputerze – przy niezmienionej konfiguracji sprzętowej różnica jest znaczna. Warto wziąć pod uwagę, że w powyższym wyniku około 12 sekund przypada na czas zajmowany przez komunikaty BIOS-u, zatem faktyczny czas ładowania się systemu operacyjnego jest krótszy, a to oznacza, że różnica pomiędzy zaśmieconym komputerem a uporządkowanym jest jeszcze większa.
Usunięcie kilkudziesięciu aplikacji z porządkowanego laptopa pozwoliło odzyskać niemal 2 GB przestrzeni dysku twardego. Jeśli wziąć pod uwagę, jak pojemne są dzisiejsze dyski twarde, nie jest to dużo, warto jednak zauważyć, że uzyskany rezultat jest wyłącznie efektem usunięcia zbędnego oprogramowania. Nie przeprowadziliśmy żadnych działań optymalizacyjnych, nie usunęliśmy plików tymczasowych ani pliku hibernacji, nie stosowaliśmy też innych trików, których celem jest „odzyskanie” jak największej przestrzeni dysku. Plików tymczasowych na zupełnie nowym komputerze po prostu jeszcze nie ma, a nie chcieliśmy uciekać się do sztuczek z usuwaniem zajmujących dużo miejsca plików systemowych.
Monitor wydajności – przegląd zasobów
Na kilku najbliższych stronach zamieściliśmy wykresy przedstawiające działanie systemu za pomocą wskaźników dostępnych w systemowym Monitorze wydajności.
Obciążenie procesora było obliczane w trakcie gromadzenia danych przez Monitor wydajności. Wykresy przedstawiają średnie obciążenie CPU w trakcie monitorowania systemu i zbierania danych z czujników uaktywnionych przez Monitor wydajności.
Po oczyszczeniu komputera system – w trakcie zbierania danych przez Monitor wydajności – wykorzystywał o 10% mniej pamięci niż konfiguracja standardowa.
Również ilość wolnej pamięci była znacząco większa po oczyszczeniu komputera. Co ciekawe, zysk był na tyle duży, że dostępnego RAM-u było więcej mimo zarezerwowania przez system większej ilości pamięci podręcznej.
Monitorowanie procesów
Wartości widoczne na wykresach to rozmiary zestawów roboczych (working sets) pamięci wszystkich procesów uruchomionych w systemie. Przypomnijmy, że zestaw roboczy to zestaw stron pamięci, do których odwołują się wątki uruchomionych procesów. Na komputerze wyposażonym w znaczną ilość RAM-u (4 GB można uznać za wystarczająco pojemną przestrzeń adresową) zestaw roboczy może być wskaźnikiem tego, ile pamięci zużywa uruchomione w systemie oprogramowanie. Różnice w obciążeniu pamięci przed uprzątnięciem crapware'u i po są, jak widać, znaczne.
Następny analizowany przez nas licznik Monitora wydajności wskazuje ilość pamięci wirtualnej zarezerwowanej (nie należy tego mylić z ilością dostępnej pamięci wirtualnej) przez wszystkie procesy uruchomione w systemie. Także w tym przypadku usunięcie zbędnych aplikacji dało wyraźne korzyści.
Wskaźnik Bajty prywatne (ang. private bytes) przedstawia ilość pamięci przydzielonej na wyłączne potrzeby poszczególnych procesów uruchomionych w systemie. Pamięć prywatna procesu nie może być współużytkowana z innymi procesami. Różnica wynikająca z usunięcia niepotrzebnych programów jest bardzo duża.
Z założenia zestaw roboczy (working set) określa pamięć, która może być współużytkowana z innymi procesami uruchomionymi w systemie, jednak wbudowany w Windows 7 Monitor wydajności umie zliczyć także te fragmenty zestawów roboczych, które są wykorzystywane wyłącznie na potrzeby konkretnego procesu.
Pula stronicowana to obszar pamięci przeznaczony dla obiektów, których kod może zostać zapisany na dysku, jeżeli nie jest wykorzystywany. Mniejsza liczba takich obiektów oznacza pośrednio mniejsze zapotrzebowanie na pamięć w ogóle (tak fizyczną, jak i wirtualną).
Pula niestronicowana jest obszarem pamięci przeznaczonym dla obiektów, które mogą zostać zapisane nie na dysku, lecz tylko w pamięci fizycznej. Również i w tym przypadku mniejsza pula po oczyszczeniu komputera oznacza zmniejszenie zużycia pamięci.
Wskaźnik ten pokazuje liczbę bajtów na sekundę zapisywaną i odczytywaną w operacjach wejścia-wyjścia przez wszystkie procesy działające w systemie. Warto dodać, że licznik ten zlicza nie tylko operacje na plikach, ale także operacje sieciowe oraz dane o komunikacji z urządzeniami.
Liczba bajtów na sekundę odczytywanych przez wszystkie procesy w operacjach wejścia-wyjścia bardzo spadła po uporządkowaniu systemu. W pewnym sensie obrazuje to marnotrawienie zasobów przez niepotrzebne oprogramowanie.
Podobnie jak wyżej, z tą różnicą, że tutaj mamy do czynienia z licznikiem zapisu. Różnica tym razem nie jest tak znaczna jak w przypadku odczytu, ale wynika to z tego, że część operacji zapisu zajmowało zapisywanie samych pomiarów monitora wydajności.
Usunięcie znacznej części zainstalowanych aplikacji musiało istotnie wpłynąć na liczbę wątków uruchomionych w systemie.
To wskaźnik podobny do wcześniej wymienionych liczników danych w operacjach wejścia-wyjścia. Tym razem monitorowana jest liczba operacji na sekundę, a nie ilość danych. Widać wyraźnie, że po uprzątnięciu system ma po prostu wiele „luzu”.
Wskaźniki procesora
Następna grupa przeanalizowanych wskaźników dotyczyła procesora.
Wykres pokazuje, jak bardzo procesor jest obciążony obsługą przerwań (liczba przerwań na sekundę). W tym pomiarze nie są uwzględniane opóźnione wywołania procedur zliczane za pomocą odrębnego licznika monitora wydajności (wykres niżej). Jest to pośredni wskaźnik aktywności urządzeń, które generują przerwania, takich jak zegar systemowy, mysz, sterowniki dysków, karty sieciowe. Warto zdać sobie sprawę, że im więcej przerwań musi obsłużyć procesor, tym mniej wykona zwykłych wątków (w czasie przerwań wykonywanie zwykłych wątków jest wstrzymywane).
Opóźnione wywołania procedur (DPC, ang. Deferred Procedure Call) to nic innego jak przerwania, ale o niższym priorytecie niż przerwania standardowe, zliczane przez wskaźnik zilustrowany na poprzednim wykresie.
Statystyki usług i procesów
Wykresy na tej stronie przedstawiają statystyki dotyczące liczby działających usług systemowych oraz procesów powiązanych z tymi usługami.
Wykresy pokazują różnicę w liczbie działających w systemie procesów dbających o funkcjonowanie usług systemowych. Usunięcie 55 programów zmniejszyło liczbę tych procesów o więcej niż połowę.
Również łączna liczba wszystkich procesów uruchomionych w systemie jest znacznie mniejsza, a przecież nie usunęliśmy połowy systemu operacyjnego, lecz jedynie odinstalowaliśmy niepotrzebne oprogramowanie dodawane przez producenta.
Wskaźnik łącznej liczby usług nie odzwierciedla liczby działających usług, tylko pokazuje, ile usług istnieje w systemie. Ponieważ niektóre aplikacje instalują w systemie dodatkowe usługi, ich usunięcie zmniejsza całkowitą liczbę dostępnych usług.
Liczniki systemu
Ta porcja wykresów przedstawia wyniki zebrane przez liczniki monitora wydajności należące do grupy System.
Wykresy pokazują, ile razy w ciągu sekundy procesor jest przełączany z jednego wątku na inny. Takie przełączenia mają różne przyczyny, np. aktywny wątek może zostać wywłaszczony przez inny, gotowy, o wyższym priorytecie. Mniejsza liczba przełączeń kontekstu po oczyszczeniu komputera pokazuje, o ile mniej zadań jest na bieżąco wykonywanych przez system, i pośrednio ilustruje zapas mocy, który może zostać wykorzystany przez potrzebne programy.
Widoczne na wykresie wskazania pokazują, ile danych (w bajtach na sekundę) zostało przesłanych w monitorowanym okresie w wyniku operacji na plikach, z zastrzeżeniem, że nie są to operacje odczytu i zapisu plików. Do takich operacji można zaliczyć np. żądania sterowania plikami. Jest to kolejny wskaźnik obrazujący potencjał uprzątniętego komputera w porównaniu ze stanem początkowym.
To wskazania związane z żądaniami odczytu plików wygenerowanymi w monitorowanym okresie przez system plików. Wyraźnie widać, że posprzątany system po prostu się „nudzi”.
To wskazania analogiczne do wcześniejszych, z tą różnicą, że monitorowaną wartością jest liczba operacji na sekundę, a nie liczba bajtów na sekundę przesłanych w wyniku żądań systemowych.
Uważni Czytelnicy z pewnością zaobserwują powtarzalne zjawisko. Liczba bajtów w operacjach odczytu jest znacznie mniejsza niż w operacjach zapisu, choć i w tym przypadku można mówić o dużej oszczędności zasobów. Różnicę pomiędzy odczytem a zapisem w monitorowanym przez liczniki wydajności okresie można łatwo wyjaśnić. Generowanie raportu systemowego i zapisu wskazań liczników ma po prostu wpływ na liczbę bajtów przesłanych w wyniku żądań zapisu plików.
Tak jak już wyjaśniliśmy, liczba operacji zapisu była w analizowanym okresie większa od liczby operacji odczytu, co jest efektem samego badania i zapisania raportu systemowego przez Monitor wydajności.
Wywołania systemowe to wskaźnik informujący o tym, jak często i ile razy (wskaźnik wyrażony w liczbie wywołań na sekundę) wszystkie uruchomione w systemie procesy odwołują się do procedur usług systemu operacyjnego. Innymi słowy, pośrednio wynik informuje o tym, jak często procesy wymagają dostępu do urządzeń (ale innych niż układ graficzny), jak często wykonywane są czynności związane z zarządzaniem pamięcią itp.
Liczniki pamięci
Wykorzystanie pamięci przez poszczególne aplikacje i usługi działające w systemie dla wielu użytkowników zawsze było głównym wskaźnikiem wydajności. Wprowadzenie przez Microsoft mechanizmu zarządzania pamięcią opartego na technice SuperFetch, a także wcześniejsze metody optymalizacji gospodarowania zasobami RAM-u (vide prefetching w XP) zupełnie zmieniły sposób interpretowania wskazań różnego typu monitorów pamięci. Mimo to wciąż wielu uważa, że im więcej wolnej pamięci, tym lepiej. Problem w tym, że narzędzie najczęściej używane do sprawdzania pamięci, Menedżer zadań Windows, nie wyświetla jednoznacznie informacji, jaką faktycznie pamięć system ma do dyspozycji. Wprowadza raczej zamęt, bo prawie zawsze pokazuje bardzo małą ilość nieużywanej pamięci. Zupełnie inaczej jest w przypadku Monitora wydajności, oferującego na tyle rozbudowany zestaw wskaźników, że możemy dokładnie ocenić zużycie pamięci przed posprzątaniem systemu i po.
Informację o tym, jaką pamięć ma do dyspozycji system operacyjny, a tym samym wszystkie uruchamiane w nim programy i usługi, jest licznik o nazwie Dostępna pamięć. Wartość prezentowana przez ten licznik jest sumą pamięci fizycznej wolnej, wyzerowanej oraz buforowanej (tzw. wstrzymanej). Łatwo zauważyć, że usunięcie niepotrzebnych programów zwiększyło dostępną pamięć (nie mylić z wolną!) do ponad 3 GB z 4 GB zainstalowanych w użytym komputerze.
Następny wskaźnik: pamięć zadeklarowana. W tym przypadku mamy do czynienia z pamięcią fizyczną, dla której system zarezerwował miejsce w plikach stronicowania. Wnioski: w wyniku uprzątnięcia zbędnych aplikacji nie tylko zmniejszyło się zapotrzebowanie na RAM, ale także – za sprawą mniejszej ilości pamięci zadeklarowanej – zmniejszył się rozmiar pamięci wirtualnej (zatem faktycznie istniejącego na dysku pliku stronicowania). Zyskujemy zatem nie tylko samą pamięć, ale i miejsce na dysku.
Pula niestronicowana to część pamięci systemowej (zarezerwowanej przez system operacyjny fizycznej pamięci operacyjnej) przeznaczona dla obiektów, których kod nie może zostać przeniesiony do pliku stronicowania. Obiekty te, gdy są wykorzystywane, muszą cały czas znajdować się w pamięci. Mniej „śmieci” to mniej obiektów niestronicowanych, a to oznacza mniejsze obciążenie fizycznej pamięci.
Jeszcze jeden wykres przedstawiający różnice w obciążeniu pamięci systemowej (fragmentu pamięci fizycznej zajętej przez system operacyjny). Tym razem są to wartości związane z obiektami w pamięci systemowej, które mogą być stronicowane na dysku.
Wartości widoczne na wykresach pokazują, ile zajmują dane zbuforowane w pamięci podręcznej jądra systemu. W tej pamięci przechowywany jest kod, który w danej chwili (tu: w trakcie zbierania danych do pomiaru) nie jest aktywnie wykorzystywany przez uruchomione procesy, system i pamięć podręczną systemu.
To wskaźnik analogiczny do wcześniejszego, ale dotyczący pamięci podręcznej wstrzymanej o normalnym priorytecie.
Ostatni wskaźnik dotyczy rezerwy pamięci podręcznej. Podobnie jak w pamięci podręcznej jądra i pamięci podręcznej o normalnym priorytecie, w tej rezerwie przechowywany jest kod, który akurat nie jest wykorzystywany, ale w każdej chwili może zostać alokowany na potrzeby systemu lub dowolnego procesu. To, że rezerwa pamięci podręcznej, jak też dwa powyższe wskaźniki związane z tą pamięcią są mniejsze po uprzątnięciu komputera, oznacza mniejszą ilość danych przechowywanych w pamięci podręcznej.
Monitor zasobów – zapotrzebowanie na pamięć
Po przeanalizowaniu wyników uzyskanych za pomocą Monitora wydajności sięgnęliśmy po narzędzie wyświetlające dane w czasie rzeczywistym. Oto wyniki pomiarów.
Brak jakiejkolwiek różnicy daje się tu bardzo łatwo wytłumaczyć. Wskaźnik zarezerwowanej pamięci sprzętowej informuje o ilości RAM-u zajętego na potrzeby konkretnego urządzenia. W naszym przypadku urządzeniem był oczywiście układ graficzny ATI Mobility Radeon 4270, pozbawiony własnej pamięci i wykorzystujący jako pamięć graficzną właśnie część RAM-u (dokładnie: 256 MB). Pozostały megabajt pochłaniają odwzorowania firmware'u i BIOS-u w pamięci.
Wykres poniekąd wyjaśnia, skąd biorą się popularne twierdzenia o wysokim zapotrzebowaniu systemu Windows na RAM. Wystarczy jednak usunąć niepotrzebne programy, by używana przez system pamięć zmniejszyła się o ok. 30%
Pamięć wstrzymana to tak naprawdę pamięć wolna. Pojęcie pamięci wstrzymanej pojawiło się wraz z techniką SuperFetch i systemem Windows Vista. Różnica pomiędzy pamięcią wolną (w ogóle nie używaną) a wstrzymaną jest taka, że w tej drugiej system przechowuje zestawy danych, które mogą (ale nie muszą) okazać się potrzebne. W razie gdy w systemie zostanie uruchomiony program wymagający danych już przechowywanych w pamięci wstrzymanej, odpowiednie informacje zostaną zaalokowane do pamięci danego procesu. Ta operacja trwa dużo krócej niż odczytanie potrzebnego kodu z dysku i wczytanie go do RAM-u. Usunięcie aplikacji zwiększyło dostępne zasoby, co system wykorzystuje, powiększając pamięć wstrzymaną.
Mimo powiększenia pamięci wstrzymanej usunięcie zbędnych programów i tak zwolniło na tyle dużo pamięci, że monitor zasobów sygnalizował znacznie większy obszar wolnego RAM-u niż przed wykonaniem porządków.
Wnioski i podsumowanie
Wnioski są oczywiste: każdy, kto kupuje nowy komputer, powinien zacząć od usunięcia programów, z których nie będzie korzystał. Nie można nic stracić, można tylko zyskać. System uruchamia się znacznie szybciej, a komputer zapewnia potrzebnym programom znacznie więcej wolnych zasobów. Oczywiście, w miarę instalowania kolejnych programów niezbędnych do pracy wypracowany w wyniku porządkowania zysk będzie się zmniejszał, ale przynajmniej użytkownik ma świadomość, że moc obliczeniowa, za którą zapłacił, nie marnuje się na coś, z czego nigdy by nie skorzystał.
Ilość i rodzaj dodawanego do nowych komputerów oprogramowania różni się nie tylko w zależności od producenta sprzętu, ale także od modelu. W testowanym przez nas dodatkowych aplikacji było wyjątkowo dużo, dzięki czemu po ich usunięciu różnice w wynikach przed sprzątaniem i po nim są bardziej widoczne. Warto o tym pamiętać, bo wielu producentów dodaje mniej programów, co automatycznie przekłada się na mniejszą oszczędność zasobów w wyniku usunięcia zbędnych.
Usuwając niepotrzebne elementy, trzeba być absolutnie pewnym, który faktycznie jest zbędny, a który nie. Najlepiej trzymać się prostej, ale skutecznej zasady: jeżeli nie wiadomo, czy dany program nie jest potrzebny, nie należy go usuwać. W przeciwnym razie można usunąć składnik wymagany przez jakiś podzespół komputera – i kłopot gotowy. Co prawda zawsze można przywrócić komputer do stanu fabrycznego, ale przypominamy: stan fabryczny to stan zaśmiecony. Bezpieczniej wstrzymać się z usunięciem składnika, jeśli nie jest się pewnym jego przydatności, i najpierw poszukać informacji, do czego służy.
W tekście celowo pominęliśmy wiele rozwiązań optymalizacyjnych, które również w znacznym stopniu są oparte na usuwaniu zbędnych elementów systemu. Naszym celem było szybkie i skuteczne wyczyszczenie nowego komputera, bez potrzeby doinstalowywania jakichkolwiek aplikacji (zarówno PC Decrapifier, jak i Autoruns nie wymagają instalacji). Tematem optymalizacji używanych komputerów zajmiemy się w najbliższym czasie.