Nasza Klasa to serwis społecznościowy założony w listopadzie 2006 roku przez czterech studentów Uniwersytetu Wrocławskiego: Macieja Popowicza, Michała Bartoszkiewicza, Pawła Olchawę oraz Łukasza Adzińskiego. Witryna z założenia miała umożliwiać poszukiwanie dawnych, szkolnych znajomych. Szybko jednak przekształciła się w sieć kontaktów, w której poszukiwaliśmy już nie tylko szkolnych kompanów, ale także np. kolegów z pracy. Nasza Klasa w błyskawicznym tempie zyskiwała popularność, by w końcu stać się trzecią najczęściej odwiedzaną stroną w Polskim internecie (po Google.pl i Onet.pl). A jednak właściciele Naszej Klasy nie mogą spać spokojnie.
W maju 2008 amerykański serwis społecznościowy Facebook oficjalnie uruchomił polską wersję językową. Internauci poszukujący nowych wrażeń nieśmiało zaczęli otwierać na Facebooku swoje konta. Wielu traktowało portal jako kolejną próbę wdarcia się na hermetyczny polski rynek. Spodziewano się powtórki sytuacji z serwisem aukcyjnym eBay, który nie zdołał pokonać potężnego w Polsce Allegro. A jednak zanosi się na to, że Facebook może naprawdę poważnie zagrozić Naszej Klasie. Jeszcze we wrześniu 2009 Facebook odwiedziły dwa miliony polskich internautów (wg badania Megapanel PBI / Gemius). To czterokrotnie więcej niż rok wcześniej. W listopadzie wartość ta wzrosła do trzech milionów użytkowników. W styczniu przekroczyła już cztery miliony. Dla porównania, Nasza Klasa jest obecnie niecałe trzy razy większa (trochę ponad 11 milionów użytkowników w styczniu). W obecnym tempie Facebook powinien dogonić Naszą Klasę w ciągu najwyżej roku.
Co więcej, polityka Naszej Klasy irytuje wielu wiernych użytkowników portalu. Konieczność wykupywania „eurogąbek” (lokalnej waluty portalu; 10 eurogąbek to równowartość 1 zł) w celu wyróżnienia zdjęć innych użytkowników (przyznania im statusu „Super Zdjęcia”), nachalne formy reklamowe i chłodno przyjęty moduł Śledzik (umożliwiający użytkownikom publikowanie swoich statusów na specjalnej tablicy, podobnie jak na Twitterze czy Facebooku) powodują, że wielu użytkowników Naszej Klasy ustawia status Przeniosłem się na Facebook, po czym porzuca swoje konta.
Aplikacje siłą Facebooka
Facebook ma nieco odmienną koncepcję działania. Portal jest bardzo lekki graficznie, a jednocześnie niezwykle zaawansowany technicznie. Nawet reklamy wyświetlane na Facebooku są bardzo mało nachalne. Co więcej, można je w każdej chwili zamknąć – i nie trzeba w tym celu stosować żadnych systemów blokowania banerów.
Samo tworzenie sieci kontaktów (i udostępnianie znajomym swoich albumów ze zdjęciami) to jedynie kropla w morzu możliwości serwisu. Facebook udostępnia bowiem system aplikacji, które skutecznie przykuwają do portalu jego użytkowników. Ich ogromną zaletą jest to, że działają w przeglądarce internetowej w obrębie samego Facebooka i nie wymagają instalowania jakichkolwiek komponentów na komputerze użytkownika. Najpopularniejszą jest gra FarmVille, w której prowadzimy własne... gospodarstwo rolne. FarmVille ma obecnie 80 milionów graczy, a każdego dnia do uprawy ogórków czy hodowli krów zasiada ponad 30 milionów użytkowników Facebooka! To tak, jakby codziennie do gry zasiadało trzy czwarte populacji Polski!
Facebook udostępnia niezależnym programistom tzw. platformę Facebook, za pomocą której mogą oni opracowywać własne aplikacje. Obecnie programów i gier dostępnych na portalu jest przeszło 500 tysięcy. Większość z nich nie ma większej wartości, ale niektóre umieją skutecznie przyciągnąć użytkowników. Ponad 250 aplikacjom udało się zebrać przynajmniej milion użytkowników.
Idea otwartego interfejsu programowania aplikacji (API) sprawia jednak administratorom Facebooka trochę kłopotu. Przy tak wielkiej popularności portalu nie brak oszustów starających się wykradać dane użytkowników czy chociażby zmuszać ich do odwiedzania swoich witryn internetowych. Niedawno przykładem była aplikacja automatycznie dodająca użytkowników Facebooka do fanów witryny ZML.com, rzekomo udostępniającej bardzo tanie pobieranie pełnometrażowych filmów. Witryna o tak dużej liczbie fanów dla osób postronnych wyglądała wiarygodnie, rejestrowały one na niej swoje konta, podawały numery kart kredytowych z nadzieją na pobieranie filmów po dolarze za jeden, po czym okazywało się, że co miesiąc serwis pobierał z ich kont kwoty rzędu kilkudziesięciu dolarów za nic. Oczywiście system reklamujący ZML na Facebooku został już zbanowany, ale oszustom na pewno udało się zarobić trochę pieniędzy, zanim administratorzy zorientowali się, co jest grane.
Mimo ryzyka, które wiąże się z uruchamianiem nowych, nieznanych aplikacji na Facebooku, niewątpliwie popularne programy są największą atrakcją przykuwającą ogromne rzesze internautów do witryny. To właśnie aplikacje dają Facebookowi ogromną przewagę nad Naszą Klasą, która do dziś jest zamknięta na zewnętrznych programistów i nie udostępnia im własnego API. Sytuacja ma się jednak w tym roku zmienić, bo zarząd NK planuje nawiązanie współpracy z wybranymi partnerami biznesowymi, którzy przygotują dla portalu dodatkowe moduły (początkowo najprawdopodobniej będą to gry).
Facebook w kieszeni
Znaczącą zaletą Facebooka w porównaniu z rywalami jest łatwy dostęp do serwisu z poziomu urządzeń mobilnych: telefonów komórkowych, palmtopów, a nawet przenośnych konsol do gier wideo. Aplikacje umożliwiające przeglądanie portalu, a nawet publikowanie na nim zdjęć czy filmów uchwyconych za pomocą telefonu komórkowego, są dostępne praktycznie dla każdego bardziej zaawansowanego telefonu, z Apple iPhone'em na czele. Swoje konto na Facebooku mogą także przeglądać posiadacze urządzeń Blackberry, aparatów z systemem Windows Mobile czy popularnych smartfonów Nokia z systemem operacyjnym Symbian. Co więcej, producenci nowoczesnych palmofonów opracowują specjalne aplikacje, które umożliwiają integrowanie w aparacie sieci kontaktów z Facebooka (włącznie ze zdjęciami profilowymi). Przykładem niech będzie niedawno wprowadzony telefon HTC HD2. Ostatnio jedna z polskich sieci telefonii komórkowej prowadziła kampanię reklamową telefonów firmy Samsung, których głównym atutem miała być właśnie możliwość przeglądania Facebooka.
Przyglądając się aktywności użytkowników Facebooka, bez trudu można zauważyć, że znaczna część wpisów jest zamieszczana właśnie za pomocą telefonu komórkowego. Internauci fotografują komórkami ciekawe miejsca i wydarzenia i natychmiast zamieszczają zdjęcia na swojej tablicy, tak by inni użytkownicy FB mogli je oceniać i komentować.
Według statystyk publikowanych na stronach Facebooka, przy użyciu komórki z portalu korzysta obecnie aż 100 milionów użytkowników. To jedna czwarta wszystkich posiadaczy kont w serwisie. Łatwość przeglądania portalu na platformach mobilnych wyraźnie przywiązuje tych użytkowników: według oficjalnych danych są oni dwukrotnie bardziej aktywni niż pozostali.
Nasza Klasa do tej pory nie doczekała się wersji na telefony komórkowe. Portal można co prawda przeglądać, jeśli w urządzeniu przenośnym jest zainstalowana nowoczesna przeglądarka (a sam aparat musi być wyposażony w odpowiednio duży ekran, o przekątnej przynajmniej 6 cm), jednak korzystanie z tradycyjnej witryny internetowej na urządzeniu wyposażonym nawet w ekran 4-calowy (przekątna 10 cm) nie jest najwygodniejsze.
Podzielą się użytkownikami?
Polscy internauci nadal z rezerwą podchodzą do Facebooka. Z natury staramy się wspierać rodzime rozwiązania i jeśli mamy do wyboru amerykański i polski serwis społecznościowy, bez wahania wybieramy ten drugi, mimo że funkcjonalnie uboższy. Facebook przegrywa także z Naszą Klasą łatwością obsługi. Samo utworzenie i konfiguracja konta na Naszej Klasie nie sprawiają większych problemów nawet osobom starszym, które z komputerami nigdy wcześniej nie miały do czynienia. Stąd też ogromna popularność portalu wśród tej grupy wiekowej, a także wśród osób bardzo młodych. Facebook jest bardziej wymagający, w dodatku wciąż niedoskonałe tłumaczenie portalu na język polski (którego dokonali sami użytkownicy serwisu) może niekiedy wyglądać nieprofesjonalnie i zniechęcać do korzystania z witryny zwłaszcza osoby, które języka angielskiego po prostu nie znają (nadal w licznych komunikatach są mieszane słowa polskie i angielskie, nawet w obrębie jednego zdania!).
Na rozwarstwianie się użytkowników obu serwisów wpływa także ich podstawowa zasada działania. Na Naszej Klasie internauci skupiają się przede wszystkim na umieszczaniu i komentowaniu swoich zdjęć (prócz tego aktywnie uczestniczą w forach dyskusyjnych, których w tej witrynie jest już kilkaset tysięcy). Filarem Facebooka jest tzw. tablica (Wall), na której użytkownicy publikują wpisy na wzór mikroblogu. Tablica jest bardzo rozbudowana, umożliwia umieszczanie nie tylko wpisów tekstowych, ale także zdjęć, filmów czy odnośników do witryn zewnętrznych. To właśnie Tablicy boją się najbardziej właściciele mikroblogowej platformy Twitter.
Inne założenia funkcjonalne obu witryn spowodowały, że z momentem uruchomienia polskiej wersji językowej Facebooka rozpoczęła się, początkowo nieśmiała, migracja polskich użytkowników. Z początku konta na Facebooku zakładali blogerzy i osoby zawodowo związane z internetem, ale w ostatnim kwartale ubiegłego roku dał się zauważyć gwałtowny wzrost liczby kont tworzonych przez zwykłych internautów. Jeszcze w październiku czy listopadzie cztery z pięciu prób wyszukania znajomych kończyły się niepowodzeniem, a dziś wydaje się, że współczynnik ten już się odwrócił.
Przedstawiciele Naszej Klasy twierdzą jednak, że nie obawiają się konkurencji ze strony Facebooka. Silna pozycja polskiej witryny na naszym rynku i rozbudowana sieć kontaktów na pewno powstrzymają użytkowników od masowej ucieczki do amerykańskiego rywala. A Facebookowa funkcjonalność może nie być wystarczającym powodem, by zrezygnować z konta na Naszej Klasie. Wydaje się więc, że Nasza Klasa nie musi obawiać, że podzieli los takich witryn, jak Grono.net i Fotka.pl, którym sama wyjątkowo zaszkodziła.
Niewątpliwie wzrost popularności Facebooka będzie hamowany, jak na ironię, przez zaawansowany system prywatności strzegący osobistych danych użytkowników portalu. Domyślne ustawienia systemu są bardzo restrykcyjne (chociaż udostępniono dziesiątki parametrów, dzięki którym poziom prywatności możemy niemal dowolnie ustawić), co mocno utrudnia wyszukiwanie znajomych, zwłaszcza tych sprzed lat. Wpisanie w polu wyszukiwarki samego imienia i nazwiska często nie rozwiązuje problemu, bo w wynikach szukania często otrzymujemy kilka – kilkadziesiąt pozycji. Często widzimy profile bez zdjęć i żadnych dodatkowych danych. Bez osobistego kontaktu (wysłania wiadomości prywatnej) praktycznie nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy wybrany profil należy do poszukiwanej osoby. Dlatego rozbudowywanie sieci kontaktów w Facebooku może być problematyczne i czasem łatwiej jest dodawać „znajomych znajomych”, niż korzystać z wyszukiwarki.
Pod tym względem Nasza Klasa jest zdecydowanie bardziej wygodna w użyciu. Domyślne ustawienia prywatności pozwalają na przeglądanie zdjęć „klasowiczów”, sprawdzenie ich wieku, miejscowości zamieszkania, a nawet numeru telefonu czy identyfikatora Skype. To wystarczające informacje, by praktycznie jednoznacznie zidentyfikować poszukiwaną osobę. Jeśli tylko ma ona konto na Naszej Klasie, prawie na pewno można ją odnaleźć. Nie jest to, niestety, regułą na Facebooku.
Sądząc po szybkim wzroście popularności Facebooka w Polsce, można jednak domniemywać, że podbierze on użytkowników Naszej Klasie. Zwłaszcza że w obecnej wersji nie zachęca ona do regularnych odwiedzin. Wielu użytkowników portalu utworzyło sobie na nim konto, odszukało dawnych znajomych, a po nawiązaniu z nimi kontaktu mailowego czy telefonicznego przestało odwiedzać Naszą Klasę.
Polscy blogerzy sugerują, że w polskiej witrynie pozostaną głównie użytkownicy bardzo młodzi i osoby starsze. Ci pierwsi z łatwością mogą się chwalić swoim „ziomom” zdjęciami przed lustrem (dziewczęta) czy koło sportowego auta na ulicy (chłopcy). Drudzy zaś nadal będą wykorzystywać tę stronę do kontaktów z kolegami i koleżankami ze szkolnej ławki sprzed kilkudziesięciu lat. Bardziej świadomi internauci, którym nie wystarczy dzielenie się zdjęciami, przeniosą się, zdaniem blogerów, na Facebooka. Właściciele Naszej Klasy mają teraz ostatnią szansę, by tych użytkowników zatrzymać. Na pewno pomogłoby w tym rozbudowanie Śledzika o możliwość dodawania zdjęć czy filmów, jak również zintegrowanie z witryną aplikacji i udostępnienie zewnętrznym programistom API umożliwiającego tworzenie własnych programów (co jest zresztą w planach Naszej Klasy).
Jeśli spojrzy się na krzywą wzrostu oglądalności Facebooka i Naszej Klasy, można oszacować, że spotkają się one gdzieś tak pod koniec tego roku. Czy tak się rzeczywiście stanie i czy Facebook zdetronizuje Naszą Klasę na polskim rynku w kategorii „witryny społecznościowe” – trudno teraz wyrokować. Po prostu internet jak zawsze jest za bardzo nieprzewidywalny.