Niestety, świat, w którym żyjemy, jest pełen ograniczeń. Nie jest możliwe zbudowanie silnika samochodowego, który miałby 500 KM i w czasie oszczędnej jazdy zadowolił się 3 l na 100 km. Takie parametry są możliwe tylko w przypadku zainstalowania w jednym samochodzie dwóch silników: elektrycznego oraz spalinowego. Analogicznie jest w komputerach. Żadna firma nie zaprojektowała układu krzemowego, który zapewniałby olbrzymią wydajność, a w trybie bezczynności zużywał śladowe ilości energii. W dobie szeroko zakrojonej kampanii na rzecz ochrony środowiska potrzeba zmniejszenia ilości pobieranej energii coraz wyraźniej odbija się na sprzedawanych urządzeniach. Do niedawna użytkownik musiał wybierać między komponentami wydajnymi a energooszczędnymi. Złotego środka po prostu nie było. Pewnym wyjściem z sytuacji były rozwiązania NVIDI-i i ATI: Hybrid SLI oraz Hybrid CrossFire. Polegały one na umożliwieniu całkowitego wyłączenia osobnej karty graficznej i użycia jedynie zintegrowanego GPU. Faktycznie – zysk energetyczny był ogromny. Komputer pobierał 30, a czasem nawet 40 W mniej – tylko dzięki całkowitemu wyłączeniu oddzielnej karty graficznej. Nie obyło się jednak bez wad: do poprawnego działania wymagany był chipset płyty głównej oraz układ graficzny tej samej firmy. Nie trzeba chyba mówić, jak wielką niedogodnością to było.

Koncepcja działania Hybrid SLI
Koncepcja działania Hybrid SLI

W notebookach możliwość wyłączenia oddzielnej karty graficznej ma jeszcze większe znaczenie, gdyż urządzenia takie często służą w podróży, gdzie nie ma ich jak podłączyć do zasilania sieciowego. A trzeba pamiętać, że wydajny układ graficzny zawsze swoje pobiera, nawet wtedy, gdy go kompletnie nie potrzebujemy – np. w czasie pracy w edytorze tekstu. W takiej sytuacji klient najczęściej musiał wybierać między wydajnością a czasem pracy na baterii. Zwiększając możliwości sprzętu w grach, wydatnie zmniejszał czas podtrzymania napięcia. Czy nie było rozwiązania eliminującego te niedogodności?