Opakowanie oraz zawartość
Nie byliśmy zaskoczeni wielkością paczki. Czarne, matowe pudełko skrywające sprzęt oraz dodatki jest niewielkie. Jego boki są przyozdobione nazwą firmy oraz informacją o modelu urządzenia. Nie sposób odmówić mu klasy: jest skromnie i elegancko.
Po otworzeniu pudełka i przebiciu się przez piankowe tekturki ukazuje się praktycznie cała zawartość paczki. Od razu rzuca się w oczy danie główne, czyli DAC spoczywający w wyciętej piankowej formie. Zaraz obok, w następnym wycięciu, znalazło się niezbędne okablowanie.
Kabelki są tylko trzy, ale to w zupełności wystarczy. Jest kabel łączący DAC z komputerem oraz przewód zasilania, który należy wpiąć do zasilacza. Warto wspomnieć, że zarówno przewód USB, jak i wtyczka zasilania zostały zaopatrzone w filtr przeciwzakłóceniowy. Mała rzecz, a cieszy.
Jak przystało na urządzenie typu DAC, nie dołączono żadnego oprogramowania – jest zbędne. Nie mogło jednak zabraknąć stosownej liczby ulotek. W pudełku znajdziecie certyfikat EMC, instrukcję obsługi oraz kopertę, która skrywa dane techniczne oraz listę najważniejszych cech DAC-a. Warto zwrócić uwagę na to, że producent zaleca wygrzewanie urządzenia nie krótsze niż 50 godzin, co ma służyć „dotarciu” się poszczególnych elementów elektroniki, które dopiero po pewnym czasie uzyskują docelowe właściwości. Jest to kontrowersyjne zagadnienie, jednak my w redakcji wierzymy, że wygrzewanie wpływa na brzmienie niektórych komponentów.
Zewnętrzna budowa
DAC Carat-Topaz firmy Styleaudio jest stosunkowo małym urządzeniem, ale wymaga zasilania z gniazdka. Sprzęt jest zdolny do „napędzania” słuchawek charakteryzujących się nawet impedancją rzędu 300 omów, ponieważ został w niego wbudowany wzmacniacz słuchawkowy. Pod DAC-a można również podłączyć głośniki, jednak najlepiej sprawdza się ze słuchawkami.
Jego konstrukcja jest wyjątkowo prosta. W trzyczęściowej obudowie z anodyzowanego aluminium zamknięto płytkę drukowaną naszpikowaną elektroniką. Przedni oraz tylny panel zostały przykręcone dwoma rodzajami śrubek: tradycyjnymi oraz imbusowymi. Pomimo prostoty konstrukcji i łatwości demontażu nie polecamy zaglądania do środka, bo elektronika znajdująca się wewnątrz urządzenia jest wyjątkowo podatna na uszkodzenia. Śmiało można stwierdzić, że użyte do produkcji materiały odzwierciedlają niemałą cenę urządzenia.
Front nie odbiega od innych produktów tego typu. Po prawej stronie znajduje się pokrętło głośności, również wykonane z aluminium. Po lewej umieszczono pozłacane gniazdo typu duży jack. Wkładając w nie duży wtyk słuchawkowy, odnosi się wrażenie, że zostało bardzo solidnie zamontowane. Między gałką a gniazdem znalazły się dwa przełączniki. Pierwszy z nich pozwala wybrać źródło: wyjście USB lub nieco mniej popularne optyczne. Drugi umożliwia wybranie urządzenia, które ma korzystać z wyjścia słuchawkowego, oraz wyłączenie DAC-a (po ustawieniu w środkowej pozycji). Do wyboru mamy słuchawki lub sprzęt podłączony przez wyjście analogowe. Można nawet podpiąć (i wzmocnić) głośniki, ale nie będą grały tak dobrze jak słuchawki. Pomiędzy dwoma przełącznikami znajduje się ciemnożółta dioda, która informuje o działaniu urządzenia.
Również tył nie jest szczególnie oryginalny. Po lewej stronie znalazło się pozłacane wyjście analogowe. Na samym środku umieszczono gniazdo zasilania. Na prawo od niego znajduje się gniazdo USB, a zaraz obok – optyczne. Obydwa panele: przedni i tylny, są dobrze oznaczone. Największą wadą urządzenia jest brak wejścia analogowego. Do DAC-a da się podłączyć tylko te urządzenia, które mają gniazdo USB lub optyczne, więc przenośny odtwarzacz MP3 odpada (choć zdarzają się modele zaopatrzone w złącze optyczne). Przez analogowe wyjście można podłączyć inny wzmacniacz i wykorzystywać tylko konwerter analogowo-cyfrowy.
Wybór aluminium to dobry pomysł także dlatego, że jest lekkie i odporne na przykład na upadek z biurka. Wszystkie elementy bardzo dobrze do siebie pasują. Już po paru minutach obcowania z urządzeniem da się łatwo zauważyć, że jest to sprzęt wysokiej klasy. W obudowie po lewej oraz prawej stronie znajdują się żeberka, które mają nie tylko ozdobny charakter, bo ułatwiają trzymanie urządzenia w ręku. Po obu stronach umieszczono w sumie osiem otworów, które odprowadzają nadmiar ciepła z wnętrza. Pod tym względem produkt firmy Styleaudio radzi sobie lepiej od naszego redakcyjnego modelu, DR.DAC2 firmy Audiotrak.
Spód urządzenia niczym nie zaskakuje. Naklejki z datą produkcji, informacją o producencie oraz kodem kreskowym musiały gdzieś trafić, więc to dobrze, że znalazły się tam, a nie na górnej ściance :) Aby spód się nie rysował, producent zadbał o cztery mosiężno-gumowe nóżki, które mają za zadanie zredukować wszelkie wibracje z zewnątrz. Nie jesteśmy do końca przekonani co do działania tych nóżek, jednak DAC dzięki gumie spoczywa na biurku bardzo pewnie.
Góra urządzenia jest gładka, z wyjątkiem akapitu o zatrudnianiu najlepszych specjalistów, prostocie i audiofilskim przeznaczeniu DAC-a serii Carat, na szczęście ledwie widocznego. Dobry marketing to połowa sukcesu.
Podsumowując, Carat-Topaz to kawał dobrej roboty ze strony niewątpliwie utalentowanego projektanta. Z zewnątrz DAC ten jest wyjątkowo prosty oraz wykonany z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. To małe urządzenie bardzo nam się spodobało, mimo że pod względem budowy nie wyróżnia się niczym specjalnym. Znajdą się użytkownicy, którzy będą narzekać na brak przełącznika „gain”, przydatnego do regulacji głośności w zależności od impedancji słuchawek. My nie możemy przeboleć braku wejścia Line-in. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Styleaudio Carat-Topaz | |
---|---|
Wymiary | |
Wysokość | 30 mm |
Szerokość | 75 mm |
Głębokość | 126 mm |
Parametry techniczne | |
Główny DAC | Burr-Brown PCM1792 |
Kontroler cyfrowy | Cirrus Logic CS8416 |
Kontroler USB | Burr-Brown PCM2707 |
Wzmacniacze operacyjne | Osiem sztuk: dwa AD817, cztery NE5534, OPA2134 |
Oscylator kryształowy | 1,0 ppm |
Napięcie wyjściowe | 2 V RMS |
Wyjście jack | Jedno 5,5 mm pozłacane wyjście słuchawkowe stereofoniczne |
Plug & play | Tak |
Zaglądamy do środka
Ponieważ za jakością dźwięku przetestowanego DAC-a nie stoi ładna obudowa, postanowiliśmy zajrzeć do środka, pomimo własnych uwag o zaglądaniu do środka :) Elektronika, którą znaleźliśmy w środku, sprawiła, że oczekiwaliśmy bardzo dobrego brzmienia.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to dwa układy scalone mniej więcej na środku PCB. Sercem urządzenia jest konwerter cyfrowo-analogowy firmy Texas Instruments– układ Burr-Brown PCM1792 (24 bity / 192 kHz). Ten scalak, mimo że tani (jak większość pojedynczych układów tego typu), jest używany w naprawdę drogim sprzęcie audio. Układy PCM1792 są często stosowane wszędzie tam, gdzie jest wymagane 24-bitowe audio (m.in. systemy car audio, odbiorniki HDAV, odtwarzacze SACD). Dzięki zastosowaniu układu PCM1792 osiągnięto poziom dynamiki 127 dB przy minimalnym współczynniku zawartości harmonicznych (THD+N) mniejszym niż 0,0004%. Kontroler cyfrowy użyty w DAC-u Carat-Topaz to scalak Cirrus Logic 8416, również wysokiej klasy i popularny.
Żeby cała elektronika dawała pożądany efekt, technicy z firmy Styleaudio dobrali ich zdaniem najlepszy do tej konfiguracji kontroler USB – układ TI Burr-Brown PCM2707. Elementem, którym firma bardzo się szczyci, jest kryształowy oscylator typu TCXO. Projektanci DAC-a Carat-Topaz wierzą, że jego zastosowanie wpływa na dźwięk, tym bardziej że oscylatory tego typu są wykorzystywane w konstrukcjach kosztujących tysiące dolarów.
Brzmienie jest uzależnione również od wzmacniaczy operacyjnych (tzw. opampów). Do wzmocnienia sygnału na wyjściu użyto dwóch takich układów, AD817 firmy Analog Devices. O wzmocnienie sygnału w słuchawkach dbają dwa wzmacniacze operacyjne Burr-Brown OPA2134, a sekcję I/V obsługują cztery TI NE5534.
Odsłuch
Wyszliśmy z założenia, że najnowsze dziecko firmy Styleaudio musi mieć odpowiednią konkurencję. DAC Carat-Topaz porównaliśmy z redakcyjnym DR.DAC2 firmy Audiotrak (użyte wzmacniacze operacyjne to trzy OPA2604AP i jeden AD8599). Dodatkowo do porównania została użyta karta dźwiękowa Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Posłużyliśmy się programem Foobar2000 w wersji 0.9.6.9. Nie stosowaliśmy korektora ani żadnych gotowych ustawień ingerujących w brzmienie DAC-ów. W przypadku X-Fi wykorzystaliśmy dołączone oprogramowanie w następujących ustawieniach: Entertainment Mode, EAX – off, Equalizer – off, X-Fi Crystalizer off – CMSS-3D – off, SVM – off. Do testu użyliśmy redakcyjnych, zmodyfikowanych słuchawek Creative Aurvana Live!. Wykorzystane pliki muzyczne były w formatach bezstratnych FLAC oraz WAV. Zgodnie z zaleceniami producenta DAC Carat-Topaz był „wygrzewany” przed testem przez około 70–80 godzin.
Sposób testowania
Słuchanie, słuchanie i jeszcze raz słuchanie. Na biurku znajdowały się obok siebie dwa DAC-e. Obok stał komputer wyposażony w kartę Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Każdy utwór przesłuchaliśmy trzy razy, po razie na każdym z urządzeń. Co godzinę robiliśmy kilkuminutowe przerwy. Odsłuch przeważnie rozpoczynaliśmy od karty dźwiękowej, następny był nasz redakcyjny DAC, a na końcu produkt firmy Styleaudio. Po bliższym zapoznaniu się ze sprzętem mogliśmy wyraźnie zaobserwować najważniejsze cechy każdego z nich.
Tony niskie
Styleaudio Carat-Topaz. Niskie tony mogą się spodobać. Nie są aż tak agresywne jak w przypadku naszego referencyjnego pudełka, ale nadrabiają mięsistością. Są odrobinę mniej dynamiczne, ale to tak naprawdę przydaje im neutralności. Nie ma też przesady w drugą stronę: nie można napisać, że bas jest rozlany – nic podobnego. Zwolennicy głębokiego, spokojnego basu polubią model Carat-Topaz.
Audiotrak DR.DAC2. To jest dokładnie to, co urzeka w tym urządzeniu. Bas nie jest tak krótki jak w przypadku DAC-a Styleaudio, ale jest bardziej dokładny, punktowy i agresywny, a jednocześnie nie męczy nawet po kilku godzinach słuchania. Właśnie dlatego lubimy DR.DAC2.
Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Bas w porównaniu z konkurentami wypada raczej blado. Co prawda potrafi zaskoczyć spójnością oraz całkiem niezłą głębią, ale zdarza się to rzadko. W naprawdę „basowych” utworach niskie tony mają nieprzyjemną tendencję do charczenia. Próbowaliśmy niekiedy korygować je odpowiednim ustawieniem equalizera i faktycznie była poprawa, ale już po kilku minutach obcowania z urządzeniami widać, że zewnętrzne daki to inna klasa sprzętu. Śmiało można mówić tu o przepaści.
Tony średnie
Styleaudio Carat-Topaz. Średnie tony były odtwarzane spokojnie i naturalnie, bez żadnych przejaskrawień. Bardzo pozytywnie zaskakiwał odsłuch starszych rockowych i hard rockowych nagrań takich artystów, jak Toto i AC/DC, a także muzyki fenomenalnego Mike'a Oldfielda. Gitary były niezwykle wyraźne, namacalne. Średnie tony dowiodły, że Carat-Topaz nie faworyzuje żadnych fragmentów pasma.
Audiotrak DR.DAC2. Charakter brzmienia był podobny do DAC-a Styleaudio. I tym razem było spokojnie, bez udziwnień i faworyzowania średnich tonów. Jedyna naprawdę zauważalna różnica to odrobinę więcej agresji w grze na gitarze, a w niektórych utworach także przybliżenie instrumentu. Ta część pasma wydała się nam odrobinę bardziej szczegółowa niż u konkurenta.
Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Ta część pasma wydała się nam całkiem przyzwoita, ale nie było to regułą. O ile mniej złożone muzycznie utwory były odgrywane bez problemów, pojawiały się one w rockowo-metalowych nagraniach. Wówczas gitary gubiły się i odrobinę zlewały z pozostałymi fragmentami pasma. Dało się to zaobserwować zwłaszcza podczas słuchania takich zespołów, jak: Slipknot, Queens The Stone Age oraz niekiedy Nine Inch Nails (głównie epka Broken). Ingerencja w brzmienie za pomocą korektora poprawiała doznania, niemniej jednak różnica pomiędzy X-Fi a pozostałymi dwoma urządzeniami okazała się pokaźna.
Tony wysokie
Styleaudio Carat-Topaz. Wokal okazał się odrobinę cofnięty w nagraniach metalowych, rockowych oraz industrialno-rockowych. Czasami dało się odczuć, że wokalista śpiewa, stojąc nie na wprost, tylko nieco z boku. Nie uważamy, aby to była wada, wręcz przeciwnie. W przypadku utworów spokojnych, ambientowych, folkowych oraz tribalu wokalista znów znajdował się na swoim miejscu, śpiewając czysto, wyraźnie i soczyście. W utworach używających tradycyjnych instrumentów doskonale było słychać wybrzmiewanie talerzy perkusji. Nie było słychać syczenia elektroniki ani głosek, no ale w przypadku sprzętu tej klasy nie może być inaczej.
Audiotrak DR.DAC2. Wokalista prawie zawsze znajdował się dosyć blisko nas, idealnie na wprost, śpiewając wyraźnie, donośnie i z energią, która nie wszystkim musi się spodobać. W nagraniach na żywo był bardziej oddalony. Bliskość wokalisty – która nie zawsze jest zaletą – dała się zauważyć zwłaszcza wtedy, gdy do DAC-a były podłączone słuchawki lepsze o parę klas od Aurvana Live!.
Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Bez rewelacji. Wysokie tony były przedstawione dosyć płasko i bez wyrazu. Głosy wokalistów dosyć często zlewały się z pozostałymi fragmentami pasma. Do tego dźwięk wyraźnie tracił na jakości po użyciu korektora.
Efekty przestrzenne
Styleaudio Carat-Topaz. Scena muzyczna była bardzo rozbudowana. Prezentacja utworów granych na żywo zapewniała pierwszorzędne doznania. Nagrania studyjne również brzmiały bardzo otwarcie, a poszczególne instrumenty dały się łatwo zlokalizować. Carat-Topaz w połączeniu z Creative Aurvana Live! stworzył najszerszą scenę muzyczną.
Audiotrak DR.DAC2. Scena muzyczna i tym razem była bardzo rozbudowana, co przy nacisku na jej środek dało nam masę frajdy. W połączeniu z bliskimi gitarami całość wypadła bardzo dobrze. Nie mieliśmy też problemów ze zlokalizowaniem poszczególnych instrumentów.
Creative Sound Blaster X-Fi Fatal1ty Pro Gamer. Było poprawnie, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że dobrze, zwłaszcza w nagraniach „na żywo”, choć efekty przestrzenne nie zawsze były odpowiednio odczuwalne, głównie przez zlewanie się ze sobą poszczególnych fragmentów pasma.
Podsumowanie
Trzeba zaznaczyć bardzo wyraźnie, że różnice w brzmieniu pomiędzy kartą dźwiękową a dwoma DAC-ami nie były subtelne, ale proporcjonalne do różnicy w cenie. Jednak tego się spodziewaliśmy, bo X-Fi nie do końca do tego została stworzona. Karta sprawdza się znakomicie w połączeniu z głośnikami Logitech Z-5500.
Obydwa DAC-e są świetne, jeżeli chodzi o jakość dźwięku i sposób jego prezentacji słuchaczowi. Jest jeszcze kwestia synergii poszczególnych słuchawek z obydwoma urządzeniami. Nie jest wykluczone, że po podłączeniu słuchawek o klasę wyższych wynik porównań byłby inny. Nasze redakcyjne Aurvana Live! z obydwoma DAC-ami zagrały całkiem nieźle. Z tej dwójki Carat-Topaz jest bardziej neutralny i spokojny. Gdybyśmy mieli wybierać, zostalibyśmy przy redakcyjnym urządzeniu, ale tylko dlatego, że wolimy dźwięk bardziej dynamiczny i agresywny, który jednak dla wielu może być męczący. Im bardziej spodoba się Carat-Topaz.
Słowo na dobranoc
Musimy to uczciwie przyznać: sprzęt jest bardzo drogi i nie jest to dla nas żadne zaskoczenie. Cena mówi nam jednak, z jakim produktem mamy do czynienia. Styleaudio Carat-Topaz to bardzo wysoka półka. Oczywiście, są konstrukcje jeszcze droższe, ale okolice 300 dol. to „magiczna” granica dla tego typu urządzeń. Wypada odpowiedzieć na pytanie, do kogo jest skierowany ten produkt. Zewnętrzne karty dźwiękowe to rozwiązanie dla tych, którzy cenią jakość dźwięku oraz przenośność. Oczywiście, do dobrego zewnętrznego DAC-a warto dołożyć odpowiednie słuchawki, ale to osobne zagadnienie. Nasz test pokazał, że obydwa daki to w porównaniu z kartą X-Fi sprzęt przynajmniej o klasę wyższy.
Niepozorny DAC firmy Styleaudio można zabrać ze sobą praktycznie wszędzie, sprawdzi się na biurku zarówno w pracy, jak i w domu. Sprzęt jest wygodny w obsłudze. Aby móc z niego korzystać, wystarczy mieć gniazdko zasilania, a w źródle sygnału – USB (ewentualnie optyczne).
Do zalet urządzenia bez wątpienia należy też umiejętność poprawy dźwięku nawet w kiepskich słuchawkach. Nie są to co prawda kolosalne różnice, ale słychać je wyraźnie. Oczywiście, im lepsze słuchawki, tym lepszy efekt. Należy też pamiętać, że DAC Carat-Topaz, to „tylko” dźwięk stereo, a takie purystyczne rozwiązanie może nie odpowiadać zapalonym graczom. Oni bardziej cenią sobie możliwość lokalizowania przeciwników w grach niż mikroszczegóły zapewniane przez dobry konwerter cyfrowo-analogowy. Dosyć poważną wadą jest brak wejścia analogowego, które znacznie zwiększyłoby możliwości urządzenia (na przykład pozwoliłoby podłączyć każdy przenośny odtwarzacz mp3), ale da się z tym żyć.
Na pytanie, czy kupić to urządzenie, odpowiadamy: jak najbardziej. Jest to sprzęt tej samej klasy co produkty takich firm, jak: Ray Samuels Audio, HeadAmp, iBasso. Jakość dźwięku odpowiada cenie, więc nie jest ona wadą, choć wiadomo, że nabywców nie będzie wielu – zdecydowana większość woli wydać taką kwotę na inne komponenty komputera. My przyznajemy urządzeniu zasłużoną nagrodę.
za bardzo solidne wykonanie, jakość dźwięku oraz prostotę obsługi
Do testów dostarczył: Sunnyline Poland Sp. z o.o.
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1380 zł