Karta na zewnątrz
ASUS Matrix GTX285 nie przyciąga szczególnie mocno wzroku, gdy jest schowana w pudełku i stoi na półce sklepowej.
Pudełko jest średnich rozmiarów, a jego głównym kolorem jest czerń. Front zdobi sylwetka superbohatera spoglądającego na miasto. Tradycyjnie dla ASUS-a front jest otwierany. Po otworzeniu przedniej części okazuje się, że część pudełka jest przezroczysta i widać przez nią, co się znajduje w środku.
Sama karta wygląda bardzo „muskularnie”. Dominuje czerń z niewielkimi czerwonymi wstawkami. Front karty jest poprzecinany pasami: gładkimi i błyszczącymi na przemian z chropowatymi i matowymi. Nie mogło zabraknąć logo RoG. Obudowa schładzacza jest plastikowa i trochę dziwi przeciętna jakość wykonania tego elementu. Plastik nie jest zbyt dobrze spasowany i sztywny, przez co przy naciskaniu karty słyszymy lekkie skrzypienie. Ale jeśli chodzi o wygląd, jest świetnie. Szczególnie przypadła nam do gustu tylna płytka usztywniająca, która zniknęła po przejściu NVIDI-i na 55-nanometrowy proces technologiczny. Bardzo ciekawa jest też górna część karty ze specyficznym wybrzuszeniem.
Na górze karty znajduje się logo ASUS-a oraz napis Matrix, który... świeci!
Kolorów podświetlenia tego napisu jest kilka i zmieniają się one, w zależności od obciążenia karty obliczeniami, od zielonkawoniebieskiej do krwistoczerwonej. Podświetlenie to nie jest zbyt jaskrawe i efekt jest przyjemny dla oka. Na pewno spodoba się ono tym, którzy mają okno w boku obudowy. Niestety, nie da się na stałe określić barwy podświetlenia ani go programowo wyłączyć. Da się to zrobić jedynie przez wyciągnięcie odpowiedniej wtyczki.
Następnym ciekawym dodatkiem jest znajdujący się na śledziu karty przycisk z napisem Safe mode. Został umiejscowiony dość niefortunnie. O ile włożenie karty do obudowy nie jest jakoś szczególnie trudne, to wyjęcie jej potrafi zużyć wszelkie rezerwy cierpliwości. Przycisk został umieszczony trochę zbyt blisko górnej części śledzia, przez co przy wyjmowaniu zahacza on o obudowę. Aby wyjąć kartę, trzeba odciągnąć krawędź obudowy i użyć trochę siły. O funkcji, którą spełnia, napiszemy nieco później.
Zestaw dodatków jest odrobinę większy niż w standardowym produkcie. Oprócz tak typowych, jak instrukcja szybkiej instalacji, płyta ze sterownikami i instrukcją obsługi w wersji elektronicznej, przejściówka z DVI na D-sub, z dwóch moleksów na PCI Express, z DVI na HDMI oraz z S-Video na Composite, w pudełku znalazło się jeszcze skórzane etui na płyty. Jest też oczywiście nieśmiertelny kabelek S/PDIF. Chociaż mogłoby go w końcu nie być w pudełkach z kartami NVIDI-i ;)
Karta od środka
Po zdjęciu układu chłodzenia widać, że zmian w stosunku do konstrukcji referencyjnej jest sporo.
Na płytce drukowanej niewiele elementów zostało niezmienionych. Warto zwrócić uwagę na złącza zasilania znajdujące się w prawym górnym rogu karty. Zamiast typowej dla GeForce'a GTX 285 pary sześciopinowych złączy umieszczono jedno sześciopinowe i jedno ośmiopinowe.
Na tylnej części płytki znajdujemy znajomo wyglądający kondensator Fujitsu. Swego czasu spędzał on sen z powiek właścicielom płyt ASUS Rampage Extreme, którzy chcieli zamontować wydajniejsze schładzacze procesora wyposażone w tylną płytkę. Tutaj jest, niestety, podobnie. Wielbiciele firmy Thermalright i jej systemów chłodzenia kart graficznych HR-03 będą musieli trochę pokombinować, aby zamontować ten model na tej karcie.
Układ zasilania rdzenia jest sterowany ośmiofazowo. Odpowiedzialny jest za to kontroler uP Micro uP6208, umożliwiający sterowanie nawet 12-fazowe oraz programową zmianę napięcia zasilającego.
Kości pamięci znajdujące się na płytce drukowanej to produkty Hyniksa o oznaczeniu H5RS5223CFR N3C. Są to typowe kości pamięci stosowane w GeForce'ach GTX 285, o czasie dostępu 0,77 ns.
Radiator Matriksa urósł trochę w stosunku do karty referencyjnej. Jest to masywny blok aluminium z żeberkami przebitymi aż pięcioma ciepłowodami. Okazuje się też, że blacha zakrywająca tył PCB nie pełni jedynie funkcji estetycznych, ale również bierze udział w odprowadzaniu ciepła z niektórych elementów karty.
Powyższe zdjęcie pokazuje część karty odpowiedzialną za świecenie napisu. Widzimy, że nie jest to żadna kosmiczna technologia, a jedynie zestaw czterech par diod. Dwie z nich są czerwone, jedna – zielona, jedna – niebieska. W zależności od mocy, z jaką świecą, otrzymujemy różne podświetlenie.
Nowy, lepszy iTracker
Jednym z głównych elementów serii Matrix jest iTracker. Wraz z nowym Matriksem została udostępniona druga wersja tego programu, znacznie poprawiona w stosunku do poprzedniej.
GUI programu stał się znacznie ładniejszy i bardziej intuicyjny. Do wyboru jest pięć motywów kolorystycznych. Domyślnie okno otwiera się z profilem Optimized i od razu możemy przystąpić do zmiany zegarów, napięć oraz ustawień wentylatora.
W ustawieniach programu jest niewiele opcji. Możemy zmienić kolor GUI oraz ustawić kilka opcji dotyczących uruchamiania programu.
Prędkość wentylatora może być ustawiana trzema sposobami. Po pierwsze, karta może to robić automatycznie. Drugi sposób to ustawienie na sztywno prędkości obrotowej dla trybu 2D i 3D. Po trzecie, można precyzyjnie zmieniać prędkość obrotową wentylatora w zależności od temperatury. Możemy ustawić cztery progi temperatury, po których przekroczeniu wentylator zaczyna obracać się szybciej.
Po kliknięciu przycisku znajdującego się w lewym górnym rogu okna programu pokazuje się okno monitoringu. Może się tu pojawiać bardzo wiele informacji dotyczących parametrów działania karty: prędkość zegarów taktujących, napięcia zasilające, temperatury, parametry pracy wentylatora i kilka innych mniej lub bardziej przydatnych. Dodatkowo można ustawić kolor wykresów oraz wartość danego parametru, po której przekroczeniu użytkownik jest informowany przez oprogramowanie, że coś jest nie tak.
Głównym zadaniem iTrackera jest ustawianie zegarów i napięć. Zakres regulacji napięć jest dość ograniczony (maksymalnie: rdzeń – 1,2 V, pamięć – 2,15 V), ale wystarczający, gdy karta jest chłodzona powietrzem. Tradycyjnie mamy do wyboru trzy standardowe profile, które opisywaliśmy we wcześniejszym artykule na temat kart z rodziny Matrix. Oprócz tego można utworzyć cztery własne profile.
Gdy już utworzy się własny profil i ustawi wszystko wedle swoich potrzeb, można do niego przypisać aktywujący go skrót klawiaturowy.
Teraz opiszemy znacznie ciekawsze funkcje nowego iTrackera.
Pierwszą bardzo ciekawą funkcją jest możliwość zmiany czasów dostępu pamięci karty graficznej. Na początku są do wyboru trzy profile: Default, Performance, Overclocking. Jeśli komuś nie odpowiadają, to sam może dostosować wszystkie 14 czasów dostępu do swoich potrzeb. Spokojnie można nad tym spędzić kilka dni. Wzrost wydajności nie jest wielki, ale frajda jest spora.
Kiedy już ustawi się wszystkie zegary, napięcia, temperatury i czasy dostępu, można je zapisać albo w profilu, albo bezpośrednio w BIOS-ie karty. Jest to naprawdę świetny pomysł. Jedną z wad poprzedniego iTrackera było to, że musiał on być ciągle włączony, aby wszystko działało jak trzeba. Teraz wystarczy, że zapiszemy wszystkie ustawienia w BIOS-ie, a wtedy iTrackera można wyłączyć lub nawet odinstalować. Jeśli nowy BIOS okaże się nie do końca sprawny lub karta nie będzie chciała wyświetlać obrazu, można wcisnąć przycisk SafeMode znajdujący się na śledziu karty – i wszystkie ustawienia wracają do standardowych wartości. Rozwiązanie pomysłowe, wygodne i przydatne.
Dodatkowo ASUS poprawił pewne problemy z RivaTunerem, które napotkaliśmy za pierwszym razem, gdy iTrackera chcieliśmy użyć jedynie do zmiany napięć, a RivaTunera – do zmiany zegarów. Teraz wszystko działa jak powinno.
Reasumując, nowy iTracker i jego funkcje bardzo przypadły nam do gustu. Narzędzie jest przydatne i przyjemne w obsłudze. Nie pozostał żaden ślad po niedogodnościach związanych z jego pierwszą wersją.
Zestaw testowy
Swoje krótkie testy wydajności przeprowadziliśmy na następującej platformie:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor: | Core i7-965 Extreme Edition ES @ 133*28 | www.intel.pl |
Płyta główna: | DFI UT X58-T3eH8 | www.dfi.com.tw |
Schładzacz procesora: | Noctua NH-U12P | www.noctua.at |
Dysk twardy: | Seagate Barracuda 7200.11 320 GB | www.seagate.com |
Zasilacz: | Thermaltake ToughPower 1000 W | www.4max.pl |
Monitor: | HP LP3065 (30 cali, 2560×1600) | www.hp.pl |
System operacyjny to Windows Vista Ultimate w wersji 64-bitowej z zainstalowanym SP2. Sterowniki kart AMD to Catalysty w wersji 9.7, a NVIDI-i – ForceWare w wersji 190.38. Testowana przez nas karta miała ustawienia zgodne z profilem Optimized.
Wydajność
ASUS zdecydował się na bardzo nieznaczne podkręcenie karty, pozostawiając pole do popisu użytkownikom. Różnica w wydajności jest bardzo niewielka, kilka procent.
Sprawdziliśmy też, jakich zmian w wydajności możemy się spodziewać po zmianie czasów dostępu pamięci. Sprawdziliśmy wydajność w zależności od wybranego profilu czasów dostępu.
Widzimy, że różnice nie rzucają na kolana. Praktyczna wartość tej funkcji jest znikoma. Ale kto by się tym przejmował, skoro tyle frajdy można mieć z wyciskania dodatkowych punktów w 3DMarkach! A to naprawdę potrafi wciągnąć.
Głośność, temperatura
Pozostały nam pomiary głośności i temperatury, czyli wyznaczników jakości układu chłodzenia karty. Pomiary wykonujemy, gdy karta jest włożona do obudowy komputera. Jedynym źródłem dźwięku jest wentylator karty graficznej. Wszystkie inne wentylatory w obudowie zostają zatrzymane na czas pomiarów.
Nie wiemy, czy to przypadłość modelu czy tylko naszego egzemplarza testowego, ale karta okazała się głośna. Początkowo myśleliśmy, że dysk twardy w naszej platformie testowej ma zamiar gwałtownie wyzionąć ducha. Okazało się jednak, że gdy karta przechodzi w tryb 3D, zaczyna terkotać właśnie jak stary dysk twardy. Natomiast nie można się przyczepić do wydajności rozwiązania.
Podkręcanie
W końcu nadszedł czas na podkręcanie, czyli to, do czego ta karta została (przynajmniej w teorii) stworzona. Nie zawiedliśmy się. Po lekkim podbiciu napięć karta podkręcała się naprawdę świetnie. Maksymalne zegary, z którymi karta działała stabilnie i bez zakłóceń obrazu, to 738/1728/1512 MHz. O ile wynik podkręcania rdzenia nie jest nadzwyczajny, to wynik podkręcania jednostek cieniowania i pamięci jest sporo powyżej przeciętnej. Trochę szkoda, że ASUS nie umożliwia zwiększenia napięcia zasilającego rdzenia do około 1,25–1,3 V, bo to mogłoby jeszcze trochę pomóc w podkręcaniu. Na szczęście są sposoby na ominięcie tego ograniczenia, z których mogą skorzystać bardziej zaawansowani użytkownicy spragnieni jeszcze większej mocy.
Tak mocno podkręcona karta ASUS-a potrafi być wydajniejsza od swego referencyjnego odpowiednika nawet o 21%.
Podsumowanie
Najnowsze dziecko Neo... to znaczy Matriksa ma wszystko to, za co polubiliśmy wcześniejszych członków tej rodziny kart, a nawet jeszcze więcej. Pozostała możliwość zmiany praktycznie każdego parametru działania karty, w tym napięć zasilających układ graficzny i pamięć, których nie da się zmienić w karcie referencyjnej. Na dodatek z nową kartą pojawiła się możliwość zmiany czasów dostępu pamięci. Nowy iTracker to bardzo przydatne narzędzie, które zdążyło wyrosnąć z chorób wieku dziecięcego. Dzięki temu wszystko działa w nim jak powinno. Bardzo przypadła nam do gustu możliwość zapisania w BIOS-ie karty ustawień, które się wybrało, dzięki czemu dalsze używanie dodatkowego oprogramowania jest zbędne. Bardzo dobrym pomysłem jest też umieszczenie na śledziu karty guzika „bezpieczeństwa”, którym można szybko przywrócić fabryczne ustawienia.
Karta ma mocną sekcję zasilania oraz ponadprzeciętne możliwości podkręcania. Bardzo miłym dodatkiem jest zmieniające kolor podświetlenie w górnej części karty.
Jest tylko jedna rzecz, nad którą ASUS mógłby jeszcze popracować: układ chłodzenia. Niestety, w naszym egzemplarzu był on bardzo głośny. Nawet gdyby karta nie terkotała, szum powietrza byłby głośniejszy niż w wypadku karty referencyjnej.
Za „wypasioną” kartę ASUS-a trzeba zapłacić 1330 zł, czyli niecałe 200 więcej niż za kartę referencyjną. Gdybyśmy za tę cenę dostali kartę z cichym i wydajnym układem chłodzenia, to dzięki niesamowitej liście funkcji byłby to produkt wart polecenia. A tak mamy kartę z problematycznym układem chłodzenia, który trudno wymienić na coś innego z powodu kondensatora znajdującego się pod układem graficznym. A szkoda, bo poza tym karta bardzo nam się podobała.
Do testów dostarczył: ASUS
Cena w dniu publikacji (z VAT): 1329 zł