Karta na zewnątrz
Pierwszą kartą MSI z nowej serii jest zmodyfikowany GeForce GTX 260 Core 216.
Jeśli pudełko zwiększałoby liczbę punktów w 3DMarku, to ta karta byłaby sposobem na rekord świata. Głównym kolorem jest czerń, połączona z zielonymi wstawkami, robiącymi za błyskawice podświetlające wojskowy myśliwiec. Motyw ten nawiązuje do „wojskowej” klasy komponentów, z których karta jest zbudowana, a którymi MSI chwali się na każdym kroku.
Z okładki wysuwa się właściwe pudełko, które jest prawie całe czarne. Jedynym elementem w innym kolorze jest złoty napis MSI. Górna część odchyla się i jest podtrzymywana przez czarną tasiemkę. Karta jest otulona gąbką pokrytą miłym w dotyku materiałem. Dolna część pudełka działa jak szufladka, którą można wysunąć, pociągając za małą tasiemkę. W tej kartonowej szufladce znajdują się wszystkie dodatki. Po prostu ekskluzywność.
Również karta jest głównie czarna. Jedynie wykonana ze szczotkowanego aluminium przesłona radiatora jest szara. Czarna jest PCB, czarny jest śledź, czarne są niklowane rurki cieplne oraz wszystkie śrubki i sprężynki. Dodatkowo kable łączące wentylatory z odpowiednimi gniazdami na płytce drukowanej są osłonięte nylonowym oplotem. Całość robi bardzo dobre wrażenie i trudno się nie uśmiechnąć szeroko, pierwszy razy wyjmując kartę z pudełka.
Zestaw dodatków jest dość skromny. W szufladce znajdują się jedynie przejściówki z DVI na D-sub i z HDMI na DVI oraz kable: S/PDIF, USB i służący do połączenia znajdującego się w pudełku panelu ze złączem USB na płycie głównej.
Karta od środka
Oczywiście nie oparliśmy się pokusie rozebrania karty.
Pod głównym układem chłodzenia znajduje się aluminiowy radiator odpowiedzialny za odprowadzanie ciepła wytwarzanego przez kości pamięci, układ zasilania oraz NVIO. Wspominaliśmy już o komponentach „wojskowej” jakości. MSI chwali się sterowanym 10-fazowo układem zasilania, mającym zapewniać odpowiednią ilość stabilnego prądu komponentom karty. Poza tym są polimerowe kondensatory o podwyższonej trwałości, a płytka drukowana ma aż 10 warstw. Wszystko to ma zapewnić ponadprzeciętne wyniki podkręcania, szczególnie ekstremalnego.
Układ chłodzenia składa się z dużego i ciężkiego aluminiowego radiatora. Wszystkie jego elementy są niklowane na czarno i bardzo łatwo się brudzą (co widać na zdjęciach). W normalnych warunkach nieczęsto maca się radiatory kart graficznych, a jeszcze rzadziej sprawdza, czy są czyste, więc nie powinno to zbytnio przeszkadzać. ;) O równomierne rozprowadzanie ciepła po całej powierzchni radiatora dba pięć rurek cieplnych. Zwieńczeniem układu są dwa niewielkie wentylatory, których widok zapewne zmartwi osoby ceniące ciszę. Czy słusznie – napiszemy trochę później.
Kości pamięci to 1-nanosekundowe układy Samsunga, typowe dla wszystkich GeForce'ów GTX 260 Core 216. Różnią się one jednak gęstością danych. W karcie MSI mamy dwa razy większą ilość dostępnej pamięci, czyli 1792 MB.
Zastosowany kontroler zasilania to uP6208. Pozwala on nawet na 12-fazowe sterowanie. Mamy więc tu do czynienia z prawdziwym 10-fazowo sterowanym układem, a nie z pięciofazowym z podwojonymi cewkami i kondensatorami. Dodatkowo układ ten umożliwia programową zmianę wyjściowego napięcia zasilania.
Ciekawym dodatkiem są punkty pomiarowe napięcia zasilania pamięci oraz układu graficznego. Wystarczy przyłożyć sondę multimetru.
Panel sterujący AirForce oraz oprogramowanie
Karta, którą otrzymaliśmy, dodatkowo ma w nazwie „Black Edition”. Oznacza to tyle, że w pudełku znajduje się zewnętrzny panel sterujący.
Panel jest wykonany z plastiku i składa się z dwóch części, które się „zazębiają”. Może być zamontowany w zatoce obudowy i podłączony bezpośrednio do złącza USB na płycie głównej lub może stać luźno na biurku i być podpięty do komputera zwykłym kablem USB. Pierwsze pytanie, które zadaje sobie większość osób mających z nim styczność po raz pierwszy, brzmi: „A gdzie są guziki?”. Nie ma, bo cały panel jest dotykowy. Wszystkie parametry zmienia się, po prostu dotykając odpowiednich napisów. W pierwszych wersjach sterowników działało to bardzo opornie, jednak z czasem MSI udało się osiągnąć zadowalającą czułość panelu, dzięki czemu szkoda go chować z powrotem do pudełka. Panel umożliwia działanie karty w trzech głównych trybach: Game, Office, Power Saving. Mają one różne standardowe zegary i możliwości konfiguracji. Po prawej stronie panelu znajduje się rząd trzech przycisków. Dotknięcie pierwszego z nich powoduje przywrócenie fabrycznych ustawień zegarów i napięć. Dotknięcie pola Theater umożliwia regulację jasności i kontrastu monitora przy użyciu panelu. Trzeci przycisk po krótkim dotknięciu wywołuje okno specjalnego oprogramowania MSI, które ma za zadanie wyświetlać szybkość zegarów i wysokość napięć na karcie. Głównym celem panelu jest ułatwienie podkręcania. Dostajemy pięć par przycisków. Trzy z nich służą do zmiany zegarów pamięci, rdzenia graficznego i jednostek cieniowania, a dwie pozostałe – napięcia zasilającego układ graficzny i pamięć.
Gdy przytrzyma się przycisk Lightning przez kilka sekund, oprogramowanie oraz panel przestawiają się w tryb odblokowany. Ma on wyższe limity przy zmienianiu zegarów i wyświetla czerwony napis mówiący, że jeśli nie wiemy, co robimy, to lepiej, abyśmy przestali to robić. Przypomina to trochę komiksowe wielkie guziki z napisem „Nie dotykać”, które i tak zawsze są wciskane.
Panel ma pewną... przypadłość. MSI trochę przesadziło z liczbą diod, z ich kolorami i jasnością. Gdy wszystkie zegary i napięcia podniesie się do maksymalnych dopuszczanych przez panel wartości, front obudowy zaczyna zdobić coś na kształt tęczy, tyle że ta tęcza wcale ładnie nie wygląda.
Panelu AirForce prawie nie dało się używać z oprogramowaniem i sterownikami we wczesnych wersjach. Przyciski były bardzo nieprecyzyjne, a okno pokazujące zegary i napięcia automatycznie zamykało się po kilku sekundach, co znacznie utrudniało zmianę ustawień. Na szczęście MSI naprawiło większość problemów, i teraz z gadżetu korzysta się całkiem przyjemnie. Pozostają jedynie te diody... Chociaż jeśli ktoś lubi czuć atmosferę świąt przez cały rok, to z podświetlenia będzie bardzo zadowolony. ;)
Zestaw testowy
Wszystkie testy zostały przeprowadzone na następującej platformie testowej.
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Procesor: | Intel Core 2 Quad Q9650 @ 4,05 GHz (450*9) | www.komputronik.pl |
Płyta główna: | ASUS Rampage Extreme | pl.asus.com |
RAM: | Corsair XMS-3 1600 (2x 2 GB) @ 1500 MHz CL 7 7 7 21 | www.extrememem.pl |
Schładzacz procesora: | Noctua NH-U12P | www.noctua.at |
Dysk twardy: | Seagate Barracuda 7200.11 320 GB | www.seagate.com |
Zasilacz: | be quiet! Dark Power Pro 650 W | www.listan.pl |
Obudowa: | Ikonik Zaria A10 | www.ikonik.com |
Monitor: | HP LP3065 (30 cali, 2560×1600) | www.hp.pl |
Sterowniki użyte do przetestowania GeForce'ów to ForceWare w wersji 185.85 WHQL, a Radeonów – Catalysty w wersji 9.4.
Wydajność
Jak można było się spodziewać, karta jest o kilka procent wydajniejsza od karty taktowanej standardowymi zegarami. W naszych krótkich testach nie widać przewagi wynikającej z większej ilości pamięci. To też nie powinno nikogo dziwić. Drobna różnica byłaby widoczna jedynie w rozdzielczości 2560×1600, dopiero wtedy gry potrzebują do płynnego działania więcej niż gigabajta pamięci. Jedynym wyjątkiem jest oczywiście GTA 4, która dopiero na tej specjalnej karcie MSI pozwala włączyć najwyższe ustawienia szczegółowości obrazu bez żadnych modyfikacji i specjalnych poleceń.
Głośność, temperatura
Na początku artykułu wspomnieliśmy o obawach związanych z dwoma wentylatorami zajmującymi się schładzaniem karty. Przeważnie dwa małe to znacznie gorsze rozwiązanie niż jeden duży, który leniwie obraca swoimi łopatkami. Niestety, tak jest i tym razem.
Trzeba przyznać, że zamontowany na opisywanej karcie układ chłodzenia jest wydajny. A także to, że w spoczynku karta jest naprawdę cicha. Problemem jest głośność pod obciążeniem. Wentylatory rozpędzają się do wysokich prędkości, czemu towarzyszy bardzo wyraźny szum. Karta jest bardzo głośna, na pewno dużo głośniejsza niż układ referencyjny, i potrafi skutecznie zagłuszyć wszystkie inne podzespoły generujące dźwięk w obudowie. Całkowicie psuje to dobre pierwsze wrażenie.
Podkręcanie
Wydajny układ chłodzenia, możliwość zmiany napięcia zasilającego pamięć oraz układ graficzny, świetne wykonanie, mocna sekcja zasilania – w teorii wygląda to jak przepis na dobrze podkręcającą się kartę. W praktyce wygląda to... różnie. Gdy karta była chłodzona powietrzem, wyniki podkręcania nie olśniewały. Udało się nam ją przyspieszyć do prędkości 738/1584/1134 MHz. Jest to przeciętny wynik, spodziewaliśmy się czegoś więcej. Jednak po chwili zastanowienia dochodzi się do wniosku, że to nie powinno dziwić. Przy zegarach i napięciach, które można ustawić przy chłodzeniu powietrzem, te wszystkie dodatkowe fazy, te warstwy płytki drukowanej i najwyższej klasy komponenty są po prostu zbędne. Trochę inaczej jest po zastosowaniu chłodzenia ekstremalnego. Co prawda sami testów nie przeprowadzaliśmy, ale z relacji osób, które je robiły, wynika, że przy chłodzeniu ciekłym azotem jest możliwe osiągnięcie zegara taktującego rdzeń powyżej 1 GHz bez żadnych sprzętowych modyfikacji. Wystarczy programowa zmiana napięcia zasilającego. Widzimy więc, że przewagę konstrukcji MSI nad konstrukcjami referencyjnymi widać jedynie w bardzo specyficznych warunkach. W codziennym użytkowaniu karta zachowuje się bardzo podobnie do kart referencyjnych.
Poniżej zamieszczamy kilka wyników karty po podkręceniu. Niestety, testy nie zostały wykonane przy maksymalnej prędkości zegarów, którą udało się nam osiągnąć. Wynika to z tego, że kartę otrzymaliśmy dwa razy: za pierwszym razem ze względu na problemy z kompatybilnością RivaTunera nie mogliśmy wyjść poza wartości wynikające z ograniczeń panelu AirForce.
Podsumowanie
Pierwsza karta MSI z serii Lightning to produkt, który próbuje połączyć ze sobą dwa całkowicie różne światy. Z jednej strony MSI chciałoby zadowolić entuzjastów. Świadczy o tym bardzo mocna sekcja zasilania, którą można ustawiać programowo, świetnej jakości komponenty i takie dodatki jak punkty pomiarowe. To wszystko przyda się przy ekstremalnym podkręcaniu, ale jest zupełnie niepotrzebne zwykłemu użytkownikowi. Z drugiej strony mamy ekskluzywne opakowanie, niklowane elementy, szczotkowane aluminium i efektowny panel – rzeczy typowe dla produktu z wyższej półki, przeznaczonego dla bardziej wymagających odbiorców, ale całkowicie nieprzydatne dla entuzjastów, którzy najchętniej kupowaliby karty w szarym pudełku, bez układu chłodzenia i dodatków.
Z tego połączenia wyszedł produkt dla raczej niesprecyzowanego odbiorcy – zbyt „bajerancki” dla entuzjasty i wyposażony w zestaw niepotrzebnych domowemu użytkownikowi dodatków. Sporym problemem może się okazać bardzo głośny układ chłodzenia, który przy tej cenie karty jest błędem niewybaczalnym. Jeśli chodzi o cenę, te wszystkie dodatki, fazy, panele, warstwy PCB kosztują, i to sporo. Za tę kartę trzeba zapłacić około 950 zł, czyli kilkaset więcej niż za kartę referencyjną. Niestety, użytkownik nie dostaje niczego, co zwiększałoby praktyczne zalety karty w porównaniu z podstawową konstrukcją, a do tego karta jest jak suszarka.
Do testów dostarczył: MSI
Cena w dniu publikacji (z VAT): 950 zł