Logitech G9x
Jeśli chodzi o pudełko, producent nie wprowadził niemal żadnych zmian – tylko kosmetyczne. Jest niemal identyczne jak to od Logitecha G9. Kupując w pośpiechu, łatwo się pomylić.
Niewiele zmieniła się także zawartość pudełka. W środku znajdziecie oczywiście tytułową myszkę, a także wymienną obudowę, metalowe pudełko z ciężarkami, instrukcję oraz broszurę. W zestawie brakuje płyty ze sterownikami, więc trzeba je pobrać ze strony producenta.
Wyglądem G9x niewiele różni się od poprzedniczki. Dodano jedynie iks do starej nazwy, więc to nie powinno nikogo dziwić. Jedyne, co rzuca się w oczy, to inny, szarosrebrny kolor jednej z wymiennych obudów. Reszta elementów pozostała bez zmian. No może oprócz delikatnie ciemniejszych strzałeczek po bokach rolki.
G9x, podobnie jak poprzedniczka, jest dosyć szeroka i płaska. Większość myszy ma wyraźnie zaokrąglony grzbiet. Jednak przez to, że G9x jest szersza od standardowych myszek, nie trzeba wyginać dłoni, by ją mocno chwycić. Ze względu na kształt G9x lepiej trzymać palcami, niż używać do jej poruszania mięśni całej ręki. I nie ma tutaj znaczenia, z której wymiennej obudowy się korzysta. Podobnie było w przypadku nieco zapomnianego już modelu Creative Fatal1ty Pro 2020.
Jak już wspomnieliśmy, w zestawie znajdują się dwie wymienne obudowy. Identycznie jak w przypadku Logitecha G9, zostały nazwane Precision i Wide Load. Czarna chropowata nakładka Precision nie doczekała się żadnych zmian. Bardzo dobrze, że Logitech nie próbował kombinować na siłę, ponieważ obudowa ta bardzo dobrze spełnia swoje zadanie. Pod względem konstrukcyjnym nie zmieniła się także wersja Wide Load. Została wykonana z gumopodobnego materiału, który ma zapewnić pewny chwyt nawet spoconej dłoni. Jedyna zmiana to zastąpienie czarnego koloru szarosrebrnym.
Wymiana dostępnych nakładek nie należy do zbytnio skomplikowanych. Wystarczy wcisnąć przycisk znajdujący się w tylnej części myszki i odchylić zamontowaną nakładkę. Montaż jest jeszcze prostszy, ponieważ wszystko wchodzi na zatrzask.
Główne przyciski G9x wykonano z szarego plastiku. Pomiędzy nimi znajduje się srebrna rolka z ząbkowanym, gumowym paskiem. Rolka działa oczywiście w technologii MicroGear (dokładniej opisanej w artykule o modelu Logitech MX Revolution). Kółko rolki podczas przekręcania ma wyraźny skok, sygnalizowany wyraźnym terkotaniem. Rolkę można oczywiście wciskać, ale także pochylać na boki. Pod lewym przyciskiem myszy znalazło się miejsce na przełącznik do zmiany „w locie” trybu DPI oraz wyświetlacz trybów. Ostatnie dwa przyciski znajdują się na lewym boku myszki. Zostały umieszczone w takim miejscu, że do ich wciśnięcia wystarczy niewielki ruch kciukiem. Wszystkie przyciski działają precyzyjnie – pod tym względem nie mamy co do nich żadnych zastrzeżeń.
Na spodzie myszki znajdziecie dwa duże, teflonowe ślizgacze: jeden umieszczony w górnej części myszki, drugi w dolnej. Dodatkowy ślizgacz znajduje się na nakładanej obudowie, ale tylko w wariancie z szeroką stopką. Blisko środka umieszczono dwa guziki. Jeden z nich służy do przełączania trybów rolki, a drugi – zdefiniowanych uprzednio profili, które zapisano w wewnętrznej pamięci myszki. Największa zmiana w stosunku do G9 zaszła w technologii odczytywania ruchów myszki. Sensor laserowy o rozdzielczości 3200 dpi zastąpiono najnowszym modelem, który może pochwalić się aż 5000 dpi i 9 megapikselami. Do tego dochodzi prawidłowe działanie przy przyspieszeniu 30 g, 16-bitowy kanał danych i opóźnienie przy przesyłaniu informacji o zmianie położenia na poziomie 1 ms.
Do G9x dołączono metalowe pudełeczko z ośmioma ciężarkami. Cztery z nich ważą po 4 g, a pozostałe – po 7. Jednorazowo do myszki można włożyć jedynie cztery z nich. Waga myszki nie zmieniła się w stosunku do poprzedniczki i waha się w granicach 118–146 g (w zależności od dodatkowego obciążenia). Myszka komunikuje się z komputerem za pomocą 200 cm przewodu, który poprowadzono w oplocie przypominającym sznurówkę.
Jak już wspomnieliśmy na wstępie, do myszki nie dołączono żadnego oprogramowania, więc trzeba było je pobrać ze strony producenta. Program SetPoint na potrzeby G9x został zaktualizowany do wersji 5.10, w której zmieniono paski służące do ustawiania czułości. O ile w przypadku G9 górna granica wynosiła 3200 dpi, o tyle teraz skala kończy się na 5000 dpi. I właściwie na tym kończą się nowości. Aplikacja sterująca ustawieniami myszki wygląda identycznie jak w przypadku modelu G9. Umożliwia m.in. tworzenie i edycję własnych profili, przypisywanie funkcji przyciskom myszki, tworzenie makr, zmianę szybkości przewijania stron w pionie i poziomie oraz częstotliwości raportowania zmiany położenia myszki, a także ustawianie licznych opcji związanych z przemieszczaniem się kursora.
Użytkowanie
Podczas testów skorzystaliśmy z licznych gier, m.in.: Age of Empires III, Call of Duty 4: Modern Warfare, Command & Conquer 3: Wojny o Tyberium, Counter Strike: Source, Painkiller: Overdose, Two Worlds, Universe at War: Earth Assault oraz Unreal Tournament III.
Jeśli chodzi o wrażenia z użytkowania, G9x praktycznie nie różni się od G9. Myszka jest szersza niż większość produktów konkurencji, przez co dłoń należy na niej układać w trochę inny sposób. Na szczęście nie trzeba długich godzin czy dni, by przyzwyczaić się do G9x. Główne przyciski stawiają odpowiedni opór. Ich wciśnięcie sygnalizowane jest wyraźnym odgłosem – być może trochę za głośnym. Podczas nocnych potyczek może to przeszkadzać osobom przebywającym w tym samym pomieszczeniu. Mamy pewne zastrzeżenia co do zachowania rolki. Niestety, jest zamocowana za luźno, i podczas przekręcania chybocze się. Przeszkadza to także podczas wciskania. Dodatkowo, o ile podczas zwykłego przekręcania rolki jej opór oraz skok są wyraźne, o tyle po delikatnym wciśnięciu ich intensywność zdecydowanie maleje. W efekcie kółko podczas wciskania łatwo przekręcić. Niestety, trudno to nazwać precyzją działania.
Zastosowany w G9x sensor laserowy o rozdzielczości maksymalnej 5000 dpi sprawdza się podczas grania bardzo dobrze. W trakcie testów nie zaobserwowaliśmy żadnych nieprzyjemnych przeskoków czy innych dziwnych zachowań kursora. Efekt akceleracji wstecznej nie występuje. Produkt Logitecha współpracował poprawnie z każdą powierzchnią, na której go położyliśmy. W poprawnym odwzorowaniu ruchu nie przeszkadzał goły blat biurka, stara wytarta podkładka czy szklany Icemat 2nd Edition. Problemem nie były także częstotliwości krańcowe. Kursor przemieszczał się poprawnie zarówno przy 200, jak i 5000 dpi. Ze swojej roli wywiązują się w pełni także zamontowane na spodzie duże teflonowe ślizgacze. Myszkę można przesuwać gładko po każdej powierzchni.
Podsumowanie
Jak można podsumować myszkę Logitech G9x? Cały czas zastanawiamy się, co skłoniło firmę Logitech do wypuszczenia tego produktu. Przecież od dłuższego czasu na rynku jest model G9, który mimo zróżnicowanych opinii zyskał sobie grono fanów.
Logitech G9x nie wnosi praktycznie nic nowego. Oczywiście zaraz podniosą się głosy oburzenia: Jak to, a sensor laserowy o rozdzielczości 5000 dpi? Owszem, ta liczba może robić wrażenie. Ale na wrażeniu się skończy. Kto przy zdrowych zmysłach podczas grania (a także do zwykłej pracy) używa takich astronomicznych rozdzielczości? Znakomitej większości użytkowników wystarcza 800 lub 1200 dpi. Rzadziej korzysta się z czułości 1800 dpi. Grających przy rozdzielczości powyżej 2000 dpi trzeba by szukać ze świecą. A już 5000 dpi... Rozdzielczość sensora zastosowanego w G9x ma zatem sens czysto marketingowy. Chodzi o to, by wyprzedzić konkurencję i móc chwalić się najdokładniejszym sensorem laserowym dostępnym na rynku. Widocznie 3200 dpi Logitecha G9 nie działa już na podświadomość tak, jak chcieliby tego w Logitechu. Oczywiście, zamontowanemu w G9x sensorowi laserowemu nie możemy odmówić technologicznego zaawansowania, jednak jest to chyba w dużej części przerost formy nad treścią.
Pozostałe elementy są identyczne jak we wcześniejszym modelu. Mamy więc wymienne obudowy (swoją drogą, czarna Wide Load od G9 podoba się nam bardziej), system ciężarków, rolkę z technologią MicroGear, zmianę czułości sensora „w locie” i gruby przewód w oplocie.
Logitech G9x ma się pojawić na rynku dopiero w maju. Myszka będzie objęta trzyletnią gwarancją. Oczywiście ciężko dokładnie określić, ile najnowszy gryzoń Logitecha będzie kosztował w Polsce. Po pierwsze, między premierą a pojawieniem się w sklepach upłynie dużo czasu. Po drugie, duży udział w cenie w Polsce mogą mieć kursy walut. Oficjalna cena Logitecha G9x to 89,99 euro, co powinno dać około 350 zł. To dużo, tym bardziej że model G9 można kupić za 260–280 zł, a produkty konkurencji – jeszcze taniej.
Do testów dostarczył: Logitech
Cena w dniu publikacji (z VAT): około 350 złotych