Z innych wiadomości: PZPN proponuje przesunięcie Euro na rok 2013? Od jutra nowa linia autobusowa dla VIP-ów relacji Pałac Prezydencki – Kancelaria Premiera. Cooler Master prezentuje nową, niezwykłą obudowę...
Wydawałoby się, że Cooler Master nie musi już umacniać swojej pozycji na rynku. Produkuje obudowy dla niemal każdego segmentu i zdecydowana większość cieszy się ogromną popularnością. Takie serie, jak: Elite, Centurion, Dominator, Cosmos, to od dłuższego czasu jedne z najczęściej polecanych przez komputerowych entuzjastów. Ostatnio jednak producent ten zaczął chyba myśleć również o klientach o specyficznych gustach. I tak jak ostatnio zaprezentowana obudowa HAF 932 stylem po trosze nawiązuje do wzornictwa Anteców, tak ATCS 840 wydaje się kierowana do zwolenników aluminiowych i „prestiżowych” obudów, takich jak Lian Li.
Bryła ATCS 840 jest zatem bardzo prosta, choć nie aż tak, jak mogłoby się wydawać. Płaszczyzna frontu nie jest bowiem złamana pod kątem prostym, jak u konkurenta, lecz łagodnym łukiem przechodzi w boki obudowy. Bardzo ciekawie prezentuje się też wystający 2–3 cm do przodu panel w dolnej części. Dzięki niemu płaszczyzna frontu jest jednolita, a ukryty za nim wentylator może swobodnie czerpać powietrze z zewnątrz. Dużych rozmiarów, jakby chromowany znaczek Cooler Master niewątpliwie rzuca się w oczy, ale za bardzo pachnie szpanem, niczym logo Volkswagena na golfie. Za to napis ATCS 840 jest dyskretny i stylowy.
Jednak szlachetny wygląd nadaje obudowie przede wszystkim szczotkowane aluminium, które wykorzystano w poszyciu. I w gruncie rzeczy to wszystko, co można napisać na temat bryły i frontu. Zwolennikom takiego wzornictwa to wystarcza, a innym za sprawą tego ascetyzmu obudowa wyda się jedynie wielkim klocem. Jedni i drudzy zgodzą się jednak, że klasa tej obudowy wymaga bardzo oszczędnych środków, jeśli chodzi o wygląd. Cokolwiek będzie w środku – dzięki takiemu ubraniu komputer będzie prezentował się stylowo.
Panel wejść i wyjść multimedialnych wraz z przyciskami uruchamiającymi i resetującymi komputer oraz dwoma diodami producent umieścił z wierzchu, a dokładnie: nad najwyższą zatoką 5,25 cala. Klient sam musi ocenić, czy takie umiejscowienie będzie dla niego wygodne. To niejako wymusza ustawienie obudowy na podłodze lub niewiele wyżej, bo wykorzystane diody świecą naprawdę bardzo jasno. Gdyby znajdowały się na froncie, mogłyby razić niczym broń laserowa każdego, kto znalazłby się na wprost nich. A tak obudowę można wsunąć pod blat, gdzie nikomu krzywdy nie zrobi. Przyciski są wysokiej jakości – działają miękko i delikatnie. Nie przeszkadza nawet ich dość duży skok.
Panel wejścia-wyjścia ma postać uchylnej klapki, która otwiera się po naciśnięciu. Wszystko wykonano tutaj z aluminium. Odrobinę tylko rażą odsłonięte metalowe zatrzaski utrzymujące porty oraz sam mechanizm blokujący, na który składają się dwa mniejsze, równoległe zatrzaski. Niestety, jest on plastikowy. Ich precyzja działania jest mało „prestiżowa”, bo pomimo naciśnięcia i charakterystycznego „klik” klapce zdarza się nie wysunąć. Próba otwarcia panelu przez naciśnięcie w innym miejscu niż napis push zwiększa to ryzyko. Jednak ogólny odbiór tych rozwiązań jest bardzo pozytywny.
Zaraz za tym panelem rozpościera się wielka powierzchnia z drucianej siatki. To ona tak naprawdę decyduje o możliwościach wentylacji tej obudowy. Prześwitujące gdzieniegdzie długie ramiona wentylatorów przekonują, że mamy do czynienia z konstrukcją niebanalną… a do tego znacznie szerszą niż większość konstrukcji. Turbiny z boeinga musiały się gdzieś zmieścić.
Konstrukcja – funkcjonalność dzięki wielkości
Obudowa jest jedną z największych na rynku. Powtarzanie wymiarów za producentem nie ma sensu – można spokojnie uznać, że jest to jedna z najszerszych konstrukcji typu full tower. Przystosowano ją nawet do zestawów wykorzystujących płyty główne formatu E-ATX, najwyższe schładzacze procesora oraz wiele długich kart graficznych. Recenzowany u nas Radeon HD 4850 X2 (dłuższy przecież od HD 4870 X2!) nawet w parze mógłby w środku komfortowo się rozgościć. Na dodatek producent przewidział dwa miejsca dla zasilacza, a także stworzył warunki do umieszczenia wewnątrz chłodnicy. Możliwości są zatem ogromne, ale już sam sposób montażu podzespołów zdradza pewne niezdecydowanie projektujących. Z jednej strony część unieruchamiana jest za pomocą śrub, co wbrew pozorom nie jest złym rozwiązaniem w tego rodzaju obudowach. Z drugiej przygotowano dużo ułatwień mających przyspieszyć wymianę części, ale najczęściej opartych na dość luźnych plastikowych elementach. Można jednak stwierdzić, że uczyniono wiele, by dostęp do podzespołów był możliwie łatwy, a przeciąg – niczym w odrzutowym silniku. Istotny jest również brak ostrych krawędzi w środku, dzięki czemu po zmontowaniu komputera dłoni nie przyozdobią żadne szramy.
Podstawą konstrukcji są grube płaty aluminium, które dodatkowo wyprofilowano dla usztywnienia całości. Materiał ten ma milimetr grubości, a do tego całość wzmocniono stalowymi poprzeczkami, więc możemy mówić o ponadprzeciętnej solidności konstrukcji. Nie ma mowy o uginaniu się żadnego z elementów, nawet przy podzespołach obwieszonych ciężkimi radiatorami. Zatoki 5,25 oraz 3,5 cala są ze sobą połączone i współtworzą „konstrukcję nośną”. Z wyjątkiem pojedynczych miejsc elementy konstrukcji zostały ze sobą znitowane. Zapewniono dzięki temu bardzo ścisłe związanie poszczególnych części bez ryzyka poluzowania, jednak bardzo ograniczyło to możliwości demontażu poszczególnych paneli. Przez to zarówno wierzchu obudowy, jak i frontu nie można całkowicie zdemontować. Zamiast tego, dla ułatwienia dostępu do podzespołów, w obu tych miejscach przewidziano zdejmowane panele.
Zatem poza dwoma bocznymi, przykręcanymi szybkośrubkami panelami w obudowie są dwa inne. Trzeci to właśnie ten umieszczony na wierzchu, faktycznie będący niemal w całości stalową siatką. Wsuwa się ją w dość ciasne prowadnice, dzięki czemu nie wpada w wibracje, i blokuje dwoma szybkośrubkami. Dopiero po jej zdemontowaniu można odkręcić ukryte pod nią wentylatory. O czwartym panelu wspomnieliśmy, omawiając front – to wysunięty nieco naprzód solidny kawał aluminiowej blachy. W jego mocowaniu widać charakterystyczne dla Cooler Mastera zamiłowanie do uproszczeń. Istotnie, jego zdejmowanie i zakładanie jest bardzo wygodne i proste: wystarczy chwycić za prawą krawędź, docisnąć do lewej i wyciągnąć go lub dopchnąć. Jak zapewne Czytelnik się domyśla, całość jest zawieszona na plastikowych zatrzaskach. Trudno im cokolwiek zarzucić poza tym, że są właśnie z plastiku. Obudowa pretenduje do miana klasycznej konstrukcji, więc chyba liczba wyrabiających się z czasem elementów z tworzywa powinna być ograniczona do minimum. Jest to jedno z kilku miejsc, w których pojawiają się tego typu elementy. Jednak w tym przypadku problem polega także na tym, że pod panelem ukryto filtr, który zapewne będzie wymagać częstego czyszczenia. Choć oczywiście można na to spojrzeć dwojako: ponieważ panel zdejmuje się nad wyraz wygodnie, użytkownik nie będzie odkładał tego czyszczenia w nieskończoność. Jednak obawiamy się, że obluzowanie to kwestia czasu. W tego rodzaju obudowach tworzywo sztuczne powinno być wykorzystywane tylko w ostateczności.
Dobrym przykładem tego, jak plastik gryzie się ze szlachetnym metalem poszycia ATCS 840, jest dodatkowy tunel montowany z tyłu obudowy na wysokości kart rozszerzeń. Sama idea jest bardzo ciekawa, zwłaszcza z punktu widzenia wentylacji, która dzięki temu ma być skuteczniejsza. Jego montaż nie jest szczególnie trudny, mimo że trzeba użyć śrub. Wszystkie przewody podłączane do kart graficznych, dźwiękowych i innych trzeba najpierw przewlec przez gumowe oczka, a potem tunel ten należy zahaczyć z jednej strony i przykręcić z drugiej. Niestety, to właśnie tworzywo, z którego zbudowano ten element, ewidentnie nie jest najwyższej jakości. Można wyjść z założenia, że tunel ten ma przede wszystkim działać, ale mimo wszystko całość w związku z tym wygląda jak najdroższy mercedes ze starą przyczepką z Niewiadowa. Zdecydowanie przyjemniej byłoby, gdyby również element ten był z aluminium, jak reszta obudowy.
Konstrukcja – wielkość dzięki funkcjonalności
Bardzo słusznie Cooler Master ułatwił użytkownikowi życie przez umożliwienie wyjęcia całego panelu montażowego płyty głównej wraz z połączoną z nim częścią tylnej ścianki. Zatem płytę główną, procesor, moduły pamięci, karty, schładzacze można montować poza obudową. Cała wysuwana sekcja porusza się w specjalnie wyprofilowanych „podłużnicach” spełniających rolę szyn i jest skręcana śrubami, dzięki czemu da się ją solidnie unieruchomić. Dla wygody dodano rączkę, ale jest ona najsłabszym ogniwem całego rozwiązania. Niestety, jest wiecznie poluzowana i nie można tego zmienić. Długość podkładek dystansowych, do których przykręca się płytę, jest ponadstandardowa, ale trudno ocenić, czy to praktyczny pomysł.
Interesującym rozwiązaniem w panelu montażowym jest otwór pod podstawką procesora… albo przynajmniej tam, gdzie zwykle się ona znajduje. Ma to ułatwić montaż większych schładzaczy, które zabezpieczane są specjalną płytką od spodu płyty głównej. Bardzo słuszna idea, zwłaszcza że w takiej obudowie raczej trudno wyobrazić sobie „pudełkowy” schładzacz Intela czy AMD. Cały panel montażowy zaprojektowano zatem bardzo praktycznie, co nie jest standardem nawet w drogich obudowach.
Uważne oko dostrzeże w tylnym panelu brak zagłębienia, w które z reguły trafiają śledzie kart graficznych oraz panel wyjść płyty głównej. Tutaj krawędź płyty dosunięto maksymalnie do płaszczyzny tylnej ścianki, a w konsekwencji jej fragment, do którego przykręca się śledzie kart, przesunął się na zewnątrz obudowy. Jest to kolejny element, w którym wykorzystuje się śruby, co w przypadku tego rodzaju konstrukcji nie przeszkadza, choć być może dałoby się wykorzystać szybkośrubki. Trzeba bowiem pamiętać, że narwani młodzieńcy ubóstwiający lan party to nie jest grupa docelowa tego produktu Cooler Mastera.
Zupełnie inaczej montuje się napędy optyczne i dyski twarde. Plastikowe zatrzaski i ramki to na pewno duże ułatwienie, ale czy ma to znaczenie dla przyszłego użytkownika? Sam musi zdecydować, chociaż trzeba pamiętać, że niewiele trzeba, by obudowa wpadła w wibracje w trakcie odczytywania nośnika DVD. Lepiej jest z dyskami, których ramki dobrze przylegają do koszyka. Niestety, przedni fragment ramki, który blokuje dysk w koszyku, jest dość luźny. Co istotne, sama ramka, choć wyposażona w gumki, jeśli tłumi drgania, to wyłącznie w marginalnym stopniu. Guma jest po prostu zbyt cienka.
Zasilacz to komponent, który ma chyba najbardziej dopracowane stanowisko pracy. Przede wszystkim olbrzymią zaletą ATCS 840 jest możliwość zamontowania go w jednym z dwóch miejsc: powyżej lub poniżej płyty głównej. Zamontowanie dwóch jednostek jest wprawdzie możliwe, lecz w zestawie nie ma żadnych przejściówek umożliwiających ich wspólne działanie. Rozwiązaniem, do którego nie sposób nie podejść entuzjastycznie, jest możliwość zamontowania zasilacza w obu miejscach na dwa sposoby: klasycznie oraz spodem ku górze. W obu miejscach będzie zasysał chłodne powietrze z zewnątrz, a więc działał ciszej. Ponadto, gdyby wentylacja w okolicy procesora bądź karty graficznej okazała się niewystarczająca, można go wykorzystać w roli dodatkowego urządzenia wytwarzającego podciśnienie w tym miejscu. Dolne stanowisko obłożono matą bitumiczną, dzięki czemu tłumione są zarówno drgania, jak i odrobinę możliwy szum wentylatora. Jest jednak drobiazg, który w ogólnym rozrachunku nieco zgrzytnął. Otóż zamontowanie jednostki w górnej pozycji oznacza demontaż jednego z dwóch umieszczonych tam potężnych wentylatorów. Szkoda, że nie podniesiono wierzchu obudowy o te 2–3 cm. Cooler Master nie zapomniał jednak o praktycznym dodatku, o którym nikt raczej nie pomyśli, oglądając jedynie zdjęcia. Konstrukcja jest bardzo szeroka również wewnątrz, a więc zasilacz umieszczony pod wierzchem byłby utrzymywany na swoim miejscu jedynie śrubami, bo podłużnice są rozstawione zbyt szeroko. W zestawie znajduje się jednak specjalna metalowa poprzeczka, którą montuje się pod zasilaczem, dopasowując miejsce jej przykręcenia do długości zastosowanej jednostki. Ogromnie cieszy również, że zasilacz zarówno na dole, jak i na górze można zamontować, wkładając go od zewnątrz, oczywiście po uprzednim przykręceniu do niego metalowego panelu.
Cooler Master nie zaniedbał również kwestii prowadzenia przewodów. Przedłużacz do wtyczki EPS 12 V nie jest tu jedyną pomocą. W panelu pod płytą główną wycięto specjalne otwory, dzięki czemu większą część kabli można spokojnie poprowadzić z dala od komponentów oraz doprowadzić je tylko tam, gdzie znajdują się porty zasilania. Do porządkowania przewodów służą plastikowe klamry. Wyposażenie obudowy tej klasy w taki system nie jest być może niczym ponadstandardowym, jednak w tym przypadku godna odnotowania jest wygoda korzystania z klamer. Potrafią one bowiem utrzymać całkiem grube wiązki, a ich odpinanie, zapinanie i zaciskanie nie sprawia większych trudności. Producent w zestawie dostarcza jeszcze kilka najprostszych opasek zaciskowych, które wprawdzie mogą się przydać, ale są jednorazowe.
W ostatnim czasie na rynku pojawiło się wiele obudów, których dostosowanie do instalacji systemu chłodzenia cieczą sprowadzało się do dwóch lub większej liczby otworów na węże. Można wręcz odnieść wrażenie, że to oznaka swoistego prestiżu i każdy szanujący się producent powinien swoją obudowę wyposażyć w takie elementy. ATCS 840 nie uniknął tego losu. Na szczęście otwory zlokalizowano dość wysoko i na blaszce, w której miejsce można zamontować zasilacz. Niemniej jednak im większa obudowa, tym trudniej zrozumieć, jakie naprawdę znaczenie mają te otwory i przez kogo mogą zostać wykorzystane. Cooler Master stworzył w środku dogodne warunki dla chłodnicy wykorzystującej dwa wentylatory 120 mm – można ją zamontować między podłużnicami ponad płytą główną. Entuzjaści wykorzystujący ten typ chłodzenia mogą jednak pomyśleć nad tym, żeby potrójną chłodnicę umieścić w miejscu dwóch wielkich „jumbo turbin” na samej górze. Nie powinno to być wielkim problemem, choć producent nie wspomina o tym w swoich materiałach. Można się również zastanowić, czy podwójna chłodnica nie mogłaby zostać umocowana zaraz za koszykami na dyski twarde. Wydaje się, że sześć zatok 5,25 cala to odpowiednia ilość miejsca i dla większych rezerwuarów czy pomp. Słowem, ATCS 840 być może nie jest w pełni przystosowana do chłodzenia cieczą, ale jej potencjał wydaje się duży. Zapewne jacyś zapaleńcy wykorzystają również wspomniane dwa otwory pod węże. Można się jednak zastanawiać, kto poza nimi zdecyduje się na ustawienie obok tej niemałej przecież obudowy dodatkowego żelastwa. Poza tym styl mosiężnej chłodnicy czy innej nagrzewnicy samochodowej wydaje się, delikatnie rzecz ujmując, nieco rozmijać z ascetycznym urokiem ultraklasycznej komputerowej skrzyni ze szczotkowanego aluminium.
Wentylacja – w cieniu jumbo turbin
Można się rozwodzić nad tym, w jaki sposób wykonano poszczególne elementy, ale wszystko przestaje być ważne w obliczu prawdziwego przeznaczenia ATCS 840. Chciałoby się powiedzieć, że istotą tej obudowy jest po prostu wiatr… i tak jest w rzeczywistości. Cooler Master zaprojektował niemalże silnik odrzutowy do chłodzenia komputera. Jest tu „sprężarka” w postaci przedniego wentylatora 230 mm, jest coś na kształt komory podgrzania powietrza (i to bez udziału paliwa ;)) i są dwie turbiny 230 mm i jedna 120 mm. Brakuje tylko Toma Cruise’a, zmiennej geometrii skrzydeł i czarnej, skórzanej kurtki z naszywką Top Gun.
Ta odrobina podekscytowania nie jest nieuzasadniona. ATCS 840 to pierwsza obudowa o tak klasycznym wzornictwie, a przy tym wykorzystująca aż trzy wentylatory 230 mm w systemie wentylacyjnym zgodnym ze specyfikacją ATX. Owszem, są konstrukcje z większymi dmuchawami, ale przeważnie jest to jeden wentylator umieszczony z boku.
Już na zdjęciach na poprzednich stronach można było dostrzec dwie 230, które znalazły się w tylnej części wierzchu obudowy. Ich zadaniem jest wytworzenie silnego ciągu w obudowie, dzięki czemu powietrze w środku porusza się szybciej. Przyłożenie dłoni do otworów wentylacyjnych umieszczonych na tylnym panelu daje wyobrażenie o wytworzonym przez nie w środku podciśnieniu. Trzeci wentylator wielkości 230 mm umieszczono w linii frontu, za charakterystycznym, wystającym panelem, a przed koszykiem na dyski twarde. Niestety, ponieważ ten ostatni dla wygody został ustawiony poprzecznie, tworzy barierę dla strumienia zasysanego powietrza. Poza trzema turbinami rodem z boeinga, które znajdują się w zestawie, Cooler Master przewidział jeszcze cztery miejsca dla standardowych 120. Jedno z nich, na tylnym, wysuwanym panelu, fabrycznie obsadzono, pozostałe trzy pozostawiono puste. I choć ten brak w wyposażeniu w innej obudowie być może byłby do pominięcia, w przypadku konstrukcji pretendującej do miana ekskluzywnej – zdecydowanie nie. Dwa opcjonalne wentylatory można przymocować do koszyka na dyski za pomocą specjalnej, zdejmowanej ramki. W ten sposób cała ta dyskowa sekcja zostanie z obu stron zamknięta wentylatorami (1× 230 przed oraz 2× 120 za), co zapewne tym lepiej się sprawdzi, im na przykład bardziej rozbudowana będzie macierz RAID. Ponadto dzięki temu przyspieszono przepływ powietrza w okolicy kart graficznych. Dodatkowo na spodzie, tuż przed zasilaczem, można zamontować trzeci wentylator, który będzie czerpał powietrze bezpośrednio spoza obudowy. Jest jeszcze piąte miejsce, o którym już wspomnieliśmy: doczepiany z tyłu tunel, w którym montowany jest wentylator 120 mm mający za zadanie odsysać powietrze z okolic kart graficznych.
Obudowę wymienia się rzadziej niż umieszczone w niej komponenty, więc wentylatory prędzej czy później zaczną działać głośniej, aż w końcu się zużyją. Wielu producentów w ogóle o tym nie myśli, projektując swoje konstrukcje, choć jest to jeden z najważniejszych aspektów długotrwałej eksploatacji. Oceniając zatem konstrukcję, trzeba wziąć pod uwagę również to, jak producent rozwiązał problem wymiany wentylatorów w przyszłości. Problem oczywiście nie istnieje w przypadku tych obudów, które wykorzystują jedynie popularne typy wentylatorów. Tutaj jednak mamy do czynienia z aż trzema nietypowymi. Cooler Master jednak wybrnął z tej sytuacji znakomicie, bo z jednej strony ewidentnie uniknął narażania klienta na duże wydatki, a z drugiej jego samego to niewiele kosztowało.
W zestawie znajdują się cztery podłużne, plastikowe elementy, które służą do połączenia ze sobą trzech wentylatorów 120 mm, a przy tym umożliwiają zamontowanie tego tercetu w miejscu dwóch wierzchnich jumbo turbin. Amatorów chłodzenia wodnego zainteresuje to również ze względu na możliwość zamontowania potrójnej chłodnicy. Generalnie rozwiązanie to jest tak proste i tanie, że aż genialne. Oczywiście, trudno liczyć na to, że takie trzy mniejsze jednostki okażą się równie wydajne, lecz ten problem schodzi na dalszy plan. Istotne jest samo to, że można je zastosować po zużyciu się tych fabrycznych. Najlepiej byłoby, gdyby modele 230 mm upowszechniły się również na rynku zamienników, ale na to obecnie trudno liczyć, zwłaszcza że producenci wentylatorów i obudów jeszcze nie uzgodnili standardu dla największych modeli. Niektórzy z nich preferują rozmiary zbliżające się do 300 mm. Cooler Master woli mniejsze, gdyż można je zastosować w większej liczbie bez rozdymania obudowy do monstrualnych rozmiarów. Nam to podejście wydaje się lepsze.
Teoretyczne deliberacje nie odwiodą jednak uważnego Czytelnika od pewnego szczegółu. Wspomnieliśmy o możliwości zastąpienia dwóch wierzchnich jumbo turbin, ale nie tej przedniej. Cooler Master nie wyposażył obudowy w żaden zestaw do zastąpienia tego wentylatora przez inny, w popularniejszym standardzie. To przeoczenie wydaje się zupełnie niezrozumiałe. Jeśli producent rozwiązał ten problem jakoś inaczej – my nic o tym nie wiemy.
Wszystkie miejsca, którymi powietrze jest zasysane do środka, są opatrzone filtrami. Znajdują się one zatem z przodu, za wystającym i wygodnie zdejmującym się aluminiowym panelem, oraz na spodzie obudowy: w miejscu dla opcjonalnego wentylatora oraz pod zasilaczem. Wszystkie wykorzystują wygodne w myciu siatki z tworzywa umieszczone w także plastikowych ramkach. Filtry te łatwo się wyjmuje i wkłada na miejsce. Wystarczy lekko nacisnąć rączkę i wysunąć, a wsuwając upewnić się, że było słychać charakterystyczne „klik”. Ich konstrukcja zapewnia dobrą osłonę przed większością lepkich oraz elektrostatycznie aktywnych substancji, nieco ograniczoną w przypadku pyłów. Jednak usunięcie przefiltrowanego pyłu z komponentów to znacznie prostsza czynność, zwłaszcza że wystarczy do tego sprężone powietrze. Nie trzeba nic myć, bo pył łatwo ustępuje. Dobrze, że obudowa wykorzystująca tak potężny system wentylacji ma filtry właśnie takiej konstrukcji. Wypełnienie z gąbki byłoby zdecydowanie za mało przepuszczalne.
W obudowie nie wykorzystano żadnych klasycznych, drucianych „grilli”. Nie jest to olbrzymia wada, ale szkoda, że od wewnątrz nie przysłonięto czymś tych dużych turbin. Z zewnątrz zastosowano stalową siatkę, która jednak znacząco obniża przepływ powietrza. Z jednej strony Cooler Master nie miał wielkiego wyboru, bo wyłączony komputer powinien być osłonięty, z drugiej być może dałoby się to rozwiązać lepiej. Otwory wentylacyjne na tylnym oraz spodnim panelu osłonięto kratką wyciętą z blachy konstrukcyjnej. Jej struktura, tzw. plaster miodu, jest jedną z najlepszych, bo stawia stosunkowo niski opór. Można się jednak zastanawiać, czy w tak klasycznej konstrukcji nie warto by zastosować drucianych, bo mają one najniższe opory i generują najmniej szumu. Z drugiej strony jakoś trzeba by je zamocować – niewątpliwie wycięcie z blachy jest dla producenta znacznie prostsze i tańsze.
Bateria fabrycznych wentylatorów to jedne z lepszych konstrukcji, jakie można spotkać w obudowach, ale nadal można je porównać co najwyżej do średniej półki na rynku zamienników. Jumbo turbiny kręcą się z prędkością od 300–350 obr./min przy 5–6 V do 600–650 obr./min przy 12 V. (Ustawione pionowo, kręcą się o ok. 50 obr./min szybciej, niż gdy są umieszczone poziomo, co wskazywałoby na wykorzystanie dość prostego łożyska ślizgowego bez żadnych zabezpieczeń magnesowych). Nie udało nam się rozpędzić ich do nominalnych 700 obr./min, trzeba jednak jasno stwierdzić, że rozpiętość od 300 do 600 obr./min wydaje się najzupełniej wystarczająca. Przy niskim napięciu modele te (A23030-10CB-3DN-L1) są bardzo ciche, choć wytrawni „cichofile” nie uznają ich za bezgłośne. Przy maksymalnych 12 V są wyraźnie słyszalne, ale na pewno nie uciążliwe. Można nawet powiedzieć, że generują uspakajający szum :) I to jest właśnie olbrzymia korzyść z tak dużego rozmiaru wentylatora: wywołuje solidny przeciąg przy bardzo ograniczonym natężeniu dźwięku. Niestety, kultura pracy wentylatorów nie jest idealna. Mieliśmy okazję sprawdzić dwa egzemplarze ATCS 840 i w obu co najmniej jeden wentylator miał „szurające” łożysko, co może okazać się irytujące, jeśli obudowa znajdzie się blisko uszu, a nie pod biurkiem.
Jedyny w zestawie wentylator 120 mm kręci się z prędkością od 550 do 1100 obr./min, czyli na maksymalnym napięciu wciąż o 100 obr./min wolniej, niż podaje producent. W gruncie rzeczy to nawet lepiej, gdyż ten model (A12025-12CB-3BN-F1) w obu obudowach działał bardzo cicho. Łożysko nie hałasowało praktycznie wcale, a obroty okazały się dobrze zestrojone. Przy maksymalnym napięciu wentylator ma podobną głośność jak modele 230 mm, minimalne powinno być odpowiednie nawet dla najbardziej uczulonych na hałas. Wydaje się nawet, że działa ciszej niż 230 przy 300 obr./min.
Trzeba jednak podkreślić, że w zestawie nie ma żadnego kontrolera! Napisaliśmy o prędkości obrotowej wentylatorów, bo trudno nam sobie wyobrazić, żeby ktoś, kto kupi tę obudowę, nie zechciał dokupić takiego kontrolera. Oczywiście, można powierzyć kontrolę obrotów płycie głównej, o ile ma ona taką funkcję. Wszystkie wentylatory podłączane są standardowym trzypinowym złączem i wyposażono je jedynie w przejściówki do klasycznego moleksa. Ale Cooler Master chyba powinien był pójść dalej.
Na zakończenie tej części artykułu kilka słów na temat układu wentylacyjnego. Wykorzystanie dwóch umieszczonych pod wierzchem jumbo turbin stworzyło duże zapotrzebowanie na powietrze. Na dodatek w obudowie w tej roli działa również jeden fabryczny wentylator 120 mm na tylnym panelu, można też dołożyć jeden w tunelu na wysokości kart graficznych. A w specyficznej konfiguracji – także wentylator zasilacza. Z jednej strony taki zestaw ma dużą wydajność, z drugiej zaś obudowę w powietrze zaopatruje tylko jeden wentylator 230 mm na froncie oraz jeden opcjonalny u spodu. Wydaje się, że to zbyt duża dysproporcja, i rzeczywistość to potwierdza. Jak sprawdziliśmy, wentylatory 120 mm umieszczone na tylnym panelu i w tunelu ewidentnie siłują się z panującym wewnątrz podciśnieniem, co ogranicza ich wydajność. Gdy zostały wyłączone, to okazało się, że powietrze jest przez ich otwory mocno zasysane do środka. Szkoda, bo wydaje się, że skuteczność całego układu wentylacyjnego mogłaby być jeszcze wyższa, gdyby był bardziej zrównoważony.
Cooler Master ATCS 840 Intel Edition
Wraz z modelem podstawowym dotarła do nas wersja „zniebieszczona”, czyli srebrna z pomalowanymi niektórymi elementami poszycia oraz oknem na lewym panelu. Istotne jest słowo „pomalowanymi”, ponieważ standardowy ATCS 840, czy to czarny, czy to srebrny, zawdzięcza swój kolor anodyzowaniu aluminium. Z wersją Intela trzeba zatem obchodzić się nieco delikatniej, bo o zarysowanie lakierowanych powierzchni znacznie łatwiej.
Obudowa w wersji Intel Edition została przygotowana specjalnie na premierę procesorów Core i7.
Platforma testowa i metody
Oto użyta platforma testowa:
Model | Dostarczył | |
---|---|---|
Radiator procesora | Thermalright HR-01 Plus | cooling.pl |
Radiator pomocniczy procesora | Thermalright IFX-10 | cooling.pl |
Radiator karty graficznej | Thermalright HR-03 R600 | cooling.pl |
Radiator pomocniczy karty graficznej | Thermalright HR-11 | Redakcyjny |
Radiator mostka północnego | Thermalright HR-05 | cooling.pl |
Radiator mostka południowego | Thermalright HR-05 SLI | cooling.pl |
Radiator sekcji zasilania | Thermalright HR-09 Type 2 | cooling.pl |
Wentylacja | Noctua NF-P12 | www.noctua.at |
Pasta | IC Diamond 7 Carat | cooling.pl |
Procesor | Intel Pentium 4 Extreme Edition 3,73 GHz | www.intel.com |
Płyta główna | ASUS P5N32-E SLI (nForce 680i + nForce 590) | www.asus.pl |
Pamięć operacyjna | OCZ DDR2 PC2-6400 Special Ops Edition 2× 512 MB | www.ocz.com.pl |
Karta graficzna | Sapphire Radeon HD 2900 XT | www.sapphiretech.com |
Dysk twardy | Samsung SP1614C 149 GB | Redakcyjny |
Zasilacz | Corsair TX750W | www.corsair.com |
Monitor | LG Flatron 995FT Plus | Redakcyjny |
Testy wykonaliśmy w 32-bitowym środowisku Windows XP.
Cooler Master ATCS 840 to pierwsza konstrukcja, którą zdecydowaliśmy się przetestować pod kątem wydajności systemu wentylacji. Taki test zmusza jednak do przyjęcia pewnych założeń oraz do ustandaryzowania metod, gdyż chcemy tak testować także inne obudowy.
Założenia co do metod:
- W dostępnych obudowach stosuje się ogromną liczbę różnych układów wentylacyjnych. Nasza platforma jest niezmienna. Staraliśmy się jednak stworzyć zestaw, który będzie możliwie podatny na wszelkie zmiany warunków panujących wewnątrz i możliwie uniwersalny. Niemniej jednak systemy wentylacji w niektórych obudowach lepiej pasują do naszej platformy, w innych – gorzej, co pewnie znajdzie odzwierciedlenie w wynikach. To jest pierwszy powód, dla którego nie należy naszych wyników odczytywać dosłownie, bo po prostu nie są precyzyjne. Będziemy starali się za każdym razem komentować wyniki, jeśli uznamy, że różnice mogą wydać się dziwne.
- Wyniki to odczyty w programach monitorujących, pochodzące z czujników umieszczonych w układach. Nie zawsze te czujniki są dobrze skalibrowane, ale bardzo trudno to ocenić. Zatem odczytując wyniki, Czytelnik musi być świadom ich pewnej umowności. Nie zawsze stopnie na wykresie odzwierciedlają prawdziwą temperaturę. To jakby bardziej punkty w benchmarku niż stan faktyczny. I to jest drugi powód, dla którego nasze wyniki nie powinny być odczytywane dosłownie.
- Wybraliśmy cztery newralgiczne elementy komputera, w których postanowiliśmy mierzyć temperaturę. To procesor, karta graficzna, mostek północny oraz dysk twardy. Całą platformę obciążamy jednocześnie działającymi programami 3DMark06 (zapętlony) oraz OCCT, a po pół godzinie odnotowujemy najwyższe uzyskane temperatury komponentów. Następnie pozostawiamy komputer na dalsze pół godziny bez żadnego obciążenia (wyświetlanie pulpitu) i po upływie tego czasu zapisujemy najniższe uzyskane temperatury. Ponieważ niektóre wyniki mogą mieć dokładność jednej dziesiątej stopnia, a inne – całego, ujednolicamy wszystko i podajemy wyniki z dokładnością właśnie do pełnego stopnia. Ułamki zaokrąglane są według klasycznej metody matematycznej (0,6–1,5=1).
- Obudowy są testowane w dwóch konfiguracjach: fabrycznej oraz z wykorzystaniem wentylatorów Noctua NF-P12. Wszelkie puste miejsca na wentylatory zapewne odbiją się na wynikach. Jeśli obudowę wyposażono w kontroler, to jest ona testowana w dwóch opcjach: wentylatory na maksimum i minimum obrotów, jeśli kontrolera nie ma, to z oczywistych względów tylko na maksimum. Testy obudów z użyciem wentylatorów Noctua pojawiają się wtedy, gdy konstrukcja umożliwia ich zastosowanie. Są to jedne z najlepszych wentylatorów na rynku, w związku z czym są dobrym wyborem dla osób szukających bardzo wyciszonych obudów. Fabryczne systemy wentylacji rzadko kiedy mają choćby zbliżoną kulturę pracy do tych zbudowanych z wykorzystaniem modeli NF-P12 działających z prędkością 700 obr./min. Wartość tę uznaliśmy za dobrą dla osób zainteresowanych przede wszystkim ciszą. Zapewne dla niektórych to wciąż będzie za szybko, by komputer był niesłyszalny, ale znajdą się również osoby, dla których to zdecydowanie za mało, bo zanadto odbija się na skuteczności wentylacji. Niestety, jakąś prędkość musieliśmy ustalić.
- Ponieważ nie tylko temperatura ma znaczenie, ale również głośność, testujemy i ten aspekt. Stosujemy te same dwie konfiguracje jak w przypadku testu wentylacji: fabryczną (ewentualnie w dwóch opcjach) oraz z wentylatorami Noctua, o ile jest to możliwe. Nie testujemy samych wentylatorów, ale całą i pustą (sic!) obudowę, gdyż istotne może okazać się jej wyciszenie. Jednak ten test jest wykonywany za pomocą specjalnego miernika ciśnienia akustycznego, ustawionego pod kątem 45 stopni do płaszczyzny frontu i w odległości 50 cm. Trzeba jednak zaznaczyć, że choć jest to precyzyjny przyrząd, to nie zawsze jego wyniki przekładają się bezpośrednio na odczuwalną głośność. Na tę bowiem składa się nie tylko natężenie dźwięku, ale choćby częstotliwość fali dźwiękowej. Dlatego te wyniki też będziemy komentować, gdy okaże się, że nieco odbiegają od tego, co słyszy ucho recenzenta :)
Założenia co do sprzętu:
- Wykorzystujemy komponenty, które przede wszystkim generują dużo ciepła, aby obudowa mogła się wykazać. Nie są to części ani szczególnie nowe, ani bardzo obecnie popularne, ale nie to jest najważniejsze. Poza tym dzięki takiemu podejściu zakurzone i zapomniane w PCLab.pl części mogą przeżywać drugą młodość i platforma jest mniej podatna na bieżące potrzeby redakcji ;)
- Oparliśmy się przede wszystkim na systemach chłodzących firmy Thermalright, gdyż jest to producent, który jako jedyny wydał kompleksowy zestaw schładzaczy do niemalże wszystkich komponentów: nie tylko procesora i karty graficznej, ale także sekcji zasilania, mostków płyty głównej oraz modułów pamięci operacyjnej. Poza tym jako jedyny wydał zamiennik fabrycznego systemu chłodzenia Radeona HD 2900 XT, który wykorzystujemy w swojej platformie.
- Wszystkie radiatory są możliwie duże i przystosowane do działania bez wentylatora, aby wrażliwość na zmiany warunków wewnątrz była jak największa.
- Schładzacze procesora i karty graficznej zostały dodatkowo wyposażone w wentylatory Noctua NF-P12 działające z prędkością 700 obr./min. Zmniejszy to różnice między obudowami, ale nie było innego wyjścia. Co prawda niektóre, bardzo dobrze wentylowane obudowy były w stanie schłodzić te komponenty nawet bez udziału wentylatorów, ale temperatury były na tyle wysokie, że ranking wyników byłby zbyt krótki. Gdy obudowa była w stanie schłodzić procesor bez wentylatora na radiatorze, to o tym piszemy. Wszystkie pozostałe komponenty są chłodzone pasywnie.
- Wykorzystaliśmy pastę IC Diamond 7 Carat, gdyż obecnie jest jedną z najwydajniejszych, a przy tym nie traci z czasem właściwości. Po złożeniu i wygrzaniu sprzętu platforma nie jest rozmontowywana w celu ponownego nałożenia pasty, bo to mogłoby zmienić wyniki.
- Zasilacz, o ile to możliwe, jest montowany tak, by nie uczestniczył w wentylacji i działał jak najciszej. Oznacza to, że obudowy, które umożliwiają zamontowanie zasilacza na przykład na spodzie obudowy w położeniu z wentylatorem zasysającym powietrze od spodu, paradoksalnie mogą uzyskiwać nieco słabsze wyniki niż te, które tego nie umożliwiają. Niemniej jednak właśnie tak umiejscowiony zasilacz jest bardziej „reprezentatywny”.
Wyniki testów
Cooler Master ATCS 840 jest pierwszą obudową, którą testujemy na swojej platformie, więc nie ma jeszcze punktu odniesienia. Poniżej podajemy różnice między ATCS 840 wentylowanym przez trzy fabryczne jumbo turbiny oraz jeden 120 mm wentylator a tym samym modelem chłodzonym przez baterię ośmiu zamienników Noctua NF-P12 działających z prędkością 700 obr./min.
Na wstępie zaznaczamy, że obudowie o fabrycznej wentylacji udało się utrzymać nasz procesor bez wentylatora na radiatorze w temperaturze 67 i 31 stopni Celsjusza (odpowiednio: obciążenie i brak obciążenia). Próbowaliśmy również sprawdzić, czy bez takiego wentylatora uda się schłodzić kartę graficzną, lecz temperatura obciążonego układu R600 ustabilizowała się dopiero przy 99 stopniach. To zdecydowanie za dużo, by można było użyć schładzacza bez wentylatora. ATCS 840 wentylowany przez wolnoobrotowe zamienniki Noctua nie mógł zapewnić odpowiednich warunków pracy bez wentylatora nawet procesorowi.
Istotny dla wyników jest również zasilacz, który zasysał powietrze bezpośrednio spod spodu i nie uczestniczył w wentylowaniu obudowy. Jego obudowa nagrzewała się w pewnym stopniu i wpływała na temperaturę wewnątrz testowanego ATCS 840.
Temperatura otoczenia w czasie testów wynosiła 22 stopnie Celsjusza. Błąd pomiarowy został oszacowany na 1 stopień.
Ciche działanie wentylatorów Noctua i brak trzech jumbo turbin sprawiają, że różnica jest bardzo duża. Procesor znajduje się blisko wierzchu.
Tutaj różnica nie jest duża. Wynik wydaje się potwierdzać problem nadmiaru odsysania przy zastosowaniu fabrycznego systemu wentylacji, skoro znacznie mniej wydajny układ oparty na wentylatorach Noctua uzyskał niewiele słabszy rezultat. W tej sekcji obudowy wydaje się to mieć duże znaczenie, zwłaszcza że producent większość otworów pozostawił tu pustych.
5 stopni Celsjusza na mostku północnym nForce 680i to dużo.
4 stopnie Celsjusza na dysku twardym to wbrew pozorom również nie jest mało. Szczególnie że w przypadku wentylacji opartej na produktach Noctua na froncie nie było jumbo turbiny, a jedynie pusty otwór. W okolicy dysków były zamontowane jedynie dwa wentylatory Noctua, lecz od tylnej strony koszyka, do tego dmuchały w kierunku karty graficznej.
Tło to 37,0 dBA.
Na wykresie to jedynie pół dBA, lecz jest to wyczuwalna różnica – dlatego też zdecydowaliśmy się zeskalować ten wykres od zera. Wentylatory Noctua działają wyraźnie ciszej, przy czym z odległości pomiarowej ich łożyska są zupełnie niesłyszalne. Dźwięk łożysk jumbo turbin da się wychwycić pomimo szumu powietrza.
Podsumowanie
Obcując z tą obudową, trudno ukryć podekscytowanie, bo jest to po prostu produkt jedyny w swoim rodzaju. Cooler Master stworzył klasyczną konstrukcję, w której połączył wygodę użytkowania ze stylowym minimalizmem, a przy tym wykonał ją z charakterystyczną dla siebie solidnością i pomysłowością. Ponadto wyposażył ją w po prostu niespotykanej mocy system wentylacji. Za wszystko to trzeba było jeszcze niedawno zapłacić nie mniej niż 850–900 zł. Dziś w skutek dramatycznie osłabiającej się naszej waluty już nawet 950-1000 zł. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że jest to niemało, ale nikt przecież nie obiecywał, że będzie tanio. Jest to obudowa dla osób, które szukają adekwatnego i niebanalnego ubrania dla swojego niewątpliwie „topowego” sprzętu. Cena w tym przypadku po prostu przestaje być istotnym punktem odniesienia, bo potencjalny nabywca przeważnie mało się nią przejmuje – albo wcale. Poza tym to musi być produkt z założenia na tyle rzadki, by był luksusowy, a przecież to właśnie cena jest tutaj jednym z czynników określających powszechność. Ocena w odniesieniu do ceny wydaje się więc chybiona.
Trzeba jednak nadmienić, że w ATCS 840 nie uniknięto – jak się wydaje – pewnych „obciążeń” wynikłych z produkcji obudów przeznaczonych na niższe segmenty rynku. Przede wszystkim pewne zakłopotanie recenzenta wywołuje niekonsekwentne mocowanie poszczególnych elementów, jak i miejscami dziwnie niskiej jakości rozwiązania, jakby nieprzemyślanie przeniesione z tańszych modeli. Są to drobiazgi, lecz w stylowym i luksusowym produkcie w ogólnym rozrachunku odrobinę zgrzytają.
Co ciekawe, kilka lat temu Cooler Master wydawał już obudowy z serii ATCS i również miały to być konstrukcje z najwyższej półki. Z nieznanych powodów wycofał się, lecz teraz wraca z impetem, oferując model, który pod pewnym względami nie ma konkurenta. I właśnie za ten maksymalizm ATCS 840 otrzymuje od nas najwyższe wyróżnienie PCLab.pl POWER.
Do testów dostarczył: Cooler Master
Cena w dniu publikacji (z VAT): 950–1000 złotych