Od deskorolki do quada

Od dawna nie wciągnęła mnie żadna gra sportowa. Need For Speed nie stał się ani szybki, ani wściekły, tylko taki pospolity. Burnout miał mnie powalić w swoim nowym wydaniu, ale i tym razem szału nie było. Wolę wrócić do poprzednich. Kolejne części Tony'ego Hawka nie mają już tej magii, która emanowała z tej gry na początku dekady. Pure właściwie pojawił się znikąd. Jakieś sygnały, że taka produkcja powstaje, docierały do mnie różnymi pokrętnymi drogami, ale niespecjalnie zwracałem uwagę na to, co słyszałem. Po prostu kolejna gra jakich wiele. I nagle stało się tak, że szaleńcza jazda na ATV-kach wciągnęła mnie bez reszty. Co ciekawe, Pure nie jest żadnym przełomem, a to, co oferuje, to tak naprawdę kalka wszystkiego, co dostępne jest na rynku od lat. Żadnych nowości. Czym więc gra czaruje? Grywalnością, dzięki której tytuł ma szansę stać się jedną z najważniejszych produkcji wydanych w ostatnich miesiącach. Przynajmniej jeśli chodzi o sportowy gatunek.

ATV-ki to w wielkim uproszczeniu czterokołowce – czyli quady. I to właśnie nimi będziemy wyczyniać cuda w Pure. Jednak przed startem w pierwszej konkurencji trzeba skonstruować własną maszynę. Już na początku zabawy zauważycie, z jak wielkim rozmachem ta gra została zaprojektowana. Swojego quada budujemy od podstaw – wybierając poszczególne typy komponentów, decydujemy nie tylko o wyglądzie pojazdu, ale i o parametrach. Każdy typ ma kilka dostępnych w danym momencie modeli, które w różnoraki sposób wpływają na poszczególne współczynniki maszyny. Diabeł tkwi w szczegółach, a tych tutaj nie zabraknie! Dostajemy całą gamę różnorodnych części, z których możemy zbudować quada przeznaczonego do konkretnych wyścigów, jakie na nas czekają. Najważniejsze parametry, na które trzeba zwracać uwagę przy budowie, to prędkość, przyspieszenie, sterowność, hamulce, a także predyspozycje do wykonywania trików.