Pierwsze podejście i nieco danych technicznych
Pudełko wraz z zawartością jest naprawdę ciężkie. Waga całości zestawu to 17,5 kg. Jak się później okazało, danie główne waży niewiele mniej, 14,5 kg. Często się słyszy, że nie należy oceniać zawartości po opakowaniu, jednak jego prezencja napawała nas nadzieją, że danie główne pozytywnie zaskoczy. Myślenie sceptyczne wzięło jednak górę i szybko pozbyliśmy się zgubnych przeczuć. Czarne pudełko ma w tle fotkę tego, co znajdziemy wewnątrz. Ponadto tekst napisany drobną czcionką sugeruje, do kogo jest skierowany produkt. Ultimate gaming case – fraza mówiąca sama za siebie albo reklama dobra jak każda inna. Po wyciągnięciu obudowy z pudełka nie trzeba się długo zastanawiać, co sprawia , że waga Tysiąc dwusetki jest taka, a nie inna. Głównym czynnikiem obok rozmiaru jest gruba stal: UCC13#, 1,0 mm. Obudowa, jak na przyszłościowy produkt przystało, jest zgodna ze standardem RoHS. Tysiąc dwusetka na pierwszy rzut oka wygląda solidnie. Waga robi swoje, jednak pozostaje kwestia designu, który sprawia, że ta obudowa to faktyczny kolos w swojej kategorii. Rozmiarowo skrzynka jest przedstawicielem segmentu mid. Powiększenie rozmiaru przez projektantów z Anteca było sprytnym posunięciem, ponieważ segment ten nie jest tak dobrze zaopatrzony jak segmenty obudów mini i big. Poza tym rozmiary niektórych komponentów naszych pecetów mają bardzo słuszne rozmiary. W konsekwencji niektóre obudowy mini nie mieszczą systemów chłodzenia największego kalibru lub nowszych kart graficznych. Mało tego, testując Anteca 1200 i upychając do niego wszystkie komponenty, mieliśmy nadzieję, że zostanie jeszcze dużo miejsca.
Antec 1200 | |
---|---|
Wymiary | 513 (długość) na 213 (głębokość) na 582 mm (wysokość) |
Materiały | Stal + plastik |
Waga | 14,5 kg – obudowa, 17,5 kg – całość |
Sloty 5,25 cala | 2 |
Sloty 3,5 cala | Wyjmowane klatki 9 + 1 opcjonalny |
Liczba zaślepek płyty gł. | 7 |
Wentylatory | Tak |
Przygotowanie pod system chłodzenia wodnego | 3x 120 mm – front, 2x 120 mm – tył, 1x 200 mm – góra, + 2 opcjonalne |
Dostępne warianty | 1 (czarny matowy) |
Oznaczenie producenta | Twelve Hundred |
Podstawowe dane
Dodatki
Oprócz samej obudowy producent wyposażył paczkę w zestaw dodatkowych, w większości opcjonalnych gadżetów. To, co widać na zdjęciu, to komplet szybkośrubek, które służą do mocowania koszyków. Jest to dobra informacja, ponieważ każdy koszyk można zamocować czterema szybkośrubkami z obydwu stron. Łatwo sobie wyobrazić, że wymontowanie trzech koszyków to odkręcenie 24 śrubek. Dobrze wiedzieć, że można to zrobić rękoma zamiast wkrętakiem. Większość obudów tego typu ma zatrzaski umożliwiające mocowanie poszczególnych komponentów, jednak gwinty i otwory na urządzeniach są na tyle dobrze dopasowane, że szybkośrubki w zupełności się sprawdzają. Taką formę mocowania należy uznać za atut. Zatrzaski mają to do siebie, że są awaryjne. Najzwyczajniej w świecie łamią się ich wystające elementy. Szybkośrubka może co najwyżej zniknąć z oczu. Obudowa została dostarczona do redakcji wraz z dwiema piankowymi matamiprzylegającymi do zatok 5,25 cala. Owe pianki mają za zadanie nieco wytłumiać hałas z wnętrza obudowy i jednocześnie chronić ją przed nadmierną ilością kurzu z zewnątrz. Można je wyjąć. Na zdjęciu poniżej jest również widoczna przystawka, którą można bez pomocy śrubek zamontować na koszyku wewnątrz obudowy. Jej przeznaczenie to możliwość zamontowania dodatkowego wentylatora o wymiarach 120 mm. Rozwiązanie powinno się sprawdzić, jeżeli na wprost owego koszyka wraz z wentylatorem znajduje się np. mocno grzejąca się karta graficzna. O tym nieco później.
Panel ten ma również miejsce na dodatkowy filtr przeciwkurzowy. W zestawie są cztery takie filtry. Przykładowy filtr jest pokazany na zdjęciach poniżej. Jest on w całości plastikowy. Zarówno ramka, jak i siatka to plastik. Można je bez problemu wyjąć i umyć bieżącą wodą, a następnie osuszyć i zamontować. Osobna kwestia to instalacja urządzeń o wymiarach 3,5 cala. Na środku zdjęcia jest widoczna półka, którą montujemy w zatoce 5,25 cala. Następnie należy do niej przykręcić urządzenie. Dołączony został również klasyczny panel perforowany 5,25z wyciętym otworem o wymiarach 3,5 cala. Tak, tak. Te dwie rzeczy współgrają ze sobą i sprawiają, że montaż urządzeń 3,5 cala przebiega bezproblemowo. Ponadto mamy zestaw klasycznych śrubek montażowych, parę sztuk oplotu na kable oraz zestaw czterech czarnych szybkośrubek do montażu paneli bocznych. Znalazł się tam również plastikowy zacisk do przytrzymania kabli poprowadzonych od frontu obudowy. Jeżeli chodzi o dodatkowy piąty filtr na panel do zamontowania w koszyku – jest on zbędny, gdyż trzy filtry z przodu i jeden z boku w zupełności wystarczą. Następna sprawa to treść instrukcji (zresztą brakuje w niej języka polskiego): jest tam wzmianka o możliwości przykręcenia dodatkowej półki 5,25 cala dostosowanej do chłodzenia wodnego. Półka ta była przeznaczona do utrzymania rezerwuaru lub pompy, jednakże w zestawie jej nie ma. Jest jednak pozytywna wiadomość.
Po rozmowie z polskim dystrybutorem udało się ustalić, że wyszła partia bez owych półek. Dystrybutor, firma Cooling.pl, nadmienia jednak, że te dodatkowe półki będą rozsyłane do klientów, którzy ich nie mają. Oczywiście operacja jest bezpłatna, ponieważ gadżet jest integralną częścią zestawu. Dobrze wiedzieć, że dystrybutor troszczy się o wizerunek zarówno własny, jak i firmy, którą reprezentuje. Sama półka to gadżet, który na pewno znajdzie zastosowanie wśród entuzjastów chłodzenia cieczą. Skoro producent dostarcza obudowę z dwoma opcjonalnymi miejscami na wentylator o wymiarach 120 mm, mogły też znaleźć się w paczuszce te dwa wentylatory więcej. Jednak biorąc pod uwagę cenę obudowy i to, że ma ona już w sobie sześć takich gadżetów, przymykamy na to oko.
Zachodzimy z lotu ptaka
Projektanci z Anteca umieścili wszystkie potrzebne wejścia i przyciski w dogodnym dla użytkownika miejscu. Tak więc są przyciski Power i Reset, dwa wyjścia audio, dwa porty USB oraz jedno wyjście eSATA. W zupełności wystarczy. Kable od wyżej wymienionego panelu są na tyle długie, że bez problemu dosięgną do każdej płyty. Jest ich również odpowiednio dużo. Między wyjściami audio a wejściem dodatkowego HDD umieszczono diodę, która jest praktycznie niezauważalna, ale jest. Gdy włączamy komputer, świeci na niebiesko. Jak można zauważyć, cały system odprowadzania ciepła z obudowy wiąże się z perforacjami koszyków i zaślepek maskujących sloty 5,25 cala. Perforacje mają kształt plastra miodu i duże oczka. Wyglądają elegancko i jednocześnie nie są tylko ozdobą, bo system odprowadzania ciepła dobrze spełnia swoje zadanie. Front obudowy jest perforowany i wykonany ze stali, z wyjątkiem listew po bokach – plastikowych. Góra Tysiąc dwusetki również jest dobrze przemyślana.
Na pierwszy plan wychodzi potężny wentylator nazwany przez producenta Big Boy o średnicy 200 mm, ukryty za wspomnianą siatką. Wygląda naprawdę majestatycznie. Jest to coraz częściej spotykane rozwiązanie. Cieszy to, że tak pokaźny wentylator znalazł się również w nowym dziecku Anteca. Dodatkowo po bokach wstawiono plastikowe listwy, które przydają obudowie charakteru i nadają jej nieco agresywny wygląd. Są tam, gdzie być powinny. Znalazło się dla nich użyteczne zastosowanie. Ile razy zdarzyło się Wam gubić śrubki? Teraz to już nie problem, ponieważ półka będąca jednocześnie górą obudowy jest skonstruowana tak, że żadna śrubka z niej nie spadnie. Nawet gdy na obudowie znajdą się jakieś drobiazgi podczas jej przenoszenia – sprawdzono! Jest tam na tyle dużo miejsca, że zmieści się dysk czy odtwarzacz kompaktowych rozmiarów. Problemem może być kurz, który zadomawia się w zakamarkach listew bardzo szybko. Same listwy to kwestia gustu – jednym się spodobają, innym nie.
Tył
Niby najmniej wyeksponowana część obudowy, ale nawet tu nowe dziecko Anteca ma się czym pochwalić. Sprzęt jest przystosowany do chłodzenia wodnego. W obydwu otworach o średnicy 35 mm zmieszczą się najgrubsze węże. Otwory dodatkowo są zabezpieczone gumowymi wkładkami, co chroni rurki przed uszkodzeniami. Na wysokości maskownicy znalazły się dwa wentylatory o średnicy 120 mm, umieszczone pionowo. Jest to niewątpliwie atut, ponieważ większość obudów tego typu ma z tyłu tylko jeden. Montaż sporej chłodnicy nie powinien nastręczyć nadmiernych trudności. Również śledzie zostały pomalowane na czarno. Mają one otwory – dla ogólnego wyglądu oraz w trosce o przepływ powietrza. Co prawda to detal, jednak ucieszy oko entuzjasty i podkreśli dobrą robotę projektantów. Tu wyszła najpoważniejsza wada konstrukcji: śledzie są poprzykręcane zwykłymi śrubkami. Obudowa w tej cenie powinna mieć lepsze rozwiązanie. Czarne zatrzaski na pewno sprawdziłyby się dużo lepiej. Na górze po lewej stronie znalazło się miejsce dla niewielkiego przełącznika. Służy on do regulacji obrotów obydwu tylnych wentylatorów i Big Boya. Regulacja obrotów jest trzystopniowa. Dodatkowo użytkownik może wyłączyć diody największego wentylatora, jeżeli uzna niebieskie światło za zbędne. Mała rzecz, a cieszy. Cały przełącznik można zdemontować, jednak jeżeli ktoś znajdzie dla niego lepsze miejsce, niech da nam znać.
Warto dodać, że panel, do którego montujemy zasilacz, również można odkręcić. To bardzo ułatwia montaż. Umiejscowienie zasilacza na dnie obudowy również jest udogodnieniem. Zasilacz spoczywa na czterech okrągłych gumowych kołkach. Po zamontowaniu jest stabilny, a obudowa nie wpada w wibracje z jego powodu – następny plus. Z gabarytami obudowy wiąże się jednak pewna niedogodność – w zasadzie skromny wydatek dla posiadaczy niektórych zasilaczy. Otóż po zamontowaniu płyty ASUS P5E zauważyliśmy, że kabel zasilający do płyty (2x czteropinowy) po wpięciu do niej jest naprężony do granic. Gdyby zasilacz był montowany klasycznie na górze, problem by nie istniał. To jednak zależy także od zasilacza. Testowany zasilacz to Hiper 4B580. Po przesiadce na Tagana 800 W Pipe Rock problemu nie było.
Boki
O ile boczny panel przy płycie głównej jest typowy: czarny bez siatek, o tyle druga strona z pleksiglasem prezentuje się ciekawiej. Obydwa panele są montowane za pomocą szybkośrubek czarnego koloru. Po dłuższym obcowaniu z nimi nieznacznie ściera się lakier. Są również nieco większe niż te do przymocowania koszyków. Obydwie ściany są dobrze dopasowane, także do punktów montażowych, i sztywne. Zdejmowanie ich nie nastręcza najmniejszych trudności. Sama szyba wygląda ciekawie. Jest ona niemal identyczna jak w modelu 900. Jest to zapewne ukłon projektantów w stronę starszej wersji Tysiąc dwusetki. Stal zasłania szyny montażowe, a pleksiglas ujawnia jedynie niewielką część wnętrza obudowy, ale do wyeksponowania wnętrza wcale nie jest potrzebne okno o rozmiarze niemal całej bocznej ścianki. Pozostawiam jednak ocenę Czytelnikowi. Jednym się to spodoba, innym nie, zresztą o gustach się nie dyskutuje. Ściana z okienkiem jest w części pokryta dokładnie taką samą siatką, jaka występuje z tyłu oraz z przodu obudowy. Za siatką znajduje się pleksiglas z miejscem na dodatkowy wentylator 120 mm. Znalazły się tam również szyny na wymienialny filtr, który standardowo jest dołączany do zestawu, w przeciwieństwie do wentylatora. Warto wspomnieć, że pleksiglas z miejscem montażowym osłaniający siatkę można zdjąć. Wówczas pozostanie tylko perforowana stal. Takie rozwiązanie pozwala zastosować inną konfigurację niż fabryczna. Przestrzeń pomiędzy pleksiglasem a siatką „lubi” kurz, choć jest on mało widoczny.
Zaglądamy do środka
Tysiąc dwusetka od środka wygląda smakowicie. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to kolor. Wnętrze jest czarne i wygląda bardzo dobrze. Czarny mat jest wszędzie. Farba została rozprowadzona dobrze i nie ma mowy o zaciekach lub innych niedoróbkach. Jeżeli wyobrazisz sobie, Czytelniku, obudowę z czarnym wnętrzem – taką jaką Ty sam chcesz mieć – takie właśnie wnętrze ma Antec 1200. Ponadto zostały pomalowane nawet te elementy, których oczy nie widzą. No chyba że nie lubisz czarnego koloru lub nie jesteś zwolennikiem takiego wyglądu. Jednakże widać, że w porównaniu do poprzednika zostały poczynione spore zmiany, które nadały Tysiąc dwusetce niepowtarzalny wygląd i charakter. Gdy spojrzeć na obudowę z boku od strony płyty głównej, widać, że zwolennicy porządkowania kabli będą mieli masę frajdy, prowadząc bez przeszkód przewody tam, gdzie chcą. Przeznaczone do tego otwory są na tyle duże, że nie będzie problemu z przeciągnięciem dużej liczby kabli przez którykolwiek z nich. Co więcej, zostały one odpowiednio zaokrąglone. Możemy być pewni, że oploty na kablach nie zostaną uszkodzone. Bardzo nam się spodobał pomysł końcówek zasilania wentylatorów. Są to najzwyklejsze w świecie moleksy – oczywiście czarne. Było to pozytywne zaskoczenie, gdy zamiast złączy trzypinowych zobaczyliśmy właśnie klasycznego moleksa. Dzięki specjalnemu malutkiemu otworkowi przy samej górze można wyeliminować jakiekolwiek widoczne okablowanie przy wentylatorach. Taka oszczędność miejsca ma wielu zwolenników. Następny plusik.
Na ścianie montażowej znalazły się również otwory pozwalające przeciągnąć ściski do kabli. To sprawia, że w kablach zawsze będzie porządek. Patrząc od strony pleksiglasu, widzimy, że obudowa pomieści naprawdę sporo urządzeń i każdą płytę typu ATX. U góry znajdziecie standardowe przewody od panelu przedniego, czyli kabelki: gniazdo USB – płyta główna, eSATA, zasilania, wyjść audio, a dodatkowo uziemiający. Są w jasnych kolorach, ale ze względu na kolor obudowy jest to zrozumiałe. Śledzi z tyłu jest w sumie siedem, co oznacza, że jeżeli ktoś ma płytę z obsługą 3-way SLI, kartę dźwiękową oraz kartę fizyki, to mu zostaną dwa wolne miejsca.
Klatki
Postanowiliśmy poświęcić im osobny podrozdział, ponieważ wiąże się z nimi parę przyjemnych zagadnień. Każda klatka zajmuje trzy zatoki 5,25 cala. Można w niej zamontować trzy dowolne urządzenia o wymiarach 3,5 cala, o ile w środku nie znajdzie się dodatkowy wiatrak – wówczas nie ma miejsca na kable, np. od dysku twardego, nie mówiąc już o samym dysku. Ten pomysł jest nieco przekombinowany i jedno jest pewne: dysk plus wentylator z przodu i z tyłu równa się „nie da rady”. Wiadomo: w wentylator kabelka SATA upchnąć się nie da… chociaż… ten tego… nieważne :). Dodatkowego wentylatora lepiej użyć do schłodzenia karty graficznej. Tu postanowiliśmy sprawdzić, czy faktycznie jest różnica między klatką z dodatkowym wentylatorem i bez niego. Zmierzyliśmy temperaturę rdzenia na karcie graficznej w dwu różnych konfiguracjach. W tle działała najnowsza aplikacja GPU-Z. Wszystkie wentylatory działały na maksymalnych obrotach. Nasz dodatkowy przyjaciel TriCool również. Testy zostały przeprowadzone przy użyciu dema technologicznego NVIDI-i Medusa. Każdorazowo demo było uruchamiane trzy razy, co daje dobre kilkanaście minut przy maksymalnym obciążeniu. Ustawienia dema to maksimum tego, co można było wykrzesać ze sprzętu testowego zaopatrzonego w 24-calowy monitor. Wentylator karty (Zotac GeForce GTX 280) był ustawiony standardowo, czyli na ok. 700 obr./min. Zegary karty działały przy ustawieniach fabrycznych. Oto wyniki:
Wartości są dosyć wysokie, i to mimo użycia wentylatora, ale z temperaturą w pomieszczeniu bez klimatyzacji się nie wygra. Wiemy, że GTX-y 280 i ich słabsi bracia to niezłe „grzejniki”. Każdy stopień mniej liczy się w lecie, kiedy to temperatura otoczenia skutecznie podwyższa temperaturę podzespołów. Przechodząc do sedna, na wykresach powyżej nie widać znaczącej różnicy. Można rzec, że są to różnice wręcz kosmetyczne. Dosłownie 2, czasem 3 stopnie Celsjusza to naprawdę mało. Ale jednak różnica jest. I to jest ważne, że producent dał nam nie tylko ładny gadżet. Spełnia on również swoją funkcję w przypadku karty graficznej. Warto dodać, że użyty przez nas dodatkowy wentylator to 120 wyciągnięta z innej klatki. Możemy uznać za pewnik, że po zamontowaniu bardziej wydajnych wentylatorów uzyskana różnica temperatur może się jeszcze bardziej pogłębić. Tak więc na dodatkowy wentylator należy spojrzeć jak na niewielką inwestycję dającą kilka stopni mniej. Plus za różnicę w temperaturach, a nie kolejny zbędny gadżet bijący po kieszeni.
Warto zaznaczyć, że możemy zamontować aż dziewięć dysków twardych, mało tego – aktywnie chłodzonych! Montaż dysków jest dziecinnie łatwy, ponieważ w zestawie znalazły się śruby o odpowiedniej długości. Producent zadbał również o ich liczbę. Jeżeli użytkownik będzie miał kaprys, aby użyć aż dziewięciu dysków, jednego może być pewien: śrubek mu nie zabraknie. Każdy koszyk ma 120 mm wentylator z przodu, który jest „chroniony” najpierw przez wymienialny filtr, a następnie przez perforowane panele, o których już pisaliśmy. Zastanawiało nas, ile kurzu może zmieścić filtr i czy spełnia on swoje zadanie. Po dwóch tygodniach obcowania z Tysiąc dwusetką po sześć – siedem godzin dziennie środkowa część filtru była szara od kurzu. Ku naszemu zdumieniu po wyciągnięciu klatki okazało się, że owszem, kurz w niej był, ale było go niedużo. Umycie trzech filtrów zajęło nam około pięciu minut, a ich montaż to kwestia parunastu sekund. Zdały egzamin. Co prawda nie ma sposobu na to, żeby kurzu w obudowie nie było, ale te filtry skutecznie ograniczają jego ilość. Montaż klatek jest banalny. Utrzymywane przez osiem szybkośrubek z dwóch stron, siedzą sobie na swoich miejscach i ani drgną. Jest jednak coś, co zwróciło naszą uwagę: grubość stali, z której są wykonane klatki. Jest ona na tyle cienka, że można ją wygiąć w palcach. Jest to wada, ponieważ zdeformowana klatka może nie pasować do prowadnicy.
Wkręcanie takiej liczby śrubek może być frustrujące i chyba dużo lepsze byłyby solidne zatrzaski – ale kto powiedział, że kosze trzeba przykręcać wszystkimi ośmioma? Szybkośrubki są zdecydowanie lepsze od klasycznych śrubek. Warto zwrócić uwagę na pokrętło w prawym dolnym rogu. Zgadza się: każdy wentylator ma regulację obrotów. Są to wentylatory TriCool działające z szybkością 900/1800/2600 obr./min.
Chłodzenie
Antec uraczył nas pięcioma wentylatorami o wymiarach stosownych do gabarytów obudowy. Do tego jeden jest naprawdę duży. Big Boy ma za zadanie wydalać powietrze z obudowy, podobnie jak dwa wentylatory montowane z tyłu. Wszystkie wentylatory mają regulowane obroty i diody LED w kolorze niebieskim. Co prawda światło można wyłączyć jedynie w Big Boyu, ale diody dają na tyle dyskretną poświatę, że nie powinny nikomu przeszkadzać. Ciekawie się ma sprawa głośności. Zaobserwowaliśmy dwie skrajności. Gdy wszystkie wentylatory działają na najniższych obrotach, możemy komfortowo pracować – obudowa zachowuje się cicho. Ale na najwyższych obrotach. Hm... Zgodnie przyznaliśmy, że to najgłośniejsza obudowa, z jaką dane nam było obcować. Wentylatory TriCool na najwyższych obrotach wytwarzają dźwięk na poziomie 44 dB – to całkiem sporo. Nie należy zapominać, że jest ich w sumie pięć. Jest po prostu głośno i niektórych ten szum może doprowadzać do szewskiej pasji. Jednak coś za coś. Tysiąc dwusetka ma bardzo duży potencjał, jeżeli chodzi o odprowadzanie gorącego powietrza z obudowy.
Podsumowanie
Uważając Anteca 900 za produkt udany, byliśmy bardzo ciekawi, co przyniesie kolejny rok. Jakiego kalibru zmiany może przynieść i czy wyjdą one nowej wersji na dobre. Przeczytawszy tę recenzję, zapewne znacie odpowiedź. Antec 1200 to godny następca poprzednika. Brawa należą się głównie za jakość wykonania, projekt, możliwości odprowadzania ciepła, rozmiar oraz możliwości konfiguracyjne. Jest jeszcze jeden element, można rzec: kluczowy. Ludzie z Anteca pokazali, że to, co jest dobre, może być jeszcze lepsze. Obudowa jest skierowana głównie do graczy i modderów. Ma charakter. Nie jest to produkt, który szybko się nudzi, i użytkownik nie będzie pałał żądzą jego wymiany na coś innego przez długi okres. Oczywiście, jak w przypadku każdego produktu, w beczce miodu jest również odrobina dziegciu, ale tym razem jest to kropla, a nie łyżka. Wiadomo: produktu doskonałego nie ma, ale jednemu do doskonałości bliżej, innemu dalej. Bohaterowi tego artykułu raczej do niej bliżej niż dalej. Poza tym Antec 1200 ma atrakcyjną cenę. Tysiąc dwusetkę można kupić już za ok. 530 zł. Jeśli wziąć pod uwagę, co za te pieniądze dostajemy, odpowiedź nasuwa się sama: obudowa jest zdecydowanie warta swojej ceny. Sam system chłodzenia jest kosztowny – tylko Big Boy kosztuje ponad 80 zł, a prócz niego dostajemy pięć wentylatorów, i to całkiem dobrych – a jest wliczony w cenę. W tym segmencie cenowym jest jeszcze co najmniej jedna godna uwagi opcja: można zdecydować się na model Thermaltake Armor+. To wydatek podobny do Tysiąc dwusetki. Armor+ również jest produktem skierowanym do entuzjastów moddingu i chłodzenia wodnego. Wybór pozostawiamy potencjalnemu użytkownikowi. Na pewno Antec 1200 to bardzo dobry wybór. Obudowa ma szansę namieszać w segmencie mid i spowodować niemałe spustoszenie wśród konkurencji. Możemy jedynie polecić opisaną w tym artykule obudowę – za jej charakter oraz duży potencjał.
Do testów dostarczył: Cooling.pl
Cena w dniu publikacji (z VAT): 549 zł