Niewątpliwie Stone to model, który ma za zadanie konkurować z najprostszym z odtwarzaczy lidera rynku, amerykańskiej firmy Apple. Tak jak i wspomniany Shuffle, Stone nie ma nie tylko kolorowego monitorka, ale nawet żadnego wyświetlacza, mieści też 1 GB danych. Tak jak i konkurent, umożliwia odtwarzanie plików muzycznych w trybie losowym (shuffle).
Producent wspomina w materiale prasowym, że jego sprzęt może zmieścić nawet 500 4-minutowych plików muzycznych zapisanych w formacie WMA w jakości 64 Kb/s. Nawet użytkownicy o mniej wyczulonych uszach wiedzą jednak, że to zbyt słaba jakość nagrań, by cieszyć się ich pełnym brzmieniem. Lepsza jakość oznacza jednak mniej plików w pamięci. Gdzie warto szukać kompromisu? O tym i innych ciekawostkach Stone piszemy na kolejnych stronach artykułu.
Obły i nietypowo opakowany
Opakowanie Zen Stone nie jest typowe. Producent nadał mu kształt albumu, którego poszczególne strony umieszczone są na drucianej sprężynce. To w nim znajdziemy płytę CD, sam odtwarzacz, słuchawki, karłowatych rozmiarów kabelek USB oraz pięć ilustracji prezentujących wersje kolorystyczne urządzenia na tle kolorowych owoców. To elegancki dodatek, jednak dla większości odbiorców zupełnie zbędny.
Zen Stone mierzy 53,7 mm na 35,3 mm na 12,8 mm i waży 18,5 grama. To nieco większe wartości niż w przypadku konkurenta z Apple. Jednak forma mieszcząca się w tych wymiarach jest bardzo atrakcyjna. Nieprzypadkowo urządzenie nazwano Stone. Wygląda ono dokładnie tak, jak powinien wyglądać kamień, którego amatorzy "puszczania kaczek" poszukują na brzegach zbiorników wodnych. Jedynym zakłóceniem wysmakowanych kształtów są dwa gniazda, konieczne jednak do sprawnego wykorzystywania sprzętu. Pierwsze to złącze dla słuchawek, a drugie to miejsce dla interfejsu USB 2.0 (mini USB).
Front urządzenia zajmuje okrągły panel sterujący, na którym udało się zgromadzić większość najbardziej potrzebnych odtwarzaczowi przycisków. Odpowiadają one za uruchamianie urządzenia, włączanie odtwarzania, przewijanie nagrań oraz przechodzenie pomiędzy poszczególnymi nagraniami. Zaoferowany przez Creative interfejs jest prosty, co szczególnie nabiera wagi w chwili, gdy w urządzeniu brakuje ekranu LCD.
Prócz sterowania, przód urządzenia to miejsce dla kolorowej diody. W czasie pracy odtwarzacza świeci się ona barwą zieloną, w czasie ładowania wbudowanego akumulatora, lampka pali się na pomarańczowo, pulsując z różnym tempem w zależności od poziomu naładowania.
Tył urządzenia jest nudny. Gładki i błyszczący, mieści jedynie ucho na sznurek, na którym odtwarzacz można zawiesić sobie np. na szyi. Niestety w opakowaniu próżno szukać tego dodatku i użytkownik musi go sobie "zorganizować" we własnym zakresie.
Jak już wspominaliśmy, na bokach odtwarzacza znalazły się, zaburzające nieco obłą formę, dwa gniazda z interfejsami połączeniowymi. Prócz nich, Zen Stone otrzymał przesuwany przełącznik, który spełnia wyjątkowo ważną rolę. Jego trzy położenia umożliwiają sterowanie różnymi trybami odtwarzania.
Uwagę zwraca dodany do odtwarzacza kabelek USB. Nie jest to przewód, który pozwoli na łatwe podłączenie urządzenia do portów USB na tyle komputera. Tym jednak, którzy korzystają z maszyn przenośnych lub z komputerów stacjonarnych, których obudowy oferują łatwo dostępne interfejsy uniwersalnej magistrali szeregowej na przednim panelu, powinien się spodobać. Długość kabelka, niecałe 10 centymetrów, skutecznie zapobiegnie jakiejkolwiek możliwości zawiązania się go w supeł ;).
Opogramowanie
Mimo że z odtwarzaczem Zen Strone otrzymaliśmy w opakowaniu płytę, próżno było szukać na niej jakiegokolwiek oprogramowania pozwalającego na zarządzanie zbiorami przenoszonymi do urządzenia. Z jednej strony można zrozumieć takie działanie producenta, bowiem odtwarzacz jest w stanie pracować z komputerami bez pośrednictwa dodatkowego oprogramowania, a jedynie w towarzystwie typowego menadżera plików, z drugiej, chcących skorzystać z narzędzi przygotowanych przez Creative zmusza to do łączenia się z siecią i poszukiwania tam oprogramowania.
Warto zauważyć, że mimo iż aplikacja Creative Media Lite dostępna jest w kilku językach, nie przygotowano jej po polsku.
Pobranie i instalacja aplikacji nie nastręcza żadnych problemów. Jej główne okno pokazujące się po uruchomieniu przedstawia dwa panele, z lewej strony to zasoby komputera, z prawej zaś to obraz pamięci odtwarzacza. Dla ułatwienia amatorom muzyki w zorientowaniu się w zbiorach Zen Stone, Creative udostępniło opcję wyświetlania w menadżerze plików tylko zbiorów muzycznych (jako zewnętrzna pamięć flash, Zen Stone może przenosić nie tylko zbiory muzyczne, ale i dowolne inne pliki, mieszczące się w pamięci odtwarzacza).
Jak wspomnieliśmy, do przenoszenia muzyki do odtwarzacza żadna dodatkowa aplikacja nie jest potrzebna, bo Zen Stone rozpoznawany jest w systemie jako kolejny napęd. Darmowe narzędzie Creative Media Lite można jednak wykorzystać do tzw. ripowania płyt, czyli przenoszenia ich zawartości muzycznej w formie plików MP3 do odtwarzacza. Aplikacja jest na tyle sprytna, że po włożeniu nośnika CD do napędu w komputerze, próbuje się skomunikować z bazą danych Gracenote (znaną niegdyś pod nazwą CDDB) i uzyskać informacje na temat albumu i tytułów poszczególnych jego utworów.
Znakomicie ułatwia to proces organizowania plików w pamięci odtwarzacza, gdyż te mogą zostać przeniesione do katalogu zatytułowanego tak jak album wykonawcy, a pliki mogą nosić tytuły poszczególnych utworów. Wszystko dzieje się automatycznie.
Minusem programu jest możliwość ripowania płyt CD tylko do plików o jakości 128 Kb/s. Parametru tego nie można zmienić w aplikacji. Dla użytkowników poszukujących nieco lepszego brzmienia konieczne okazać może się wykorzystanie innych narzędzi.
Wśród innych rozwiązań z aplikacji Creative warto wymienić łatwą możliwość tworzenia nowych folderów i usuwania niepotrzebnych, odłączanie Zen Stone od systemu ikonką "Eject" bez konieczności klikania w systemową ikonę z zieloną strzałką (podobnie jak iPody w iTunes) oraz możliwość ustawienia granicznej wartości, do której będzie można zwiększyć głośność odtwarzacza. Opiekunowie martwiący się o zdrowie uszu swoich podopiecznych mogą to ustawienie zabezpieczyć nawet hasłem.
Aplikacja pozwala także na szybkie zorientowanie się w poziomie energii pozostałej w baterii urządzenia, pojemności wolnego miejsca w pamięci flash, ale i świeżości oprogramowania firmware zainstalowanego w odtwarzaczu. To ostatnie można odświeżyć z poziomu aplikacji.
Kamień w pracy
Podczas naszych prób z odtwarzaczem urządzenie działało z oprogramowaniem Zen Stone Firmware 1.02.01, rozwiązującym m.in. kłopoty z nieprecyzyjnym funkcjonowaniem diody odtwarzacza.
Koliste sterowanie urządzenia, nawiązujące nieco do produktu oferowanego przez Apple, jest bardzo proste w użyciu, a po chwili nawet nie trzeba na nie patrzeć, by zmieniać podstawowe ustawienia odtwarzania. Klawisze pozwalają m.in. przewijać zbiory muzyczne z podsłuchem. Nieźle spasowane, podczas wciskania przeskakują wyraźnie, informując o tym, że wybierana przez nie funkcja powinna właśnie zadziałać.
Prócz kolistego sterowania, najważniejszy przełącznik znajduje się ponad nim, na boku Zen Stone. Mieszczący się tam suwak umożliwia wybór między odtwarzaniem prostym zapętlonym a losowym. To za jego pomocą można także w szybki sposób przemieszczać się między kolejnymi folderami utworzonymi w pamięci odtwarzacza. Gigabajtowa pamięć to zbyt wiele, by spamiętać pliki znajdujące się w jednym tylko folderze, dlatego też warto je usystematyzować w kilku lub nawet kilkunastu katalogach.
Jeśli pliki znajdują się nie tylko w folderach, ale i poza nimi, w pierwszym rzędzie odtwarzacz uruchamia zbiory spoza folderów (z katalogu głównego). Suwak zmiany folderów zdaje egzamin także wtedy, gdy poszukiwany folder znajduje się w innym folderze.
O odtwarzaniu plików informuje pulsująca, zielona dioda. Gdy użytkownik osiągnie maksymalną głośność urządzenia, fakt ten także oznaczany jest pulsowaniem diody, tym razem w kolorze pomarańczowym.
Odtwarzacz radzi sobie ze zbiorami MP3, WMA oraz WMA z zabezpieczeniami DRM 9 (Digital Rights Management), a więc plikami ze sklepów muzycznych wykorzystujących technologie ochrony od Microsoftu.
Mimo iż odtwarzacz otrzymał otwór, przez który można zresetować sprzęt, podczas naszych prób ani razu ta funkcja nie była potrzebna.
Ważnym elementem każdego odtwarzacza MP3 są słuchawki. Niestety te oferowane z Zen Stone nie są najlepszej jakości. Creative ma w swojej ofercie bogaty zbiór niezłej jakości słuchawek i tylko żałować trzeba, że do Zen Stone nie zdecydował się dodawać słuchawek wyższej klasy. Zapewne wpłynęłoby to na zwiększenie ceny urządzenia, ale jednocześnie produkt byłby bardziej kompletny.
Grając cicho, słuchawki z Zen Stone sprawują się nawet nieźle, jednak przy większej głośności, zamiast spodziewanych dobrze odwzorowanych niskich tonów dostać można gryzące w uszy tony wysokie, a niekiedy nawet i skrzeczenie. Szkoda. Wymiana słuchawek na lepsze znacznie poprawia wrażenia z użytkowania sprzętu.
Warto zauważyć, że sprzęt jest na tyle prosty, że nie oferuje nie tylko wyświetlacza, ale nawet możliwości nastawiania equalizera. To coś, co można byłoby rozwiązać w sposób programowy, jednak tutaj zdecydowano się wybrać jedno, optymalne ustawienie i "odgórnie" zaproponować je odbiorcom (bez możliwości sprzeciwu ;)).
Litowo-jonowa bateria odtwarzacza ma zapewniać działanie urządzenia przez około 10 godzin. Oczywiście czas ten uzależniony jest od tego, jakie pliki zdecyduje się odtwarzać posiadacz gadżetu. Im zbiory będą lepszej jakości, tym czas działania akumulatorów krótszy.
W próbach z mieszanką zbiorów 128 Kb/s, 160 Kb/s i 190 Kb/s Zen Stone pracował niecałe 8 godzin. Ładowanie baterii, możliwe za pośrednictwem przewodu USB (przypomnieć warto raz jeszcze, że bardzo krótkiego), zajmuje 2,5-3 godziny. O jego zakończeniu informuje pomarańczowa dioda.
Sprzęt potrafi pracować w funkcji zewnętrznego dysku flash. Oferowane przez odtwarzacz szybkości w przypadku przenoszenia doń zbiorów nie są jednak oszałamiające, a sprzęt pracuje raczej jak model USB 1.1 niż USB 2.0.
Podsumowanie
"Ściskając w ręku kamień zielony" pochodzący od Creative z pewnością go nie uszkodzimy. Odtwarzacz z pamięcią flash nie ma zbyt wielu elementów ruchomych i może doskonale sprawdzić się w roli towarzysza osób aktywnie spędzających wolny czas. Choć nie tylko im może się spodobać. Warto podkreślić wiele dodatków oferowanych przez firmę do tego modelu. Prócz skórek jest to brelok pozwalający na przypięcie odtwarzacza do spodni oraz opaska na rękę (coś dla osób, które uprawiając sport chciałyby posłuchać muzyki).
Po wyciagnięciu z pudełka odtwarzacz ma w pamięci zapisane kilka utworów przygotowanych "na próbę", to jednak oferta raczej dla osób o niewielkiej wrażliwości na dźwięki ;).
Jeśli ktoś zechce się zdecydować na Zen Stone, niech najpierw porówna cenę tego odtwarzacza z innymi ofertami na rynku. To prawda, za około 140 złotych można otrzymać porządnie wykonany, zwracający uwagę gadżet. Będzie on jednak pozbawiony dokładnie wszystkiego, co wykracza poza odtwarzanie muzyki, nie wspominając już o braku wyświetlacza. Jeśli jednak porównać go do urządzenia Apple, iPoda Shuffle, tutaj sprawa ma się podobnie, tyle że cena przemawia na stronę urządzenia Creative (oczywiście skłaniający się w stronę Zen Stone muszą być osobami, które dla Creative zdecydują się poświęcić iTunes ;)).
Niestety to gadżety opcjonalne.
Zen Stone to urocze, małe urządzenie o ekstremalnie prostej obsłudze, nie pozbawione jednak kilku rozwiązań zapewniających szybkie poruszanie się po zawartości pamięci. Szkoda jednak, że producent nie zdecydował się na dodanie mu lepszych słuchawek. Te z zestawu są przeciętne. Tym, co może się nie podobać w przypadku gigabajtowego modelu od Creative, jest także zerowy wpływ na charakterystykę odtwarzanej muzyki.
W sumie, jeśli szukacie czegoś wykonanego lepiej niż produkty mniej znanych marek z Chin, jednocześnie niezbyt obchodzi Was możliwość konfigurowania urządzenia, wybierzcie Zen Stone. Poszukujący bogatszych możliwości sterowania i przede wszystkim ekranu – nie jest to produkt dla Was. Tu jednak jak znalazł pasuje najnowsza oferta firmy, odświeżony model Zen Stone, Zen Stone Plus, który prócz powiększonej pamięci, ekranu OLED i equalizera dostaje radio, zegarek i stoper.
Do testów dostarczył: Creative
Cena w dniu publikacji (z VAT): około 140 złotych