Wprowadzenie
Profesjonalna mysz dla graczy od typowej myszki biurowej różni się pod wieloma względami. Już sam jej wygląd zdradza nieprzeciętne właściwości. Mysz dla graczy ma specjalnie profilowany kształt, tak by idealnie leżała w dłoni. Wyposażona jest najczęściej w dodatkowe, programowalne przyciski (można im przypisać wiele specjalnych funkcji, a w lepszych myszach - dowolne Skróty klawiszowe). Najnowsze produkty dostarczane są ze specjalnymi odważnikami, przy pomocy których można dobierać wagę gryzonia zależnie od osobistych preferencji czy nawet konkretnej gry. W dynamicznych grach akcji lepiej sprawdzają się myszy lekkie, natomiast tam, gdzie niezbędna jest bardzo wysoka precyzja, wygodniej operuje się myszkami nieco cięższymi.
Ostatnim krzykiem mody jest funkcja dynamicznej regulacji rozdzielczości myszy. Przydaje się ona zwłaszcza w grach typu FPP - podczas gdy biegamy szybko po mapie i zależy nam na szybkim przenoszeniu ruchów dłoni na ruchy postaci, możemy zwiększyć czułość. Gdy zaczaimy się w kącie z karabinem snajperskim, dobrze jest obniżyć czułość, by zwiększyć precyzję przy celowaniu.
Dotychczas liderem w wytwarzaniu myszy dla graczy był Logitech. Myszki MX500, MX510 czy MX518 zdobyły wielu fanów na całym świecie. Szybko więc kolejni producenci myszek postanowili zawalczyć z Logitechem o portfele graczy. Jedną z bardziej znanych jest firma Razer, która skupia się wyłącznie na sprzęcie dla graczy. Choć jej pierwsza mysz optyczna Razer Viper cierpiała na wiele przykrych bolączek (akceleracja wsteczna, brak bocznych przycisków), to jednak kolejny model, Diamondback wyeliminował prawie wszystkie wady Vipera.
Nowymi konkurentami Logitecha i Razera są natomiast firmy A4Tech oraz Creative. A4Tech nie cieszy się zbyt dobrą opinią wśród graczy z racji wysokiej awaryjności produkowanych myszek. Dobrą opinię zdobył dopiero model SWOP-80, który jest praktycznie dużo tańszym klonem Logitecha MX500. Teraz A4Tech zabrał się za myszy dla graczy naprawdę poważnie i wprowadził zupełnie nową linię X7, obejmującą zarówno myszki kablowe, jak i bezprzewodowe (ale nie radiowe).
Creative z kolei nawiązał współpracę z najbardziej znanym graczem na świecie, Johnatanem "Fatal1ty" Wendelem. Inżynierowie Creative pod dyktando samego mistrza gier FPP przygotowali myszki podpisane jego pseudonimem. Jedna z tych myszy także bierze udział w naszym porównaniu.
Myszy to jednak nie wszystko. Niezbędne są także odpowiednie podkładki. Chociaż niemal wszystkie myszki dla graczy to modele optyczne, które w pełni poprawnie pracują na biurku, to jednak odpowiednia podkładka zapewnia im mniejszy opór przy ślizganiu oraz równomierną fakturę, dzięki której mysz precyzyjniej się "prowadzi".
Chociaż podkładki nie są głównym tematem tego artykułu, to jednak przedstawimy kilka modeli, które wykorzystaliśmy w naszym teście.
Podkładki testowe
Specjalnie na potrzeby tego testu od firmy Multimedia Vision wypożyczyliśmy trzy profesjonalne (i niestety drogie) podkładki dla graczy: Steelpad 5L, Icemat 2nd Edition oraz Razer Mantis Control. Do kompletu dorzucamy stosunkowo niedrogą podkładkę Media-Tech G@mer Pad oraz podkładkę ABIT Fatal1ty. Właściwości jezdne testowanych myszek sprawdziliśmy także bezpośrednio na zwykłym biurku (płyta MDF z okładziną drewnopodobną) oraz tanich podkładkach "reklamówkach".
Steelpad 5L
Steelpad to jedne z najpopularniejszych podkładek dla graczy na rynku. Najnowszy model należący do rodziny Steelpad oznaczony jest symbolem 5L. Podkładka jest dość duża - jej rozmiary to 38 × 28 cm. Przy tak dużych gabarytach raczej nie narażamy się na to, że mysz spadnie nam z podkładki podczas gry.
Steelpad 5L składa się z pięciu warstw: trzech rodzajów plastiku, tkaniny (z wierzchu) i specjalnej gumy. Podkładka jest sztywna - nie wygina się jak inne "szmacianki".
Steelpad 5L kosztuje 149 złotych.
Icemat 2nd Edition
Icemat to bardzo charakterystyczna linia podkładek. Charakterystyczna dlatego, że wykonano je... ze szkła. Pierwszy Icemat (Icemat Original) jest zupełnie przezroczysty. Druga edycja podkładki (Icemat 2nd Edition) jest nieco większa, w dodatku szklana płyta została odpowiednio zmatowiona, tak by pracowały na niej poprawnie myszki optyczne. Wierzchnia strona podkładki jest lekko chropowata, więc stawia większe opory myszkom niż Icemat Original. Dużo mniejszy opór stawia podkładka Steelpad 5L. Do Icemata dołączono jednak zestaw specjalnych ślizgaczy - Mice Skatez, które po przyklejeniu do stopek myszki sprawiają, że ta zaczyna ślizgać się po podkładce jak po lodzie.
Od spodu podkładki umieszczono sześć gumowych stopek, dzięki którym podkładka nie będzie się przesuwać po biurku.
Icemat 2nd Edition wyceniono na 149 złotych.
Razer Mantis Control
Razer Mantis Control to największa podkładka, jaką kiedykolwiek widzieliśmy. Jej wymiary to - uwaga - 43,5 × 35,5 cm! Trzeba dla niej zrobić naprawdę dużo miejsca na biurku! :-)
Tu, dla porównania, porównanie rozmiarów podkładki Razera do Steelpada 5L, Icemata czy typowej podkładki "reklamowej" (iiyama).
Mantis Control wykonana jest ze specjalnej pianki, pokrytej z wierzchu cienką tkaniną Fibertek. Niestety faktura materiału jest dość chropowata, więc przy dociśnięciu myszy do podkładki czujemy wyraźny opór przy poruszaniu gryzoniem. Mantis Control to na pewno podkładka dla posiadaczy bardzo lekkich myszek, którymi w dodatku powinni oni sterować przy pomocy opuszków palców. Zwolennikom przykrywania myszy całą dłonią Mantis Control może nie przypaść za bardzo do gustu.
Mantis Control została specjalnie przygotowana dla tych graczy, którzy lubią grać przy niskich ustawieniach czułości. Specjalna faktura tkaniny ma zapewnić niezwykle wysoką precyzję przy celowaniu.
Cena podkładki to 109 złotych.
Media-Tech G@mer MousePad
O podkładce G@mer MousePad wspomnieliśmy już wcześniej przy okazji naszej recenzji myszki Logitech G7. Podkładka jest znacznie mniejsza od opisanych przed chwilą (jej rozmiary to 27,5 × 22,5 cm), ale i zarazem znacznie tańsza (30 złotych).
G@mer MousePad to podkładka trzywarstwowa. Spodnia warstwa wykonana jest z gumy i zapewnia dobrą przyczepność do podłoża. Środkowa warstwa też jest gumowa, zaś wierzchnia to tworzywo przystosowane do współpracy z myszkami optycznymi i laserowymi.
ABIT Fatal1ty (prawdopodobnie podkładka reklamowa)
Podkładka ABIT Fatal1ty, podobnie jak Razer Mantis Control, wykonana jest z pianki przykrytej materiałem. Tym razem jednak materiał jest bardzo gładki, więc myszki idealnie ślizgają się po podkładce. Rozmiary ABIT Fatal1ty to 37 × 25 cm.
Niestety nie wiemy, ile kosztuje podkładka ABIT i czy w ogóle jest dostępna w sprzedaży. Dostaliśmy ją jako gadżet reklamowy, więc być może rozdawana jest po prostu za darmo.
Creative Sound Blaster X-Fi (podkładka reklamowa)
Podczas testów wszystkie porównywane myszy sprawdziliśmy także na podkładkach "reklamówkach". Ta reklamująca karty dźwiękowe Sound Blaster X-Fi jest podkładką trzywarstwową. Spodnią warstwę wykonano z gumy. Wierzchnia to kawałek przezroczystej folii. Między tymi warstwami umieszczono karteczkę z grafiką.
Rozmiary podkładki to 24 × 19 cm.
Czerwona teczka na dokumenty ATI - koszmar myszek optycznych
Jak się okazało, przetestowane przez nas myszki bez problemu działały na wszystkich opisanych powyżej podkładkach. Postanowiliśmy jednak utrudnić im zadanie. Jako podkładkę wykorzystaliśmy czerwoną teczkę na dokumenty, firmowaną przez ATI. Teczka jest tekturowa, śliska z wierzchu i zawiera wiele różnych odcieni czerwonego. Myszy optyczne nie znoszą czerwonych podkładek, bo podłoże podświetlają sobie właśnie diodą emitującą czerwone światło. Może się więc zdarzyć, że na czerwonych podkładkach będą się po prostu gubiły.
Przejdźmy do opisu głównych bohaterek tego testu.
Logitech G5 Laser Mouse
Mysz Logitech G5 zadebiutowała wraz z modelem G7. Oba gryzonie to najwyższe modele myszy przeznaczonych dla graczy, jakie obecnie ma w swej ofercie Logitech. G7 to Myszka bezprzewodowa, G5 wyposażona jest w kabel USB. Obie myszy są do siebie bardzo podobne pod względem funkcjonalności, a różnią się jedynie rodzajem plastiku, z jakiego zostały wytworzone, kolorami, a także tym, że G5 wyposażona jest w system ciężarków. Dlatego odsyłamy do naszej recenzji myszki G7, w której wszystkie jej funkcje opisaliśmy szczegółowo. Prawie wszystkie znajdą swe odzwierciedlenie w modelu G5.
Logitech G5 wykorzystuje identyczną obudowę, jak model G7. Obudowa ta zadebiutowała ponad trzy lata temu wraz z popularnym modelem MX700 i bardzo przypadła do gustu użytkownikom komputerów.
Dłoń idealnie leży na myszce, wręcz na niej odpoczywa. Niestety kształt myszy umożliwia wykorzystanie jej wyłącznie przez osoby praworęczne (lub leworęczne, które mysz trzymają w prawej dłoni).
Jak zapewnia Logitech, każdy egzemplarz myszy G5 jest pokryty trzema warstwami lakieru, a na końcu ręcznie szlifowany. Dominują kolory czarny, szary i rdzawy (tak, tak, G5 wygląda jakby rdzewiała!). Mysz posiada pięć przycisków i wciskaną rolkę, którą można także pochylać na boki.
Odmiennie od myszek G7 czy MX510, G5 jest po bokach szorstka w dotyku - czyli tam, gdzie trzymamy kciuk i mały palec. Tworzywo jest mniej przyjemne w dotyku od tego zastosowanego w myszkach MX700 czy MX900, ale za to mysz można dobrze utrzymać nawet w spoconej dłoni (a podczas dynamicznych strzelanin często graczom pocą się ręce). Myszy o gładkich obudowach mogą się niestety ślizgać, gdy spocą się nam dłonie.
Pod kciukiem (a właściwie nad) znalazł się tylko jeden przycisk, na co niektórzy narzekali już w komentarzach pod recenzją myszy G7. Aby wcisnąć przycisk, należy kciuk podnieść o centymetr ku górze (w stosunku do standardowej pozycji kciuka, w specjalnym zagłębieniu).
Pod rolką znalazły się dwa przyciski ("+" i "-") odpowiedzialne za regulację rozdzielczości optycznej myszy. Nawet bez instalowania sterowników można wybrać jeden z trzech trybów pracy myszy: 400, 800 lub 2000 DPI. Po lewej stronie mysz wyposażono w zestaw trzech diod, którymi gryzoń informuje o aktualnym trybie pracy.
Przewód łączący mysz z komputerem schowany jest w czymś, co przypomina sznurek - zamiast tradycyjnej otoczki "gumowej". Rozwiązanie to ma zapewnić większą "śliskość" przewodu, tak by ten nie przyklejał się do niektórych podkładek, biurka czy przedmiotów rozstawionych w pobliżu myszy (co czasem zdarza się w przypadku tradycyjnych kabli). Niestety sznurek jest dość sztywny, trochę za sztywny, naszym zdaniem.
Rolka w G5 jest przyjemnie wyczuwalna pod palcem, a przy obracaniu czuć lekki skok. Rolka nie tylko się wciska, ale i pochyla. Do obu pozycji rolki (wychylona w lewo, wychylona w prawo) także można przypisać dowolne funkcje (w tym wybrany skrót klawiszowy). Czasami jednak w ferworze walki zamiast wcisnąć rolkę może się nam zdarzyć, że pochylimy ją w lewo. Niektórym graczom może zatem przeszkadzać pochylana rolka. Funkcji niestety nie da się wyłączyć ani w żaden sposób zablokować. My jednak uznajemy pochylaną rolkę za zaletę modeli G5 i G7.
Parametry myszy Logitech G5 robią wrażenie: sensor laserowy (po raz pierwszy tego typu sensor zobaczyliśmy w myszy MX1000), rozdzielczość optyczna 2000 DPI (z możliwością obniżenia nawet do 400 DPI z krokiem co 50 DPI), przetwarzanie 6,4 mln pikseli/sekundę, prawidłowy odczyt położenia przy maksymalnym przyspieszeniu 20 G lub maksymalnej szybkość przemieszczania się myszy na poziomie 1,15-1,65 metra/sekundę, przesyłanie danych o położeniu w formacie 12-bitowym na każdą oś (G7 jest pod tym względem lepsza: koduje dane w formacie 16-bitowym), wreszcie przesyłanie danych o położeniu do komputera z szybkością 500 próbek na sekundę (500 Hz). Przyciski myszy mogą wytrzymać ponoć 8 milionów kliknięć, a stopki (ślizgacze) zedrą się dopiero po przejechaniu 250 km (co jednak w dużej mierze zależy od typu użytej podkładki). Stopki wykonano z politetrafluoroetylenu - czyli po prostu teflonu. Takie same stopki posiada mysz G7.
Wraz z myszką dostajemy tajemnicze, metalowe pudełko.
Zaglądamy do środka, a naszym oczom ukazuje się zestaw metalowych odważników, osiem ważących po 4,5 grama i osiem o wadze 1,7 grama.
Wyciągamy odważniki z pudełka i zastanawiamy się, gdzie je umieścić w myszce G5...
Zaglądamy na spód gryzonia. Wygląda podobnie, jak spód myszy G7.
Tam gdzie G7 miała wnękę na akumulator, w modelu G5 schowano specjalną szufladkę z otworami na odważniki. Wysuwamy zatem szufladkę i zapełniamy ją odważnikami.
Gdy już jesteśmy gotowi, wsuwamy szufladkę do wnęki. Myszka jest gotowa do pracy.
System odważników to swego rodzaju novum w myszkach dla graczy. Dotychczas zmuszani oni byli do odciążania lub dociążania myszek na własną rękę. Rozkręcali oni swoje gryzonie i usuwali z nich co cięższe i zbędne elementy (w modelu MX500 znajduje się specjalny metalowy element, którego zadaniem jest dociążenie myszy). Takie operacje powodowały jednak utratę gwarancji na mysz. Teraz będziemy mogli indywidualnie dobrać wagę gryzonia z dokładnością niemal do dziesiątych części grama! Możemy mysz dociążyć z przodu, z tyłu, z prawej strony lub lewej, zależnie od naszych preferencji.
Przeprowadziliśmy kilka eksperymentów z odważnikami, jednak nie czujemy zbyt dużych różnic. Mysz dociążana z jednej strony o kilka gramów tak naprawdę działa podobnie jak wcześniej. Dopiero gdy przekładamy mysz po podkładce możemy poczuć, że myszka jest za ciężka z przodu lub z tyłu. Sami musielibyście sprawdzić, czy system odważników w G5 w ogóle do czegokolwiek się Wam przyda.
G5 ma ponadto wymienny firmware. Logitech może poprzez nowy firmware dodawać myszy kolejne funkcje lub np. eliminować problemy z niektórymi podkładkami. Podczas testów nie napotkaliśmy na żadne problemy, chociaż podobno występowały one przy podkładkach Icemat Original przy pierwszej wersji firmware. My testy rozpoczęliśmy od wymiany oprogramowania do najnowszej wersji 1.1. Proces aktualizacji firmware przypomina wymianę BIOS-u na płycie głównej.
Prócz myszki i pudełka z odważnikami dostajemy także instrukcję obsługi i płytkę ze sterownikami.
Sterowniki te to popularny pakiet SetPoint, który Logitech dostarcza teraz ze wszystkimi swoimi myszkami i klawiaturami. Uzupełniono go o zakładkę Advanced Game Settings, która dostępna jest tylko w przypadku najnowszych myszek Logitecha zaprojektowanych z myślą o graczach (MX518, G5 i G7).
Z poziomu SetPoint możemy przypisać przyciskom myszki (z wyjątkiem lewego i prawego) dowolny skrót klawiaturowy czy jedną z predefiniowanych funkcji (przewijanie w lewo/prawo/górę/dół, "wstecz", "do przodu" itp.).
Możemy także regulować szybkość przemieszczania się kursora czy jego programową akcelerację (funkcje te są dostępne także w standardowych sterownikach myszy w Windows XP). Można również włączyć tryb rozpoznawania gier, w którym mysz może mieć wyłączoną programową akcelerację kursora czy wyłączone przypisane funkcje. Innymi słowy, jeśli zdefiniujemy dodatkowym przyciskom myszy funkcje w stylu "kopiuj" czy "wklej", używane przez nas w programach biurowych, to funkcje te mogą być automatycznie wyłączane po uruchomieniu gry.
Z poziomu zakładki Advanced Game Settings możemy zdefiniować pięć trybów czułości myszy z zakresu od 400 do 2000 DPI z krokiem co 50 DPI, a nawet z możliwością niezależnego regulowania czułości dla osi poziomej i pionowej! Tryby predefiniowane będziemy mogli potem zmieniać przyciskami pod rolką nawet w trakcie gry. Sama firma Logitech zaleca jednak ustawienie i używanie dwóch trybów, np. 2000 DPI do dynamicznej gry (bieganie, skakanie) oraz 400 DPI do precyzyjnego celowania. Wówczas podczas grania zależnie od potrzeby możemy szybko zmieniać czułość myszy.
Logitech G5 najlepiej czuje się na podkładce Steelpad 5L. Mysz świetnie się na niej ślizga i stawia niewielki (chociaż wyczuwalny) opór. Gorszym wyborem dla G5 jest Razer Mantis Control. Mysz Logitecha sama w sobie jest dość ciężka, a jeśli jeszcze dodatkowo położymy na niej dłoń, czuć przy poruszaniu ręką chropowatą teksturę podkładki. Natomiast sama podkładka jest miła w dotyku dla nadgarstka (przyjemnie ciepła).
Nie przypadła nam do gustu szklana podkładka Icemat 2nd Edition. Nie dość, że jest nieprzyjemna w dotyku (zimna!), to jeszcze oparta o nią dłoń szybko się poci i zostawia mokre plamy. Logitech G5 też niezbyt się lubi z Icematem. Jeździ po niej z wyczuwalnym oporem, a przy tym nieprzyjemnie hałasuje. Ponoć Icemat to podkładka nie do zdarcia. Jednak pewnie szybko zedrą się stopki myszy, jeśli nie zastosujemy dodatkowych ślizgaczy.
Na podkładce ABIT Fatal1ty mysz Logitecha czuła się wyjątkowo dobrze i ślizgała się po niej jak po maśle. Nie przypadła jej natomiast do gustu podkładka Media-Tech, na której stawiała odczuwalny opór.
Na żadnej ze sprawdzonych przez nas podkładek mysz Logitecha nie gubiła sygnału. Nawet na czerwonej teczce ATI, która potrafi sprawiać problemy tradycyjnym myszom optycznym, laserowy G5 spisał się na medal!
Razer Copperhead
Razer Copperhead to pierwsza mysz laserowa w ofercie Razera. Sprzęt krzyczy z pudełka hasłami "32 kB Onboard Memory powered by Razer Synapse", "1000 Hz Ultrapolling 1 ms Response" oraz "2000 DPI Laser powered by Razer Precision".
Sama myszka prezentuje się bardzo elegancko. Cała czarna, z białą rolką i dyskretnym logo Razera na grzbiecie, przedstawiającym trzy splecione węże.
Już po chwili zaczynamy odnosić wrażenie, że skądś już ten kształt znamy. Kładziemy obok mysz Razer Diamondback i wszystko staje się jasne: Copperhead wykorzystuje identyczną obudowę. Tak się przynajmniej może wydawać na pierwszy rzut oka...
...przynajmniej gdy patrzymy na obie myszki z góry. Tak naprawdę Copperhead jest o pół centymetra wyższy od Diamondbacka. Jeśli Diamondback dla kogoś był zbyt płaski, Copperhead powinien lepiej leżeć w dłoni.
Copperhead ma czarny, nieprześwitujący grzbiet, a Diamondback i Viper są przezroczyste i widać ich elektroniczne "bebechy". Dokładniejsza analiza wykazuje kolejne zmiany w obudowie nowego gryzonia Razera. Okazuje się, że zmodyfikowano także przyciski boczne. Ale o tym za chwilę.
Copperhead to mysz dość długa. Gabarytowo zbliżona jest do Logitecha G5.
Użytkownicy myszy Razer Diamondback często narzekali na bardzo niewygodne przyciski boczne. Inżynierowie Razera dokonali zatem pewnych zmian. Przyciski w Copperheadzie są sporo większe i łatwiej je nacisnąć. Po dwa przyciski umieszczono po obu bokach myszy.
Copperhead, podobnie jak inne myszy Razera, jest symetryczna. Z produktu korzystać mogą zarówno osoby prawo-, jak i leworęczne.
Po podłączeniu myszy do komputera jej boki, rolka oraz logo rozświetlają niebieskie kolory. Niebieskie w naszym egzemplarzu myszy, "Tempest Blue". W ofercie Razera dostępna jest też wersja z czerwonym ("Anarchy Red") i zielonym podświetleniem ("Chaos Green"). Podświetlenie wygląda bardzo ładnie, ale niektórych może irytować, a nawet rozpraszać. Niestety nie da się go wyłączyć. Dodatkowo logo rozświetla się i przygasa. Efekt jest bardzo ładny, jednak podczas pracy logo zasłaniamy dłonią, więc... i tak nie będzie go widać.
Copperhead to mysz bardzo lekka (waży ok. 90 g). Jej specyficzny kształt nie każdemu może przypaść do gustu. Mysz powinniśmy ściskać kciukiem i palcem serdecznym na wysokości gumowych, podświetlanych, antypoślizgowych gumek, biegnących po bokach myszy (tzw. Glowpipe). Być może niektórzy będą próbowali wcisnąć kciuk w wyżłobienie z boku myszy. O ile jednak nie macie dłoni pięciolatka, Wasze kciuki tam się w ogóle nie zmieszczą, a nawet jak je już wepchniecie, na pewno będziecie co chwilę wciskać jeden z przycisków bocznych. Lepiej trzymać kciuk na bocznej gumce, a w razie potrzeby opuszczać go na przyciski boczne (zamiast unosić ku górze, jak w myszkach Logitecha).
Niestety przy przenoszeniu myszki - czyli gdy skończyła się podkładka i trzeba było mysz przełożyć na środek podkładki - czasami zdarza się nacisnąć przypadkowo kciukiem jeden z przycisków bocznych.
Oba przyciski boczne po lewej stronie są umieszczone bardzo dobrze i komfortowo można je dosięgnąć przy pomocy kciuka (zakładając, że mysz trzymamy w prawej dłoni). Natomiast przyciski po prawej stronie są całkowicie bezużyteczne. Można je próbować przycisnąć przy pomocy palca serdecznego, ale trzeba go mocno podwinąć. Podczas dynamicznej gry zapomnijmy o przypisywaniu jakichkolwiek funkcji do przycisków po prawej stronie, bo nie będzie jak i kiedy je wcisnąć.
Pochwalić natomiast musimy dwa główne przyciski Copperheada. Są bardzo duże, świetnie pracują i wygodnie się je przyciska, niezależnie od punktu nacisku na klawisz. Słowa uznania należą się także dla rolki. Posiada ona niewielkie wyżłobienia, więc nie będzie się ślizgać nawet przy spoconych palcach. Przy obracaniu czuć wyraźny skok. Rolka wyśmienicie się naciska - przy naciskaniu na pewno nie dojdzie do przypadkowego obrócenia kółka, co czasami zdarza się w Logitechu G5. Rolka nie jest pochylana na boki. Tracimy tym samym dwa programowalne "przyciski", ale właśnie dzięki temu nacisk na rolkę jest taki pewny. Ta nigdy się nie odchyli przez przypadek w bok.
Kilka słów na temat technikaliów: Copperhead to mysz laserowa, podobnie jak Logitech G5. Promień lasera o długości fali 320 nm ma zapewnić myszce większą precyzję i lepszą pracę na trudnym terenie (odblaskowe czy szklane podkładki). Mysz potrafi pracować z maksymalną rozdzielczością optyczną 2000 DPI - czyli na odległości jednego cala potrafi zmierzyć 2000 różnych punktów położenia. Tak wysoką precyzją może się poszczycić bardzo niewielka liczba myszek na rynku (w tym Logitech G5 i G7 oraz A4Tech X-718).
Copperhead przesyła dane o swoim położeniu z częstotliwością nawet do 1000 Hz! Przekłada się to na opóźnienie przy przekładaniu położenia myszy na ekran komputera na poziomie zaledwie 1 ms. Konkurencyjny Logitech G5 potrafi próbkować sygnał z częstotliwością najwyżej 500 Hz, a typowe myszki USB osiągają poziom 125 Hz.
Podobnie jak G5, Copperhead umożliwia regulację czułości. Bez instalowania sterowników rozdzielczość zmieniamy dwoma bocznymi przyciskami po prawej stronie. Wspominaliśmy już, że koszmarnie niewygodnie się je naciska przy pomocy palców serdecznego i małego. Na szczęście po zainstalowaniu sterowników kontrola rozdzielczości dostępna jest poprzez przytrzymanie kciukiem przedniego przycisku bocznego, a jednocześnie kręcenie rolką. W ten sposób możemy ustawić czułość z dokładnością do 20 pozycji.
Wszystkie przyciski Copperheada można zaprogramować. Łącznie mysz udostępnia siedem przycisków do zaprogramowania: dwa główne, para przycisków z lewej strony, prawa z prawej i rolka. W Logitechu G5 nie można programować dwóch przycisków głównych.
Unikalną cechą myszki Copperhead jest 32 kB pamięci (Razer Synapse), w której można zapisać do pięciu różnych profili. Każdy profil może obejmować inne ustawienie rozdzielczości, inną częstotliwość próbkowania sygnału oraz inny zestaw zaprogramowanych przycisków. Profile zmieniamy przy pomocy przycisku umieszczonego na spodzie myszy.
Dzięki profilom zapisanym w pamięci myszki możemy ją podłączyć do innego komputera, wybrać przyciskiem odpowiedni profil i mysz działa tak, jak u nas w domu, podłączona do naszego peceta. Nie trzeba przy tym instalować żadnych sterowników, a mamy zaprogramowane przyciski czy odpowiednio ustawioną czułość! To prawdziwa gratka dla osób, które często uczestniczą w imprezach LAN Party i grają tam na udostępnionych przez organizatora komputerach.
Do myszy dołączono instrukcję (w języku polskim!) i płytkę ze sterownikami. Mysz w pełni poprawnie działa bez sterowników, ale jeśli chcemy zaprogramować jej przyciski czy zapisać własne profile, niezbędna będzie instalacja dołączonego oprogramowania.
Panel sterujący myszą ma charakterystyczny dla Razera wygląd.
Z poziomu panelu możemy zaprogramować przyciski, definiować profile, a także wymieniać firmware w myszy - podobnie jak w G5! Mysz dotarła do naszego laboratorium z firmware w wersji 6.13, jednak oprogramowania sprawiało problemy (występowała akceleracja wsteczna), więc natychmiast dokonaliśmy aktualizacji firmware'u do najnowszej wersji dostępnej na stronie RazerZone - 6.17 beta.
Panel udostępnia ponadto dodatkowe zakładki, z poziomu których możemy regulować czułość myszy, włączać lub wyłączać akcelerację (zaleca się jej wyłączenie w grach), regulację czułości rolki i szybkości dwukliku.
Co ciekawe, klawiszom myszy można przypisywać nie tylko skróty klawiaturowe, ale i całe makra! Kombos do Mortal Kombat pod jednym przyciskiem? Czemu nie?!
Razer Copperhead najlepiej czuje się na podkładce ABIT Fatal1ty. Mysz stawia minimalne opory, a duże gabaryty podkładki zapewniają jej sporo miejsca. Świetnym wyborem do Copperheada będzie też Steelpad 5L, na którym mysz także działa wyśmienicie. Co ciekawe, na podkładce Razer Mantis Control nie było już tak różowo. Wyraźnie czuć chropowatość podkładki, a mysz stawia opory podczas jazdy. Niektórzy nie lubią zbyt śliskich podkładek, więc może im Mantis Control przypadnie do gustu.
Na Icemata już narzekaliśmy wcześniej, ponarzekamy i teraz. Copperhead jeździ po podkładce niechętnie, a na dodatek nieprzyjemnie hałasuje. Natomiast mysz Razera bardzo polubiła się z podkładką Media-Tech. Jeśli wielka gabarytowo podkładka nie jest Wam niezbędna, G@mer MousePad będzie na pewno dobrym (i stosunkowo niedrogim) wyborem do Copperheada.
Żadna podkładka, w tym czerwona tekturowa teczka ATI nie zrobiły najmniejszego wrażenia na myszce Copperhead. Na wszystkich podłożach gryzoń radzi sobie tak samo dobrze i bez problemów przenosi ruchy dłonią na ekran komputera.
Razer oferuje ponadto opcjonalny, specjalny zestaw Copperhead Pro-Tools obejmujący specjalne ciężarki, którymi można dociążyć mysz (jeśli odczuwamy taką potrzebę), a także zaślepki do bocznych przycisków, jeśli te przeszkadzają nam w pracy. Do czego Razer niechętnie przyznaje się na swojej stronie, użycie zestawu Pro-Tools powoduje utratę gwarancji na mysz. Trzeba bowiem mysz samemu rozkręcić.
Creative Fatal1ty 1010 Mouse
Creative Fatal1ty 1010 Mouse to pierwsza mysz na rynku sygnowana pseudonimem jednego z najlepszych (a zdecydowanie najbardziej znanego) graczy na świecie - Johnatana "Fatal1ty" Wendela. Produkt został zaprojektowany i przygotowany pod dyktando samego mistrza. Czy przyszły posiadacz myszy Creative Fatal1ty 1010 Mouse ma zapewnione wygrane w międzynarodowych turniejach w grach FPP? Niezupełnie, ale konstrukcja myszy powinna pomóc w poprawieniu swoich statystyk.
Fatal1ty 1010 to optyczna mysz podświetlająca sobie podłoże zwykłą, czerwoną diodą LED. Inżynierowie Creative nie zdecydowali się jeszcze na sięgnięcie po technologię laserową. Mysz pracuje z maksymalną rozdzielczością 1600 DPI (technologia HD-Optix) - bardzo wysoko, chociaż trochę mniej niż G5 czy Copperhead.
Według danych producenta, Fatal1ty 1010 przetwarza skanowany obraz z szybkością 5,8 mln pikseli na sekundę i wytrzymuje przyspieszenie 15 G (oraz przemieszczanie z szybkością jednego metra na sekundę). Powyżej tych wartości mysz oczywiście się nie rozleci ;-), ale zacznie gubić sygnał. Dane o położeniu kodowane są z 16-bitową dokładnością dla każdej osi.
Jak już zapewne zauważyliście na naszych zdjęciach, Fatal1ty 1010 Mouse to mysz przeznaczona wyłącznie dla graczy praworęcznych. Zwracają uwagę dziwne kształty myszy. Jest zdecydowanie krótsza, a przy tym szersza od dwóch myszy opisanych przed chwilą. Taka konstrukcja gryzonia jest w pełni zaplanowana. Sam Fatal1ty nie kładzie całej dłoni na myszce, a trzyma ją samymi palcami. Tym samym grzbiet myszy nie ma kontaktu z wnętrzem dłoni. W przypadku dużych myszek w stylu G5 czy nawet Copperhead taka kontrola myszą jest nieco utrudniona, bo gryzonie siłą rzeczy wciskają się do dłoni. Krótszy tył w myszce Fatal1ty 1010 ma znacznie ułatwić sterowanie myszy palcami.
A czemu sterować myszą palcami, skoro znacznie wygodniej jest położyć na myszce całą dłoń? Jak czytamy w ulotce dołączonej do myszki, sterowanie czubkami palców ma kilka zalet nad "płaskimi palcami". Jeśli przemieszczamy mysz tylko samymi palcami, możemy ją przesunąć ze znacznie większą precyzją, niż gdy prowadzimy gryzonia całą ręką. Natomiast gdy musimy szybko przesunąć mysz, wówczas wystarczy ruszyć całym ramieniem.
Zgodnie z zaleceniami z ulotki, staraliśmy się trzymać mysz w dłoni dokładnie tak, jak zostało to zilustrowane na zdjęciach. Początkowo ciężko się było przyzwyczaić, ale już po godzinie grania taki sposób kontroli myszy zaczynał się zdawać naturalny. Ulgę jednak przyniósł powrót do myszy Logitecha, gdzie cała dłoń spoczywa na gryzoniu.
Technologia kontroli nad myszką przy pomocy samych palców została ochrzczona hasłem TrueGrip Technology. To jedna z kilku "technologii", jakie oferuje Creative Fatal1ty 1010 Mouse.
Kolejną jest system ciężarków G-Weight. Przyciski ładuje się do myszy od góry. Wystarczy wcisnąć duży, czerwony "przycisk", a ciężarek wysuwa się. Chwytamy go, podmieniamy na inny, wtykamy w otwór w myszy, lekko dociskamy, słyszymy ciche kliknięcie i ciężarek jest zainstalowany. Operacja wymiany ciężarków trwa zaledwie kilka sekund, więc na upartego możemy zmieniać wagę myszy nawet podczas gry! Gryzonia nie trzeba przy tym odwracać na plecy, jak Logitechowego G5.
Do myszki dołączone są trzy ciężarki: "kaliber lekki", czyli ciężarek o masie 3,5 grama, zapewnia myszy najmniejszą wagę, co jest istotne w bardzo dynamicznych grach akcji (Quake III Arena, Counter-Strike: Source), gdzie machamy myszą jak szaleni. Typowi użytkownicy komputerów zapewne stosować będą ciężarek "kaliber średni", którego masa wynosi 11 gramów. Z tym też ciężarkiem waga myszy była i dla nas najbardziej odpowiednia. Zwolennicy myszek ciężkich, takich jak np. MX700, zapewne zechcą zainstalować ciężarek "kaliber ciężki" o masie 26 gramów. Mysz staje się wtedy ociężała, ale jest bardzo precyzyjna przy celowaniu. Idealna dla snajperów w Counter-Strike'u czy Battlefieldzie.
Rozwiązanie z ciężarkami w Fatal1ty 1010 przypadło nam bardziej do gustu niż w Logitechu G5. Większe różnice masy ciężarków są bardziej odczuwalne i chociaż nie można regulować ciężaru myszy na lini przód-tył czy lewo-prawo (co dla nas jest nadmiarem szczęścia), to możliwość błyskawicznego odciążenia czy dociążenia myszy w jej centralnym punkcie ciężkości to świetna sprawa.
Kolejnym czynnikiem będącym raczej marketingową "ściemką" jest kabel SpeedWire ("szybki drut" - ciekawe, kto wymyśla takie nazwy?!). Kabel łączący mysz z komputerem wykonano z miedzianego drutu oczyszczonego z tlenków miedzi, co ma zapewniać szybszą transmisję sygnału. Kabel Creative Fatal1ty 1010 Mouse jest krótszy niż w przypadku innych myszek - ma 1,5 metra długości, więc elektrony podróżujące od myszki do gniazda USB mają krótszą drogę do pokonania. Ciekawe, kto zauważy różnicę na poziomie miliardowych części sekundy ;-) Dodatkową "atrakcją" jest pozłacany wtyk gniazda USB, ale z tym spotkaliśmy się już w przypadku myszek Razera.
Creative Fatal1ty 1010 to mysz szersza od G5 czy Copperheada. Chociaż wydaje się, że mysz posiada dwa główne przyciski, w rzeczywistości kawałek obudowy znajdujący się po prawej stronie prawego klawisza także okazuje się przyciskiem. Co zabawniejsze, po ułożeniu dłoni na myszce ciężko było się nam przyzwyczaić do tego, że prawy klawisz należy wciskać palcem środkowym (chociaż tym właśnie palcem wciskamy PPM na myszkach Copperhead czy G5!). Odruchowo cały czas wciskaliśmy trzeci przycisk, znajdujący się pod palcem serdecznym! Dopiero po kilku godzinach obcowania z myszką znów zaczęliśmy bezbłędnie wciskać prawy przycisk myszy (a w zasadzie... środkowy) odpowiednim palcem.
Główne klawisze przy wciskaniu wydają z siebie głośne kliknięcie. Nie będziemy na nie zwracać uwagi podczas gry, bo zagłuszać je będą efekty dźwiękowe, ale jeśli zechcemy poklikać trochę w nocy (grając ze słuchawkami, oczywiście), możemy pobudzić współlokatorów.
Pod rolką (swoją drogą, nie jest pochylana na boki) znajduje się malutki, przezroczysty guziczek. Służy on do szybkiej zmiany rozdzielczości (technologia "RapidRes"). Dostępne są trzy tryby pracy myszy: 400, 800 lub 1600 DPI. W każdym trybie guziczek podświetlany jest w innym kolorze: na zielono (400 DPI), pomarańczowo (800 DPI) lub czerwono (1600 DPI). Aby móc zmieniać rozdzielczość, nie trzeba instalować sterowników do myszy.
Guziczek wciska się dość niewygodnie: jest mały i stawia duży opór przy naciskaniu - zapewne dlatego, by nie dopuścić do przypadkowej zmiany rozdzielczości. Jak ktoś ma duże paluchy, może mieć spore problemy z wciśnięciem przycisku.
Podobnie jest zresztą z pojedynczym przyciskiem umieszczonym pod kciukiem. Jest malutki, ale już łatwiej się wciska. Wymaga lekkiego uniesienia i cofnięcia kciuka w stosunku do pozycji domyślnej (na lewym boku myszy znajduje się niewielkie wgłębienie na opuszek kciuka).
Po lewej stronie umieszczono także logo Fatal1ty, podświetlane jaskrawą, białą diodą. Może niestety rozpraszać, a światełka nie da się wyłączyć. Logo Fatal1ty ma ponoć odstraszać konkurentów, gdy zabierzemy naszą nową mysz na LAN Party. Wszyscy naokoło muszą zobaczyć, że mają do czynienia z nie lada zawodnikiem! ;-)
Od spodu mysz jest bardzo prosta. Widzimy sensor optyczny, podpis samego Fatal1ty (nie autentyczny, oczywiście, wydrukowany! ;-)), czyli jakoby certyfikat jakości gryzonia, a także cztery niewielkie, teflonowe ślizgacze, mające zapewnić minimalne opory i długą trwałość.
Do myszy dostarczono, tradycyjnie, instrukcję obsługi i płytkę ze sterownikami i panelem kontrolnym.
Panel kontrolny przypomina ten znany z kart Sound Blaster X-Fi, tyle że jest wykonany w czerwonej, a nie niebieskiej tonacji.
Z poziomu panelu możemy regulować szybkość pracy rolki, ustawić czułość myszy (chociaż równie dobrze można wykorzystać w tym celu przycisk na grzbiecie gryzonia), a także zaprogramować wszystkie pięć przycisków (trzy główne, rolkę i przycisk boczny). Niestety nie da się przyciskom przypisać dowolnego klawisza czy skrótu klawiszowego, a tym bardziej makro. Mamy tylko niezbyt długą listę dostępnych funkcji do wyboru. Brak możliwości zaprogramowania makro możemy przeboleć (szczerze mówiąc, nigdy taka funkcja nie była nam potrzebna), ale brak możliwości przypisania klawiszom myszy klawiszy alfanumerycznych z klawiatury to już poważna wada. Można próbować sobie radzić w inny sposób, np. przypisać klawiszom myszy przyciski w stylu "Delete" lub "Backspace", a następnie już w samej grze zbindować z tymi przyciskami często używane funkcje. Jest to jednak połowiczne rozwiązanie problemu.
Kolejna wada panelu Creative jest taka, że przyciski programujemy globalnie - przypisane im funkcje będą działały w każdej aplikacji czy grze. Nie da się przypisać oddzielnych funkcji dla każdej gry z osobna (co potrafi oprogramowanie Logitech SetPoint) lub też tworzyć profili (jak w przypadku Razera).
Nie można także wybrać innych, pośrednich wartości rozdzielczości myszy. Dano nam tylko trzy ustawienia (400, 800, 1600 DPI) i z tymi musimy się pogodzić. W zasadzie to ustawienia najbardziej optymalne, 400 DPI do celowania ze snajperki, 800 DPI do pracy, 1600 DPI do szybkiego biegania po korytarzach w Quake'u. Niektórym może brakować ustawienia 1200 czy 1000 DPI.
Mysz Fatality 1010 bardzo dobrze czuła się praktycznie na wszystkich sprawdzonych przez nas podkładkach. Najlepiej działała na Steelpadzie 5L, ale nie stawiała większych oporów nawet na chropowatym Razer Mantis Control! Oczywiście na Icemacie nieprzyjemnie hałasowała, ale efekt ten zaobserwowaliśmy na każdej sprawdzonej przez nas myszy w przypadku tej podkładki.
Niestety jedna z powierzchni sprawiła myszce Creative problemy - czerwona teczka reklamowa ATI. Chociaż niemal na całej powierzchni teczki mysz Fatal1ty 1010 radziła sobie bardzo dobrze, to wystarczyło najechać na czerwone logo ATI i sensor natychmiast zaczynał się gubić. To tylko jednostkowy przypadek, bo na innych podkładkach mysz Creative działała wyśmienicie. Przeprowadzony przez nas test wykazuje jednak przewagę myszy laserowych nad optycznymi. Zarówno na G5, jaki i Copperheadzie czerwone logo ATI nie zrobiło najmniejszego wrażenia.
A4Tech X-718
A4Tech (Affordable Technologies) dopiero wkracza na rynek profesjonalnych myszy dla graczy. Dotychczasowe produkty firmy nie cieszyły się zbyt dobrą opinią wśród pro-gamerów, chociaż gracze-amatorzy chętnie sięgali po mysz SWOP-80, czyli kopię Logitechowego MX500 (kosztującą przy tym jedną trzecią ceny oryginału).
Tym razem A4Tech na poważnie zamierza podbić serca graczy. Firma wprowadza nową linię zaawansowanych myszy o bardzo wysokich parametrach technicznych - X7. Obejmuje ona zarówno myszki z ogonkiem (kablem), jak i bezprzewodowe. Myszy bezprzewodowe nie są jednak produktami radiowymi. Wymagają specjalnej podkładki. Mysz w wyniku kontaktu z podkładką przesyła dane do komputera. Do portu USB podłącza się zatem nie mysz, a... samą podkładkę. To bardzo ciekawe rozwiązanie nie wymaga zatem stosowania baterii. Wadą jest to, że jesteśmy ograniczeni do jednej tylko podkładki, której nie możemy wymienić na żadną inną.
Dostępne są dwa modele myszy bezprzewodowych (BatteryFREE): X-708K, o rozdzielczości 800 DPI i X-716K o rozdzielczości 1600 DPI.
W naszym laboratorium przetestowaliśmy mysz przewodową, najwyższy dostępny obecnie w Polsce model należący do linii X7, oznaczony symbolem X-718. To mysz optyczna (niestety nie laserowa) o rozdzielczości maksymalnej aż 2000 DPI (z możliwością regulacji), podobnie jak Logitech G5 czy Razer Copperhead. A4Tech ma w swej ofercie także odmiany tej samej myszy o nieco niższej rozdzielczości: X-710 (o rozdzielczości 1000 DPI) oraz X-708 (800 DPI - tutaj nie da się obniżyć rozdzielczości). Nowością, jeszcze niedostępną na rynku polskim, są myszy X-710F i X-718F, którym dodano dodatkowy przycisk "3xFire" (jedno wciśnięcie przycisku jest równoznaczne z trzema kliknięciami lewym przyciskiem myszy). Najwyższy model myszy dostępny w ofercie A4Tech, X-750F to gryzoń o rozdzielczości optycznej aż 2500 DPI. Logitech i Razer mogą się schować ;-)
Wróćmy jednak do bohaterki tego rozdziału. Mysz X-718 to produkt o rozdzielczości 2000 DPI, z możliwością ustawienia dodatkowych alternatywnych trybów pracy: 1600, 1200, 800 lub 600 DPI. Pięć trybów pracy A4Tech określa mianem 5-DPI-Shift.
Mysz bardzo ładnie się prezentuje. Grzbiet myszy jest w kolorze "niebieski-metalic", z wymownymi ciemnymi obszarami udającymi wgniecenia (A4Tech pomysł zapożyczył z myszki Logitech MX518). Po bokach myszy oraz między jej dwoma głównymi przyciskami biegną gustowne, chromowane paski. Niektórym się spodobają, inni mogą je uznać za nieco kiczowate. Niestety "chrom" szybko się ściera z myszy. Nawet w naszym, stosunkowo nowym egzemplarzu myszy (ma może z miesiąc) w niektórych miejscach farba się pościerała i zaczyna wyłazić ciemny plastik. Aż włos się jeży na myśl, jak mysz będzie wyglądała za rok. Ale, ale - w końcu mysz ma przede wszystkim dobrze leżeć w dłoni i bezproblemowo przenosić ruch gryzonia na ekran. A to, jak wygląda, to przecież sprawa drugorzędna dla prawdziwego gracza! Jeśli jednak lubicie patrzeć na swoją mysz, A4Tech X-718 będzie Wam pewnie łamać serce już po kilku tygodniach użytkowania... ;-)
Obudowa myszy jest symetryczna. A jednak produkt został stworzony z myślą o graczach praworęcznych. Dwa dodatkowe przyciski sterowane kciukiem umieszczono tylko po jednej (lewej) stronie myszy. Mysz można oczywiście trzymać w lewej dłoni i leżeć będzie w niej praktycznie tak samo jak w prawej, jednak tracimy wówczas przyciski pod kciukiem.
A4Tech X-718 to mysz niewielka, chociaż nie aż tak mała, jak myszy przeznaczone do notebooków. Niestety z tego też względu nie leży w dłoni tak wygodnie, jak Logitech G5. Zadowoleni mogą być tylko posiadacze naprawdę drobnych dłoni.
Pod kciukiem obudowa myszy jest lekko chropowata. Niestety wcale nie poprawia to jej właściwości chwytnych. Palec po chropowatym obszarze nadal się ślizga. Z kciukiem jeszcze nie ma takich problemów jak z palcem serdecznym i małym, które spoczywają na prawej krawędzi myszy. Ponieważ mysz jest symetryczna i jej prawy bok nie zawiera odpowiednich wgłębień na wspomniane palce, więc palec serdeczny spoczywa domyślnie na "wybrzuszeniu" obudowy poniżej prawego przycisku myszy, a palec mały - na chropowatym obszarze naprzeciwko kciuka. Wystarczy jednak, że podczas dynamicznej gry spoci nam się ręka, a palec serdeczny zaczyna natychmiast zjeżdżać w zagłębienie, w którym spoczywa mały palec, który z kolei spycha w kierunku tyłu obudowy myszy. W ten oto sposób kończymy z obydwoma palcami nienaturalnie wygiętymi do tyłu. Poprawiamy palce do ich pierwotnej pozycji, ale już po chwili te znów ześlizgują się do tyłu.
To chyba najbardziej psuje nam obraz X-718. Skoro A4Tech postanowił zaoszczędzić dolara i zrezygnował z umieszczania dodatkowych przycisków na prawej krawędzi myszy, inżynierowie firmy mogli jednak lepiej wyprofilować gryzonia i stworzyć wygodne miejsca dla palca serdecznego i środkowego. A już zdecydowanie boki myszy powinny być bardziej szorstkie, lub wręcz pokryte gumą! Obecnie mysz jest zdecydowanie za śliska i źle się ją trzyma w dłoni. No chyba, że dłonie się Wam w ogóle nie pocą (w dodatku macie drobniutkie ręce), wówczas kształt myszy A4Tech może Wam odpowiadać.
Skoro już się czepiamy, ponarzekamy dalej. Oba przyciski pod kciukiem jakoś dziwnie pracują. Chodzą bardzo miękko i cicho klikają. Ciężko wyczuć, czy się je wcisnęło, czy nie. A4Tech chwali się, że w swojej myszy użył wysokiej klasy mikrostyków Omron (o żywotności 8 mln kliknięć). Chyba tylko dla przycisków głównych, bo przyciski pod kciukiem wykorzystują zupełnie inny typ mikrostyków. Dodatkowo przez szczelinę tuż nad tylnim przyciskiem widać czerwone światełko diody, którą mysz podświetla sobie podkładkę. Coś tutaj nie spasowały się zbytnio elementy A4Techowi. Światełko za dnia jest ledwie widoczne, ale w nocy, po ciemku, "wali po oczach".
Domyślnie oba przyciski pod kciukiem pracują odwrotnie niż te same przyciski w myszkach MX510 czy MX700. Przycisk z przodu myszy (łatwiej go sięgnąć kciukiem) działa jako "Do tyłu" (umożliwia np. cofanie się w przeglądarkach czy eksploratorze Windows), przycisk z tyłu działa jako "Do przodu". Jeśli przesiadacie się z Logitecha na A4Techa, na pewno na początku przyciski będą się Wam myliły. Na szczęście można je programować, ale o tym za chwilę.
Przyciski główne bardzo głośno pracują, podobnie jak w myszy Creative. Zwłaszcza w nocy mysz zwraca na siebie uwagę i może przeszkadzać współlokatorom w śnie.
X-718 wyposażona została w przycisk do zmiany rozdzielczości, umieszczony pod rolką (podobnie jak w Fatal1ty 1010 Mouse). Przycisk pracuje bardzo lekko, nie trzeba zmuszać go siłą do współpracy, jak w myszce Creative. Działa zawsze, nawet bez konieczności instalowania sterowników. Kolejne wciśnięcia przycisku powodują zwiększenie rozdzielczości w cyklu 600 → 800 → 1200 → 1600 → 2000 i ponownie 600 DPI. Każdemu ustawieniu towarzyszy podświetlanie rolki myszy w innym kolorze. I tak, przy ustawieniu 600 DPI rolka nie jest w ogóle podświetlona. Przy ustawieniu 800 DPI świeci na zielono, przy 1200 DPI - na żółto, 1600 DPI na czerwono, a przy 2000 DPI mruga na zmianę kolorami żółtym i czerwonym. Fakt podświetlenia rolki myszy uznajemy za dużą zaletę, bo zawsze wiemy, nawet bez poruszania myszą, w jakim trybie aktualnie pracuje. Szkoda jednak, że jest tylko jeden przycisk do regulacji rozdzielczości, zamiast dwóch (góra/dół). W ten oto sposób jeśli chcemy zmniejszyć rozdzielczość o jeden punkt (np. z 1200 na 800 DPI), musimy wcisnąć przycisk aż cztery razy. W ferworze walki nie ma na to na ogół czasu. Regulację rozdzielczości lepiej rozwiązano zatem w myszkach G5 (przyciski "+" i "i") czy Copperhead (świetnie działa tryb "wciśnięty przycisk pod kciukiem + obracanie rolką").
X-718 ma dobrze zaprojektowaną rolkę z drobnymi nacięciami, ułatwiającymi prowadzenie. Przy obracaniu czuć lekki skok rolki. Kółko nie jest pochylane. Przy naciskaniu raczej nie dochodzi do przypadkowego obracania.
A4Tech X-718 wyposażona została w bardzo cieniutki kabelek o długości 180 cm. Ma zaledwie 2,2 mm grubości. Jest dzięki temu znacznie bardziej giętki i mniej przeszkadza w pracy, zwłaszcza jeśli nie mamy zbyt wiele miejsca nad podkładką czy lubimy tam ustawiać różne przedmioty (kubki, pudełka z długopisami), które lubią zawadzać o kabel myszy. Kabel jest jednak dość delikatny i biada mu, jeśli niechcący przytrzaśniemy go szufladą w biurku. Przerobimy mysz na model bezprzewodowy...
X-718 ma sześć ślizgaczy, po dwa większe z przodu i z tyłu myszy oraz dwa mniejsze, umieszczone bardzo nietypowo, po bokach sensora. Od spodu myszy znalazła się też etykietka z legendą kolorów podświetlenia rolki i przypisanych im rozdzielczości, na wypadek, gdybyśmy nie mieli pod ręką instrukcji.
Do myszy dołączono narzędzie podmieniające standardowy, windowsowy panel "Właściwości myszy". Z jego poziomu można regulować czułość myszy, włączać/wyłączać akcelerację, zmieniać kształt kursora myszy, a także programować jej przyciski.
Można także zdefiniować dwa panele szybkiego dostępu, NetJump i LuckyJump, umożliwiające szybkie wywołanie np. programu pocztowego czy przeglądarki internetowej, albo pokazanie pulpitu Windows. Panele można skonfigurować według własnych preferencji, tak by mieć szybki dostęp do ulubionych programów i gier, niekoniecznie tych, które predefiniowali programiści A4Techa.
Jeśli zaś chodzi o programowanie przycisków to jest ono niemal tak rozbudowane jak w przypadku myszy Razer Copperhead. Klawiszom myszy (z wyjątkiem LPM - lewego przycisku myszy) można przypisać bardzo wiele różnych funkcji, dostępnych z rozwijanej listy. Można ponadto przyporządkować dowolny klawisz czy skrót klawiaturowy (tego nie potrafi mysz Creative Fatal1ty 1010), a nawet makro (to potrafi, prócz A4Techa, tylko Copperhead).
Niestety klawisze programujemy globalnie. Nie da się stworzyć kilku odrębnych profili dla różnych gier.
Do myszki dołączono także ciekawe narzędzie, A4Tech USB Mouse Quality Testing Program lub - inaczej - miceJUDGE. To aplikacja mierząca jakość myszy dla graczy. Instaluje specjalny sterownik przechwytujący ruchy myszy, a następnie stara się ocenić, czy mysz regularnie przesyła dane o swoim położeniu (np. co 8 ms przy częstotliwości portu USB 125 Hz) i czy żadne dane nie są gubione. Następnie na podstawie otrzymanych danych generuje wykres i ocenia jakość myszy. Na myszce G5 uzyskaliśmy wynik 92 punktów. X-718 oczywiście uzyskuje więcej - 95 punktów. A4Tech zapewnia, że jego narzędzie jest obiektywne. Czy X-718 naprawdę łoi skórę jednemu z najwyższych modeli myszy Logitecha dla graczy?... Nie mówimy "nie", bo - jak się okaże za chwilę - G5 wcale taki idealny nie jest.
A4Tech X-718, jak większość opisywanych tutaj myszek, najlepiej czuje się na podkładkach pokrytych z wierzchu tkaniną ("szmaciankach"). Nasz faworyt to - ponownie - Steelpad 5L, na którym X-718 jeździ najprzyjemniej. O dziwno, myszka A4Techa polubiła się także z chropowatym Razerem Mantis Control. Lepiej jeździ też po szklanym Icemacie, przy czym hałasuje znacznie mniej niż Logitech G5. Icemat zdecydowanie nie przypadł nam jednak do gustu.
A4Tech idealnie jeździ po podkładce Media-Tech G@mer MousePad. Nie trzeba myszy wcale wymieniać ślizgaczy. Podobnie X-718 radzi sobie też na bardzo gładkiej podkładce ABIT Fatal1ty.
X-718 nie zdała natomiast testu na czerwonej teczce ATI. Gdy myszą jeździliśmy po cieniowanej grafice, radziła sobie bardzo sprawnie, ale jak tylko najechała na czerwone logo ATI... kursor na ekranie zamierał. Przyszli posiadacze X-718 zdecydowanie powinni unikać czerwonych podkładek lub nawet tych zawierających czerwone elementy o kolorze zbliżonym do koloru logo ATI.
Myszy w grach
Wszystkie cztery myszy ostro katowaliśmy w grach - do tego zostały przecież stworzone. Skupialiśmy się raczej na tytułach typu FPP, jak Counter-Strike: Source, Serious Sam 2: Quake 4 czy Far Cry, gdyż to w nich mysz musi się najbardziej wykazać. Gdy potrzeba, musi bardzo szybko przenosić ruch na ekran komputera, a także - ułamek sekundy później - zamienić się w ultraprecyzyjne narzędzie wspomagające celowanie ze snajperki w postać o wielkości kilku pikseli. Przy szalonych pogoniach w Counter-Strike czy Serious Sam 2 mysz nie może zgubić sygnału, nawet przy niskim ustawieniu czułości. Dlatego też sprawdzaliśmy również występowanie efektu akceleracji wstecznej (jeśli występuje, mysz w ogóle nie reaguje na bardzo szybkie przemieszczanie lub rysuje linie albo pokręcone zawijasy nie mające nic wspólnego z rzeczywistą drogą myszy po podkładce).
Może zaczniemy od myszy, do której najciężej się było przyzwyczaić - Creative Fatal1ty 1010 Mouse. Początkowo cały czas łapaliśmy się na opieraniu całej dłoni na myszce, tak że palce wystawały daleko poza obręb gryzonia. Gdy chwytaliśmy mysz opuszkami palców, zgodnie z zaleceniami samego Fatal1ty, mysz leżała "jak powinna", ale na pewno nie była to dla nas pozycja wygodna. Po dwóch godzinach mordowania w Counter-Strike'u nawet udało się do nowych warunków przyzwyczaić, ale powrót do dużej gabarytowo G5 odczuliśmy jak wielką ulgę.
Przy niskich rozdzielczościach (400 i 800 DPI) efekt akceleracji wstecznej nie występował. Szalenie szybkie przemieszczanie myszy po podkładce było dokładnie przenoszone na ekran komputera.
Niestety przy rozdzielczości 2000 DPI efekt akceleracji wstecznej zaczął występować. Mysz rysowała "ptaszki" - łamane odcinki, mimo że gryzoń w rzeczywistości jechał po podkładce prawie po linii prostej - po skosie z dolnego lewego rogu podkładki ku rogowi górnemu prawemu.
Zaznaczamy, że testy na występowanie efektu akceleracji wstecznej przeprowadzamy zawsze przy najniższym ustawieniu czułości oraz wyłączonej akceleracji kursora myszy. To naprawdę ekstremalne warunki i 99% z Was nie odczuje w ogóle tego efektu.
Dodatkowo, problem w przypadku myszy Creative wcale nie jest poważny, bo przy wysokim ustawieniu rozdzielczości mysz jest bardzo czuła i nikt nie będzie nią szalenie szybko machał po podkładce. W grach typu FPP większość z Was zapewne pozostanie przy trybie 800 lub nawet 400 DPI. Dlatego efektem akceleracji wstecznej na Fatal1ty 1010 nie ma się co przejmować.
Nie podeszła nam także za bardzo mysz A4Tech ze względu na jej mało ergonomiczny kształt (zsuwające się palce serdeczny i mały - pisaliśmy o tym wcześniej), brak gumy po bokach, pod wspomnianymi palcami i kciukiem, a także ze względu na małe gabaryty. To raczej mysz dla bardzo młodych lub drobnych graczy. Starsi gracze uznają mysz za zbyt małą, chyba że lubią prowadzić myszy samymi palcami, tak jak wspomnianego gryzonia Creative.
X-718 świetnie wypadła w testach na akcelerację wsteczną. Nie gubiła sygnału przy żadnym ustawieniu, idealnie przenosiła swoje położenie na ekran. Brawa dla A4Techa! Jedyne, co myszce X-718 może sprawić problemy to czerwone, odblaskowe podkładki, ale zakładamy, że raczej mało który gracz z takich korzysta.
Razer Copperhead to - teoretycznie - prawdziwy cud techniki. Swymi parametrami Copperhead rzuca na kolana konkurencję. A jednak mysz nie jest pozbawiona wad.
Prócz niewygodnej obudowy, o czym pisaliśmy już wcześniej, Copperhead miał niestety problemy z akceleracją wsteczną. Na początku nawet bardzo duże, bo mysz gubiła się nawet przy niezbyt szybkim przemieszczaniu. Znaczną poprawę przyniosła wymiana firmware na najnowszą oficjalną wersję 6.17b, chociaż nadal idealnie nie jest. Bardzo szybkie machanie ręką powoduje, że mysz wciąż się gubi...
Z ciekawości pobraliśmy także jeszcze nowszą wersję firmware, nieoficjalną betę 6.17i (do pobrania stąd). Przeprowadziliśmy wymianę oprogramowania w myszy, ale efekt akceleracji wstecznej wciąż występuje. Co ciekawe, Diamondback nie ma problemów z akceleracją wsteczną!
Wreszcie Logitech G5 - nasz faworyt. Okazuje się, że przy niskich ustawieniach czułości mysz poległa tak samo, jak Copperhead... Tutaj także występuje efekt akceleracji wstecznej. Trzeba co prawda szalenie szybko machać ręką, by zaobserwować gubienie się myszy, w dodatku efekt występuje tylko przy najniższych ustawieniach czułości, ale jednak jest. Co ciekawe, akceleracja wsteczna nie występuje w przypadku myszek MX510 czy MX518.
Dodatkowo gabaryty i masa G5 nie każdemu mogą odpowiadać. Mysz jest dość spora i nawet bez odważników nie należy do wagi piórkowej (waży wtedy ok. 100 gram). Gryzoń dobrze leży w całej dłoni, ale już gorzej prowadzi się go samymi palcami, aczkolwiek jest to jak najbardziej wykonalne i nie ma żadnych przeciwwskazań, by tak właśnie kontrolować ruchy myszą.
Co wybrać?
Po intensywnych testach czterech popularnych myszy dla graczy wreszcie możemy przejść do wniosków końcowych. Spośród przetestowanych gryzoni, naszym faworytem jest Logitech G5. Mysz idealnie leży w dłoni, boki ma wykonane z szorstkiego plastiku, więc nie ślizga się nawet przy spoconych palcach, ma świetnie rozwiązaną regulację rozdzielczości (klawisze "+" i "-"), a dostarczana jest z rozbudowanym oprogramowaniem, dzięki któremu możemy dowolnie programować jej klawisze, a także tworzyć własne rozdzielczości, np. 1450 DPI. Wadą G5 są duże gabaryty, więc młodszym graczom może nie leżeć zbyt dobrze w dłoni. Poprawy wymaga także rolka, która przy próbie wciśnięcia ma tendencję do pochylania się w lewą stronę. G5 jest ponadto nieprzyzwoicie droga - jej sugerowana cena to 289 złotych, a najtaniej udało nam się ją znaleźć za 250 złotych (na aukcji internetowej). Fakt, że mysz cierpi na problem akceleracji wstecznej, to kolejna skaza na obrazie G5. Z ekonomicznego punktu widzenia lepiej oszczędzić trochę grosza i kupić mysz MX518, która G5 tak naprawdę niewiele ustępuje.
Nie przekonał nas do siebie Copperhead. Chociaż mysz ma kilka rozwiązań, którymi góruje nad G5 (świetna rolka, pamięć umożliwiająca zapisanie kilku profili), to jednak nie odpowiada nam jej kształt. Copperhead niestety także ma problemy z akceleracją wsteczną.
Creative Fatal1ty 1010 Mouse to bardzo oryginalna myszka. Zupełnie odmienna od trzech pozostałych produktów, co jednak nie znaczy, że lepsza. Kształt myszy jest bardzo nietypowy i mysz może przypaść do gustu tylko tym graczom, którzy sterują gryzoniem wyłącznie przy pomocy palców. Ale nawet oni mogą mieć problemy z przystosowaniem się do nowego kształtu myszy.
Produkt sygnowany pseudonimem Fatal1ty należy pochwalić za ciekawie rozwiązany system ciężarków. Niestety zastosowany sensor optyczny z podświetleniem diodą LED ustępuje możliwościami nowoczesnym sensorom laserowym. Creative gubi się na niektórych podłożach, o czym sami się przekonaliśmy przy próbie używania myszy na czerwonej, odblaskowej teczce.
Wreszcie najtańszy zawodnik - A4Tech X-718. Produkt kupić można za niewiele ponad 70 złotych, czyli mniej niż jedną trzecią ceny G5 czy Copperheada! Za tę kwotę otrzymujemy optyczną mysz z rozdzielczością 2000 DPI (i możliwością obniżenia trybu pracy nawet do 600 DPI), programowalnymi przyciskami i idealnie przenoszącą ruchy dłoni na ekran komputera bez nieprzyjemnego efektu akceleracji wstecznej. Mysz co prawda nie leży idealnie w dłoni i jest zbyt śliska, ale przy tej cenie nie ma co narzekać. Dla niezbyt zamożnych graczy na pewno będzie to produkt wart polecenia.
Do zakupu myszy każdy z Was musi podchodzić jednak indywidualnie. Opisane przez nas modele są do siebie zbliżone pod względem funkcjonalności i parametrów technicznych, jednak sam ich kształt może w bardzo dużym stopniu wpływać na Wasz komfort pracy i grania. Dwa gryzonie wyróżniliśmy (jeden dostał nawet naszą redakcyjną Rekomendację), jednak Wasz wybór może być odmienny od naszego.
Przed zakupem myszy zalecamy Wam jednak położenie na wybrance dłoni, a jeśli macie taką możliwość, spróbujcie wypożyczyć mysz od znajomego na dwie-trzy godziny. Po tym czasie będziecie już pewni, czy kształt myszy Wam odpowiada. Jeśli nie gracie przy bardzo niskich ustawieniach czułości, problem akceleracji wstecznej też nie powinien Was dotyczyć. Być może to właśnie myszy Copperhead i Fatal1ty 1010 - dla nas niewygodne - będą idealnie leżały w Waszych rękach.
Zanim podejmiecie decyzję o zakupie, koniecznie wypróbujcie mysz osobiście. Pamiętajcie, że mysz to nie karta graficzna, którą schowacie do wnętrza komputera. Od myszy w ogromnym stopniu zależeć będzie Wasz komfort pracy, a także Wasze dobre samopoczucie (świecący Copperhead naprawdę robi duże wrażenie!). Dlatego apelujemy jeszcze raz: nie kierujcie się przy zakupie wyłącznie naszą opinią. Dotknijcie opisanych myszek i sami stwierdzicie, czy zgadzacie się z naszym zdaniem, czy nie.
Do testów myszy dostarczyły firmy:
Creative (Creative Fatal1ty 1010 Mouse) Logitech (Logitech G5) Megabajt (A4Tech X-718) Multimedia Vision (Razer Copperhead)
Ceny: Logitech G5: 250-290 złotych Razer Copperhead: 230-270 złotych Creative Fatal1ty 1010 Mouse: około 200 złotych A4Tech X-718: 75-89 złotych