Sprzęt trafił do nas w podobnych opakowaniach. Oba urządzenia zachęcają użytkowników hasłami o wbudowanym tunerze radiowym, możliwością zapisywania dźwięku oraz, w przypadku wersji Manhattan, kolorowym wyświetlaczem wykonanym w technologii OLED (Organic Light Emitting Diode). Na opakowaniu wersji Texas zapisano jedynie 128 MB wbudowanej pamięci. Jednak pierwsze włączenie odtwarzacza pozwoliło zauważyć, że mamy do czynienia dwukrotnie pojemniejszym modelem. Całe szczęście, że pomyłka nastąpiła w ten sposób, a nie odwrotnie ;-)
W obu pudełkach zmieszczono tylko to, co jest koniecznie potrzebne w przypadku tego typu urządzeń. Poza odtwarzaczami mamy więc tam słuchawki, płytki z oprogramowaniem, instrukcje obsługi napisane po polsku oraz, w przypadku wersji Texas baterię AAA (model Manhattan zasilany jest wbudowanym akumulatorem).
Na płycie zamieszczono sterowniki oraz oprogramowanie pozwalające na zarządzanie danymi zapisanymi w pamięci odtwarzacza, konwertującymi zapisane przez niego dźwięki oraz odszyfrowującymi pliki. Tutaj podobieństwa kończą się. Przyjrzyjmy się odtwarzaczom po kolei.
Texas
Pierwszy z modeli, co widać już od pierwszej chwili, jest dużo prostszy. Swym wyglądem przypomina wręcz tanie odtwarzacze sprzedawane na Allegro. Ekran modelu to niewielki graficzny wyświetlacz LCD, podświetlany nieco nierównomiernie na niebiesko. Całość otoczona jest lustrzanym panelem. To wszystko, co widać na czołowej części odtwarzacza.
Na brzegach modelu Texas znalazły swe miejsce wszystkie przełączniki. Są tam cztery przyciski oraz przełącznik typu jog-dial. Prócz tego, na jednym z końców prostopadłościennej bryły zainstalowano mikrofon, gniazdo słuchawek oraz interfejs USB.
Tył odtwarzacza to gniazdo dla baterii AAA oraz jeden przełącznik blokujący działanie przycisków. Tutaj pierwszy kłopot. Przesuwanie przycisku Hold to wyjątkowo niewygodna czynność. Nie dość, że jego przesuwanie wymaga niemałej siły, to mające ułatwiać całą operację wypustki na suwaku są na tyle ostre, że raczej przeszkadzają, zamiast pomagać.
Na obudowie odtwarzacza zainstalowano jeszcze uszko dla sznurka od słuchawek. W obu modelach producent zaproponował takie same słuchawki.
Bardzo długie obudowy słuchawek przechodzą w przewody ukryte w obleczonych plastikową osłoną sznureczkach. Całość służyć ma jednocześnie jako słuchawki, sznurek na szyję do zawieszania odtwarzacza oraz, podczas wykorzystania tunera radiowego, jako antena. Jeśli coś jeszcze może zwracać uwagę w budowie słuchawek to ich wtyczki. 3,5-milimetrowe złącza mini jack nie kończą się, jak to przeważnie bywa, w plastikowych obudowach, ale w niewielkich, metalowych końcówkach. Wygląda to całkiem efektownie.
Tym, co cieszyć może po włączeniu odtwarzacza to menu dostępne także w języku polskim, choć bez polskich „ogonków”. Menu pozwala na wybranie trybu działania odtwarzacza (muzyka, nagrywanie, odtwarzanie nagrań, radio), a także na wprowadzenie modyfikacji w ustawieniu parametrów działania odtwarzacza (ustawienie długości trwania podświetlenia, języka menu, czasu automatycznego wyłączania i usypiania odtwarzacza, kontrastu LCD oraz trybu połączenia z komputerem, sprawdzenia stanu pamięci czy aktualizowania oprogramowania firmware).
Pierwsze wrażenie przy bawieniu się „teksańskim” menu to jego nadmierne skomplikowanie. Wydaje się, że producent postanowił jak najbardziej rozdrobnić poszczególne działy menu, zamiast nieco logiczniej je pogrupować. Jednak to kwestia gustu. Na szczęście ikony menu są odpowiednio opisane. Obsługa nie jest nazbyt kłopotliwa.
Tym samym przełącznikiem, który wprowadza użytkownika do menu głównego, podczas odtwarzania dostajemy się do opcji dedykowanych tej funkcji modelu Texas, w tym do siedmiu ustawień equalizera, odtwarzania utworów w pętli, ustawiania szybkości odtwarzania (po osiem stopni szybszego i wolniejszego odtwarzania) oraz nastawiania zegarka. Wejście do menu głównego odtwarzacza podczas odtwarzania muzyki powoduje niestety wstrzymanie jej odgrywania.
W opcjach nagrywania dźwięku z wbudowanego mikrofonu użytkownikom pozostawiono opcję wyboru folderu, w którym znaleźć ma się nagranie, oraz jego jakości. Możliwy jest tu zapis plików WAV z maksymalną jakością na poziomie 32 Kb/s. Plikom zostaje nadana nazwa wraz z datą nagrania.
Tuner radiowy pozwala na przeszukiwanie częstotliwości japońskich 76 MHz do 90 MHz i amerykańskich (87-108 MHz), nazwanych w odtwarzaczu ”normalnymi”. Odtwarzacz pozwala na automatyczne przeszukiwanie eteru, jak i na ręczne dostrajanie wybranych stacji.
Także i tutaj możliwe jest nagrywanie dźwięku. Tak jak w przypadku zapisywania dźwięków z wbudowanego mikrofonu, i tutaj maksymalna jakość zapisu to 32 Kb/s w plikach WAV. Identycznie jak w przypadku słuchania plików muzycznych, przejście do menu powoduje przerwę w odtwarzaniu radia.
Tak jak w wielu innych odtwarzaczach, tak i w tym wypadku anteną radiową są słuchawki.
Ciekawą opcją jest możliwość szyfrowania plików, które możemy przenosić w pamięci odtwarzacza. Texas może pracować jako zwykła przenośna pamięć, lub zabezpieczona. Oprogramowanie dostarczone wraz z odtwarzaczem pozwala na ograniczenie dostępu do pamięci hasłem.
Kiedy użytkownik zdecyduje się na zabezpieczenie danych przenoszonych w pamięci odtwarzacza, musi użyć specjalnej aplikacji dodawanej wraz z urządzeniem. Pozwala ona na wybranie hasła oraz nazwy użytkownika. Możliwe jest stworzenie tylko jednej zabezpieczonej partycji w pamięci modelu Texas. Dzięki mini aplikacji użytkownik może mieć kontrolę nad wielkością zabezpieczonej partycji.
Kiedy odtwarzacz zostanie podłączony do komputera, w zabezpieczonej partycji (w czasie kiedy Texas pracuje w opcji Multidysk, obie partycje, zabezpieczona i niezabezpieczona, są widoczne) znaleźć można jedynie niewielki program, pozwalający na wprowadzenie hasła i loginu. Po poprawnym zweryfikowaniu danych użytkownik otrzymuje dopiero dostęp do zabezpieczonych danych.
Rozwiązanie to byłoby jeszcze ciekawsze, gdyby nie konieczność wykorzystania oddzielnego przewodu USB w odtwarzaczu. Bez niego nie da się podłączyć pamięci do komputera. Brak wbudowanego portu zmniejsza elastyczność posługiwania się zabezpieczoną partycją z danymi.
Manhattan
Pomijając pewne podobieństwa w interfejsie użytkownika, Manhattan to zupełnie inny odtwarzacz. Już na pierwszy rzut oka widać, że ma większy ekran i zrywa ze stylem prezentowanym przez wersję Texas. Manhattan jest nieco mniejszy od swojego poprzednika. To zasługa wbudowanej baterii.
Wszystkie przyciski odtwarzacza zgromadzono na jednej ze stron urządzenia. Za sterowanie odpowiada siedem guzików. Wśród nich znalazł się m.in. przycisk odpowiadający za resetowanie odtwarzacza (podczas prób z odtwarzaczem ani razu nie pojawiła się konieczność jego wykorzystania.). Zauważyć trzeba, że na odtwarzaczu zabrakło przesuwanego przełącznika blokującego klawisze. Za uruchomienie i dezaktywację funkcji „hold” odpowiada tu dłuższe przytrzymanie przycisku głośności.
Po przeciwnej stronie odtwarzacza zainstalowano gniazdo słuchawkowe oraz USB. Na boku modelu Manhattan znalazło się jeszcze miejsce na uszko dla linki od słuchawek. Oba modele posiadają takie same słuchawki.
Po włączeniu odtwarzacza wita on nas dwukolorowym ekranem wykonanym w technologii OLED. To miła odmiana po poprzedniku z prostym wyświetlaczem LCD. Wyświetlacz oferuje kontrastowy, żółty i turkusowy kolor grafiki i czcionek. Przy nastawieniu na najwyższy poziom kontrastu niemal razi :). Ale to dobrze. Nawet przy ostrym oświetleniu słonecznym nie ma kłopotu z odczytywaniem wskazań monitorka.
Podczas odtwarzania plików muzycznych, kolorowy ekran wykorzystywany jest nie tylko do prezentowania informacji o pliku. Pojawia się tez na nim niewielki, „skaczący” equalizer. Poza nim przedstawiane dane wyczerpująco informują o głośności, stanie baterii, czasie odtwarzania, oczywiście o nazwie utworu i jego parametrach.
Podczas odtwarzania możliwe jest włączanie pętli, wybór siedmiu nastawień charakterystyki odtwarzanego dźwięku, oraz rozbudowana kontrola nad fragmentami nagrań wybranymi do powtarzania. Mamy tam wybór liczby powtórek oraz czas, jaki ma mijać między kolejnymi ich odtworzeniami. To opcja, która może przydać się osobom ćwiczącym ze swoim odtwarzaczem język obcy.
Tak jak poprzednik, tak i Manhattan zapewnia nagrywanie dźwięków z wbudowanego mikrofonu w jakości do 32 Kb/s. Materiał zapisywany jest w pliku będącym jednocześnie oznaczeniem daty nagrania.
Wbudowany tuner radiowy pozwala na przeszukiwanie zakresu od 87 MHz do 108 MHz. Antena radiowa to oczywiście przewód słuchawek. Tak jak Texas, tak i Manhattan radzi sobie z nagrywaniem plików z audycji dźwiękowych. Niestety nie są one konwertowane do zbiorów MP3, ale tak samo jak w wypadku wykorzystania funkcji cyfrowego dyktafonu, zapisywane jako zbiory WAV (32 Kb/s).
W tym miejscu w menu znajdują się dodatki, których próżno szukać w wersji Texas. Po pierwsze to funkcja zwana E-Book, po drugie, książka telefoniczna.
Opcja obsługi elektronicznych książek to nic innego, jak tylko możliwość odczytywania przez odtwarzacz plików tekstowych z rozszerzeniem TXT. Niestety mimo polskiego interfejsu użytkownika, polskie „ogonki” zarówno w menu jak i w tekstach nie pojawiają się. Zamiast nich, w niektórych miejscach widać „krzaczki”. Pozbawienie tekstu znaków właściwych naszemu językowi nieco poprawia wygodę czytania.
Książka telefoniczna daje z kolei możliwość zapisania w pamięci odtwarzacza numerów telefonów oraz odpowiadających im kontaktów. Wprowadzania numerów nie dokonuje się jednak z poziomu odtwarzacza, ale dzięki dodatkowej aplikacji działającej w komputerze. Pozwala ona na zapisanie do stu numerów telefonicznych, które następnie mogą być wyeksportowane do odtwarzacza. To ciekawa opcja, ale w dobie telefonów komórkowych potrafiących samodzielnie przechowywać numery telefoniczne raczej mało użyteczna.
Tak jak w modelu Texas, możliwe jest tu zastosowanie odtwarzacza w funkcji przenośnego dysku flash. Ta funkcja może być lepiej spełniana przez model Manhattan, gdyż wyposażono go w szybki interfejs USB 2.0. Texas działa z wolniejszym interfejsem USB 1.1.
Oprogramowanie pozwala na szyfrowanie danych zapisywanych na dysku flash. Jak zapewnia producent, tylko znajomość loginu i hasła dać może dostęp do zabezpieczonych tym sposobem plików.
Oba odtwarzacze potrafią pracować w funkcji cyfrowego dyktafonu. Na większych odległościach nagrywanie wbudowanymi mikrofonami modeli Media-Tech nie zdaje egzaminu, jednak do tworzenia osobistych głosowych notatek sprzęt wydaje się być wystarczający. Poniżej przykłady nagrań z obu odtwarzaczy przy odległości mówiącego od mikrofonu 20 cm i 50 cm.
Manhattan - nagranie z 20 cm
Manhattan - nagranie z 50 cm
Texas - nagranie z 20 cm
Texas - nagranie z 50 cm
Próby szybkości z 64-megabajtową „paczką” plików przeprowadziliśmy by sprawdzić, jak szybko odtwarzacze mogą pracować w funkcji dysku pamięci flash. Oczywiście wyniki uzyskane przez oba odtwarzacze nie mogły w żaden sposób być porównywane. Tylko jeden z nich wykorzystuje bowiem interfejs USB 2.0. Model Texas korzysta ze złącza USB 1.1.
Czasy przenoszenia z pomocą Eksploratora Windows 64 MB do pamięci odtwarzacza i z niej to odpowiednio, dla modelu Manhattan 36 sekund i 30 sekund. Dla modelu Texas (z wolniejszym interfejsem) wyniki to 102 sekundy i 94 sekund.
Słuchawki
Ten element obu zestawów to prawdopodobnie najsłabsza ich część. W obu przypadkach do odtwarzaczy dołączono takie same urządzenia. Przewody doprowadzające do słuchawek sygnał zostały zintegrowane ze sznurkiem, dzięki któremu odtwarzacze można zawiesić na szyi. Na nim to znalazł się też gwintowany element łączący się sznureczkiem z odtwarzaczem.
Słabość słuchawek nie wynika z jakości generowanego przez nie dźwięku. Ta jest co prawda średnia, niskie tony są słabo oddawane, ale do pewnych zadań wystarczająca. Dobrze nadają się one do słuchania radia i różnego rodzaju elektronicznych audio-książek.
Jak już wspominaliśmy, wtyczki słuchawek wykonana są w całości z metalu. Wygląda to efektownie, ale albo ich średnica, albo średnica otworu gniazda odtwarzacza nie są najlepiej dobrane, bo wciśnięcie wtyczki do gniazda modelu Texas nie dość, że wymagało sporej siły (problem pojawiał się także przy wyjmowaniu), to dodatkowo niełatwo było znaleźć miejsce, gdzie można przyłożyć tę siłę. Przyznać trzeba jednak, że osadzony w gnieździe wtyk trzymał się bardzo mocno. Być może producent odtwarzacza chciał zapewnić użytkowników, że wiszący jedynie na przewodzie słuchawkowym odtwarzacz nie spadnie :). W modelu Manhattan gniazdo okazało się nieco luźniejsze.
Wtyczka słuchawek to nie jedyna ich wada. Za kolejną uznaliśmy kształt obudów elementów wprowadzanych do uszu. Każda z nich ma długość ponad 5,5 cm. To stanowczo za wiele. Nie dość, że wielkie, to są chromowane i błyszczą niczym kolczyki. Dzięki swym rozmiarom są też niewygodne i wypadają z uszu. Producent nie dostarcza do nich specjalnych, nakładanych gąbek.
Najmniejszą, ale jednak istotną wadą jest też brak oznaczenia prawej i lewej słuchawki.
Z czystym sumieniem polecamy wymianę ich na inne, lepsze modele.
Jakość dźwięku nie zależy jedynie od samych słuchawek. Także odtwarzacze mają na tym polu wiele do powiedzenia, a raczej do zagrania. Generalnie, zauważyć trzeba, że model Manhattan gra dużo lepiej niż partner spod znaku Texas. Nawet na dostarczanych razem z zestawem słuchawkach różnica jest wyczuwalna. Wydobywanie „kulejących” niskich tonów nie jest skuteczne nawet przy wykorzystaniu „basowych” ustawień equalizera w obu przypadkach. Wysokie tony dominują, a przy ustawieniu najwyższej głośności odtwarzania potrafią „kłuć” w uszy.
Wraz ze zmianą słuchawek na lepsze modele, zwiększa się różnica w jakości dochodzącego uszu użytkownika dźwięków. Oczywiście w obu przypadkach zastosowanie lepszych słuchawek daje pożądane efekty, ale zmian spektakularnych spodziewajcie się raczej w przypadku modelu Manhattan. Wyraźniejsze stają się też różnice, jakie w odtwarzanym dźwięku wprowadza przełączanie się między predefiniowanymi ustawieniami equalizera.
Razem z lepszymi słuchawkami pojawiają się wreszcie lepsze niskie tony. Jednocześnie wysokie tony przy większych poziomach głośności nie są już tak denerwująco ostre. Dla uzyskania takich efektów nie trzeba stosować wyjątkowo kosztownych słuchawek.
Pozytywne zmiany udało się odnotować nawet na modelach podobnych do tych, dostarczanych wraz z droższymi wersjami odtwarzaczy Creative. Szkoda, że choć takich słuchawek przy odtwarzaczach nie ma w swej ofercie Media-Tech. Ocena zestawu mogłaby być wtedy dużo wyższa.
Podsumowanie
Oba przetestowane przez nas urządzenia oferowały podobne funkcje. Standardowe dziś opcje odtwarzacza plików muzycznych, cyfrowego dyktafonu czy odbiornika radiowego uzupełniono w obu przypadkach dodatkowymi gadżetami. Mniej jest ich w przypadku wersji Texas, bardziej surowej, nieco tandetnej, ale wytrzymałej. Ograniczają się one tam do szyfrowanego zapisu danych. W Manhattanie jest ich więcej, to także odczyt plików TXT i książka telefoniczna.
Oczywiście dzięki nowoczesnemu ekranowi, model Manhattan wygląda bardziej ekskluzywnie i potrafi skuteczniej zwracać uwagę. Jednak odtwarzacze pod względem dźwiękowym oferują podobną wydajność.
Poważnym niedociągnięciem w modelu Manhattan jest pozostawienie działającym klawisza resetującego, nawet w momencie, kiedy inne przyciski zabezpieczone są opcją wstrzymującą działanie (hold). Lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie przycisku powodującego ponowny rozruch odtwarzacza w otworku, do którego dostęp możliwy byłby za pomocą np. igły.
Sprzęt dostępny jest dla bardziej majętnych osób także w wersji z dwukrotnie pojemniejszą pamięcią flash.
Słaby element zestawu to niewątpliwie słuchawki. Te jednak można z łatwością wymienić na dowolny inny model. Warto to zrobić, bo słuchawki z zestawu są bardzo niewygodne.
Docenić warto długie działanie odtwarzacza Texas na zasilaniu pochodzącym z jednej baterii AAA. Zapowiadane przez producenta 10 godzin niemal pokrywa się z rzeczywistością. Dobrej jakości bateria znanego producenta bez kłopotu pokonała granicę 9 godzin odtwarzania. W przypadku modelu Manhattan, wbudowany akumulator zapewniał działanie przez nieco ponad 6 godzin. Ładowanie akumulatora trwające grubo ponad godzinę realizowane jest tu przez interfejs USB.
Poniżej możecie zerknąć na tabelę z zebranymi parametrami obu odtwarzaczy.
Media-Tech Texas
Zalety
- solidna, wytrzymała konstrukcja
- długa praca na bateriach
- szyfrowanie danych
Wady
- jakość wykonania
- skomplikowane menu
- nierównomierne podświetlenie ekranu
- słabe słuchawki
Media-Tech Manhattan
Zalety
- wyswietlacz OLED
- szyfrowanie danych
- ciekawy design
- flash dysk USB 2.0
Wady
- nieprzemyślany przycisk reset
- słabe słuchawki
- skomplikowane menu
Do testów dostarczył:
Media-Tech www.media-tech.pl Ceny: Media-Tech Texas 256 MB: 199 zł, Media-Tech Manhattan 256 MB: 299 zł.