Myszki bezprzewodowe zawsze były gorszym wyborem do gier niż wersje z kablem. Pierwsze modele przesyłały dane o swoim położeniu zaledwie 50 razy na sekundę. Wystarczyło trochę szybciej ruszyć ręką, by mysz się zgubiła. Dużą poprawę wprowadziły myszy z technologią FastRF, jak model Logitech MX700. Te próbkowały już położenie z szybkością 125 Hz, więc mysz sprawiała wrażenie, jakby naprawdę miała kabel. I chociaż dla większości typowych graczy MX700 to produkt praktycznie idealny, to ekstremalni "pr0-gamerzy" wciąż kręcą nosem na myśl o tym, że musieliby grać przy użyciu tego gryzonia. Przy niskich ustawieniach czułości (w slangu graczy - "low-sens") mysz nie potrafi zarejestrować bardzo szybkich przemieszczeń. W dodatku jest dla wielu graczy za ciężka - głównym obciążeniem są ogniwa, które ją zasilają - dwie baterie typu AA.

W modelu G7 Laser Cordless Mouse Logitech postanowił wyeliminować wszystkie te problemy. Ale po kolei.