Fabuła: Co tam panie w Zekistanie!

Biedny wujek George W. Bush! Nie dość, że cały muzułmański świat uważa go za krwawego despotę, a reszta narodów ma o nim równie mało przychylne opinie, to w dodatku musi uganiać się za pasterzami kóz po bezdrożach Afganistanu, tudzież kończyć sprzątanie Iraku po tym, jak szanowny tatuś obecnego (czterdziestego trzeciego) prezydenta nie miał swego czasu odwagi obalić tyrana na Bagdadzkim dworze. Programiści ze słonecznej Kalifornii również dołożyli swoje trzy grosze. Twórcy z Pandemic Studios zapewne plują sobie w twarz i pomstują w niebogłosy. Dlaczego? No cóż, Afganistan już przebrzmiał i stał się niezbyt ciekawą pożywką medialną. Irak z kolei to nadal tocząca się wojna. Mit szybkiej stabilizacji prysnął jak bańka mydlana. Byłoby więc co najmniej niezręcznością ze strony twórców gry umiejscowienie fabuły konfliktu między Tygrysem i Eufratem. Nawet rynek – nastawiony przecież na zysk – ma swoją wrażliwość i liczy się z nastrojami społecznymi. W momencie, kiedy media huczą o każdym zabitym amerykańskim wojaku, Full Spectrum Warrior, oparty na rzeczywistych wydarzeniach, mógłby liczyć jedynie na potępienie i ostracyzm każdego codziennego brukowca od Nowego Jorku po Los Angeles. Programiści z Pandemic Studios zapewne doskonale zdawali sobie sprawę z ryzyka. Dlatego też uszyli nieco niezgrabny garniturek – fabułę rodem z sennych majaków zachlanego studenta I roku Stosunków Międzynarodowych z pośledniego College’u w Utah ;-)

Oto Zekistan, pustynno-górzysta (cytat z instrukcji!) kraina leżąca między Pakistanem, Indiami i Chinami. Istna mutacja Afganistanu z Irakiem! Do tego szczypta Czeczenii zmiksowana z Sudanem. Tam oto – w tym wyimaginowanym kraiku - według twórców Full Spectrum Warrior schroniły się niedobitki Talibów oraz poplecznicy reżimu Saddama Husajna. To jedyne nawiązanie do rzeczywistych wydarzeń na scenie (geo)politycznej ostatnich lat. Dalej mamy już czystą fikcję.